Gazeta Wyborcza: Trybunał Konstytucyjny w 2004 r. stwierdził, że zakaz zasłaniania twarzy sprzeciwia się konstytucji, jeśli dotyczy osób, których nie ma powodu podejrzewać, że będą łamać prawo. Pomysł prezydenta, by trzeba było zgłaszać zamiar zasłonięcia twarzy, np. przez osoby chcące przebrać się za transgeniczne warzywa w ramach protestu przeciw GMO, mieści się w granicach zarówno konstytucji, jak i zdrowego rozsądku. Jeśli organizator nie zgłosił zasłaniania twarzy, a na jego zgromadzeniu pojawi się dorodna polska młodzież w bandankach na twarzach - zgromadzenie będzie można rozwiązać jako niezgodne ze zgłoszeniem.
Niekonstytucyjna - w świetle dotychczasowych orzeczeń Trybunału - wydaje się propozycja, by przewodniczący zgromadzenia odpowiadał karnie (do 7 tys. zł) za niedopilnowanie, by zgromadzenie przebiegało zgodnie z prawem. To ograniczy wolność zgromadzeń grupom atakowanym. Wystarczy, że głosiciele ''zakazu pedałowania'' poślą kilku agentów w szeregi Parady Równości czy podobnego zgromadzenia, by jako uczestnicy ''naruszali porządek'' i ''powodowali szkody''. Żaden organizator nie będzie w stanie temu ''zapobiec'' - jak wymaga prezydencka nowelizacja. A tym samym narazi się nie tylko na grzywnę, ale będzie figurował w rejestrze skazanych, co ograniczy mu możliwości pracy czy pełnienia funkcji publicznych.
Podobnie niezgodny z konstytucyjną zasadą proporcjonalności ograniczeń wydaje się przepis, który z góry uznaje, że dwa lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu ''może zagrozić życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach''. Umożliwia to władzy zakazanie pokojowych, a nawet wzajemnie przyjaznych sobie zgromadzeń, jeśli np. ich trasy mogłyby się spotkać.
Podobnie przepis, który daje władzy okazję do wymuszania zmiany trasy bez rzeczywistej konieczności. To władza bowiem ma oceniać, czy jeśli dwie manifestacje mogą się zetknąć, to ''możliwe jest ich rozdzielenie w taki sposób, aby ich przebieg nie zagrażał'' zdrowiu, życiu i mieniu. Wiemy, co w takich sytuacjach władza często uznaje, by oszczędzić sobie kłopotu. Dlatego w 2006 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie można zakazywać demonstracji z powodu kontrdemonstracji. Obu trzeba zapewnić ochronę.
Prezydent pociesza, że od zakazu można się odwołać. Ale w nowelizacji nie pomyślał, by wykonać wyrok Trybunału w Strasburgu z 2007 r. nakazujący Polsce zmienić przepisy o odwołaniu. Tak, by gwarantowały, że ostatecznie sprawa zostanie rozstrzygnięta przed terminem zgromadzenia. Prezydent zrobił odwrotnie: maksymalny termin doręczenia zakazu zgromadzenia ''w tym samym miejscu'' określił na 24 godziny przed terminem zgromadzenia. Jakim cudem można by się od niego odwołać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz