Łk 19,1-10
Zapraszam do refleksji nad sensownością leczenia z orientacji homoseksualnej.
Wspomnienie koszmaru...
W latach 80tych, żeby podzielić się, zaczerpnąć rady, na temat homoseksualizmu zwierzyłam się znanej mi psycholog z Poznania..opowiedziałam, jej co czuję, jak czuję, i że interesuje mnie tylko własna płeć czyli kobiety..
Byłam naiwna, opowiadając jej o tym wszystkim...ta z kolei miała zaraz obok kolegę psychiatrę..dzisiaj powiem, że wykorzystała moją naiwność...ale nie będę tutaj nazwiskami "sypać"..bo to już nie jest istotne..
Ten psychiatra przeprowadził ze mną wywiad-rozmowę, ja wcale nie pomyślałam, że moje wyznanie o prawdziwej orientacji, zaprowadzi mnie do "piekła"!
Skierował mnie do szpitala psychiatrycznego w Gnieźnie, powiedział, że to będą tylko takie badania - testy które potrwają 1 - 2 dni...i do domu.
Sami mnie zawieźli.. do Gniezna.Po przekroczeniu progu szpitala, zobaczyłam zupełnie jak dla mnie młodej dziewczyny koszmarne miejsce! Nie mogłam tak sobie powiedzieć, że mi sie nie podoba i jadę do domu...To były inne czasy! I znów setki przeróżnych pytań.. diagnoza "schizofrenia paranodialna na tle orientacji homoseksualnej" ... zastosowano u mnie silne leki zastrzyki Fenactil 50! Boże, co za koszmar.. te leki zamykały moją tożsamość.. moją godność.. moje "ja"...byłam chodzącym wrakiem...zamiast 1-2 dni, w tym piekle przeżyłam 3 tygodnie!!!!! Wmawiano mi, że to mój chory wymysł, że to choroba, i trzeba to wyleczyć... Wpadłam na pomysł, żeby kłamać..nie miałam innego wyjścia MUSIAŁAM KŁAMAĆ, żeby z stamtąd wyjść!!!
Mówiłam tym "uczonym"psycholom" - psychiatrom, że "nie interesują mnie kobiety"...wręcz przeciwnie!
Boże, wyszłam z tego piekła...ale zanim wróciłam do normalności, musiało upłynąć sporo czasu... bo we mnie leki zrobiły spustoszenie...byłam słaba, i jak w letargu...podświadomie wiedziałam,że muszę walczyć z własnym ciałem, żeby uwolnić się z uwięzionej (przez leki) mojej podświadomości i świadomości...
Te doświadczenie z "piekła" pozostawiły we mnie wielką niechęć do psychologów..i psychiatrów. Z orientacji nikt nikogo jeszcze nie wyleczył i nie wyleczy...bo to nie jest ŻADNA CHOROBA ani też DEWIACJA. Ogromnie cieszę się,że w latach 90-tych zniesiono taki zapis, że homoseksualizm nie jest chorobą ani dewiacją, i że nie wolno homoseksualistów dyskryminować. Młodsza generacja lesbijek i gejów ma lepsze czasy i większe prawa. Wogóle mają po prostu LEPIEJ, niż starsze pokolenie LGBTQ, które musiało ukrywać się w "podziemiu"...żeby przeżyć.
Hania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz