Fot: oi-skinhead.com |
Skingeje to nie żart ani nawet oksymoron. Kamil Sosnowski, pracownik firmy windykacyjnej, jest reprezentantem powoli rozwijającej się w Polsce grupy gay skinheads, zwanej w skrócie gayskins. Na Zachodzie subkultura jest już rozpoznawalna - w samych Niemczech gejskini stanowią pięć procent wszystkich skinheadów. W Berlinie i Antwerpii dwa razy do roku organizowane są Gay Skinheads Weekends, na które zjeżdżają się setki osób z całej Europy, szukając tam swojej drugiej połówki i nowych przyjaciół. W europejskim Internecie znaleźć można specjalne fora dyskusyjne i czaty dla tej grupy gejów. W Polsce gejskini mają problemy - i z innymi gejami, i ze skinheadami. Od tych pierwszych sami się odcinają, nazywając ich przegiętymi ciotami. Z kolei "rasowych" skinheadów wolą unikać - próba zbratania się z nimi mogłaby się źle skończyć.
Gay skinhead musi wyglądać jak gay skinhead
Ze zwykłym gejem - przymilnym i miękkim w ruchach, jak sobie ich wyobraża spora część polskiego społeczeństwa - gejskini mają niewiele wspólnego. Łączy ich jedynie słabość do osób tej samej płci i duża dbałość o szatę, która geja ma zdobić. Szatę, rzecz jasna, w każdym z obu przypadków zupełnie różną. - Widziałem ostatnio naprawdę czadowe buciory, dwadzieścia dziurek miały! - tłumaczy mi rozentuzjazmowany Kamil. I dodaje: - Dwadzieścia, czyli w sam raz, bo dziesięć to za mało, a w trzydziestu wygląda się jak tancerka z Łowicza, a nie jak skin.
To, jak gejskinhead powinien się ubierać, reguluje bowiem szczegółowa, choć niepisana etykieta. Mówi ona, że najlepiej kupować ciuchy w Berlinie - to istny tekstylny raj, a gejskini mają tam dla siebie nawet specjalne sklepy. Części garderoby dobierać trzeba rozsądnie i z rozmysłem. Nawet kolor sznurówek, bo ten informuje o szczegółach preferencji seksualnych noszącego.
Sznurówki wplatamy w ciężkie buciory - czarne lub w łaty (tzw. krowy). Najważniejsze, żeby dobrze kopały. Do tego bojówki lub dżinsy - wytarte i obcisłe, koniecznie podwinięte do półłydki, odkrywające buty. Na górze - koszulka polo. Najczęściej czarna, ale ponoć zdarzają się i tacy, którzy dla żartu wkładają różową. Ważna jest marka - na co dzień można chodzić w lonsach (polo firmy Lonsdale), jednak na podryw czy randkę warto włożyć na siebie bardziej ekskluzywnego everlasta. Do tego kurtka-flek, na głowę bejsbolówka i gejskin już ubrany. Łącznie około 300 euro (ok. 1200 zł).
Gay skinhead to macho gay
Fot: oi-skinhead.com |
Maciek Obara, 30-letni ekonimista z Krakowa, tłumaczy, że do gejskinheads przyciągnęło go właśnie zainteresowanie typowo męskimi sprawami, jak np. militaria i wojsko. - Oprócz tego, że mam poprzestawiane geny, w wyniku czego jestem gejem, jestem normalnym, twardym mężczyzną. Umiem przekląć, umiem też zadbać o rodzinę - mówi. W świecie ich wartości bójka jest uznawana za normalne męskie zachowanie. Ktoś cię wkurzy, to dostanie. - Nie torebką, nie parasolką i nie pudrem w oczy. Po prostu z glana - śmieje się Kamil, który nie znosi homoseksualistów spoza swojej grupy. Bo, jego zdaniem, tworzą oni stereotypowy i jednoznacznie negatywny wizerunek geja. Nie wyklucza nawet tego, że gdyby któryś się do niego przystawiał, dostałby po mordzie.
Gay skinhead wychodzi na miasto
Maciek podchodzi do sprawy bardziej liberalnie - sam jest działaczem jednej z organizacji walczących z homofobią i stałym bywalcem feministycznych Manif i Parad Równości. W swoim środowisku otacza się więc różnymi gejami. Jednak faceta też wolałby mieć ze swojej "frakcji".
Dlatego polscy skingeje zamiast w kolorowych gejowskich klubach, w których do upadłego tańczy się w rytm przebojów Madonny i Cher, wolą przesiadywać w swoich kameralnych i ciemnych knajpach "branżowych" albo po prostu w prywatnych domach. Tym bardziej że obecność skingejów wzbudza niezdrową sensację. Kiedy Maciek wszedł kiedyś ze swoim chłopakiem do warszawskiego Fantomu, najstarszego klubu gejowskiego w Polsce, usłyszał komentarz: "O, amerykańskie pedały przyszły!".
Do klubu dla heteroseksualnych skinheadów też nie wejdą. Tym bowiem na hasło "gejskinhead" piana wściekłości toczy się z ust. Wspólne picie piwa mogłoby więc przerodzić się w krwawą jatkę. - Szczególnie że polscy skini mają wyjątkowe zamiłowanie do wiązania się z bojówkami Giertycha. Dlatego jeśli się z nimi spotykamy, to tylko na paradzie. Tyle że po różnych stronach barykady - ironizuje Maciek.
Gay skinhead kontra skinhead
O ile bowiem w kwestii ubioru i wyglądu zewnętrznego gejskini czerpią z ruchu skinheadzkiego, o tyle ideologicznie znajdują się na przeciwnym biegunie. Opowiadają się przeciw homofobii i walczą o równouprawnienie. Unikają białych sznurówek w glanach, bo to mogłoby zostać odczytane: jestem zwolennikiem idei White Power. Wstrętne jest im hasło "Polska dla Polaków".
Żyjąc w nieżyczliwym otoczeniu, do perfekcji opanowali kamuflaż. Wychodząc wieczorem z knajpy, wrzucają na siebie dres, a skinheadzkie insygnia pozostawiają pod spodem. Nie warto ryzykować zdrowia. Tak samo, jak nie warto okazywać sobie czułości na ulicy - na to pozwalają sobie tylko najodważniejsi. Zdaniem Kamila, skingeje całujący się na ulicy byliby dla społeczeństwa jeszcze trudniejsi do zaakceptowania niż robiący to dwaj zwykli geje. - Bo przecież to tak, jakby się dwóch księży całowało - mówi.
srata tata. tak chce z glana przywalic a na miescie sie nie pocaluje. zenada.
OdpowiedzUsuń