środa, 21 lipca 2010

Łukasz Pałucki o paradzie Europride

Miały być dziesiątki a nawet setki tysięcy osób a skończyło się na 8 tysiącach z czego tylko połowę stanowili Polacy. Europride miała być promocją Warszawy a okazała się klapą i kompromitacją wszystkich zaangażowanych stron. Była masa błędów organizacyjnych jednak najciekawsze działo się za kulisami…

PO to prawica – odkryciem roku

Pisałem już nieraz na tym blogu o Paradach Równości. Pisałem prognozy i analizy i jak do tej pory trafiałem (linki poniżej). Przy Europride byłem ostrożniejszy. To całkiem inna impreza niż Parada Równości. Jednak i ja musiałem coś powiedzieć gdy na dzień przez Europride moi koledzy z Rainbow Rose zapytali mnie wprost ilu osób się spodziewam. Odpowiedziałem, że przy tak fatalnej organizacji 10 tys byłoby sukcesem ale spodziewam się mniej. Nie wierzyli mi, mówili, że jestem pesymistą i że to niemożliwe aby na EUROPRIDE przybyły TYLKO tyle. W sumie większość delegatów Rainbow Rose ma większe doświadczenie z Europride niż ja ale niestety znowu trafiłem. Mógłbym zostać paradową pogodynką.

Historia Europride w Warszawie zaczęła się ponad dwa lata temu. Już wtedy radny warszawski SDPL Bartosz Dominiak pisał listy do Hanny Gronkiewicz-Waltz aby zaangażowała się w tą imprezę. Ponadto Dominiak przestrzegał organizatora imprezy Tomka Bączkowskiego o pułapkach jakie go czekają przy rozmowach z miastem. Bączkowski jednak wiedział lepiej i przestał się kontaktować z lokalnymi politykami SDPL i SLD po czym zapałał miłością do stołecznej Platformy Obywatelskiej. Wierzył, że dogada się z tą partią a Hanna Gronkiewicz-Waltz otworzy Europride jako prezydent Warszawy. Szczytem wazeliniarstwa było wręczenie homofobicznemu posłowi Palikotowi „elitarnej gejowskiej” nagrody Hiacynta w roku 2009. Piszę „elitarnej gejowskiej” w cudzysłowiu bo od tej pory dostanie tej nagrody to w wielu kręgach obciach. HGW załatwiła Bączkowskiego bardzo prosto. Przekazała sprawę do Przewodniczącej Rady, ta z kolei przekazała to do nic nie znaczącej urzędniczki bez jakichkolwiek kompetencji. Od razu widać że kanał, jednak Bączkowski wierzył, że rozmawia z miastem i coś uda mu się załatwić.

Fundacja z nieprawego łoża

Twórcą Parady Równości jest Szymon Niemiec, wcześniej działacz lewicowy (min. Szef Unii Lewicy) a dzisiaj pastor Wolnego Kościoła Reformowanego. Tylko on ma prawo do używania nazwy „Parada Równości” bo jest twórcą. W 2005 roku powstała jednak tak zwana Fundacja Równości która promowała się jako dziecko trzech stowarzyszeń: ILGCN Polska (Szymon Niemiec), Kampania Przeciw Homofobii (Robert Biedroń który Niemca od zawsze nienawidził) oraz Lambda Warszawa (Iga Kostrzewa). Ledwo Fundacja powstała i już zaczęła łamać własny statut. KPH i Lambda zawiązały sojusz przeciwko ILGCN i organizowały posiedzenia fundatorów BEZ Szymona Niemca. ILGCN Polska w końcu zajrzało do papierów sądowych i odkryło, że Robert Biedroń złożył pismo w którym informuje o rezygnacji Szymona Niemca z bycia fundatorem. Ten odpowiedział na to zgłoszeniem do prokuratury. Poświadczanie nieprawdy jest w Polsce przestępstwem za które grozi kara więzienia. Ta historia jest dłuższa bo zahacza jeszcze o łamanie przepisów przez Tomka Bączkowskiego (wcześniej był działaczem KPH) – nie składanie raportów rocznych ale daruję sobie bo to nudne… Zainteresowanym polecam wyszukiwarkę portalu gaylife.pl . Redaktor Naczelny tej strony - Jacek Adler poświęcił trochę czasu i powyciągał na światło dzienne ciekawe dokumenty (są wyraźne skany). W moim odczuciu średnio zdolny prokurator doprowadziłby do skazania Roberta Biedronia prawomocnym wyrokiem sądu, jednak zastrzegam, że nie jestem prawnikiem. Kiedy Tomasz Bączkowski wywoływał kolejne skandale w środowisku lgbt (np. założył po cichu spółkę CePeD która miała wystawiać faktury za platformy na paradzie) od Fundacji uciekały kolejne osoby. Pod koniec zeszłego roku Stowarzyszenie Lambda Warszawa „po cichu” wycofało się z Fundacji Równości. Działacze Lambdy nigdzie tej informacji nie podali i twardo odmawiają odpowiedzi na pytania dot. Fundacji, ale potrafię to udowodnić bo akurat dysponuję nagraniem z wywiadu jakiego udzieliła Iga Kostrzewa jednemu z portali gejowskich. Tak oto Fundacja Równości weszła w rok 2010 jako przedłużenie stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii. Delikatnie mówiąc nie mam zbyt dobrej opinii na temat etycznych standardów członków władz tego stowarzyszenia jednak nigdy nie odmawiałem im dobrej organizacji. Skuteczność z jaką KPH wyciąga publiczne pieniądze na często niepotrzebne projekty nieraz wprawiała mnie w osłupienie. Jednak zależna od nich w 100 % Fundacja Równości jest ich żywą antyreklamą.

Gejowska Droga Krzyżowa

SDPL miało już trzy własne platformy na paradach gejowskich. Wszystkie organizowałem ja wraz z Pawłem Kiepuszewskim (działacz z warszawskiego Bemowa) z mocnym wsparciem partyjnej młodzieżówki. Chcąc nie chcąc musieliśmy współpracować z Fundacją Równości. Zawsze to wyglądało tak samo. SDPL wspierało Paradę, wystawiało platformę i płaciło - Fundacja Równości brała pieniądze i zapraszała na swoją platformę polityków SLD. Efekt: po paradzie w mediach byli głównie politycy SLD którzy NIC dla parady ani gejów i lesbijek nie zrobili. Ja nie mam pretensji tutaj do Ryszarda Kalisza, że z tych zaproszeń korzystał. W końcu nic nie musiał robić, nie musiał wydawać ani grosza z partyjnej kasy a i tak miał pewność, że wieczorem będzie w wiadomościach. Nie będę się wkurzał na wilki, że jedzą owce. A Fundacja Równości to właśnie taka owca. Ten jej nie miał kto jej nie chciał. Palikot nie chciał, no to przynajmniej SLD ją wykorzystuje. Szlag mnie tylko trafia, że to nie Fundacja była wykorzystywana tylko SDPL oraz kluby gejowskie które płaciły fundacji za swoje platformy. To za ich pieniądze jechali politycy SLD. Sojusz nie dość, że gejom nie pomaga to jeszcze na nich pasożytuje – robi sobie PR i bawi się na ich koszt. Twórcą tego świństwa jest Tomasz Bączkowski – to jego odpowiedź na całą pomoc jakiej doświadczył ze strony warszawskiego środowiska lgbt oraz Socjaldemokracji Polskiej. Tomasz Bączkowski od czterech lat skutecznie przekonuje władze SLD, że geje i lesbijki są dla nich jak pies, którego można go kopnąć i o niego nie dbać - i tak przybiegnie się łasić.
W zeszłym roku powiedziałem DOŚĆ ! Członkowie zarządu SDPL przecierali oczy ze zdumienia kiedy ja-działacz gejowski przekonywałem ich żeby NIE wystawiać platformy. Decyzja była trafiona. Parada w 2009 roku to było dno i zapowiedź porażki Europride. Według mnie to nie homofobia Hanny Gronkiewicz-Waltz utopiła Europride. Zrobili to sami organizatorzy.

W zeszłym roku byłem przekonany, że już nigdy nie będę musiał się użerać z Fundacją Równości. Ale sytuacja się zmieniła. Kiedy w grudniu zeszłego roku podczas Kongresu Europejskiej Partii Socjalistów w Pradze dowiedziałem się, że w roku 2010 to właśnie SDPL będzie gospodarzem Konferencji Rainbow Rose – myślałem, że z radości zatańczę kankana (co przy mojej wadze nie jest wcale łatwe). Największa polityczna sieć działaczy lgbt w Europie przyjedzie właśnie do nas. To był sukces Wojtka Filemonowicza – szefa SDPL który w Pradze brylował ze swoją znajomością kilku języków obcych. To on zaprosił Rainbow Rose do Warszawy. Dla mnie to była też informacja, że trochę nie mam wyjścia i muszę zrobić kolejną platformę na paradzie. Czekała mnie kolejna Gejowska Droga Krzyżowa z Fundacją Równości. Efekty współpracy z Fundacją Równości już nieraz opisywałem (polecam linki na końcu). Jednak to co się działo w tym roku przerosło najgorsze oczekiwania. Nie będę się tu rozpisywał, wystarczy poczytać archiwa WSZYSTKICH portali gejowskich – jest tam mnóstwo opisów tego jakie hece wyczyniano.
Fundacja Równości składa się tak naprawdę z trzech osób: Tomasza Bączkowskiego (księgowy z Berlina), Adam Biskupiak (księgowy), Konrad Niemoński (zachowuje się jak stereotypowy księgowy). W całym swoim trzydziestoletnim życiu nie spotkałem jeszcze ludzi tak nie nadających się do organizowania imprez publicznych. Myślę, że ich ignorancja jest równa tylko ich arogancji. Dzisiaj te nazwiska to najbardziej znienawidzeni ludzie w warszawskim środowisku gejów i lesbijek. Sam jestem zaskoczony jak daleko to zaszło. Jeden z moich znajomych niedawno mi powiedział, że jeszcze odrobina tej niechęci i dojdzie do linczu. Stołeczne lesbijki i geje mogą zwyczajnie ruszyć z pochodniami na Marszałkowską i puścić z dymem Fundację Równości. Ciężko sobie na tą niechęć zapracowali.
Myślę, że lista tych którzy byliby chętni na pozbycie się Fundacji Równości jest długa:
-media gejowskie za bezczelność i ignorowanie ich istnienia (Bączkowski woli rozmawiać z mediach heteroseksualnymi – to od nich portale gejowskie mają czerpać informacje),
- kluby gejowskie za arogancje i próby bezczelnego wydojenia z pieniędzy (ile klub gejowski może wydać na promocję, żeby nie upaść ? Chyba właśnie to chciał sprawdzić eksperymentalnie Adam Biskupiak), na portalu gaylife jest nawet artykuł, gdzie redakcja opisuje jak kluby gejowskie używają teraz starego powiedzania „d**a biskupa” w nowym znaczeniu.
-zwykli geje i lesbijki za absurdalną politykę informacyjną,
-W końcu sponsorzy, za to, że najprostsze rzeczy stały się bardzo trudne. Tutaj dwa proste przykłady. W środę przed Europride było losowanie miejsc platform w paradzie. Tfu… były trzy losowania… w pierwszym fundacja nie zrobiła „kropek” obok numerków więc 6 myliło się z 9, w drugim losowaniu okazało się, że są aż trzy szóstki, w trzecim losowaniu w końcu udało się sprostać temu „wielkiemu wyzwaniu”. Jakby tego było mało Konrad Niemoński postanowił uatrakcyjnić przygotowania do parady i wyjątkowo w tym roku NIE WYDAŁ winiet na wjazd TiRów do miasta (chociaż trzymał je w ręku). Stwierdził, że winiety dostaniemy dopiero na Placu Teatralnym(tam strojono platformy). Mówiłem, że policja zatrzyma nasze TIRy ledwo przekroczymy rogatki Warszawy, ale nie Niemoński wie lepiej, policja ma numery rejestracyjne i nikogo nie zatrzyma. Oczywiście tira SDPL zatrzymano, stał cenne 40 minut przy moście siekierkowskim, aż Niemoński łaskawie poszedł do policji wyjaśniać sprawę w sobotę rano. W wyniku spóźnienia nie zdążyliśmy napompować wszystkich balonów na tirze oraz zawiesić nowych banerów. Gdyby nie szybka decyzja szefowej Frakcji Młodych SDPL – Patrycji Wróbel, żeby założyć starą wersję wystroju to pojechalibyśmy bez flag.

Krótko mówiąc Tomasz Bączkowski stał się tym czym był kiedyś Lech Kaczyński. On naprawdę zjednoczył środowisko gejowskie – przeciwko sobie ! Dzisiaj wystarczy zrobić jedno….

Szymonie Wróć !

Jak już napisałem jedyną osobą mającą prawa do Parady Równości jest Szymon Niemiec. Problem w tym, że Szymon już wycofał się z działalności lgbt oraz z aktywności politycznej. Szymon Niemiec zajmuje się swoim kościołem co zresztą nie podoba się gejom i lesbijkom. Nie dlatego, że ten jest religijny – oni w większości też są, ale dlatego, że ich podskórny katolicyzm mówi im, że tylko kościół katolicki ma wyłączność na Boga a wszystko inne to uzurpacja. Niemiec za to proponuje kościół który akceptuje gejów i lesbijki takimi jacy są. W 2005 roku kiedy Paradę Równości zaczął przejmować Tomasz Bączkowski widziałem w tym nadzieję na rozwój tej imprezy. O ja nieszczęsny ! Dzisiaj krzyczę: SZYMONIE WRÓĆ ! Tylko Ty możesz uratować Paradę Równości. Ludzie są gotowi do zmian. Zawiązało się już szerokie demokratyczne porozumienie na rzecz Parady Równości, potrzebują tylko kogoś kto da im prawa do nazwy. Ja sam deklaruję swoją pomoc i ciężką pracę. Idea Parady Równości zasłużyła sobie na przetrwanie. Myślę, że media lgbt chcą Twojego powrotu. Kluby gejowskie też. Środowisko Cię potrzebuję. Ja, człowiek który nieraz Cię krytykował dzisiaj proszę WRÓĆ ! Zróbmy razem świetną imprezę, gdzie każdy będzie równy.

Czerwony Autobus nr 4

Jest coś co kocham w Paradzie Równości. To jechanie na platformie. Kiedy trzymam mikrofon, mam pod sobą 15 kilowatów mocy głośników to zwyczajnie „wymiatam”. Tak też się czułem 17 Lipca. Pozdrawianie warszawiaków stojących z oknach to przyjemność. Trzeba tylko uważać na staruszki z pudlami na parapecie. Raz pozdrowiłem panią z takim zwierzakiem i kiedy setki osób zaczęło do niej machać ta z wrażenia o mało nie wyrzuciła psa przez okno ! Według komentatorów mieliśmy najlepszą muzykę na paradzie. Mieliśmy też specjalną stalową konstrukcję na lawecie – duży podest z tyłu oraz osobną didżejkę z przodu. Ludzie tańczyli w środku. Nikt nie miał takiego cuda ! To dzieło Pawła Kiepuszewskiego który był też didżejem.

Mówiłem przez mikrofon po polsku, angielsku, niemiecku i rosyjsku. Jose Rois Santos z Lizbony pomógł mi i krzyczał po portugalsku, hiszpańsku i włosku. Joyce Hamilton z Holenderskiej Partii Pracy mówiła po flamandzku. Siergiej Padsasonny mówił po białorusku i ukraińsku a Gilles Bon-Maury z Francuskich Socjalistów mówił po francusku. Tego dnia „czerwony autobus SDPL mówił w 11 językach. Oczywiście kompletnie zdarłem głos.

Na platformie SDPL pojawiły się władze tej partii; szef Wojciech Filemonowicz, oraz Radny Warszawski Bartosz Dominiak (zwany największym obrońcą stołecznych lesbijek i gejów). Bartosz pozdrowił przybyłych w imieniu swoim i miasta, chociaż jest w opozycji. Cała ta impreza nie odbyłaby się gdyby nie bardzo ciężka praca Frakcji Młodych SDPL – tutaj należy się WIELKIE DZIĘKUJĘ dla Patrycji Wróbel i wszystkich ludzi z FM SDPL.
Na platformie SDPL jechała praktycznie cała Europejska lewica. Byli ludzie z Brytyjskiej Partii Pracy, z holenderskiej PvdA, z niemieckiego SPD, austriackiego SPO, długo by wymieniać…. byli ludzie naprawdę z całej Europy od Lizbony po Mińsk na Białorusi, od Oslo i Sztokholmu po Ateny. Jechali z nami też przedstawiciele związków zawodowych z Polski (OPZZ), Niemiec (VERDI) oraz Wielkiej Brytanii (UNISON). Byli też działacze innych mniejszych polskich partii, nie wszystkich znam, najwidoczniejsza była grupa mazowieckich działaczek partii Kobiet.

Piekarska bez klasy


SLD zapraszaliśmy 5 razy. Na paradzie członkowie Rainbow Rose pytali mnie wielokrotnie DLACZEGO nie ma SLD i czemu inni (np. ludzie z Unii Pracy) przychodzą się przynajmniej przywitać a SLD NIE. Przed Paradą sam wielokrotnie dzwoniłem do ludzi z warszawskiego SLD i zapraszałem ich na „lewicowy autobus, linia nr 4” (tego dnia nie używamy słowa platforma) jednak dostawałem odpowiedź, że większość pytanych działaczy SLD bardzo chce do nas przyjść ale ostateczną decyzję podejmie Katarzyna Piekarska. Tłumaczyłem, żeby przynajmniej się przywitali z działaczami lewicy z innych krajów skoro Piekarskiej tak śmierdzi SDPL to wcale nie musi z nami jechać, ale jak się nawet nie przywita to będzie to odebrane jako afront a nawet przejaw homofobii. Będzie awantura a może i skandal międzynarodowy a potem zwalą na nas, że SDPL opluwa sojusz. Tak bardzo chciałem, żeby tego dnia SLD chociaż na chwilę zapomniało o podziałach na lewicy, że nawet dostałem zgodę na wieszanie flag SLD na tirze SDPL. Nic nie poskutkowało ! Piekarskiej zwyczajnie zabrakło klasy. Teraz będą się tłumaczyć euro posłowie SLD z trudnych pytań w Brukseli bo jak znam delegatów Rainbow Rose to oni tego afrontu nie odpuszczą. Tylko, żeby potem nie było, że to nasza wina ! SDPL po raz kolejny wyciągnęło rękę do sojuszu i po raz kolejny zostało odtrącone.

Grande Finale w Borówkach

Na końcu Parady Filemonowicz i Dominiak pozdrowili wszystkich i podziękowali co wywołało oklaski, są nawet komentarze na portalu Inna Strona, że te przemówienia skuteczniej zamknęły imprezę niż oficjalne przemówienia. Zaraz potem puściliśmy YMCA co spowodowało wybuch radości tysięcy ludzi. W oficjalnych przemówieniach Wojciech Filemonowicz podziękował wszystkim przybyłym po polsku, angielsku i niemiecku co oczywiście wywołało owacje też w trzech językach. Zgodnie z moimi przewidywaniami następnego dnia w mediach był głównie Ryszard Kalisz i SLD, dziennikarze prawie nie opisali naszej platformy a artykuł w RZEPie wygląda jak świadome działanie skierowane przeciwko SDPL. Po raz kolejny okazało się, że partia polityczna nie powinna wspierać parady gejowskiej. Lepiej gejów wykorzystywać i na nich pasożytować – wtedy jest się w mediach. Po raz kolejny zrobiono nam krzywdę. Żal mi tylko młodych z Frakcji Młodych, wiem ile dziesiątek godzin ciężkiej pracy kosztowała ich budowa naszej platformy. Wiedziałem jak to się skończy, jednak ogólnie i tak jestem zadowolony. Wiem bowiem że, sukces SDPL jest cichy a jego zaskakujące owoce dopiero się objawią w przyszłości. Warto było znieść demotywujące widoki polityków SLD w telewizji, żeby osiągnąć coś ważniejszego i bardziej długotrwałego. Dzisiaj jestem pewien - Przed paradą do Warszawy zjechało trzydzieścioro wpływowych działaczy lewicowych z Europy – po paradzie wyjechało trzydzieścioro wpływowych Ambasadorów SDPL, którzy władają 17 językami. Warto było ! Jeszcze SDPL nie zginęło póki MY żyjemy !

Łukasz Pałucki - Lewy brzeg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz