środa, 7 lipca 2010

Brendan Fay na europride, Geje płacą w Warszawie podatki, a są lekceważeni, Wielka Brytania przyjmie gejowskich uciekinierów

Brendan Fay, słynny gej z telewizyjnego orędzia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przyjedzie do Polski na EuroPride - dowiedział się "Newsweek". Ma m.in. opowiedzieć, jak miał być dyskryminowany przez polskiego prezydenta.

Polacy usłyszeli o Brendanie Fayu w 2008 roku, gdy w prezydenckim orędziu użyto fragmentu filmowego ze ślubu Faya z jego partnerem. W ten sposób polski prezydent chciał pokazać, że ratyfikowanie traktatu lizbońskiego może doprowadzić do legalizacji małżeństw homoseksualnych. Po tym incydencie Fay chciał nawet skarżyć głowę polskiego państwa za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku.

Teraz Fay przyjedzie do Polski na EuroPride. Ta coroczna europejska parada środowisk homoseksualnych w tym roku odbędzie się 17 lipca w Warszawie. W rozmowie z portalem Newsweek.pl mężczyzna zapowiedział, że będzie obecny na marszu. Ma opowiedzieć o swoim małżeństwie, swoich doświadczeniach w Polsce i o tym, jak był dyskryminowany przez prezydenta Kaczyńskiego.

Nie będzie to pierwsza wizyta Faya w Polsce. Razem ze swoim partnerem odwiedził już nasz kraj w 2008 roku. Zabiegał wtedy o spotkanie z Lechem Kaczyńskim, jednak nie doszło ono do skutku.

Samo orędzie stało się znane również z innych powodów. Słowom Kaczyńskiego towarzyszyły materiały wideo z Ericą Steinbach i przedwojenna mapa naszej części Europy, na której obecne zachodnie ziemie Polski są własnością Niemiec. Prezydent krytykował też rząd Platformy, a pozytywnie wspominał poprzedni rząd (którego szefem był Jarosław Kaczyński). Zapamiętano również wykorzystanie jako podkładu muzyki z serialu "Polskie drogi".

WP.PL:
--------------------
Geje i lesbijki tylko z tytułu podatku dochodowego, wpłacają rocznie do kasy Warszawy prawie 140 milionów złotych! Na największe święto homoseksulanej społeczności, jakim jest EuroPride, Hanna Gronkiewicz-Waltz dała 0 (słownie: zero) złotych. Tym samym pokazała, gdzie ma 100 tysięcy warszawiaków, dzięki którym w dużej mierze, wygrała wybory i dzięki którym może wygrać lub przegrać następne.

Kiedy podczas spotkania z animatorami kultury w klubie Powiększenie zapytałem wiceprezydenta Włodzimierza Paszyńskiego, dlaczego miasto nie dało ani złotówki na EuroPride, odpowiedział: - Miasto nie ma obowiązku finansowania wszystkiego. Po czym dodał: - Zapomniał już pan, co było za poprzedniej władzy? Nawiązał tym samym do homofobicznego reżimu Lecha Kaczyńskiego, który łamiąc z premedytacją prawo, zakazał - będąc prezydentem Warszawy - Parady Równości w 2005 roku. Odpowiedź zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz zabrzmiała w moich uszach mniej więcej tak: "Ciesz się pedale, że możesz chodzić po ulicy, bo Kaczyński nawet na to ci nie pozwalał. I odczep się od miasta. My twoich homoseksualnych aktywności wspierać nie zamierzamy."

Podobne odpowiedzi dają inni urzędnicy pani prezydent oraz jej polityczni poplecznicy, jak przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Grupińska-Malinowska (a ona jest jedną z tych światlejszych w stołecznej PO!). Nie wspominam już nawet o współrządzącym miastem Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorza "Zapatero" Napieralskiego. SLD ma to do siebie, że popiera gejów i lesbijki tam gdzie jest w opozycji i jego głos się nie liczy (patrz: Sejm). A tam gdzie współrządzi (patrz: Rada Warszawy) staje się automatycznie bezsilny i nabiera wody w usta. Smutne to i żenujące.

Policzmy szable

Osoby homoseksualne stanowią statystycznie od 3 do 5 proc. populacji, czyli w Warszawie mieszka od 66 tys. do 110 tys. gejów i lesbijek. Ten szacunek należy powiększyć o procent lub dwa, ponieważ Warszawa - tak jak inne metropolie na świecie - ma tzw. nadreprezentację osób homoseksualnych, które przyjeżdżają do stolicy z mniejszych miast i miasteczek zarówno z przyczyn prywatnych (niższy stopień homofobii, anonimowość wielkiego miasta, kluby i organizacje LGBT), jak i zawodowych (większe zarobki, duży rynek pracy, lepsza możliwość awansu). Przyjmijmy więc na potrzeby tego tekstu, że mamy w Warszawie jakieś 100 tysięcy gejów i lesbijek. Do kasy miasta wpłacamy rocznie - tylko z tytułu samego podatku dochodowego - średnio prawie 140 milionów złotych rocznie! Należałoby tu jeszcze dodać pieniądze, które wpływają do kasy miasta z prowadzonej przez osoby homoseksualne działalności gospodarczej i wydawanych przez nas pieniędzy na dobra konsumpcyjne czy kulturę. (Wy)dajemy więc sporo, a w zamian dostajemy... no cóż...

Europejska Stolica Obłudy

Kilka tygodni temu gościłem z Pawłem Leszkowiczem, kuratorem wystawy Ars Homo Erotica warszawskiego Muzeum Narodowego, w Sztokholmie, dokąd zaprosił nas tamtejszy Instytut Polski. Zapytałem Katarzynę Tubylewicz, dyrektorkę Instytutu, skąd pomysł na tę wizytę. Odpowiedziała: - Obraz Polski w Szwecji jest fatalny jeśli chodzi o tematykę gejowsko-lesbijską. Szwedzi uważają nasz kraj za siedlisko najgorszej homofobii. Bardzo wielu Szwedów i Szwedek wybiera się do Warszawy na EuroPride i chcieliśmy im pokazać Polskę jako kraj, gdzie - owszem - homofobia nadal jest problemem, ale przez kilka ostatnich lat dokonał się niesamowity progres i dużo się zmieniło na lepsze, szczególnie w sferze kultury. Mieliśmy z Pawłem duży problem, co mówić. Z jednej strony dzieje się w Warszawie sporo dobrego. Tylko ostatni miesiąc to: wystawy ("Płeć? Sprawdzam!" w Zachęcie, wspomniana "Ars Homo Erotica" w Muzeum Narodowym), spektakle teatralne ("Enter" Nowego Teatru, "Bańka mydlana" w Dramatycznym), kolejne filmy na ekranach kin ("Samotny mężczyzna", "I Love You Philip Morris", "Oczy szeroko otwarte") i sporo książek (choćby "HomoWarszawa. Przewodnik kulturalno-historyczny"). Z drugiej strony smutna, nazwijmy ją pozakulturalną, rzeczywistość. Wybraliśmy więc metodę przekładańca. Raz mówiliśmy coś dobrego, raz krytykowaliśmy. Staraliśmy się nakreślić szwedzkiej publiczności w miarę obiektywny obraz Polski, przez pryzmat kultury gejowskiej i lesbijskiej i tego co się wokół tej tematyki dzieje.

Piszę o tej wizycie w kontekście starań Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Warszawa chce się bowiem pokazać jako otwarte, dynamiczne i kreatywne miasto. Wydaje krocie na spoty telewizyjne i kampanie reklamowe. Ma nawet pełnomocniczkę, która odpowiada za starania o tytuł ESK. Kampania to jedno, a rzeczywistość drugie. Szwedzka prasa pisze, że prezydent miasta odmówiła wsparcia EuroPride i powiedziała, że się na niej nie pojawi. Ktoś może zapytać, co łączy paradę gejów i lesbijek z tytułem kulturalnej stolicy Europy? Ano całkiem sporo.

Stołeczny Gay Index

Kilka lat temu amerykański ekonomista Richard Florida z Toronto University, zajmujący się urban studies, opublikował swoją słynną książkę "The Rise of the Creative Class". Wynikało z niej, że grupa, która przez wieki była dyskryminowana i prześladowana jest motorem rozwoju światowych metropolii. Prof. Florida dowodził, że geje i lesbijki, stanowiący przypomnijmy 3-5% populacji, są jednym z najważniejszych komponentów creative class, czyli niezwykle twórczej grupy ludzi: artystów, animatorów kultury, dizajnerów, dziennikarzy, pracowników przemysłu modowego czy show-biznesu. Creative class to grupa napędzająca nowoczesną gospodarkę opartą na usługach oraz tworząca otwarte i dynamiczne społeczeństwo. Idąc za ciosem profesor stworzył "Gay Index", czyli ranking miast, które tworzą warunki do dynamicznego rozwoju creative class, w tym jej fundamentalnej części - społeczności gejów i lesbijek. Z Warszawą jest w tym rankingu jak w polskimi uniwersytetami - żaden nie mieści się w pierwszej sześćsetce najlepszych uczelni Europy.

Warszawiacy drugiej kategorii

Mam już naprawdę dość słuchania utyskiwań gejów i lesbijek, że władze Warszawy są be!, że nie dały ani grosza na EuroPride, że nawet sceny nie chciały wypożyczyć za darmo. Mam dość słuchania włodarzy tego miasta, którzy mówią, że nie mają obowiązku wspierać wszystkiego, że nie planują uczestniczyć, bo są na urlopie.

Władza nic nie daje od tak. Władza liczy się tylko z tymi, którzy piszą do niej mejle i listy, z tymi, którzy się organizują i protestują, z tymi, o których wiedzą, że patrzą im na ręce, z tymi, którzy publicznie się domagają i publicznie rozliczają. A najbardziej z tymi, którzy głosują w wyborach.

Przestańmy się w końcu mazgaić! Jesteśmy, geje i lesbijki oraz nasze rodziny i przyjaciele, naprawdę potężną siłą polityczną, społeczną i ekonomiczną w Warszawie. Jesteśmy młodzi, wykształceni, kreatywni i dynamiczni. Zacznijmy rozliczać tych co nie dali ani grosza. Jesienią są wybory samorządowe. Może wybierzemy sobie prezydenta, który nie musi nas kochać, ale przynajmniej będzie nas szanował.

Mike Urbaniak to warszawski animator i menadżer kultury, dziennikarz, współautor książki "Gejdar" (wyd. Ha!art), zbioru 16 rozmów z polskimi gejami. Autor kilkudziesięciu tekstów i wywiadów o tematyce gejowsko-lesbijskiej. Były dyrektor Festiwalu Kultury Gejowskiej i Lesbijskiej Kultura dla Tolerancji w Krakowie

gazeta.pl:
-----------------------
"Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii postanowił, że lesbijki, geje i osoby biseksualne, mają prawo do azylu na Wyspach, jeżeli w ich rodzinnych krajach mogą stać się ofiarami prześladowań ze względu na orientację.

Dwóm gejom: z Iranu i Kamerunu - wcześniej odmówiono prawa do azylu, argumentując ten fakt tym, że mogą wrócić do swych krajów i ukrywać prawdę o swojej orientacji. Sędzia czytający werdykt podkreślił jednak wyraźnie: 'Zmuszanie homoseksualnej osoby do udawania, że jego seksualność nie istnieje, albo tłumienie zachowania przez które może się manifestować, jest odbieraniem mu fundamentalnych praw do bycia sobą.'

innastrona.pl:
----------------

Już w sierpniu George Michael stanie przed sądem za wjechanie w sklep niedaleko swojego domu w Londynie. Brytyjski piosenkarz miał już wcześniej podobne problemy. W 2007 roku otrzymał zakaz prowadzenia samochodu na 2 lata, po tym, jak przyznał się do jazdy pod wpływem narkotyków, po których zasnął... stojąc na czerwonym świetle.

George Michael w niedzielę nad ranem wracał swoim Range Roverem z Parady Gejów w Londynie. Niedaleko swojej posiadłości w północnej części miast nie wyrobił się na zakręcie i wjechał w wystawę sklepu fotograficznego Snappy Snaps.

Piosenkarz został aresztowany, gdyż policjanci podejrzewali, że był "w stanie uniemożliwiającym prowadzenie auta". Po przewiezieniu go na komisariat został poddany testom na obecność w organiźmie alkoholu i narkotyków. Wyników jednak nie ujawniono.

Teraz George Micheal, który wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji musi już w sierpniu stawić się w sądzie na wyjaśnienia.

TVN24.pl:
------------------

2 komentarze:

  1. To liczenie ilu jest gejów w Warszawie przypomina lekko liczenie ofiar Holokaustu, czyli dodawanie gdzie się da. Jeszcze policzcie, że teatrów więcej, a że w teatrach więcej gejów, to trzeba dodać.

    Geje płacą tak samo jak inni i za to samo;) Macie dokładnie takie same prawa. Miasto tak czy siak musi ochraniać te parady i niestety marnujecie czas całej masy ludzi łażąc po głównych ulicach. Wkurzam się na to tak samo jak na cholerne parady beatyfikacyjne, czy jakiekolwiek inne, bo mi po prostu przeszkadzają.

    Nie możecie sobie robić tego poza miastem? Czy to chodzi koniecznie o wpierniczanie się ludziom przed nosy? Koniecznie musicie mohery denerwować;) Zupełnie jak mój kumpel-domorosły satanista, który właził do kościoła w ramonie z napisem "Satan", żeby tylko wywołać negatywne zachowania. Żeby wzbudzić kontrowersję.

    Rozumiem potrzebę przynależności, rozumiem ideę czystej zabawy, ale zastanawiam się dlaczego nie można tego robić bez wkurzania ludzi, którzy i tak nie zmienią swojego zdania na temat gejów?

    Najgorsze co można zrobić walcząc o swoje prawa to podkreślanie inności. A gej nie jest inny;) Trzeba pokazać, że jest cholera taki sam i nie różni się niczym istotnym. Niczym, co w jakikolwiek sposób wpływa na jego społeczne postawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A reszta Polaków wpłaca jeszcze więcej. Po drugie zbokole płacić na swoje emerytury ( hetero dodatkowo wychowują dzieci), służbę zdrowia, policję, drogi i limuzyny za rządu . Hetero nie będą ich utrzymywać, gdy oni będą organizować pedał-party

    OdpowiedzUsuń