sobota, 28 lipca 2018

Kora nie żyje. Wokalistka zespołu Maanam zmarła w wieku 67 lat


Dziś, 28 lipca 2018 nad ranem, w swoim pięknie położonym domu w Bliżowie na Roztoczu, w powiecie zamojskim, w otoczeniu najbliższych sobie osób, męża Kamila Sipowicza, dwóch synów i przyjaciół (m.in. prof. Magdaleny Środy) umarła Kora, czyli Olga Sipowicz z domu Ostrowska Jackowska - poinformował Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press.

Nazywała nasze zmęczenie, rozczarowanie: "Jestem taka, jestem taka zmęczona/Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa/Tyle dzisiaj, tyle się dzisiaj stało/Boli mnie serce, boli mnie całe ciało". Była, jest głosem prawdy i miłości: "Kocham cię, a kochanie moje to rozstania i powroty". I głosem naszego buntu i nadziei na "wiatr, co rozgoni ciemne skłębione zasłony"

W styczniu 2014 roku Kamil Sipowicz potwierdził krążące plotki, że jest chora na raka jajników. „Przeszłam trzy poważne operacje oraz dwa kursy chemii”. W 2016 r. w okresie remisji choroby mówiła, że „chciałaby jeszcze żyć” i że „chemia ją zabija”. Miała nadzieję na nowy lek.

„Podpisuję się pod apelami racjonalnymi, takimi, które są za budowaniem, a nie niszczeniem. To, co się teraz dzieje, jest czymś znacznie groźniejszym niż powrót do PRL-u. To ogromny dyskomfort, od którego uciekam, ale uciec nie mogę, bo jestem zwierzęciem politycznym.

Kocham wolność ponad wszystko. Zewsząd słyszę o ‚dobrej zmianie’. Tylko że jakoś nikt z powodu ‚dobrej zmiany’ nie wraca z emigracji do Polski”.

W lipcu 2017 Newsweekowi mówiła o Jarosławie Kaczyńskim, że jest „wielkim narodowym psujem”. „Władza rozwala mój kraj. Partia zawłaszcza państwo. To niszczenie mojego szczęścia na finiszu życia”.

Kora ma wierną publiczność gejowską (w nieistniejącym już piśmie „Inaczej” znalazła się w pierwszej dziesiątce najważniejszych postaci XX wieku) ze względu na poetyckie, tajemnicze teksty o miłości (znamienne „Who’s that Lipstick On The Glass”) i progejowskie wypowiedzi. Była jedną z pierwszych gwiazd, które po roku 1989 walczyły o tolerancję dla mniejszości seksualnych.

Kora: Byliśmy z Kamilem w związku partnerskim 40 lat i wzięliśmy ślub tylko dlatego, że byłam umierająca i on nie mógłby nawet przyjść do mnie do szpitala. Można powiedzieć, że padliśmy ofiarą polskiej homofobii, bo przecież wiadomo, że tak jak marihuana lecznicza może prowadzić do jointa zapalonego dla przyjemności (ależ to zbrodnia!), tak legalizacja związków partnerskich będzie oznaczać małżeństwa homoseksualne, a to, nie daj Boże, będzie prowadzić do adopcji przez takie pary dzieci. No nóż się w kieszeni otwiera! Dlaczego nikt nigdy nie zapytał mnie – osoby wychowanej w domu dziecka – czy chciałabym być adoptowana przez parę gejów czy lesbijek?

Zamiast od czwartego do dziesiątego roku życia przebywać w domu dziecka prowadzonym przez siostry zakonne, bo mama ciężko zachorowała na gruźlicę, a ojciec nie radził sobie z wychowaniem dzieci? Zamiast sierocińca, gdzie dzień po dniu, godzina po godzinie, minuta po minucie byłam poddawana takiej opresji, jakiej nie powinien być poddawany żaden człowiek, a zwłaszcza dziecko? Nikt mi nie udowodni, że dwóch kochających się gejów nie dałoby mi miłości, której tak mi brakowało. I akceptacji. I poczucia, że jestem wartościowym człowiekiem, na którym komuś zależy. Związki partnerskie, LGBT, aborcja, eutanazja i wszystkie kwestie światopoglądowe w ogóle nie są dla mnie problemem."

Źródło: oko.press/Newsweek/Replika


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz