Miłość Nie Wyklucza: Kogo widzisz, kiedy słyszysz „osoba z niepełnosprawnością”? Czy zdajesz sobie sprawę, że lesbijski, geje, osoby biseksualne czy trans- i interpłciowe także są wśród nich? Czas zacząć tworzyć przestrzeń do otwartej rozmowy o potrzebach osób z niepełnosprawnościami nie tylko w zakresie tworzenia przyjaznej przestrzeni publicznej, ale również potrzeb uczuciowych i seksualności, także w relacjach jednopłciowych.
Zapraszamy do lektury wywiadu „Przede wszystkim jestem osobą” autorstwa Katarzyny Bierzanowskiej (Nie-pełnoprawna), zamieszczonego na blogu Kulawa Warszawa. Katarzyna i Magdalena, nieheteroseksualne osoby z niepełnosprawnością dzielą się w nim swoimi doświadczeniami.
Na zachętę dwa cytaty: Katarzyna: „Myślę sobie o osobach w małych miasteczkach, na wsiach, które chcą żyć w zgodzie ze sobą, i dla nich to, że ja mówię [o mojej nieheteronormatywności i nieheteroseksualności], może być pomocne. (...) nieheteronormatywnych osób z niepełnosprawnościami nie brakuje – także wśród osób z zespołem Downa czy innymi niepełnosprawnościami, ale ten temat jest spychany, tak jak cała seksualność”.
Magdalena: „Nigdy nie myślałam o wyszczególnianiu grupy nieheteronormatywnych osób z niepełnosprawnościami, ale jeśli mówi się też o gejach i lesbijkach, to mówmy też o niepełnosprawnych gejach i lesbijkach. Problem nietolerancji głównie polega na tym, że ludzie nie wiedzą, nie znają, nie czują. Tak, jak ludzie, którzy sięgają po antysemickie hasła, a nigdy w życiu Żyda nie spotkali. Dlatego myślę, że ja robię bardzo dobrą robotę dla środowiska LGBTQ, bo ludzie przekonują się, że ta lesba nie jest taka zła. Obie pracują, zajmują się wnuczką, mówią <
Obie podkreślają, że najbardziej brakuje im możliwości prawnego uregulowania związków jednopłciowych - kwestii związanych np. z adopcją, opieką nad chorą partnerką, dziedziczeniem.
Przypominamy: równość małżeńska to rozwiązanie, które zagwarantowałoby te prawa w największym zakresie.
Ponieważ widoczność dla osób LGBT w mediach jest, ale często brakuje prawdziwej różnorodności naszej społeczności, a także tych, którzy są wyłączeni. Miedzy innymi niesprawni LGBT, w naszym środowisku są są najczęściej podwójnie dyskryminowani z powodu niesprawności i swojej orientacji.
Jestem dziewicą. Mam nie tylko zero doświadczenia seksualnego, ale też zero jakiegokolwiek doświadczenia związanego z randkowaniem: moje przeżycia można by porównać z życiem erotycznym 12-latki, która nigdy nawet nie grała w butelkę. Oczywiście nie ma nic złego w byciu dziewicą czy prawiczkiem, pod warunkiem, że jest to nasz świadomy wybór. Istnieje milion powodów mogących dyktować indywidualne tempo czyichś przeżyć erotycznych. Problem zaczyna się, gdy uświadamiasz sobie, że odczuwasz te pragnienia i chcesz je wyrazić, ale społeczeństwo ci na to nie pozwala. Co gorsza, społeczeństwo uzurpuje sobie prawo do zanegowania twojej atrakcyjności i twoich erotycznych potrzeb, a także potrzeb wszystkich osób z niepełnosprawnością, może z kilkoma wyjątkami.
Mam na imię Erin i jestem właśnie na etapie kończenia studiów na kierunku filmoznawstwo, z LGBT studies jako przedmiotem dodatkowym. Identyfikuję się jako nieheteronormatywna feministka, wierząca, że osobowość/wygląd/pewność siebie wygrywają z anatomią przy wyborze partnera/ki. Jestem również osobą z niepełnosprawnością: mam porażenie mózgowe. Moja niepełnosprawność jest bardzo widoczna – jeżdżę na wózku inwalidzkim. Chciałabym opowiedzieć wam dziś o tym, jak bycie kobietą z niepełnosprawnością wpłynęło (negatywnie) na moje życie romantyczne i erotyczne.
(...) Odkrycie własnej nieheteronormatywności, zamiast zapewnić mi bezpieczną przystań, pogłębiło jedynie moje uczucie odrzucenia. Dołączyłam do uczelnianej koalicji homo-hetero – jako hetero-sojuszniczka (haha) – i natychmiast zadurzyłam się w dziewczynie, rozpoczynając tym samym długą, nieudaną serię zauroczeń kobietami. Biorąc pod uwagę przesłanie społeczności nieheteronormatywnej o akceptacji i afirmacji seksualnej, miałam nadzieję, że wreszcie odnalazłam niszę, w której moja seksualność zostanie uszanowana i zaakceptowana. Ku mojemu zaskoczeniu, spotkałam się z tą samą pasywną dyskryminacją co na zewnątrz. Gdy zawiodło infantylizowanie mnie, wiele osób postanowiło zamaskować swą awersję wobec seksualności osób z niepełnosprawnością pod płaszczykiem bifobii. Ostania dziewczyna, w której się zadurzyłam i której wyznałam uczucia pod wpływem alkoholu, uniknęła tematu upierając się, że po kilku latach spotykania się z kobietą nieuchronnie porzuciłabym ją dla mężczyzny. Gdy zapewniłam, że nigdy nie zrezygnowałabym ze związku tylko ze względu na czyjąś płeć, oświadczyła, że nie mogę mieć takiej pewności, bo nigdy nie spałam z mężczyzną. Tak desperacko dążyła do zanegowania mojej umiejętności wejścia w romantyczną relację, że skonstruowała zagmatwany, hipotetyczny ciąg rozumowania mający na celu udowodnienie mojej dwulicowości i promiskuityzmu wynikającego z biseksualności, wytykając mi jednocześnie dziewictwo (zabawny zwrot akcji: wkrótce potem zaczęła spotykać się z pełnosprawną, biseksualną kobietą). Musiałam wreszcie pogodzić się z myślą, że byłam stale odrzucana nie dlatego, że nie przystawałam do jakichś archaicznych, heteronormatywnych, kobiecych standardów, ale dlatego, że osoby z niepełnosprawnością traktowane są przez przedstawicieli/ki wszystkich orientacji jak dzieci i istoty aseksualne.
Narzucając osobom niepełnosprawnym tożsamość zgorzkniałych, kalekich dziewic i prawiczków, społeczność osób pełnosprawnych usiłuje oczyścić się z wyrzutów sumienia i odpowiedzialności za piętnowanie seksualności ludzi z niepełnosprawnością. Jeśli w jakiś sposób uda im się ukazać nasze rozgoryczenie jako źródło naszych niepowodzeń, nie będą musieli szukać jego przyczyn w sobie. Jeśli tylko bylibyśmy szczęśliwsi/sze, bardziej bierni/e, gdybyśmy tylko tak bardzo się tym wszystkim nie przejmowali/ły – wszystkie nasze problemy same by się rozwiązały. Jest tylko jeden podstawowy, rażący błąd w tego typu rozumowaniu: społeczeństwo nie może patologizować jednostki za reagowanie na warunki, które to społeczeństwo samo stworzyło i utrwaliło. Zgorzkniała, kaleka dziewica czy prawiczek stają się tym samym przypowieścią, mającą promować cichą asymilację i przeciwdziałać krytycznej analizie mechanizmów konstruujących obraz osób z niepełnosprawnością jako istot zawsze trochę mniej ludzkich niż pełnosprawna reszta. Nie ma czegoś takiego jak zgorzkniała, kaleka dziewica czy zgorzkniały, kaleki prawiczek. Mit ten ma w naganny sposób zatuszować wysiłki tych osób z niepełnosprawnością, które mają na tyle odwagi, by zwrócić uwagę na społeczną dyskryminację i zażądać uznania dla ich prawa do wyrażania seksualności. W przeciwieństwie do mitu, wysiłki tych osób są bardzo, bardzo realne. Całość na Codziennik Feministyczny.
Jennifer Restle która jest członkiem Disability Rights Kalifornii, jej blog dotyczące niesprawności. Ujawniła się jako biseksualna, Jennifer stworzyła też San Diego Biseksualne Forum, a także jest członkiem San Diego Pride Diversity Task Force.
Bethany Stevens była członkiem wydziału i analityk politycznym Center for Leadership niepełnosprawności na Georgia University, Bethany stworzyła kampanię dotyczące niesprawności, też piszę swoi blog.
Jess Thurber, założycielka nieistniejącej już bloga Deaf Politics, Jess zrobiła twórczą pracę dla kilku dla osób niesłyszących organizacji. Obecnie pracuje jako projektant komunikacji dla convo usługi w Austin, Teksas.
Sky Heyn Cubacub, z Chicago artystka i działaczka jest również założycielką Rebirth Garments, tak zwana genderowa ubrania i akcesoriów.
Dr Laura Rifkin, jako współzałożycielka legendarnej ASP, specjalne usługi dla Gay Pride i Bay Area Pirates. Pracuje także z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną w obszarze rozwoju samooceny.
Riva Lehrer, artystka, która jej prace często zawierają autoportrety i innych przedstawia niepełnosprawność, obrazy Riva zostały wystawiane w National Portrait Gallery w Smithsonian, Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Narodowego Muzeum Kobiet w Sztuce w Waszyngtonie.
Leah Lakshmi Piepzna-Samarasinha, pochodząca z Sri Lanki artystka, pisarka i działaczka pisze o swojej chorobie przewlekłej.
Nomy Lamm, jest muzykiem, reżyserką, działaczką integralną częścią wielu społeczności.
Opowieść Andrew Gurza gej niesprawny który marzył o czułości, dotyku wielu musi używać tak zwany prostytutek, żeby ktoś ich dotknął, kochać się. Opowieść jego doświadczenie z osobą którą zapłacił żeby miał kontakt na Out Magazine.
Para zakochanych mężczyzn z zespołem Downa
Organizacja Brytyjska Stonewall wspólnie z organizacją LGBT niepełnosprawnych, zorganizowali konferencję na temat LGBT i niepełnosprawności. Na konferencji opowieść osób i nadzieje na przyszłość.
Nathan i Robert wystąpili w kampanii Equality Network w Szkocji na rzecz równości małżeństw
Joe który jest niskiego wzrostu, opowiada o sobie, czy bycie gejem i niskiego wzrostu jest problemem, o akceptacji siebie kim jest.
Jestem gejem i niesprawny
Richard Mesich, gej niesłyszący opowiada o swoim ujawnieniu się, wśród nas wiele osób to nie tylko piękni, wysportowani ale wielu niesprawny naszych braci i sióstr LGBT, którzy żyją gorzej po wielu są podwójnie dyskryminowani przez swoją niesprawność i orientację seksualną.
Richard opowiada jak się przeprowadził do wujka geja i jego partnera ich dzieci, jak zaczął akceptować kim jest, miał problem akceptacją. Jego mama od dziecka wiedziała że jest gejem, opowiada jak był pierwszy raz w klubie gejowskim w wieku 21 lat. Jego pierwsze randki, nie były łatwe niesłyszący i słyszący.
Powód, którego on opowiada swoją historię. Pokazać ze niesłyszący geje są też i nie są sami, wiele czują się zagubieni i izolowani, ponieważ uważają, że nie inny głuchy osób takiej orientacji.
Też wychowujemy dzieci niesprawne, jeden przykład. Kiedy para gejów z Kanady Czad Farquharson i Wayne McGill, postanowili zaadoptować chłopca, wiedzieli, że bycie rodzicem podstawi im nowe wyzwania.
Kiedy Grayson ich syn narodził przez cięcie cesarskie w dniu 14 stycznia 2011 roku, okazało się, że ma wadę serca, która wymaga pilnej operacji. Ale to nie wszystko po operacji lekarze odkryli Grayson ma bardzo rzadką chorobę genetyczną.
Zasadniczo, jego ciało nie jest w stanie przetwarzać białka w normalny sposób. To może prowadzić do nagromadzenia aminokwasów i może prowadzić do uszkodzenia mózgu.
Według statystyk dzieci takie nie są adoptowane, ale oni kontynuowali adopcję jego, mimo trudnych warunków trzeba uważać co je, są szczęśliwi i zadowoleni że przyjęli Graysona.
Wielu naszych rodzin, to nie tylko dzieci zdrowe ale też chore. Tacy rodzice zasługują na wielki szacunek, na medal, nie podają się walczą.
(Affter Ellen)
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz