Podczas Parady okazało się, że wybrany przez nas fragment Ewangelii Jana rozpoznał jeden z bezdomnych, który łączył się z nami w dążeniu do uzyskania chrześcijańskiej akceptacji i jedności. Spotkanie z nim było dla nas świadectwem, iż niezależnie od statusu materialnego, wieku, wyznania i orientacji seksualnej, przesłanie miłości może stać się łączącym mostem, a nie dzielącym murem.
Jakże wielkie było nasze zdziwienie, że tekst biblijny wykorzystują także ci, którzy w czasie Parady stali po stronie dyskryminacji. Przypominałam sobie wtedy cytat z Dziejów Apostolskich: „Bóg mi pokazał, że nie można żadnego człowieka traktować jako skażonego czy nieczystego” (Dz 10, 28b).
Część środowiska LGBT to osoby wierzące, które często spotykają się z niezrozumieniem grup katolickich. Wykluczenie ze strony chrześcijan, z którymi łączy nas wspólna wiara, jest dla nas szczególnie bolesne. Kiedy widzimy obraźliwe gesty, jakie spod jednego z kościołów pokazywano nam, niosącym transparent z ewangelicznym cytatem – czujemy, że oddziela nas mur nienawiści. Staraliśmy się odpowiadać im znakiem pokoju i solidarności, licząc na to, że miłość tę nienawiść zwycięży.
Dostrzegamy wiele pozytywnych zmian w traktowaniu homoseksualistów: z roku na rok zmniejsza się liczba aktów przemocy podczas Parady Równości. Ufam, że coraz więcej osób zaczyna postrzegać nas jako tych, którzy pragną kochać, a nie nienawidzić. Czekamy jednak na czas, gdy to przesłanie miłości – już obecne w wielu świeckich środowiskach – dotrze do hierarchów kościelnych. Czekamy na ich wsparcie, potrzebujemy ich głosu sprzeciwu wobec przemocy i dyskryminacji, jakiej doświadczyło wielu z nas. Wierzymy w wartość dialogu i spotkania chrześcijan: hierarchów i wiernych, przedstawicieli różnych wyznań (jednoczących się we wspólnocie „Wiara i Tęcza”), homo- i heteroseksualistów. Marzę o tym, że odkryjemy ducha wspólnoty łączącego nas w jedność różnorodności i zobaczymy, że te dwie jakości mogą się uzupełniać.
Marcela Kościańczuk, Grupa Polskich Chrześcijan „Wiara i tęcza”
Dla wielu stereotypowo myślących osób identyfikowanie się ze środowiskiem osób homoseksualnych, biseksualnych i transgenderycznych musi oznaczać jednocześnie całkowity brak życia religijnego. Większość najpopularniejszych wyznań jednoznacznie potępia bowiem życie w związku z osobą tej samej płci. Rzeczywistość jest jednak o wiele bardziej złożona. Z najnowszych badań renomowanego amerykańskiego instytutu badawczego Pew Research Center wynika, że 51 proc. osób LGBT jest wierzących.
Natomiast pozostali w znakomitej większości przyznają, że wiary w ich życiu zabrakło po tym, gdy zostali potępieni przez dotychczasowych braci w wierze. Zadeklarowanych ateistów znalazło się wśród respondentów zaledwie 17 proc. Amerykańscy badacze usłyszeli też od przepytywanych gejów, lesbijek i osób transgenderycznych, że szczególnie homofobiczne, cechujące się największą agresją wobec odmienności religie to dzisiaj islam i chrześcijaństwo. Wśród wyznawców Jezusa Chrystusa najwięcej homofobów homoseksualiści spotykają tymczasem pośród mormonów i katolików.
Z najnowszych badań na temat stosunku mniejszości seksualnych do kwestii religii wynika, że o wiele rzadziej odmienność seksualna jest potępiana przez wyznawców judaizmu i członków tych związków wyznaniowych, które nie należą na świecie do najpopularniejszych. Być może dlatego, iż ich liderzy rzadziej zabierają tak stanowczy głos przeciw homoseksualizmowi, co imamowie, pastorzy i księża katoliccy.
Dane zebrane przez Pew Research Center mogą dziś wprawić w sporą konsternację szczególnie tych ostatnich duszpasterzy. Wynika z nich, że absolutna większość wierzących gejów, lesbijek i osób transgenderycznych jest chrześcijanami. To aż 42 proc. badanych, gdy tymczasem żydów wśród respondentów ze środowiska LGBT jest zaledwie 2 proc. Pozostali to wyznawcy innych religii. (Na Temat.pl)
Pisałem wcześniej o tym komentarze katolików LGBT Amerykański można przeczytać tutaj New Ways Ministry.
Przez to jest ważne namawiać do zmian w religii, kościoły powinni zmienić się, bardziej ludzkie, a najczęściej wielu bardziej polityka chodzi, pieniądze też powinno wykopać fundamentalizm on szkodzi całej religii.
Wielu nas odchodzi od religii to wina homofobii, to najbardziej boli, jak przywódcy religijni nawołują do nienawiści, chcą żeby LGBT nie byli w niebie, po przez to robią wszystko żeby odrzucać nas z kościołów.
Nie rozumiem, jak słyszę zasługujemy tylko na przyjaźń, a nie na miłość. Wielu nas akceptuje to, żyje w pseudo biały związkach jesteśmy ludźmi i chcemy być kochani, a nie traktowani jak tylko ktoś tam. Jak para Jerzy Waldorff i Mieczysław Jankowski, byli razem do końca oboje sobie pomagali sobie, czy to przyjaźń, czy miłość. Publicznie musieli udawać że są obcy, udawać nic ich nie łączy.
Prawda była inna. Mieczysław Jankowski nie był ani ciotecznym bratem Waldorffa, ani dalekim kuzynem. Był jego partnerem, kochankiem i opiekunem, bez którego pod koniec życia, kiedy poruszał się już wyłącznie o kulach, nie poradziłby sobie.
Osoby homoseksualne, mimo przeżytych razem lat, nie mają żadnych wynikających z tego uprawnień. Bał się, że kiedy go zabraknie, Mieczysław Jankowski zostanie pozbawiony wszystkiego.
Musieli prawo tak żeby Mietek nie musiał płacić podatek od spadek. W tej sytuacji zapisał w akcie notarialnym nie można traktować jako spadek na rzecz Mieczysława Jankowskiego, lecz jako częściową tylko spłatę długu, z tytułu jego należności za pracę w moim domu przez tak długi czas. Na co zwracam uwagę władz podatkowych – podsumował wyliczenia.
Waldorff prosił wykonawców testamentu, by wyjednali u władz Kurii Warszawskiej zgodę na pochowanie go na Powązkach. „Niechaj też wraz ze mną spocznie Mieczysław Jankowski” – napisał.
Spoczywa razem z nim, ale jego tabliczka Mietka jest wyrwana i niszczona, chcą ukryć prawdę że byli razem. Kiedy mąż i żona spoczywa w jednym grobie jest ok, ale kiedy my chcemy to afiszujemy się, piszą to był przyjaciel. Traktuje się nas nasze związku jak nie istniały, że nasza miłość jest zła.
Przez to powinniśmy walczyć o równość, a nie milczeć nie możemy pozwolić wmawiać nam że na przyjaźń tak zasługujemy, a na miłość nie. Mówią że kochają nas, to nie miłość do pogarda, mamy siedzieć cicho i milczeć, nie mówić jesteśmy homo. Taki jak Dolan, Pan T. inny wmawiają kłamstwa o szacunku do nas, wielu nas daje się naprać, cieszy się jak małe dziecko mydlone oczy są nasze.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz