wtorek, 30 lipca 2013

John Stanley, kanadyjski historyk, badacz polskiego ruchu LGBT, dla Repliki


Replika: "W Alhambrze przy Alejach Jerozolimskich wyrwałem pierwszego w życiu hustlera, męską prostytutkę. Nawet nie zdałem sobie z tego sprawy na początku, dopiero gdy przyszło do płacenia. Ale OK, był wart tych 100 zł.

W Ambasadorze poznałem pewnego Kanadyjczyka z Winnipeg, który miał dobre rozeznanie w gejowskiej Warszawie. Raz zapytał, czy mam ochotę na orgię. Orgię? Nigdy w życiu nie uczestniczyłem w orgii! „No, więc chodźmy”. Zorganizował ośmiu czy dziewięciu chętnych i poszliśmy na nocny autobus. Nadjechał pusty i mój kolega dał kierowcy łapówkę, żeby zawiózł nas wprost pod wskazany adres. I była orgia!" - opowiada John Stanley, kanadyjski historyk, badacz polskiego ruchu LGBT, który od początku lat 70. przyjeżdżał do Warszawy i innych polskich miast.

Stanley przygotowuje książkę na temat historii polskiego ruchu LGBT. O tym, ale również i o własnym mężu, z którym wziął ślub w Toronto w zeszłym roku, opowiada w wywiadzie Mariusza Kurca - do przeczytania w najnowszej "Replice" dostępnej w najlepszych klubach LGBT-friendly i w prenumeracie.

Jeszcze jeden fragment wywiadu:
"Żyjemy w niesamowitych czasach, ale walka mniejszości o równe traktowanie nie jest zakończona i być może nigdy nie będzie. Historia, niestety, nie jest prostą ścieżką ku lepszemu. Nie wierzę w coś takiego, jak ogólny postęp. Podobną, a może i większą akceptację dla męskiej homoseksualności już mieliśmy. Kiedy? Dwa tysiące lat temu. Co się potem stało? Popatrz na historię Żydów. Sycylia w IX wieku była uznawana za raj dla Żydów, tysiąc lat później przyszedł Holocaust. Musimy nieustannie pracować nad tym, by heteroseksualna większość uznała prawa mniejszości homoseksualnej za niezbywalne i w istocie – za naszą wspólną sprawę." Na zdjęciu: John Stanley (foto: Grzegorz Banaszak)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz