- Mt 5, 4
Wiara i tęcza -Refleksja ze spotkania w Krakowie Jezu, dziękujemy... Był u nas duszpasterz, Twój sługa. Miał na sobie stułę - jak Ty kiedyś ręcznik do otarcia nóg Apostołom. Rozmawialiśmy o Tobie, Jezu i o nas. O wierze i naszym życiu. O Twoim żywym słowie, a także o Biblii - księdze, w której Słowo- Ciebie - możemy odnaleźć. Dotykaliśmy tematu naszej inności, o której nieraz tak chcielibyśmy zapomnieć. Jedliśmy wspólnie posiłek. Byliśmy w zwykłym domu, który na czas naszego spotkania stał się tak bardzo Twoim domem. Modliliśmy się przy Twoim krzyżu, wśród zapalonych świec. Twój sługa uczył nas pięknych pieśni z Taize, był dla nas bardzo wyrozumiały. Mówił, że nasze braki w śpiewie, trudności w modlitwie, lęki i zahamowania należą do naszej pełni, którą właśnie przed Tobą otwieramy. W Twojej obecności uczymy się nie udawać lepszych, innych niż naprawdę jesteśmy. Modliliśmy się za rodziny, które różnie nas rozumieją. Za przyjaciół, oraz nieprzyjaciół. Za nas zgromadzonych, a także za całą naszą grupę. Za zamordowaną w Poznaniu Sylwię, jej bliskich i tych, którzy ją zabili. Potem trzymaliśmy w dłoniach Twój krzyż - czuliśmy dotyk prawdziwego drewna. Każdy z nas myślał, dlaczego tak ciężko przyjąć go w swoim życiu. Potem Twój pasterz błogosławił nas - każdego z osobna, przekazując znak Twojej miłości. Jezu, byliśmy przed Tobą razem - z Kościołów - Starokatolickiego, Rzymskokatolickiego, Zielonoświątkowego... Było nam dobrze modlić się wspólnie. Polecamy Ci teologów, którzy ciężko pracują nad problemami różnic w doktrynach kościołów... Niech zasiane ziarno rośnie i wydaje owoce. Niech mała wspólnota umacnia się i przyjmuje tych, którym ma służyć. Jezu, bądź uwielbiony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz