Callie i Arizona powiedzą sakramentalne 'tak'. W 'Chirurgach'. Callie wreszcie zdaje sobie sprawę kim jest i czego chce od życia. Jedną
z tych rzeczy jest wspólne życie ze swoją dziewczyną' - mówi Sara
Ramirez, odtwórczyni roli dr Callie Torres. Ślub pewnie
przyspieszyły przedwczesne narodziny dziecka Callie, i choć Arizona nie
jest biologicznym rodzicem maleństwa, to jako doskonały pediatra ratuje
niemowlę od śmierci, co wzmacnia jej miłosną więź z Callie.
Producentka
'Chirurgów' Shonda Rhimes powiedziała, że 'była podekscytowana
ukazywaniem ślubu osób tej samej płci w telewizji, oraz tym, że nie do
końca jest on legalny i uznawany przez władze kościoła'. Dlatego
gospodynią ceremonii będzie doktor Bailey. 'Musieliśmy udowodnić, że jest to ważny, ale i prawdziwy ślub. A przy okazji zaserwować wspaniałe wesele' - mówi Rhimes. 'To
jest bardzo pozytywne' - dodaje Capshaw - 'Wymowa tego odcinka nie jest
upolityczniona. Chodzi po prostu o ukazanie dwójki zakochanych w sobie
ludzi, którzy decydują się na kolejny krok w ich związku: scementowanie i
legalizację ich uczuć - mentalną oraz społeczną'.
Na ślubie nie
może zabraknąć rodziny panien młodych, zobaczymy zatem Judith Ivey i
Denisa Arndt jako Barbarę i Cola (rodzice Arizony) oraz Hectora Elizondo
i Ginę Gallego jako rodziców Callie, którzy najprawdopodobniej nie będą
współdzielić szczęścia córki. Odcinek wyreżyseruje Chandra Wilson, która w serialu gra ostrą pani doktor - Bailey. Ślubny odcinek 'Chirurgów' już piątego maja.
Matthew Morrison gwiazda serialu Glee u Jay Leno Show, powiedział kilka lat temu w filmie Lisa Kudrow Marci X zagrał rolę
najweselszą rzecz, jaką do tej pory zrobił w swoim życiu. Zagrał członka gej boysbandu, poniżej wideo:
Springfield, stolicy stanu Illinois, wygrał wybory Cory Jobe jako pierwszy członek rady miasta jako gej.
Geje są nadal ofiarami ataków w Berlinie. 44 ataków liczba wzrosła w ostatnich latach, co może być spowodowane
faktem, że ofiary, nie boją się już na policję składać zeznań. Wraz przestępstwami, takich jak zniewaga, odnotowano 109 spraw, które
były skierowane przeciwko homoseksualistom.
Reklama terapii reorientacyjnej w popularnym magazynie psychologicznym. To jest oburzające i niestosowne, że w 'Charakterach' pojawia się coś,
co jest wbrew współczesnym nurtom psychologicznym' - powiedział nam
oburzony Arkadiusz Brzask. Wydawca 'Charakterów' donosi na swoich stronach, że nie odpowiada za treść umieszczanych reklam. 'Jeżeli wydawca nie zwraca uwagi na treść reklam, to jest wydawcą
nieodpowiedzialnym. 'Jeśli wydawca pisma
naukowego nie przywiązuje żadnej wagi do treści reklam, to szkodzi
wizerunkowi swojego wydawnictwa a także grupy zawodowej, która jest
targetem'-
podkreśla Radek Oliwa, wydawca Innej Strony.
Ale do nie wszystko w radiu warszawskim, E. Galińska, która pracuje w Klinice Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Pobiera tą książkę i mówi można wyleczyć z homoseksualizmu, do jest szokujące w Klinice Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii pobierają leczenie homoseksualizmu? to jest szokujące że taka pani tam pracuje i jeszcze publicznie namawia do leczenia. Takie osoby nie mają prawa pracować jako psychiatrii psycholodzy szkodzą opinii innym oraz pranie umysłu homoseksualistom którzy mają problem zaakceptowaniem swojej orientacji Audio rozmowy jej
Protesty pisać tylko kulturalne:
Kontakt z E. Galińska, E-mail: elgal@sadyba.elartnet.pl
Kontakt z Kliniką Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii E-mail: wiatrow@ipin.edu.pl
Gazeta Wyborcza: Przewoźnicy w Ełku i Inowrocławiu nie zgodzili się, by zawiesić w autobusach w ramach akcji "Miłość nie wyklucza" zdjęcia gejów i lesbijek. Powód? - Wzbudzą agresję u młodszych, a starszych wprowadzą w zły nastrój - tłumaczą.
Akcję "Miłość nie wyklucza" przygotowała warszawska grupa Tel-Aviv. Chce w ten sposób zwrócić uwagę na brak ustawy o związkach partnerskich. Nad zdjęciem przytulających się dwóch kobiet albo dwóch mężczyzn autorzy umieścili czerwone serce, pod nim apel "Żądamy ustawy o związkach partnerskich". - Chcieliśmy dotrzeć do mieszkańców mniejszych miejscowości, bo tam o problemach homoseksualistów mówi się najmniej, a geje i lesbijki zazwyczaj muszą żyć w ukryciu - opowiada Wojciech Szot, rzecznik prasowy kampanii.
Tel-Aviv zaproponował wywieszenie plakatów w autobusach trzech miast. Dwa od razu odmówiły. - W Inowrocławiu odpowiedź była krótka: "Nie, bo nie" - mówi Szot.
Za wynajem powierzchni reklamowych w tamtejszych autobusach odpowiada firma Autobox.
Jej szef Ireneusz Iwański mówi: - Społeczeństwo nie jest gotowe na oglądanie takich plakatów. Ludzie zniszczyliby je, połamali ramki. A moja firma poniosłaby straty. Wolałbym, żeby akcje uczyły młodzież ustępowania miejsca w autobusach. I nie namówi mnie pan, żebym publicznie się wypowiedział, co sądzę o treści tych plakatów.
- Autobox nie musi konsultować z nami, jakie materiały eksponuje, ale musi się zmieścić w ramach przyzwoitości - mówi prezes inowrocławskiego MPK Mariusz Kuszel. - Widocznie ocenili, że plakaty nie są przyzwoite.
- Zgadza się pan z ich decyzją? - pytamy.
- Publiczne propagowanie takich scen nie jest właściwe.
Plakatów z gejami i lesbijkami nie chciał także Ełk. W piśmie do Tel-Avivu MZK wyjaśniało, że w autobusach nie powinny pojawiać się treści "uwłaczające jakiejkolwiek grupie społecznej, kampanii politycznych i wyborczych oraz hasła wywołujące duże kontrowersje w społeczeństwie".
Alicja Chorąży, prokurent w ełkckim MZK: - Mnie te plakaty nie przeszkadzają. Ludzie na zdjęciach prezentują się bardzo dobrze. Ale musimy dbać o pasażerów. A nimi są głównie osoby starsze, konserwatywne. Nie możemy dopuścić do tego, żeby podróżując naszymi autobusami, wpadły w zły nastrój, zdenerwowały się.
Chorąży zapewnia, że "Miłość nie wyklucza" nie była pierwszą akcją, której odmówiono. I podaje przykład, że w autobusach w Ełku nie pojawiły się reklamy imprezy z alkoholem, na którą zapraszały "roznegliżowane osoby".
Propozycję Tel-Avivu zaakceptował Wałbrzych. - Na początku miałem wątpliwości - przyznaje Ireneusz Zarzecki, prezes MPK. - Ale obejrzałem zdjęcia i jakoś mnie nie zszokowały. Przedstawiono nam dwie wersje, damską i męską. Wspólnie zdecydowaliśmy, że będą wisieć te z paniami.
Plakaty z lesbijkami wisiały w wałbrzyskich autobusach przez kilka tygodni.
Nie wywołały żadnych reakcji.
- Ani pozytywnych, ani negatywnych - mówi Zarzecki. - Nikt nic nie zniszczył, nikt nie dzwonił z pretensjami.
Prof. Magdalena Środa, filozof i etyk z Uniwersytetu Warszawskiego: - Reakcja niektórych zarządzających komunikacją miejską dowodzi, jak wielki jest poziom homofobii w naszym kraju. Boją się pasażerów. A to nic innego jak tchórzostwo, intelektualny marazm. Niestety, to osoby wykluczone intelektualnie, z zacofanymi umysłami. A nasze zachowania nietolerancyjne biorą się z braku doświadczenia i kontaktu. Dotarcie do mieszkańców mniejszych miast jest jak najbardziej słuszne. Dlatego takie akcje społeczne powinny być jak najczęściej organizowane.
Szot zapowiada, że akcja będzie kontynuowana, choć niekoniecznie w autobusach. Przy współpracy z ogólnopolskimi agencjami reklamowymi plakaty pojawiać się będą na billboardach.
- Rozumiem, że można odmówić reklamy. Ale zaskakuje mnie to, że dla małych, lokalnych firm bycie gay-friendly nie jest czymś pozytywnym. Na szczęście duże agencje nie mają z tym żadnego problemu - podsumowuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz