Marszu Równości przeszedł Częstochowie wiele miłości od strony uczestników, a katolicy fundamentaliści, politycy prawicy i narodowcy wiele pogardy i nienawiści. Tegoroczna edycja odbywa się pod hasłem "Częstochowa tęczy nie chowa". Uczestniczyło około 600 osób w marszu równości.
W Częstochowie odbył się "II Marsz Równości". Rok temu emocje sięgnęły zenitu, a policja zmuszona była oddzielać uczestników marszu od narodowców wykrzykujących "Zakaz pedałowania" oraz "Policyjna pała broni dziś pedała".
Częstochowie podczas marszu równości towarzyszył kordon policjantów, oddzielając ich od protestujących narodowców, fundamentalistów katolicki. W pewnym momencie musiała policja zepchnęła kontrmanifestantów do parku i dodatkowo oddzielało ich od uczestników wydarzenia wysokie ogrodzenie.
W mediach społecznościowych oraz na prawicowych forach przeciwnicy marszu mobilizują się przeciwko "paradzie LGBT". W komentarzach pojawiają się wezwania do stworzenia kordonu wokół Jasnej Góry oraz zatrzymania pochodu.
W ostatnich tygodniach radni PIS próbowali zatrzymać częstochowski tęczowy marsz na kilka sposobów - m.in. zwracali się do władz o zakazanie zgromadzenia oraz apelowali do Rzecznika Praw Dziecka, by ten powstrzymał marsz, podczas którego "dzieci mogą stać się świadkami demoralizujących i obscenicznych zachowań uczestników marszu".
Tylko największą pogardą i nienawiści nie właściwie zachowanie dla dzieci to od strony narodowej i katolickiej, tylko widać nikt nie widzi problemu wściekły tłum narodowców i fundamentalistów katolicki atakujący "kolorowy marsz równości".
Obrażanie i wyzywanie, rzucanie kamieni, bicie to jest normalne, to zachowanie katolickie. Jeszcze się modlą publicznie.
Policjanci faktycznie byli tam niezbędni, bo mogło by dojść do regularnej bijatyki u podnóża Jasnej Góry. Agresja słowna sięgała zenitu. "Zakaz pedałowania"; "Wypierd*lać"; "Zboczeńcy, mordercy"; "Pedofile, lesby, geje, cała Polska się z was śmieje" – takie hasła skandowała kontrmanifestacja z inicjatywy "Męska obrona Jasnej Góry przeciw paradzie LGBT".
Z drugiej strony słychać było "Miłość, wolność, tolerancja", a osoby biorące udział w Marszu Równości posyłały buziaki i machały do swoich oponentów. Ci ledwo mogli to wytrzymać i gdyby nie policyjna ochrona, to zapewne rzuciliby się na ludzi w tęczowych kolorach. "Wypierd*lać z Jasnej Góry!" – to było ulubione hasło mężczyzn z Częstochowy, które słychać na poniższym nagraniu.
Rozmawiamy o klasztorze paulinów. Kiedyś było to środowisko bliskie Tygodnikowi Powszechnemu. Teraz zostało opanowane przez radykalnie prawicowy nurt polskiego kościoła. Częstym gościem jest tutaj Rydzyk, przyjeżdżają kolejne pielgrzymki kibiców. Jasna Góra otworzyła się na te środowiska, na nacjonalizm. – wskazuje Marta Frej. Trudno ją namówić na dobre słowo o mieście.
Dwa dni przed Marszem Równości ktoś puszcza fejk njusa, że przeciwnicy pochodu będą rzucać kostkami brukowymi. – To jest przejaw bezradności, po prostu nie wiedzą już jak nam zaszkodzić, boli ich to, że marsz przejdzie ulicami Częstochowy, więc próbują nas zastraszyć – wskazuje Julia Cyran, licealistka. Zeszłoroczny Marsz Równości był jej pierwszym.
– Częstochowa to nie tylko katolicy, to nie tylko Jasna Góra, ale również my – osoby LGBT – mówi. – To nie jest żadna ziemia święta, tereny pod Jasną Górą są własnością miasta. Mamy takie samo prawo do korzystania z tej przestrzeni – tłumaczy- Ja się tak śmieję, że niedługo dojdzie do sytuacji, w której bez różańca na Aleje się nie wyjdzie. To to jest chore.
O wczorajszym II Marszu Równości w Częstochowie pisze specjalnie dla Repliki Monika Tichy z Lambda Szczecin (współorganizatorka Marszu w Szczecinie zresztą) :
"II Marsz w Częstochowie miał "pod górkę" jeszcze zanim się zaczął. Kiedy organizatorzy, uczestnicy i auto próbowali się przemieścić z miejsca przy ulicy, gdzie się zgromadzili, na punkt pod klasztorem jasnogórskim, z którego zaplanowano początek trasy, zostali zablokowani przez agresywnych nacjonalistów. Policja próbowała udrożnić kilkusetmetrowy odcinek deptaka przez 45 minut. W końcu marsz rozpoczął się 20 metrów od pierwotnie planowanego miejsca. Na całej trzykilometrowej trasie towarzyszyły nam liczne grupy kontrmanifestantów, jedni próbowali nas blokować, inni święcić wodą i różańcami. Burza z piorunami spowodowała że sprzęt nagłaśniający przez jakiś czas nie działał. Mimo tego w świetnych humorach, tańcząc i skandując że "Częstochowa tęczy nie chowa", dotarliśmy z powrotem pod Jasną Górę. Na końcu znów trzeba było przedzierać się przez agresywnych narodowców (jeden przedarł się między policjantami i rzucił na niosącego obraz z Tęczową Madonną; został natychmiast pochwycony przez funkcjonariuszy). Ponadto poseł z partii Kukiz15 korzystając z immunitetu próbował blokować nasze auto na ostatnich metrach. Jego pomocnicy z partii byli tak agresywni że dwóch również trzeba było położyć na chodniku i skutych zaprowadzić do radiowozów. Ten marsz był jeszcze trudniejszy niż gnieźnieński, ale nie daliśmy sobie zepsuć humoru. Byliśmy, jesteśmy i będziemy, także w Częstochowie!"
(gazeta.pl/strajk.eu/Na Temat)
Tweet
Jak trzeba mieć narąbane pod sufitem żeby uczestniczyć w takim marszu lgbt? Niestety to zwyczajne chamstwo, prostactwo i głupota... Żeby było równo to trzeba się nawzajem szanować. Zboczeńcy przekroczyli granicę tolerancji!!!
OdpowiedzUsuń