środa, 1 lipca 2020

Polityczne wieści kampanijne


Czytam obrażonych, którym Polska myli się z Platformą Obywatelską, patria z partią, każących mi błagać ich na kolanach o pójście na II turę głosowania i z przerażenia i upokorzenia nie mogę oddychać. Widzę rosyjski i pisowski trolling, mechaniczne, doskonale powtarzalne narracje, którym z radością i bezmyślnie poddają się obrażeni przegranymi swoich kandydatów.
Serce mi płacze.

Nie wiem, co się odpowiada ludziom, myślącym, że PiS po nich nie przyjdzie. I nie mającym problemu z tym, że przyszedł już po wielu z nas.
Nie wiem, co się mówi, kiedy w sytuacji takiej jak nasza "demokraci" plują człowiekowi w twarz. Kiedy okazuje się, że od początku chodziło o tego czy innego wodza, tę czy inną partię.
Nie o Polskę.

Moim sposobem na pokonanie tego dotkliwego, paraliżującego smutku jest robienie rzeczy. Za chwilę rzucamy nasze siły do akcji obsadzania komisji wyborczych obserwatorkami i żonami zaufania, we współpracy ze wszystkimi, którzy mają umiejętności i siłę, żeby ciągnąć ten wózek.

Na zdjęciu jest powstanka warszawska, pani Wanda Traczyk - Stawska. To także dzięki niej nie zwinę się teraz w ponury kłębek, tylko zrobię wszystko, żeby głosowanie w II turze było właściwie monitorowane, na pohybel pisowskim gangsterom. Także w interesie wszystkich obrażonych.





Po I turze wyborów w sieci zawrzało. Aktywiście LGBT+ stanowczo skomentowali niskie poparcie dla Roberta Biedronia, który walczył o równość małżeńską. "Jeśli sami nie chcemy o równość małżeńską zawalczyć, to nikt jej nam 'z dobrego serca' nie wprowadzi" - można przeczytać na stronie magazynu Replika.

Dlaczego Robert Biedroń zdobył tak niskie poparcie?  - Sprawa jest bardziej skomplikowana. Nie wszyscy ludzie ze środowiska LGBT+ identyfikują się z tym środowiskiem. (...) Politycy też się zużywają. Pan Robert Biedroń wypalił się już jako polityk niezależnie od tego, kogo reprezentuje. Wiele osób mogło pomyśleć: "Tak, on ma rację. Ufamy mu, jeśli chodzi o poglądy, ale nic nie zrobi" - powiedział w rozmowie z WP Kobieta medioznawca, Maciej Mrozowski.

Arek Kluk, który działa w Stonewall, stowarzyszeniu integrującym zwolenników równouprawnienia LGBT+, podkreślił, że równość małżeńska nie może być jedynym postulatem, który przyciągnie wyborców.

Kluk stara się zrozumieć wszystkie osoby związane ze społecznością LGBT+, które oddały głos na kogoś innego niż Robert Biedroń.

- To jest życzeniowe myślenie i idealistyczny świat, jeśli cała społeczność zagłosowałaby na Roberta. Rzeczywistość jest dużo bardziej złożona. Jestem od 5 lat czynnym aktywistą LGBT+, a sam zastanawiałem się do samego końca, na kogo oddać głos. Nie dziwię się, że ludzie postawili krzyżyk przy innym nazwisku. Jedno, czy dwa hasła, które są nam bliskie to zbyt mało. Potrzebna jest jeszcze dobra kampania, dobry kandydat. Wina nie jest po stronie osób LGBT+ tylko po stronie polityków. Widocznie zrobili za mało, by stworzyć ruch społeczny, który zaprocentowałby w wyborach (...) - Wirtualna Polska


W krajach UE wyborcy nie popierają urzędującego prezydenta. Wprost przeciwnie. Głosowali na Rafała Trzaskowskiego czy Szymona Hołownię. I można zastanawiać się, jaka była przyczyna zaginięcia tych pakietów wyborczych. Chciałbym, żeby to była raczej nieudolność niż intencjonalny sabotaż. Ale myślę, że może być jedno i drugie - mówi były przewodniczący PKW sędzia Wojciech Hermeliński - Gazeta Wyborcza.


Czekam na pilne wyjaśnienie od @AndrzejDuda - bo jak czytam o zdjętym zakazie zbliżania się pedofila do ofiary, decyzją prezydenta, to wzbiera obrzydzenie. https://t.co/tFuqdLmlQy


To jest film o trzeciorzędnym polityku, który w wyniku nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności został prezydentem i zupełnie sobie z tym nie poradził.


Briefing po kontroli poselskiej w Ministerstwie Zdrowia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz