wtorek, 7 stycznia 2020

Rozdanie nagród Złote Globy - Elton John, Ellen DeGeneres, Taron Egerton, Renee Zellweger ...


Złote Globy dla najlepszych filmów trafiły do "1917" Sama Mendesa i "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino. Najlepszymi serialami zostały: "Sukcesja", "Fleabag" oraz "Czarnobyl". Największym przegranym tej nocy, pełnej zaskakujących werdyktów, okazał się być "Irlandczyk" Martina Scorsese.

Największymi przegranymi okazały się być dramaty, które otrzymały najwięcej nominacji: "Historia małżeńska" (sześć nominacji) oraz "Irlandczyk" (pięć).

To nie była dobra noc dla Pedro Almodovara, chociaż jego "Ból i blask" otrzymał nominację dla najlepszego filmu zagranicznego, a grający główną rolę Antonio Banderas znalazł się wśród pięciu nominowanych aktorów, to hiszpański mistrz musi obejść się smakiem. "Ból i blask" - podobnie jak w Cannes - przegrał z rewelacyjnym "Parasite" w reżyserii Bonga Joon Ho. Koreańczyk umacnia się więc w walce o Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego.

Za najlepszą aktorkę dramatyczną uznano Renee Zellweger, która wcieliła się w postać Judy Garland. Zaskoczeń nie zabrakło wśród aktorów komediowych. Najlepszym aktorem w komedii lub musicalu został Taron Egerton za rolę w "Rocketman". A przecież statuetka miała trafić w ręce Leonardo DiCaprio za aktorski popis u Tarantino. Rywalem Egertona był też Eddie Murphy, który w zachwycającym stylu powrócił rolą w filmie "Nazywam się Dolemite".

Michelle Williams - najlepsza aktorka drugoplanowa w filmie telewizyjnym lub serialu limitowanym za "Fosse/Verdon"- z pasją podkreślała, jak ważna jest wolność i możliwość wyboru, szczególnie w przypadku kobiet. - Kobiety! Kiedy przyjdzie czas, żeby głosować, zróbcie to, mając na uwadze wasz najlepszy interes - mówiła Williams. Do głosowania w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA nawoływała również Patricia Arquette, zwyciężczyni w kategorii: najlepsza aktorka drugoplanowa w filmie telewizyjnym lub serialu limitowanym, która malowała obraz kraju na skraju wojny:


Tymczasem Cate Blanchett, rodowita Australijka, dziękowała ochotniczym strażom pożarnym mierzącym się z ogniem w jej ojczyźnie. Jak powiedziała Jennifer Aniston, Russell Crowe, który zwyciężył w kategorii: najlepszy aktor w filmie telewizyjnym lub serialu limitowanym, nie pojawił się na gali, bo walczy obecnie o bezpieczeństwo swojej rodziny w obliczu okrutnego żywiołu. Aktor przekazał do odczytania następującą wiadomość:

Miano najlepszego aktora pierwszoplanowego w filmie dramatycznym zasłużenie otrzymał Joaquin Phoenix za główną rolę w "Jokerze". W kategoriach serialowych triumfy święciło HBO z "Czarnobylem", najlepszym serialem limitowanym i "Sukcesją", najlepszym serialem dramatycznym. Brian Cox, zwycięzca nagrody dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym, z poruszeniem wspomniał, że na takie wyróżnienie czekał 60 lat. Swoją obecność, podobnie jak przy rozdaniu nagród Emmy, mocno zaznaczył "Fleabag" Phoebe Waller-Bridge. Scenarzystka i najlepsza aktorka w serialu komediowym podziękowała m.in. Barackowi Obamie, który umieścił jej serial na liście swoich ulubieńców 2019 roku. Waller-Bridge żartowała, że Obama jest na jej liście ulubieńców od bardzo dawna - kto oglądał pierwszy sezon "Fleabag", ten wie, o czym mowa.

Elton John i Bernie Taupin zdobyli statuetkę za najlepszą muzykę „I'm Gonna Love Me Again” dla Rocketman, podczas gdy aktor Taron Egerton zabrał do domu statuetkę za najlepszego aktora w musicalu lub komedii za grę Eltona Johna. Renee Zellweger zabrała do domu statuetkę za najlepszą aktorkę za jej rolę ikonę gejów Judy Garland w filmie Judy. Sama Ellen DeGeneres otrzymała nagrodę, Carol Burnett Award, wygłoszoną przez wzruszającą przemowę przez Kate McKinnon.

(Gazeta.pl /TVN24)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz