czwartek, 13 października 2011

Grodzka: obawiam się o to, jak mnie przyjmą w Sejmie

Fot. Maciej Zienkiewicz/Agencja Gazeta
Przywitam się i podam rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, jeśli mnie pierwszą pozdrowi jako kobietę - mówi w wywiadzie dla Onetu Anna Grodzka, aktualnie jedyna na świecie posłanka transseksualna. Grodzka urodziła się jako chłopiec. Formalnie kobietą stała się w 2010 r. Dziś jest za adopcją dzieci przez pary homoseksualne, a w Sejmie chce doprowadzić do uchwalenia ustawy o określaniu płci. Z Anną Grodzką (Ruch Palikota) rozmawia Jacek Gądek.

Jacek Gądek: Prawie 20 tys. głosów w bardzo konserwatywnym Krakowie. Zaskoczenie?

Anna Grodzka ("jedynka" Ruchu Palikota w Krakowie, posłanka nowej kadencji): Rzeczywiście byłam pozytywnie zdumiona. Myślałam, że tych głosów będzie mniej. Wiedziałam, że w Krakowie są grupy osób konserwatywnych, ale jest to też miasto kultury, teatru, uczelni wyższych, intelektualistów.

Jest pani w jakiś sposób związana z Krakowem?

Jestem związana z tym miastem jak każdy Polak - to jest historyczna stolica Polski i aktualna stolica kultury. W inny sposób do tej pory nie byłam jednak związana z Krakowem.

Co pani zrobi w Sejmie?

Chcę działać w komisji ds. rodziny i ds. praw człowieka. Być może też w komisji kultury.

Ma pani obawy przed tym, jak koledzy i koleżanki z sejmowych ław panią przyjmą?

Tak. Mam takie obawy. Już w mediach słyszę, że są ludzie, którzy nie mają na tyle kultury, aby uszanować czyjąś tożsamość psychiczną, w tym i moją tożsamość płciową. Wiele osób wypowiada się bez uwzględnienia podstawowych zasad kultury i prawa.

Dlaczego prawa?

Bo polskie prawo chroni tożsamość człowieka - także tożsamość płciową. Ja według prawa w pełni jestem kobietą. Nikt nie może nazywać mnie mężczyzną, ani w taki sposób się do mnie zwracać.

W Sejmie znajdą się też osoby o bardzo konserwatywnych poglądach. Jeśli jakiś poseł nie będzie chciał podać pani ręki, to jak pani zareaguje?

Będę o tym informowała. Nie ma co takich zachowań ukrywać. Będzie to świadczyć nie o mnie, ale o tej osobie. Niech każdy świadczy o sobie.

Jest pani pierwszą transseksualną posłanką w historii. Czuje pani, że to historyczne wydarzenie?

Myślę, że jest to ważne wydarzenie i mam nadzieję, że będzie przełomowe dla świadomości Polaków. Nie jestem jednak pierwszą transseksualną posłanką na świecie, bo takie osoby były już we Włoszech i Nowej Zelandii.

Ale w Polsce jest pani pierwsza.

Tak, pierwsza w Polsce i jedyna aktualnie w świecie. Już otrzymuję gratulacje od ludzi i organizacji z całego świata. Cieszę się, bo od lat staram się pomagać ludziom i poszerzać pole tolerancji. Dziękuję Januszowi Palikotowi, który dostrzegł, że tę tolerancję można budować także angażując mnie - osobę, która ma coś do powiedzenia, ma na koncie dokonania i jednocześnie jest osobą transpłciową.

Pani miała okazję poznać nowych kolegów i koleżanki z przyszłego klubu Ruchu Palikota?

Częściowo tak. Ponad miesiąc temu zostałam zaproszona do kandydowania. Prowadziłam aktywną kampanię i dlatego w tym czasie nie zdążyłam poznać wszystkich osób z Ruchu. Ale te osoby, które poznałam, zrobiły na mnie ogromne, pozytrywne wrażenie.

Jeśli przyjdzie do głosowania nad ustawą o związkach partnerskich, to jest gwarancja, że będzie pani na "tak"?

Oczywiście. A jeśli nie będzie takiego głosowania, to będę się starać, aby powstał sensowny projekt o związkach partnerskich, a także projekt o określaniu płci, o który od lat fundacja Trans-Fuzja zabiega.

Ma pani pewność, że to się uda?

Zrobię wszystko, aby tak się stało.

A gdyby doszło do głosowania nad ustawą pozwalającą na adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne?

Jestem za adopcją dzieci także przez pary homoseksualne. Nie homoseksualność powinna decydować o adopcji dzieci, ale jakość rodziny, która ma te dzieci wychowywać. Po prostu nie powinno być żadnej różnicy, czy para jest homo- czy heteroseksualna.

Dwóch ojców albo dwie matki nie zaszkodzą dziecku?

Jeśli coś dziecku szkodzi, to opresja społeczna w wyniku odrzucenia przez resztę społeczeństwa, a nie oddziaływanie osób homoseksualnych. Do homoseksualności nie da się nikogo wychować - albo jest, albo jej nie ma. Z badań, które znam, wynika, że osoby homoseksualne są dobrymi rodzicami tak dla dzieci własnych jak i adoptowanych.

Jaka jest pani opinia nt. aborcji i refundowania antykoncepcji?

Kobieta powinna mieć prawo do decydowania o sobie i kiedyś były już dobre przepisy nt. aborcji. Jestem zdania, że do pewnego momentu kobieta powinna mieć możliwość usunięcia ciąży ze względów społecznych. Również w antykoncepcji nie powinno być barier, bo ciąża i macierzyństwo powinny być procesem świadomym. Faktem jest też to, że trzeba wesprzeć go wychowaniem seksualnym w szkołach. Przez wychowanie seksualne rozumiem nie tylko seksualność, ale też i cały obszar psychologii z tym związany.

Od jakiego wieku dzieci powinny być uczone w sferze seksualnej?

Na pewnym poziomie powinny być edukowane dzieci młodsze, a na wyższym - starsze. To musiałabym przedyskutować ze specjalistami, bo przecież wszystkich rozumów nie pozjadałam. Uważam, że nie ma przeszkód, by wychowywać do życia w rodzinie już małe dzieci. Wychowanie obywatelskie i do życia w rodzinie powinny być przedmiotami w szkole.

Kim dla pani jest Janusz Palikot? Autorytetem? Skandalistą? Talentem politycznym?

Z pewnością jest utalentowanym politykiem. Ja mam już 57 lat, pojęciem autorytetu nie szafuję i nie kieruje się nim w życiu. Są jednak osoby, które cenię bardziej i takie, które mniej. Janusza Palikota bardzo sobie cenię, ale moje decyzje nie są inspirowane jego autorytetem.

A czy Kościół katolicki, bądź inny związek wyznaniowy, ma w pani oczach jakiś autorytet?

Wszelkie związki wyznaniowe w tym i Kościół katolicki pełnią ważną funkcję społeczną i są istotnym elementem życia części ludzi. Są potrzebne tym osobom, które wierzą w Boga w określony sposób, więc dobrze czują się we wspólnocie któregoś z Kościołów. Jednak żaden taki Kościół nie powinien mieć nic wspólnego z instytucjami demokracji, bo państwo jest rzeczą absolutnie osobną.

W Polsce Kościół ma coś wspólnego z państwem, czy istnieje konstytucyjna zasada rozdziału Kościoła od państwa?

A pan uważa, że taki rozdział istnieje? Jeśli tak, to różnimy się w opiniach.

To pytanie do pani.

Uważam, że Kościół katolicki od wielu lat wywiera niezmiernie silny wpływ na polską politykę i to wcale nie pośrednio przez swoich posłów czy wiernych, ale wprost korzysta z instytucji państwa i czerpie z tego korzyści finansowe. Z tym procederem trzeba skończyć.

Wpływ może być pozytywny albo negatywny.

Jaki by nie był, to Kościół nie jest instytucją demokracji. Albo żyjemy w kraju demokratycznym, albo teokratycznym. Ja wolałabym żyć w demokracji.

A aktualnie w jakim pani żyje?

Polska demokracja ma istotne wady. Jedną z nich jest nadmierny wpływ Kościoła na państwo.

Janusz Palikot porównał Grzegorza Piotrowskiego (jednego z zabójców ks. Jerzego Popiełuszki) z Jarosławem Kaczyńskim. Postawił ich na jednym poziomie, jako winnych czyjejś śmierci, z tym że prezes PiS miałby mieć na sumieniu 96 osób z pokładu Tu-154M, a Piotrowski raptem jednego księdza. Zgadza się pani z takimi opiniami?

Ja w taki sposób nie chcę się wypowiadać. Moim zdaniem nie da się porównywać tych dwóch osób. Skoro jednak Palikot ich porównał, to widać miał jakieś swoje uzasadnienie.

Będzie pani należeć do klubu Ruchu Palikota, czy ciągnie panią do SLD?

Nie ma mowy o przechodzeniu do innej formacji. Startowałam z Ruchu, więc tu pozostanę - przynajmniej dopóki polityka Palikota nie będzie sprzeczna z naszymi postulatach programowymi głoszonymi w kampanii.

Wiąże pani jakieś nadzieje z kolejnymi czterema latami rządów premiera Donalda Tuska?

Żadnych. Poprzednie lata pokazały, że rozumienie państwa przez Donalda Tuska odbiega od moich ideałów. Mam jedynie nadzieję na to, że Ruch Palikota będzie popychał rząd Platformy do działania zgodnego z naszymi postulatami.

Wyobraża sobie pani koalicję PO-RP?

Wyobrażam sobie taki sojusz, choć średnio w niego wierzę.

Dlaczego?

Nie sądzę, aby PO podjęła się odważnych działań na rzecz realizacji celów Ruchu, a tylko wtedy taka koalicja miałaby sens. My nie zamierzamy obsadzać stanowisk, tylko realizować program.

Jest pani gotowa podać rękę każdej osobie, nawet takiej która uznaje transseksualizm za coś nagannego?

Podawanie ręki w naszej kulturze jest czymś podstawowym i należy do obowiązków kulturalnego człowieka. Ja nie jestem osobą agresywną i nie zamierzam nikogo atakować, ale współpracować. Zamierzam bronić wartości, które uznaję za ważne. Mogę to robić mówiąc o nich i argumentując, a nie czyniąc fochy z chowaniem dłoni.

Jeśli ktoś złamie prawo tak jak pan Tomasz Terlikowski (Anna Grodzka wytoczyła mu proces - red.), jeśli uprawia mowę nienawiści, to postaram się, aby wyciągnięto wobec takiej osoby konsekwencje prawne. Mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu tysięcy osób transpłciowych, które żyją w Polsce.

Z Terlikowskim się pani przywita?

Jak się spotkamy na sali sądowej, to podam rękę Terlikowskiemu.

A jak będzie się pani mijać z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim na sejmowych korytarzach, to powiecie sobie "dzień dobry"?

Na pewno będę mówiła "dzień dobry" prezesowi. Przywitam się i podam rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, jeśli mnie pierwszą pozdrowi jako kobietę. Każdemu innemu człowiekowi zresztą też.

Część posłów może nie zaakceptować pani płciowości?

Myślę, że niestety tak się stanie. Będzie to jednak świadczyć o poziomie tych ludzi, ich kulturze, wykształceniu i wiedzy. Z drugiej jednak strony cieszę się, bo to będzie weryfikować polityków.

Autor: Jacek Gądek/Źródło: Onet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz