Fot: Facebook |
"Jeśli znacie jakąkolwiek parę homoseksualną, która chce wziąć ślub przed wyborami 20 listopada i ma problemy ze swoim urzędem miejskim, ja im to załatwię z marszu" - napisał lewicowy burmistrz José Antonio Rodriguez na Twitterze.
Tłumaczy, że do takiego kroku skłoniły go dwa powody. Po pierwsze, głośna sprawa pary pochodzącej z oddalonego od Jun o kilkadziesiąt kilometrów miasteczka Pitres, która doświadczyła "nieskończonej ilości problemów", chcąc pobrać się w miejscowości rządzonej już przez Partię Ludową. Po drugie, w momencie ogłoszenia daty wyborów parlamentarnych do urzędu miejskiego zaczęło napływać coraz więcej petycji od par homoseksualnych z prośbą o przyspieszoną ceremonię małżeństwa. Było ich aż 21 - siedem razy więcej niż w tym samym okresie w 2010 r.
Rodriguez wspomina nawet o możliwości zawierania małżeństw przez internet. "Prawo na to zezwala. Jeszcze nigdy mi się to nie przydarzyło, ale mając podpis elektroniczny świadków i pary młodej, da się to zrobić (...). W pięć dni załatwimy wszystkie formalności i mogę udzielić ślubu każdej parze" - napisał burmistrz liczącego 2,6 tys. mieszkańców Jun, leżącego w prowincji Granada.
Homoseksualne małżeństwa zostały zalegalizowane w Hiszpanii w 2005 r. przez rządzącą Partię Socjalistyczną premiera José Luisa Zapatero. Ustawa miała duże poparcie społeczne (66 proc.), ale ostro sprzeciwiały się jej Kościół katolicki i Partia Ludowa, która zaskarżyła ją do Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie do dziś nie wydali decyzji w tej sprawie.
Przywódca prawicy Mariano Rajoy ciągle odmawia uściślenia, jakie są jego intencje w sprawie ustawy o małżeństwach homoseksualnych. - Zaczekam na to, co powie Trybunał Konstytucyjny, a potem posłucham ludzi - powtarza. Sondaże dają Partii Ludowej 46 proc. poparcia, a rządzącym od 2004 r. socjalistom - tylko 31 proc. Powodem jest gospodarczy kryzys, jaki dotknął kraj, w tym 21-proc. bezrobocie.
Jak pisałem wcześniej okazie się że Hiszpania wróci do przeciwników homoseksualizmu, lesbijki i geje już nie będą mogli żenić, po tak prawica mówi i kościół katolicki. Do bardzo przykre że okazie następny raz gdzie uchwalono prawa LGBT, po kilku latach uchyla się.
Fot. Kuba Atys/Agencja Gazeta |
Sobotni ślub w Żelazowej Woli nieopodal dworku Chopina to obyczajowy precedens i pierwsze takie wydarzenie w Polsce. Ania i Greta pozują na parę hetero, ale nią nie są. Wbrew społecznym pozorom to dwie kobiety: Greta, 36 lat - lesbijka, od lat w organizacjach pozarządowych, Ania, 37 - trans, inżynier z dobrą posadą.
Podczas ceremonii obie ubrane tak samo: białe spodnie, białe koszule, fioletowe marynarki, fioletowe identyczne buty, identyczne naszyjniki. Na twarzach obu - makijaż. Ten Ani jest permanentny.
Kiedy urzędnik stanu cywilnego zwraca się do Ani per proszę pana, większość gości uśmiecha się pod nosem. Podobnie gdy Ania składa przysięgę jako przyszły mąż.
Poza rodzinami w odpowiednio eleganckich garniturach i sukniach goście to w większości różnobarwni przedstawiciele środowiska LGBT (lesbijek, gejów, osób bi- i transgenderycznych).
Greta i Ania są aktywistkami ruchu mniejszości seksualnych. Trzy lata temu na spotkaniu Kampanii przeciw Homofobii Greta zobaczyła Anię i się zafascynowała. Potem dotarło do niej, że to biologiczny facet. Co z tego? Zakochała się w kobiecej stronie Ani.
Ania: - Stopniowo poznawałyśmy się i zaczęłam rozumieć, że to jest to.
Ich znajome nie mogą nadziwić się, jaki to ciepły i harmonijny związek. "Są prześliczne w tym swoim zapatrzeniu się w siebie, niezwykle różne. Ania rezolutna, ale trochę skryta, Greta bardziej otwarta - uzupełniają się".
Na ślub zdecydowały się rok temu. Dlaczego?
- Przypieczętowanie miłości, oczywiście tak! Ale kusząca była też chęć zrobienia nietypowego ślubu, pokazania, że jesteśmy inne i nie wstydzimy się tego - mówią. Tradycyjna uroczystość stała się dla nich "wyrażeniem dumy trans". Dumy odmieńców.
- Jestem biologicznym mężczyzną - tłumaczy Ania. - Ale psychicznie identyfikuję się z kobietami. Balansuję między płciami.
Na co dzień Ania zaciera granicę płci, maluje paznokcie, depiluje brwi, nosi kolczyki. Zarost likwiduje laserową depilacją. Od kilku lat po coming oucie (ujawnieniu tożsamości) jako trans. Najpierw w środowisku LGBT, potem wśród "starych znajomych, którzy przyjęli to dobrze", w końcu wobec rodziny.
- Rodzina oswaja się z tym wolno, ale i tak jest lepiej, niż przewidywałam. W pracy o sprawach prywatnych nie rozmawiamy, choć mój niemęski wygląd rodzi podejrzenia. Głównie takie, że jestem gejem.
Ania jest formalnie mężczyzną i nie zamierza tego zmieniać. Nie będzie więc użerania się z systemem prawnym.
Greta jako aktywistka także jest ujawniona. Od lat żyje w lesbijskich związkach. Ostatni trwał dziesięć lat. Ten z Anią jest mniej oczywisty, ale na pewno nie heteroseksualny.
- To ślub transowo-lesbijski - tłumaczy nam Ania. - Miałyśmy różne pomysły na uroczystość. Początkowo chciałam być radykalna i iść w białej sukni. Ale zrobiło mi się żal rodziców, nie chciałam ich pozbawiać radości z tej chwili.
Zdecydowała się na coś uniseksowego, "co pozwoli zobaczyć im tego chłopca, którego wychowywali tyle lat".
Ale planują też tzw. ślub humanistyczny i wtedy Ania założy suknię. Mają nadzieję, że ich gest będzie miał moc oddziaływania. Pragną "zachęcić osoby w podobnej sytuacji do odwagi w wyrażaniu swojego ja". Odwagi cywilnej chcą też nauczyć swoje przyszłe dzieci. "Wychować je w duchu tolerancji i otwartości, po prostu na dobrych ludzi".
Nie ukrywają radości z tego, że udało im się zagrać na nosie polskiej tradycji i prawu, które nie dopuszcza żadnych związków innych niż heteroseksualne.
W krajach Unii Europejskiej Polska obok Włoch i kilku nowych członków UE z Europy Wschodniej jest w mniejszości państw, które nie dają parom innym niż heteroseksualne żadnych możliwości zawarcia formalnego związku. Małżeństwa homoseksualne dopuszczalne są dziś w Holandii, Belgii, Hiszpanii, Norwegii, Szwecji, Portugalii i Islandii. Związki partnerskie - we Francji, w Niemczech, Finlandii, Luksemburgu, Wielkiej Brytanii, Słowenii, Szwajcarii, Austrii, a także w Czechach i na Węgrzech. 1 lipca ustawę o związkach partnerskich przyjął też parlament Irlandii.
"Tworzy się nowa rodzina, jednostka społeczna, która znajduje się pod ochroną. (...) Małżeństwo zostało zawarte zgodnie z prawem". Ta urzędowa formuła zabrzmiała w sobotę szczególnie. Ania Grodzka, szefowa Transfuzji (fundacji reprezentującej środowisko transgenderowe), ma łzy w oczach: - To pierwszy ślub w Polsce, który dwie kobiety biorą legalnie. Ogromna chwila dla ruchu trans.
Po zaślubinach - część artystyczna. Kobieco-transowy koncert na gitarę i flet oraz wierszyk - lesbijska wersja "Lokomotywy" Juliana Tuwima ("Stoi na stacji moja dziewczyna...").
Czy wasz ślub miał być sygnałem, że z polskim prawem coś jest nie tak? - pytamy parę młodą.
- Może? Dla nas to jest po prostu nasz ślub - mówią. f
Marta Konarzewska - w czerwcu "Gazeta" opublikowała jej tekst "Jestem nauczycielką i jestem lesbijką"; jest wicenaczelną "Furii", magazynu lesbijsko-feministycznego. Wkrótce w Wydawnictwie Krytyki Politycznej ukaże się jej książka napisana wspólnie z Piotrem Pacewiczem "Zakazane miłości. O ludziach, którym nie wolno kochać".
Gazeta Wyborcza: Klub SLD chce ponownie złożyć w Sejmie projekt ustawy o związkach partnerskich. Leszek Miller, liczy na współpracę z Ruchem Palikota i PO.
Miller rozmawiał w sobotę w tej sprawie z przedstawicielami Grupy Inicjatywnej ds. związków partnerskich.
- Chcielibyśmy zebrać podpisy z różnych klubów. Jesteśmy otwarci na współdziałanie z klubem Ruchu Palikota i z PO. Będziemy przypominać panu marszałkowi lub pani marszałek, by zechciała jak najszybciej poddać projekt procedurze sejmowej - powiedział szef klubu Sojuszu.
Wyraził nadzieję, że w nowej kadencji Sejmu ten projekt zostanie uchwalony.
Yga Kostrzewa z Grupy Inicjatywnej podkreślała, że projekt nie dotyczy tylko par tej samej płci, ale również par różnopłciowych.
- Nasze spotkanie jest kontynuacją kilkuletniej pracy SLD, strony społecznej i Zielonych 2004. Sojusz był do tej pory jedynym naszym partnerem w parlamencie, a teraz sytuacja się zmieniła - zwrócił uwagę Krystian Legierski z Zielonych 2004.
Również Legierski wyraził nadzieję, że w nowej kadencji Sejmu uda się załatwić pilną - jak ocenił - sprawę dla par, które żyją w związkach pozamałżeńskich.
Tomasz Szypuła z Grupy Inicjatywnej zapowiedział, że w sprawie projektu spotkają się wkrótce przedstawiciele SLD i Ruchu Palikota - Ryszard Kalisz i Robert Biedroń. "Decydujący będzie głos PO" - dodał.
Projekt daje możliwość zawierania związków partnerskich przez osoby tej samej lub różnej płci, prawo do wspólnoty majątkowej, wspólnego opodatkowania i dziedziczenia po zmarłym partnerze. Projekt Sojuszu powstał we współpracy m.in. z działaczami Kampanii przeciw Homofobii. Oparty jest na rozwiązaniach francuskich. Tam osoby zarówno tej samej, jak i różnej płci mają prawo zawierania specjalnych umów cywilnych, tzw. PACS ("Pacte civil de solidarite" - "Paktu Solidarności").
Związek partnerski zawierany byłby w formie pisemnej w obecności notariusza, a następne zgłaszany kierownikowi urzędu stanu cywilnego. O jego wygaśnięciu miałaby decydować śmierć któregoś z partnerów lub złożenie wspólnego oświadczenia o rozwiązaniu umowy o zawarciu związku. Gdyby na zakończenie związku zdecydowała się tylko jedna ze stron, wówczas umowa w sprawie jego zawarcia traciłaby ważność po upływie 6 miesięcy od daty złożenia przez nią takiego oświadczenia.
Zgodnie z projektem Sojuszu, osoby pozostające w związku partnerskim miałyby m.in. możliwość posiadania wspólnoty majątkowej, wspólnego opodatkowania i odmowy zeznań przeciwko partnerowi. Przysługiwałoby im też prawo do pochowania zmarłego partnera i dziedziczenia w pierwszej kolejności majątku po nim, a także starania się o rentę po zmarłym. Partner miałby również, w razie śmierci drugiego z partnerów, możliwość starania się o prawo do przejęcia po nim umowy najmu mieszkania. Pierwsze czytanie projektu odbyło się jeszcze w mijającej kadencji Sejmu, w lipcu. Posłowie nie zakończyli jednak nad nim prac.
Zamiast iść dalej my cofamy się, tu bardziej chodzi o hetero będą mieć wybór miedzy małżeństwem, a związkiem partnerski, my nie mamy wyboru. Jak pokazuje przy takiej ustawię są luki prawne i może nas lesbijkom i gejom zaszkodzić, miedzy innymi prawa do dzieci biologiczny itp. Do nie jest równość tylko dyskryminacja nas. Wszystkim mydli się oczy że jest super ustawą ale nikt nie zauważy że w życiu jest inaczej większość ustawy które miały pomóc zaszkodziło obywatelom. Druga sprawa jak pisze aktywista Wojtek Szot jest ustawa bublem prawnym.
Zamknij ryj cwelu, twoja krytyka wobec ustawy związki partnerskie jest atakiem na środowisko. Nie masz prawa odzywać, tacy jak ty szkodzą Polsce, wypierdalaj z polski nie podoba ci się tu cwelu
OdpowiedzUsuńJaki ten blog jest ohydny, jakiś debil pisze go.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest kompromitacją i hańbą dla środowiska. Taki pedałów którzy szkodzą i kompromitują środowisko powinno zamykać w psychiatryku dla dobra nas.
OdpowiedzUsuńWreszcie Hiszpania będzie normalna nadchodzi kres homoseksualizmu w tym kraju. Już coraz więcej krajów odwraca się od lobby homoseksualnego, wreszcie będzie homoseksualizm znów przestępstwem czy do nie piękne.
OdpowiedzUsuńDarku poznaj jakąś dziewczynę, będziesz szczęśliwy wreszcie, nie nadajesz się na geja.
OdpowiedzUsuńHej co wam zrobił Darius że tak go nienawidzicie, nie dziwię że naszym kraju nic nie idzie zrobić, po kto chcesz coś zrobić to go poniża. Pokazujecie że nie zasługujecie na równe prawa, z powodu nie akceptujecie sami siebie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ewa
Darius do człowiek psychiczny chory, promuje tak homoseksualizm nikt go nie lubi. Nie wiem po co pisze o homoseksualizmie, lepiej nie siedzi cicho. Jego zachowanie szkodzi nam normalnym gejom, ja nie chodzę na parady, do klubów, żyje sobie normalnie z swoim partnerem. Trzeba zabronić promowanie homoseksualizmu, dla dobra nas wszytki i dla społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńHej dlaczego tak nienawidzę Darka, co zrobił wam. Darku nie podawaj się, nie słuchaj głupków.
OdpowiedzUsuń