wtorek, 25 października 2011

Piekło dzieci Ewa Drzyzga z Kambodży

Dla naszych przeciwników tak oskarżają nas o całe zło, ale oni sami nie są gorszy hetero co robią w np w Kambodży pedofilia seks z nie letnimi dziewczynkami. Najgorsze są też tam turystyka pedofilska latają tam miedzy innymi z europy żeby molestować dzieci.

fot: wikipedia

Sutener trzymał Somanę w piwnicy przez trzy lata. Miała 10, czasem 20 klientów dziennie. Gdy protestowała, bił ją. Siniakami się nie przejmował. W piwnicy przecież było ciemno.

W Kambodży prostytucją zajmuje się ponad 100 tysięcy dzieci. Trafiają do nielegalnych domów publicznych, nierzadko sprzedawane przez własne rodziny. Albo lądują na ulicy. Na skwerach swoje rewiry mają tzw. parkowe dziewczyny, które biorą za seks cztery dolary. Dzieci są szczególnie popularne. Wielu Khmerów wierzy, że seks z dziewicą przyniesie powodzenie w biznesie, zapewni długie, szczęśliwe życie bądź da jaśniejszą karnację.

Gdy nastolatki trafią do burdelu, najpierw są zmiękczane. Często przetrzymywane w pomieszczeniach małych jak klatka. Zastraszone, zagubione, tracące poczucie czasu dzieci w końcu godzą się na kolejnego klienta. Nikt się nie zastanawia, czy są zdrowe, nikt nie dba o zabezpieczenia. – Oni myślą, że taka młoda dziewczyna nie zajdzie w ciążę – tłumaczy Somana. – Ja też nie dostawałam prezerwatyw, nawet nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Zorientowali się, jak urósł mi brzuch, byłam w czwartym miesiącu. Wtedy przyprowadzili do mnie doktora, który zrobił aborcję – głos jej się załamuje, po twarzy płyną ledwie widoczne łzy. Somana rwie na strzępy chusteczkę, którą do tej pory kurczowo trzymała w dłoniach. – Skąd wiesz, że to był lekarz? – pytam. – Miał wszystkie potrzebne narzędzia – odpowiada sucho. – Błagałam ich, żebym chociaż tego dnia nie musiała pracować, ale to nikogo nie interesowało. Do piwnicy zszedł właściciel. Kazał przyjąć klienta. Zaczęłam protestować i wtedy poczułam przeszywający ból. Wbił mi nóż w oko i wyszedł.

Koszmar się skończył, kiedy wpadła policja. Odbiła ją i kilka innych niewolnic. Somanę spotkałam niedaleko stolicy kraju, Phnom Penh. Mieszka w ośrodku, który daje schronienie dziewczynkom od 3. do 20. roku życia. Założyła go Somaly Mam, znana i ceniona na Zachodzie obrończyni praw człowieka, która pomaga ofiarom handlu ludźmi i przemocy seksualnej. Sama jako dziecko przeżyła brutalny gwałt, jako nastolatka była zmuszana do prostytucji. Do dziś uratowała z domów publicznych ponad 5 tys. dzieci. Do jej ośrodków (prowadzi jeszcze drugi, w Siem Reap) nie można trafić bez przewodnika. Nie mają adresów, a w okolicy próżno szukać drogowskazów. Chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Wiele z nich wciąż obawia się byłych pracodawców.

Od kiedy Somana jest pod opieką fundacji Somaly Mam, chodzi do szkoły. Uczy się pisać (w Kambodży 65 proc. osób to analfabeci), ma praktyki przy krosnach. Liczy na to, że kiedyś dostanie pracę w jakiejś fabryce pod Phnom Penh. Dotychczas przeszła dwie operacje oka. Czeka ją jeszcze jedna, która może uratować to do tej pory zdrowe. Kiedy się z nią żegnam, tuli się do mnie. Jest taka drobniutka. I tak złakniona ciepła. Płacze. – Będę widzieć? – pyta. – Bardzo bym chciała, żeby się udało – odpowiadam. – Najważniejsze, że tu przyjechałaś. Powiedz ludziom w Polsce, że nie można już nas wykorzystywać!

W języku Khmerów nie ma słowa „pedofil”. Jest tylko określenie „osoba, która molestuje dziecko” – wyjaśnia mi Samol, tłumacz. Towarzyszy nam w większości rozmów z wykorzystanymi dziewczynkami. Jest zszokowany. Wie, że w Kambodży mężczyźni często zaglądają do domów publicznych, ale nie miał pojęcia, że pracuje tam tyle nieletnich, że ich panowie znęcają się nad nimi i nic nie płacą.

Dlaczego Khmerowie sprzedają dzieci do takich miejsc? – Dzięki transakcji rodzice mogą spłacić długi. Dla najbiedniejszych to ulga: jeśli oddasz jedno z ośmioro dzieci, jest jedno mniej do wykarmienia – mówi Huon Tim. Somaly Mam dodaje, że do domów publicznych trafiają też dziewczyny, które zostały wcześniej zgwałcone. Mają mniejszą wartość jako żony.

Każdej z 12 dziewczyn, z którymi rozmawiałam, zabrano dziewictwo w brutalny sposób. Czasem robił to przyjaciel ojca, czasem ojczym, innym razem kuzyn. 13-letnia dziś No miała sześć lat, kiedy nocą ktoś z jej bliskich ją zgwałcił. Do dziś nie wie, kto to był. Powiedziała o tym mamie. To najpewniej od niej o wszystkim dowiedzieli się ludzie z wioski. Uznali, że zgwałcona sześciolatka to zły znak. Uradzili, że unikną pecha, jeśli spalą wykorzystane dziecko. Wtedy siostra sprzedała No do burdelu. Ocaliła ją w ten sposób przed śmiercią, ale czy wiedziała, jaki los jej zgotuje? Chciała ją ratować czy się nią brzydziła? Tego No nie wie. I się nie dowie, bo nie chce zdradzić rodzinie, że przestała być niewolnicą w domu publicznym. To byłoby zbyt niebezpieczne. Wioska wciąż mogłaby chcieć wykonać wyrok.

Cały reportaż na Newsweek 

Rozmowy w toku, na temat molestowania seksualnego jak ojciec molestuje córkę i reportaż z Kambodży Video na  TVN Player.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego usuwasz komentarze. Nie podtrawisz przyjmować krytyki, śmieszny jesteś.

    OdpowiedzUsuń