John twierdził, że modlitwa może uleczyć z homoseksualizmu. Tak miało się stać w jego przypadku. Był twarzą i jednym z liderów religijnej grupy, która promowała i organizowała terapie konwersyjne dla gejów i lesbijek. Dopiero po latach okazało się, jak bardzo wszystkich okłamywał.
John stał się sławny, bo poślubił członkinię organizacji, która była eks-lesbijką. Razem doczekali się dwóch synów i wydawali się być idealnym przykładem na to, że z homoseksualizmu można się wyrwać. Mówił w wywiadach, że geja można sprowadzić na dobrą drogę tak samo jak pedofila. Wystarczy odpowiednia terapia.
- Kłamałem. Wszystkich oszukiwałem, w tym samego siebie. Teraz mogę to przyznać. Ze wstydem i przykrością. Moja obłuda krzywdziła ludzi. Przez to, że kłamałem, inni sądzili, że z nimi musi być coś nie tak – opowiada John przed kamerami nowego filmu Netfliksa "Pray Away".
We wrześniu 2000 r. John pojawił się w jednym z klubów gejowskich w Waszyngtonie. Rozpoznano go, zrobiono mu zdjęcia (poniżej), które szybko trafiły do mediów. Tłumaczył, że nie wiedział, że to klub gejowski. Dla organizacji pracował jeszcze przez 3 lata, by ostatecznie przeprosić za promowanie krzywdzących ludzi terapii konwersyjnych.
Randy Thomas, były członek zarządu Exodus, przyznaje w filmie: "mieliśmy krew na rękach". - Ci z nas, którzy nie popełnili samobójstwa, wyniszczali się od środka, bo wmówiono im, że są gorsi. Nie zasługuję na wybaczenie. To, co zrobiłem, było złe. Tak bardzo złe – przyznaje (...) - Wirtualna Polska.
Debiutująca w pełnym metrażu dokumentalistka Kristine Stolakis nakręciła pod opieką producenta Ryana Murphy’ego film rozliczający się z terapią konwersyjną. W samych Stanach Zjednoczonych od lat 70. XX w. poddało się jej 700 tys. osób LGBTQ+. Film można oglądać na Netfliksie.
Dokumentalistka wysłuchała Michaela Busseego, współzałożyciela Exodusu, który od odejścia z ruchu w 1979 r. zwalcza homofobiczne inicjatywy, Johna Paulka (byłego męża Anne z Restored Hope Network), który po latach życia w kłamstwie celebruje swoją gejowską tożsamość, oraz Yvette Cantu Schneider, kiedyś jedną z rzeczniczek ruchu.
Na spotkaniach modlitewnych słyszą, że ich homoseksualizm jest wynikiem traumy z dzieciństwa. Że pewnie byli molestowani, pewnie cierpią na zaburzenia psychiczne, pewnie rodzice ich nie kochali. Tego rodzaju manipulacje potwierdzają terapeuci pracujący dla organizacji.
Te same hasła słychać w Polsce w 2021 r. Prawica straszy rodziców, że ich dzieci są w niebezpieczeństwie, straszy rodziny, że osoby LGBTQ+ czyhają na tę świętą instytucję, grozi osobom LGBTQ, że nigdy nie będą równe wobec prawa (...) - Vogue.pl
Mocy wyznaniom padającym w "Pray Away" dodaje fakt, że jego bohaterowie byli niegdyś wpływowymi, kluczowymi postaciami ruchu "ex-gay", czyli "byłych homoseksualistów". Dziś układają sobie życie na nowo, akceptując swoją homoseksualność i starając się uporać z wyrzutami sumienia. Sposób, w jaki mówili o homoseksualności, kiedy działali w ramach Exodus, brzmi zupełnie tak jak współczesne wypowiedzi - te łagodniejsze niż "tęczowa zaraza" - polskich biskupów. "Można mieć homoseksualne skłonności, ale walczyć z nimi i nie wchodzić w ten tryb życia" - to coś, co dla polskich osób LGBT+ brzmi naprawdę znajomo.
"Pray Away" to niepokojące świadectwo tego, jak niebezpieczna może stać się religia, gdy pozwoli się jej na ignorowanie nauki i wprowadzanie reguł charakterystycznych dla sekt. Film nie ma szokującej mocy "Jesus Camp" i nie pokazuje ludzkich kosztów "terapii konwersyjnej" tak dobrze jak "Kidnapped for Christ", ale warto go pokazać każdej osobie, która dopuszcza możliwość, że takie praktyki nie są jednoznacznie złe i pełne hipokryzji. To, co jednak jest w filmie najbardziej przerażające, to jego najmłodsze, współcześnie działające postacie. Tak jak podsumował to jeden z bohaterów filmu - "dopóki istnieje w społeczeństwie przekonanie, że jest coś naturalnie gorszego w byciu osobą nieheteronormatywną, ruchy takie jakie Exodus wciąż będą powstawać" (NOIZZ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz