Reformowany Kościół Katolicki w Polsce: Moje serce jest z wszystkimi siostrami i braćmi w Belgii, z wszystkimi ludźmi w Belgii i całej Europie. My, w Stanach Zjednoczonych solidaryzujemy się z wami w tym czasie terroru. Niech Bóg, który jest współczujący przylgnie do Ciebie i opatrzy Twoje rany. Bądźcie dla siebie wsparciem i módlcie się jedni za drugich - Franciszek Biskup Przewodniczący.
Szorstka, męska przyjaźń? Okazuje się, że nawet taka relacja wpływa korzystnie na męskie zdrowie.
Potwierdzają to wyniki najnowszych badań, opublikowane w zeszłym tygodniu w branżowym magazynie „Neuropsychopharmacology”. Okazuje się, że mężczyźni, którzy spędzają czas ze swoimi kolegami i przyjaciółmi (płci męskiej) mają wyższy poziom oksytocyny, zwanej „hormonem przytulania”, która pomaga organizmowi zwalczać stres.
Pewne wątpliwości może budzić to, że badanie zostało przeprowadzone na samcach szczurów. W świecie nauki często wykorzystuje się te zwierzęta jako obiekty badań w zastępstwie ludzi, bo pod pewnymi względami przypominają nasz gatunek. Trzeba jednak pamiętać, że tylko przypominają, więc do wyników prowadzonych na nich analiz musimy podchodzić ostrożnie. Mimo to naukowcy uważają, że tym razem rezultaty ich analiz można śmiało odnieść do rzeczywistego wpływu przyjaźni na kondycję mężczyzn.
Potwierdza to panujące w świecie nauk społecznych przekonanie, że męska przyjaźń oparta jest raczej na wspólnych aktywnościach (np. sport) i spędzaniu razem czasu (np. wyjście na miasto) niż na szczerych i prywatnych rozmowach o życiu i osobistych sprawach. Ten drugi rodzaj interakcji zdecydowanie preferują panie, które w ten sposób budują relacje między sobą.
Chociaż może wydawać się to wbrew logice, badania pokazują również, że mężczyźni mający przyjaciół nie tylko cieszą się lepszym zdrowiem (mniejsze ryzyko chorób serca), ale także mniej palą i piją. Ważnych powodów, żeby zadbać o swoje życie towarzyskie jest więc aż nadto. Całość na Newsweek.pl
"Dobra zmiana" dotarła już na Pocztę Polską. Kampania przeciw Homofobii wykupiła emisję krótkiego spotu w placówkach pocztowych. Ale emisji nie będzie, bo ponoć za dużo jest już reklam zachęcających do przekazania 1 proc. podatku. - Nie wierzmy! Chodzi o profil naszej działalności - mówią w KPH
Film trwa 15 sekund. Na początku pojawia się hasło "Przekaż 1 proc. podatku na działania KPH. Razem z KPH buduj otwartą i akceptującą Polskę". W tle widać uśmiechniętych ludzi. Młoda dziewczyna trzyma tabliczkę "Popieram związki". Maryla Rodowicz pozuje z hasłem: "Jestem zwolenniczką osób LGBT, bo miłość jest dla każdego, bez względu na orientację seksualną". Do tego numer KRS. Tyle. Taki film miał być emitowany na dwóch pocztach: w siedzibie głównej przy Świętokrzyskiej i w placówce przy Belgradzkiej na Ursynowie. Wszystko było już uzgodnione, faktury za reklamę zapłacone. Ale emisji nie będzie.
- Spoty miały być wyświetlane na ekranach, które znajdują się w placówkach pocztowych. Jeszcze w styczniu wykupiliśmy emisję od początku marca przez dwa miesiące. Spot miał być pokazany co najmniej 20 razy na godzinę - opowiada Cecylia Jakubczak z KPH. Mówi, że do organizacji jakiś czas temu zwrócił się handlowiec z zewnętrznej firmy, która obsługuje ekrany na pocztach. - Zaproponował kampanię reklamową. Nie stać nas na duże billboardy, reklamy w telewizji. Handlowiec przygotował ofertę na nasz budżet - dodaje Cecylia Jakubczak.
Nie przez przypadek wybraliśmy Pocztę Polską. Tam ludzie często wypełniają PIT w ostatniej chwili. Dla mnie oczywiste jest to, że ktoś nie chciał tej reklamy. Mogę się tylko domyślać, z jakich powodów. To nie powinno się zdarzyć - komentuje Mirka Makuchowska, wiceprezeska KPH.
- Jesteśmy klientem, opłaciliśmy fakturę. Nie było żadnych ulg. I nagle ktoś dokonał wyboru, jakie organizacje mogą się reklamować na Poczcie Polskiej, a jakie nie. To niepokojące, ponieważ prowadzi do podziału organizacji pożytku publicznego na te, o których informacje mogą pojawić się w przestrzeni publicznej, i te, które powinny siedzieć cicho - stwierdza Cecylia Jakubczak.
W styczniu odwołano prezesa Poczty Polskiej. Nowym został Marek Chibowski. Związkowcy z "Solidarności" tak podsumowali roszady: "Początek dobrej zmiany w Poczcie Polskiej" - Gazeta Wyborcza.
"Byłam po operacji i chciałam normalnie żyć. Chciałam wejść w heteronormę - a ona mnie odrzuciła. Wtedy poczułam ścianę między mną a światem. Poczułam katastrofę. Chciałam być tą kobietą, po prostu, zrobiłam operację: oto jestem, a tutaj - mur, ludzie jakoś tak dziwnie na mnie reagują, patrzą, śmiechy, odtrącenia" - mówi Kinga Kosińska w wywiadzie Marty Konarzewskiej w najnowszej "Replice".
Kosińska napisała autobiograficzną opowieść o dorastaniu transseksualnej dziewczyny - o trudnym dochodzeniu do samoakceptacji, o procesie korekty płci i o życiu po nim, które nie stało się automatycznie "bajką".
Autorka nie stroni ani od czarnego humoru, ani od opisywania trudnych chwil szczerze do bólu. Np. chwili, gdy tuż przed operacją na genitaliach poszła do toalety na swoiste "pożegnanie z penisem" - czyli na ostatnią masturbację "po męsku", bo "kto wie, może następnego orgazmu już nie będzie". Albo chwili, gdy poszła z ojcem odwiedzić dawno niewidzianego, a wówczas już umierającego wujka, przed którym trzeba było zrobić coming out. "Ty miałeś syna" - powiedział umierający wujek do ojca Kingi, a ten odparł twardo: "A teraz mam córkę!".
Jeszcze jeden cytat z wywiadu: "Były momenty w książce, przez które chciałam przebrnąć jak najszybciej. Wieczorem miałam pisać, a już w dzień, myślałam, kurczę, teraz dochodzę do tej próby samobójczej, jak to opisać? Musiałam wrócić. Wracałam. Chciałam sobie przypomnieć, co ja czułam w tym momencie? Zażyłam leki, położyłam się do łóżka. Co ja czułam? Czy byłam spokojna, czy uśmiechnięta? Pożegnałam się z rodzicami... Tu nie było miejsca na żadne metafory. Chciałam, żeby czytelnik to po prostu poczuł.
"I jeszcze: "Osoby transpłciowe w statystykach znikają, są wsiąkane przez heteronormę, nie wiemy, jak one się czują pięć, dziesięć lat po tranzycji. Istnieje mit szczęścia: że zakładają rodziny, żyją jak reszta ludzi cis w heteronormie. A tu na przykład pisze do mnie dziewczyna po zaawansowanej korekcie, (...) i zwierza się, że ona brzydzi się siebie dotknąć, że czuje się jak zwykły ohydny trans. Może książka uruchomi jakiś dialog wokół tego?" Cały wywiad z Kingą Kosińską do przeczytania w najnowszej "Replice".
Do wypadku doszło w zeszłym tygodniu w środę, ale niemieckie media - DPA, "Spiegel, "Frankfurter Rundschau" - piszą o nim dopiero teraz. 29-letni Stefan Jagsch, do niedawna przewodniczący NPD w Hesji, prowadził swój samochód na trasie między swoim rodzinnym Altenstadt a Büdingen. Z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn stracił nad nim kontrolę, zjechał z jezdni i uderzył w drzewo.
Pierwsza pomoc nadeszła szybko. Obok przejeżdżały akurat dwa autokary z uchodźcami. Dwaj Syryjczycy udzielili Jagschowi pierwszej pomocy: wyciągnęli go z rozbitego auta i ułożyli w bezpiecznej pozycji do czasu przyjazdu karetki. To od nich ratownicy otrzymali pierwsze informacje nt. wypadku - polityk był ciężko ranny: miał połamane obie nogi i pocięta twarz. Trafił do szpitala. "Znienawidzeni uchodźcy uratowali mu życie - pisze "Bild"" - gazeta.pl
Wychodzimy z ukrycia: 19 marca 2016 r. w Moskwie para jednopłciowa, Sofija Grozowskaja i Reida Lynne, zawarła związek małżeński. Życzymy szczęścia na wspólnej drodze!
Jak to było możliwe? Otóż transpłciowa Sofija (ubrana na biało) jest pod względem prawnym mężczyzną i urząd stanu cywilnego musiał zezwolić tej parze na małżeństwo. W związku z towarzyszącymi wydarzeniu symbolami tęczy nie obeszło się bez przepychanek i negocjacji. Jak wiadomo w Rosji obowiązuje cenzura: zakaz „propagandy” LGBT. My oczywiście wiemy, że LGBT istnieli, istnieją i będą istnieć bez „propagowania”. Reida powiedziała: „Mam szczerą nadzieję, że homofobi pękną z bezsilnej złości”.
Pinksixty News wiadomości LGBT
Gej uchodźca z Syrii, który wiele razy przemawiał miedzy innymi w ONZ o tym jak prześladuje się osób LGBT przez państwo islamskie.
Subhi Nahas został ujawniony że jest gejem w Syrii, grożono jemu że zostanie zabity musiał uciekać.
Został zmuszony do opuszczenia swojej rodziny i przyjaciół w 2012 roku przeniósł się do Libanu, a następnie do Turcji, a wreszcie znalazł azyl w USA Obecnie mieszka w San Francisco, teraz pomaga innym uchodźcom przystosować się do ich nowego życia.
W nowym filmie Great Big Story, wyznaje jak czuł się "spokój i bezpieczny" kiedy uciekł z Syrii, on chce tego dla innych osób LGBT również.
Senegal studenci uniwersytetu polowali na geja. Oskarżyli jednego studenta że jest homoseksualistą, poniżali wyzywali. Studenci polowali na niego i krzyczeli "mamy zamiar jego zabić".
Doszło do zamieszek na uniwersytecie, palono i niszczono mienie, policja używała gazu łzawiącego, aby rozproszyć studentów.
Według lokalnej grupy LGBT Prudence to po raz dziewiąty od 2012 roku, że takie homofobiczny atak odbył się na uczelni. Osoby homoseksualne mogą być iść do więzienia na okres do pięciu lat w Senegalu.
Homofobia w tym kraju ma się dobrze, wielu do podsyca politycy oraz sami duchowni, jak całej Afryce, tysiące LGBT jest prześladowane i mordowane. Ostatnio w Malawi sam kościół katolicki jest oburzony, jak państwo nie aresztuje osób homoseksualny, żąda kościół karać osoby homoseksualne więzieniem. (GayStarNews)
Odcinki audycji „Salon - Szczerotok Gościem" Tomasza Raczka była Maria Peszek
Partia Razem: Solidaryzujemy się z rodzinami i bliskimi ofiar zamachów w Brukseli. Niepokój o przyszłość jest dziś udziałem nie tylko mieszkańców Belgii, ale wszystkich Europejczykow. Europa musi odnaleźć i surowo ukarać odpowiedzialnych za tę zbrodnię.
Każdy atak terrorystyczny to porażka władz odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Kolejna tragedia, w tak krótkim czasie od wydarzeń w Paryżu, każe zastanowić się, czy nie zawodzi koordynacja i współpraca europejskich służb wywiadowczych. Polacy także mają prawo zadawać sobie pytanie, czy jesteśmy bezpieczni. Dziś premier Beata Szydło deklarowała, że wszystkie służby "działają i są w pogotowiu". Tymczasem od ponad miesiąca nie mamy komendanta głównego policji. Minister obrony narodowej i minister spraw zagranicznych udzielaja nieodpowiedzialnych wypowiedzi, konfliktujących Polskę z krajami, z ktorymi laczy nas współpraca wywiadowcza. W ostatnich dniach okazało się, że nawet Biuro Ochrony Rządu nie potrafi przestrzegać procedur gwarantujących bezpieczeństwo prezydenta. Niektórzy komentatorzy próbują przekonać opinię publiczną, że stoimy przed wyborem: bezpieczeństwo albo wolność. To fałszywy wybór. Żadne ograniczenie naszych praw obywatelskich nie zapewni bezpieczeństwa, skoro państwo działa niesprawnie, bez jasnej strategii, jak zapobiegać zamachom.
Bezpieczeństwa nie zapewni uprawiana od lat masowa inwigilacja polskich obywateli, tylko realne wzmocnienie wywiadu, pozwalające na identyfikację źródeł zagrożenia także poza granicami kraju. Dziś Polska wydaje więcej na funkcjonowanie Instytutu Pamięci Narodowej niż na działanie Agencji Wywiadu. Taka polityka może się zemścić, jeśli dysponujące ogromnymi funduszami organizacje terrorystyczne wezmą na celownik nasz kraj.
Aby zwalczać terrorystów skutecznie, trzeba odciąć ich od źródeł finansowania. Dziś organizacje terrorystyczne czerpią środki od fundamentalistów z Arabii Saudyjskiej, Kataru czy Kuwejtu oraz z przemytu ropy naftowej. Broń, której używają przeciwko cywilom, pochodzi często z krajów Zachodu. Konieczne jest rozszerzenie embarga na broń na wszystkie powiązane z ISIS środowiska, państwa i organizacje. Należy wyegzekwować absolutny zakaz zakupu ropy pochodzącej z przemytu, a także kontrolę przepływów finansowych między kontami bankowymi w Europie, w Turcji i w krajach Zatoki Perskiej.
Celem terrorystów jest zasianie strachu w naszych społeczeństwach i zepchnięcie w ramiona ekstremistów milionów pokojowo nastawionych Europejczyków wyznających islam. W rekrutowaniu nowych terrorystów najskutecznie pomaga dziś skrajna prawica, podburzająca do nienawiści i dopuszczająca się aktów przemocy wobec mniejszości. Potrzebujemy sprawnej, skutecznej polityki integracyjnej, a nie fali paniki uderzającej w ofiary terrorystów z ISIS. Nie pozwólmy, aby bestialstwo zamachów zagroziło wartościom, na których opiera się Europa – wolności, równości i braterstwu.
Wysłanie Nadii Sawczenko do więzienia po pełnym błędów i głęboko upolitycznionym procesie jest odrażające - powiedział John Dalhuisen, dyrektor Amnesty International ds. Europy i Azji Centralnej.
Tweet