czwartek, 26 kwietnia 2012

Ustawa o związkach partnerskich Ślub chroni przed rozwodem?

Fot: Tumbr
Tygodnik Polityka: Z przemyśleń posła Jacka Tomczaka wynika, że jedynym skutecznym spoiwem związku jest małżeństwo osób różnej płci. Poseł przekonuje, że ewentualne wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich byłoby destrukcyjne dla par. Czy słusznie?

Nie zatrzymujmy się zbyt długo nad brakiem spójności wypowiedzi posła (bo jakim cudem związki partnerskie mają zagrażać mojemu małżeństwu, lub dlaczego pary homoseksualne nie są w stanie przyjmować szeregu odpowiedzialności małżeńskich?). Przejdźmy na grunt badań społecznych. Po pierwsze. Jeżeli poseł Tomczak ma rację, to małżeństwa nie powinny się rozstawać, a inne związki – powinny rozpadać się masowo i brutalnie. A przecież tak nie jest. Rozwody przeprowadzane są między osobami, które kiedyś na drogę małżeństwa wstąpiły. W dodatku rozwodów jest - i będzie – coraz więcej.

Po drugie. Fakt zawarcia sakramentu/aktu małżeństwa nie pozwala przewidywać szczęścia, zaufania, spełnienia, jakie pojawi się w parze w kolejnych latach trwania związku - także w porównaniu do tego, jak to się ułoży w związkach nieformalnych. Szczęście, zaufanie i miłość nie pochodzą z samego nadania czy dokumentu, ale z wewnętrznych przeżyć dwojga ludzi. U jednych akt małżeństwa cementuje i rozwija bliskość, u innych nie jest on konieczny. Trudno znaleźć badania wykazujące, by ceremonia znacząco wpływała na późniejszy obrót zdarzeń.

Po trzecie. Gdyby jednak tak było, że małżeństwo jest gwarantem „relacji między małżonkami” (cokolwiek to znaczy), to jak wytłumaczyć plagę psychicznej, fizycznej i seksualnej przemocy w rodzinie? Molestowania?

Po czwarte. Jeżeli przyjąć, że małżeństwo jest jedynym i trwałym spoiwem bliskich związków, to co robić z dziećmi, których rodzice właśnie się rozwiedli? Przecież nie mają one możliwości czerpać z tak zwanych zdrowych i pełnych fundamentów rodziny, skoro nie jest ona pełna.

Po piąte. Jeżeli małżeństwo jest jedynym i trwałym spoiwem, to terapeuci mogą wreszcie odsapnąć od terapii par. Rozwiązanie jest proste. Kłócą się? Zdradzają? A chcą być razem? Do Urzędu Stanu Cywilnego ich! Do kościoła! Ale co zrobić z tymi, którzy już wzięli ślub, a są w kryzysie i się krzywdzą? Odnowienie przysięgi? Zapewne wielu pomoże. Ale czy sama procedura jaka się z tym wiąże, czy raczej wewnętrzne przekonania?

 Gazeta Wyborcza- Seweryn Blumsztajn: Poseł Jacek Tomczak z Platformy Obywatelskiej pryncypialnie zaatakował w ''Rzeczpospolitej'' posła Artura Dunina z tej samej partii za przygotowany pod jego przywództwem projekt ustawy o związkach partnerskich. To kolejny epizod ideologicznej wojny w Platformie, która nie może się zdecydować, czy jest bardziej liberalna, czy chrześcijańsko-konserwatywna.

Argumenty Tomczaka są znane: związki partnerskie są głównie dla homoseksualistów, bo heterycy mogą się normalnie żenić, a w konstytucji jest mowa o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny. Przyznawanie więc praw innym związkom jest niekonstytucyjne, a w dodatku niesprawiedliwe, bo to na związkach heteroseksualnych spoczywa obowiązek wychowywania niezbędnych ojczyźnie potomków.

Dlaczego, skoro konstytucja deklaruje, że Rzeczpospolita sprawuje ochronę nad małżeństwami i rodziną, inne związki nie mogą mieć zbliżonych praw? Ten spór zakończy się przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Wolę jednak zamiast o konstytucji porozmawiać o realiach. Otóż coraz więcej młodych ludzi nie chce się żenić. Dlaczego zupełnie normalne - jak by pewnie powiedział poseł Tomczak - pary nie chcą iść do ołtarza i w dodatku wychowują nieślubne dzieci? Nie wiem. Ale tak jest.

I może im poseł Tomczak, a nawet minister Jarosław Gowin, wymachiwać konstytucją, a oni nie chcą. To zresztą nie tylko polskie zjawisko, na zachodzie Europy takie bezżeństwo albo związki partnerskie są znacznie bardziej popularne. Może więc przyjąć to do wiadomości i jakoś tym niekonstytucyjnym rodzinom ułatwić życie.

Legalizacja prawna związków homoseksualnych i przyznanie im praw to już jest europejski standard i nasi liberalni konserwatyści muszą się z tym pogodzić. I stało się tak nie z powodu jakiegoś nadmiernego progresizmu europejskiego tylko z powodu upowszechnienia idei praw człowieka. Różne mniejszości walczą o swoje prawa: społeczne, seksualne, religijne. W Polsce mamy jeszcze w tych sprawach długą drogę do przejścia.

Jeżeli więc Platforma aspiruje do europejskich salonów, to musi jakoś te związki partnerskie zaakceptować. Bo w tych salonach to już są obowiązkowe maniery.

* 84 proc. czytelników portalu Gazeta.pl głosujących w naszej sondzie internetowej nie wierzy, że małżeństwo gwarantuje trwałość związku. Odmiennego zdania jest tylko 13 proc.

Użytkownicy portalu Gazeta.pl nie zgadzają się ze zdaniem posła PO Jacka Tomczaka, że wyłącznie małżeństwo daje gwarancję stabilności związku i relacji między małżonkami. Aż 84 proc. osób biorących udział na naszej sondzie internetowej wyraziło przeciwne zdanie.

Aż 53 proc. - 2377 głosujących do godziny 22.00 - uważa, że "trwałość związku między dwojgiem ludzi nie zależy od zawarcia przez nich małżeństwa". Kolejne 31 proc. (1399 osób) przyznaje, że małżeństwo umacnia związek, ale nie gwarantuje jego trwałości.

Z posłem PO zgodziło się 13 proc. głosujących (575 osób). Z kolei 4 proc. czytelników - 170 osób - stwierdziło, że nie ma zdania na ten temat i tę tezę powinny sprawdzić badania społeczne. Łącznie w sondzie do godz. 22.00 wzięło udział 4521 czytelników naszego portalu.


1 komentarz:

  1. Prawda jest taka, że rzeczywiście trudno nam jeszcze dochodzić swoich praw. Ciężko nam było z moim partnerem znaleźć na przykład dobrego psychologa. Większość na nasze telefony reagowała zdziwieniem, bo myślała, że chcemy leczyć nasze "zboczenie". Dopiero w Psychologgi Plus udało nam się znaleźć wsparcie i dobrą terapeutkę, która potraktowała nas jak normalną parę z problemami. Polecam Psychologgię :)

    OdpowiedzUsuń