Krzysztof jest od 2002 r. w KPH, szefuje Grupie Prawnej. Wiceprezes zarządu Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Gdybym nie był tym, kim jestem, byłbym aktorem – wyznaje Krzysztof. Tak wiele rzeczy dzieje się powierzchownie, przelatuje przez palce, a aktorstwo wymusza skupienie, wejście w rolę. Poznawanie siebie dzięki możliwości osadzenia się w czyjejś osobowości jest niezwykłym przeżyciem. A wie, o czym mówi, przez kilka lat był członkiem amatorskiego zespołu teatralnego.
Krzysztof od pewnego czasu mieszka w Brukseli, tam walczy z dwoistością własnej osobowości: Nie jestem towarzyski, a z drugiej strony, nie potrafię żyć bez ludzi. Nie znoszę mojej brukselskiej samotności, a zarazem niewiele robię, by coś zmienić.
Uspokaja go jazz, a dzięki chłopakowi, Robertowi Biedroniowi, coraz bardziej docenia muzykę operową. Chciałby, by ludzie byli bardziej prostolinijni, wierzy, że zło drzemiące w człowieku jest efektem strachu, a w rzeczywistości wszyscy dążymy do tego samego – dobra. Śmieszy go wiara w przeznaczenie, bo – w jego opinii – o wszystkim decyduje przypadek. Aby nie zdawać się jednak na ślepy los, planuje. Gdyby miał możliwość spotkania dowolnej osoby, najbardziej chciałby stanąć twarzą w twarz z samym sobą za pięćdziesiąt lat. Książkę na swój temat zatytułowałby „Szarpanina”. Czerń i szarość – to kolory jego myśli. Nie znaczy to, że jestem depresyjnym typem melancholika, zwykle po prostu brakuje mi czasu, by przemyśleć sprawy związane z moim życiem, miejscem, w którym jestem. Ale wiem, że to, co w moim życiu najważniejsze, jest jeszcze przede mną.
Najbardziej absurdalna plotka, jaką o sobie słyszał, to pogłoski o jego heteroseksualności. Przyznaje się do romantycznej natury. W mężczyznach najbardziej pociąga go mądrość życiowa i doświadczenie. Pytany o to, czy miłość zdarza się raz, bez wahania odpowiada: Tak, taka, jak moja zdarza się raz.
Osoby, którym jest najbardziej wdzięczny, to ojciec i Robert. Pierwszemu za kręgosłup moralny i piękno prawdy, drugiemu – za miłość i naukę wiary w siebie.
Poranku TVN jak Radziszewska publicznie "ujawniła" go:
W Tok FM Śmiszek na temat praw LGBT:
Program Uwaga TVN poraz pierwszy publicznie pokazał się z swoim partnerem.
(źródło: You Tube/Replika/ zdjęcie Replika)
Precz z pedałami!!!!
OdpowiedzUsuńNapisał to jakiś matoł buahahahahaha
UsuńNie wiem kto to napisał, ale komentarz "Precz z pedałami!!!!" napisał NORMALNY człowiek PEDALE!!!!!
OdpowiedzUsuńBiedroń jest rzeczywiście gejem i dobrze sie czuje w tym zwiazku ale ten drugi NIE. Krzysztof Śmieszek przeciwnie - jest inteligentniejszy i chyba towarzystwo Biedronia zaczyna mu ciążyć. Nie odnajduje sie do końca w towarzystwie Biedronia - szuka czegoś czy kogoś innego. Wprawdzie całkowicie mu oddana ale irytująca ślamazara jaką jest Biedny biedroń bardzo mu nadskakuje - ale Temu drugiemu coraz bardziej on NIE ODPOWIADA. Jest nim zdegustowany i wkrótce będzie bardzo chcieć z nim zerwać - może nawet już teraz o tym marzy...
OdpowiedzUsuńTen związek ze śmieszkiem się długo nie utrzyma - niech już teraz biedroń zabiega o anie grodzką.
OdpowiedzUsuńPanie Krzysztofie ma Pan bardzo wrażliwą duszę.ŻYCZĘ WSZYSTKIEGO DOBREGO!
OdpowiedzUsuńOboje są fantastyczni. Sympatyczni, wykształceni, pracujący społecznie. Gratuluję "odwagi" ujawnienia.
OdpowiedzUsuńOsobiście od lat przyjaźnię się (jestem kobietą,mężatką)) z gejem, który jest w związku ze swoim partnerem od ponad 30 lat, razem mieszkają. Oczywiście świetnie też znam jego partnera. W trakcie rozmów nigdy nie myślę, że jest gejem. Liczy się dyskusja, znakomita atmosfera....gadamy, gadamy, gadamy. Jest miłym, uprzejmym, wspaniałym przyjacielem.