sobota, 21 sierpnia 2010

Mamo, tato - jestem gejem

Pamiętaj, że nie ty pierwszy i nie ostatni. Jean Cocteau, Oscar Wilde, Jarosław Iwaszkiewicz i wielu innych wspaniałych artystów wolało facetów. Nie tylko ty na świecie jesteś gejem. Nie czuj się przez to wyjątkowy i nie żądaj z tego powodu, żeby ludzie traktowali cię wyjątkowo albo ulgowo. Lepiej, żebyś był po prostu dobrym, spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. Wyjątkowy bądź przez to co robisz.

Dla młodego homoseksualisty przyznanie się przed całym światem do swojej orientacji seksualnej to niejednokrotnie najtrudniejszy moment w życiu. Najpierw jednak trzeba samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy na pewno ma się pociąg erotyczny do osób tej samej płci. Oczywiście jedni akceptują to w miarę szybko, u innych ten proces jest długotrwały i okupiony wieloma konsekwencjami. Coming out to nie tylko wyznanie, ale też wielka praca nad samym sobą, nad tym, żeby zrozumieć, że seksualność nie jest czymś najważniejszym w życiu, a przede wszystkim na pewno nie jest czynnikiem wartościującym ludzi. To właśnie wtedy potrzebne jest wsparcie bliskich osób. Ale trudno tego oczekiwać, szczególnie, gdy przez całe dzieciństwo słyszy się w domu, jak wielkim złem jest "homoseksualizm". Coming out powinien być dojrzałą, w pełni przemyślaną decyzją. Nie należy działać impulsywnie, sugerować się radami znajomych czy partnera. W książce "Coming out" Agaty Engel-Bernatowicz i Aleksandry Kamińskiej czytamy o tym, że edukacja seksualna w Polsce jest na tak niskim poziomie, że niektórzy specjaliści z zakresu seksuologii czy psychologii dysponują wiedzą sprzed dwudziestu lat. Niestety wielu rodziców wciąż wierzy, że wizyta u lekarza może pozwolić dziecku zmienić orientację. Kilka lat temu na łamach jednego z polskich tygodników opublikowano tekst traktujący przymusowym leczeniu homoseksualnych inklinacji. Jest to oczywiście niewykonalne, ale wciąż wielu rodziców wierzy, że w ten sposób mogą pomóc swoim pociechom. Nie tędy droga, bowiem te oczekują przede wszystkim zrozumienia, a nie takich radykalnych posunięć.

Ty pedale!

To jest krótka opowieść. Jej bohater nie chce zdradzać imienia i nazwiska. Mieszka w dużym mieście na północy Polski, ale dzieciństwo spędził zupełnie gdzie indziej. Szybko jednak musiał wyjechać, kiedy okazało się, że nigdy nie będzie mógł być tam sobą. Ale miało być inaczej. Chciał powiedzieć rodzicom, że jest gejem, że ma fantastycznego chłopaka, z którym rozumie się jak z nikim innym. Już wizualizował sobie ich wspólne wypady za miasto, wieczorne rozmowy z matką o tym, co dzieje się w jego związku. Nie domyślał się, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej.

W salonie rodzice siedzieli przed telewizorem. - Usiadłem na brzegu sofy, przez chwilę wpatrywaliśmy się w ekran. Po piętnastu minutach milczenia zorientowali się, że chciałbym im coś powiedzieć. Starałem się to logicznie wytłumaczyć. Pierwszy cios był chyba najbardziej bolesny. Ojciec wymierzył go prosto w twarz. Krzyczał: - Ty pedale! Będziesz ruchał facetów, zabiję cię! Później było jeszcze gorzej. Płacz, krzyk i powolna utrata świadomości. Nie wiem co było potem, ale obudziłem się w szpitalu. Rodzice mówili, że nie wolno mi wyjawić, kto to zrobił, bo "będzie z Tobą jeszcze gorzej niż teraz".

Kiedy wróciłem ze szpitala po trzech tygodniach, czekały na mnie spakowane walizki z moimi rzeczami i nakaz opuszczenia mieszkania. Miałem wtedy 20 lat, byłem na drugim roku romanistyki. Bez pracy, środków do życia. Zadzwoniłem do Łukasza, mojego partnera, ale on przerażony nie bardzo wiedział, co ma z tym wszystkim zrobić. Porozmawiał z mamą, a ta zgodziła się, bym z nimi pomieszkał przez jakiś czas, dopóki czegoś nie znajdę. Zostałem u nich przez rok, później wspólnie z Łukaszem wynajęliśmy kawalerkę w innym mieście. Do dziś jesteśmy razem, mamy dobrą pracę, nieźle zarabiamy, a niebawem przenosimy się do naszego pierwszego własnego mieszkania.

Mężczyzna nie utrzymuje kontaktu z rodzicami. Mimo że jest ich jedynym synem, nigdy nie otrzymał zaproszenia na święta, imieniny czy inne uroczystości z udziałem najbliższych.

Ale co ja zrobię z tą porcelaną?

Michał od dwunastu lat sprzedaje perfumy w jednej z krakowskich drogerii. Zawsze opalony, dobrze ubrany. Włos potraktowany brylantyną, paznokcie równo przycięte. Średnio raz na pół roku bywa u dentysty, by wybielić zęby. Mimo że ma już prawie czterdziestkę, wciąż może się pochwalić nienagannym wyglądem. Spotykamy się niedaleko jego mieszkania, które od lat dzieli ze swoim partnerem, Jurgenem, Duńczykiem. - To mój pierwszy i ostatni facet – dodaje z dumą. Poznali się, kiedy Jurgen po raz pierwszy przyjechał do Polski w połowie lat 90. - On miał w sobie taką świeżość, był wyzwolony, nie uważał, że "bycie gejem" to jakaś przykra i utrudniająca życie przypadłość. Imponowało mi to, że można tak otwarcie mówić o swojej seksualności. Nie krępować się rodziny czy znajomych. Kiedy Jurgen dzwonił do matki, zawsze wspominał jej o naszej relacji. Czasami włączał zestaw głośnomówiący i rozmawialiśmy przez kilka godzin we trójkę. W zasadzie to dzięki niemu zdecydowałem się powiedzieć o "tym" mamie. Moi przyjaciele – geje zawsze obawiali się reakcji ojca. Ja nie miałem tego problemu, matka od lat wychowywała mnie sama. Ojciec zmarł na chwilę przed wakacjami, kiedy kończyłem podstawówkę. Mieszkaliśmy przez długi czas z babcią. Dorastałem w otoczeniu kobiet. Podobno to ma jakiś wpływ na orientację, ale ja w to nie wierzę. Od zawsze czułem, że jestem gejem. Matka przy każdej okazji snuła opowieści o tym, że jak już znajdę żonę, to cały nasz dom zacznie tętnić życiem. Wiedziałem, że nigdy tak nie będzie, ale – mimo to – oszukiwałem ją i siebie. Tym bardziej bałem się tego momentu, kiedy będę musiał wyjawić jej prawdę o swojej orientacji. Starannie się do tego przygotowałem. Cały wieczór wspólnie z Jurgenem obmyślaliśmy plan rozmowy z moją matką. Zdecydowaliśmy, że na pewno nie pójdziemy tam we dwójkę. Musiałem się z nią spotkać sam. W domu rodzinnym czekała na mnie kolacja. Mama ugotowała moją ulubioną zupę. Od wejścia była przesadnie serdeczna, pytała co słychać, jak się układa w pracy, etc. Nie dawała mi dojść do głosu, tak, jakby obawiała się, że chcę ją czymś zaskoczyć. Wszystko rozegrało się więc... przy szarlotce i kawie z mlekiem. Drżącym głosem, powiedziałem: "Mamo, jestem gejem." Koniec. Kropka. Bez owijania w bawełnę. Mocne uderzenie. Chwila ciszy, głębokie spojrzenie w oczy. Później nerwowy ruch widelczykiem. Te trzydzieści sekund trwało całą wieczność. Usłyszałem tylko: "O matko, to co będzie z tą porcelaną, którą przygotowałam na prezent ślubny?" I nic więcej. Nie było płaczu i zgrzytania zębami, tylko pytanie o zestaw filiżanek i dzbanek do zaparzania herbaty.

Po latach niewiele rozmawiają. Kiedy Michał chce coś opowiedzieć o Jurgenie, matka od razu zmienia temat. Mieszkają osobno, ale rzadko się widują. Kobieta odwiedziła syna zaledwie kilka razy, on bywa u niej średnio raz w miesiącu.

Czasem o tym myśleliśmy, ale nigdy nie zadawaliśmy pytań

Dawid, art director jednej z łódzkich agencji reklamowych, ma w sobie tyle ciepła, że mógłby nim obdzielić kilkanaście osób. Zawsze pogodny i uśmiechnięty.

- Pierwszy był mój kolega z liceum. Przyznałem się do tego, że podkochuję się w nim. Reakcja była do przewidzenia. Najpierw przez kilka tygodni nie odzywał się do mnie, ale przyszedł pewnego dnia i powiedział, że to przecież nie ma znaczenia. Przyjaźniliśmy się i to było dla niego najważniejsze. Nie był gejem i od razu powiedział, że nie jest "tym" zainteresowany. Przyjaźniliśmy się przez wiele lat i nawet próbował zeswatać mnie z bratem swojej żony. Teraz mieszka za granicą, ale często widujemy się i utrzymujemy kontakt. Następna była moja przyjaciółka. Jej musiałem powiedzieć co jest grane, bo... zakochała się we mnie. Tak czasem bywa. Niestety po tej wiadomości nasza przyjaźń skończyła się.

Dawid nie ma problemu, by mówić o swoim homoseksualizmie, wiedzą o tym jego najbliżsi. Ujawnił się w liceum i nigdy nie spotkał się z przejawem agresji czy nietolerancji ze strony przyjaciół. Oczywiście nie mówił o tym komu popadnie i nie żądał od wszystkich, których poznawał, tego, żeby go tolerowali. Od dziecka obracał się w środowisku rówieśników z artystycznymi zdolnościami, jego homoseksualizm nie był niczym wyjątkowym, pasował. - Przede wszystkim ważne jest to, że bardzo długo myślałem, że mówienie o tym moim rodzicom nie ma znaczenia. Bo to przecież moja prywatna sprawa. Moje łóżko i moje życie. Wydawało mi się, że są pewne rzeczy o których oni po prostu nie muszą wiedzieć. A, że nie mam dziewczyny i nie marzę o założeniu rodziny dla nich było oczywiste, uważali mnie za lekkoducha i to tłumaczyło moją niechęć do legalizacji czegokolwiek i to, że tak gardzę schematami. Mieli nadzieję na wnuka, ale widzieli go w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości niż w M-3 na kredyt i z młodą żoną z agencji reklamowej. W pewnym momencie poczułem jednak, że chciałbym dzielić się z nimi moim szczęściem, które przeżywałem w związku z facetem i czasem brakowało mi tego, że kiedy się z nim kłócę, nie mogę przyjść do rodziców i powiedzieć im o tym, że coś nie gra i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Zawsze miałem z nimi bardzo dobry kontakt, ale myśl o tym, że pewnego dnia powinienem powiedzieć im, że jestem z facetem, a przede wszystkim, że jestem gejem po prostu paraliżowała mnie. Chyba wtedy wolałem, żeby wydało się to przypadkiem, przy okazji, żeby ktoś doniósł, albo żeby rodzicie znaleźli jakiś "dowód zbrodni". Nic takiego się nie zdarzyło.

Mojemu facetowi bardzo zależało na tym, żebym się ujawnił (dziś myślę, że jemu bardziej niż mnie) i w końcu postanowiłem, że przeprowadzę rozmowę. Zastanawiałem się przez kilka nieprzespanych nocy jak to zrobić, główkowałem, wymyślałem różne scenariusze takiej rozmowy i także scenariusze tego co ewentualnie mogłoby zdarzyć się po rozmowie. Słyszałem o tym, że ktoś dostał w twarz, ktoś inny wyrzucony z domu... Bałem się potwornie. Był grudzień. Chyba dzień lub dwa przed Wigilią. Wtedy wiedziałem już na pewno, że nie umiem o tym powiedzieć, że wolę wszystko napisać w liście. Napisałem taki list, włożyłem go do koperty i schowałem w szufladzie komody w sypialni rodziców. Mieszkałem wtedy z nimi i wiedziałem, że wrócą do domu o określonej porze. Żeby ich nie spotkać, wyszedłem z domu. Na mieście spotkałem się z moją przyjaciółką po to, żeby ktoś trzymał mnie za rękę. Niestety nie był to mój facet.

Kiedy byłem pewien, że rodzice są już w domu, zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że zostawiłem dla nich list. Była przerażona i dopiero później przyznała się do tego, że najbardziej bała się tego, że chcę zrobić coś głupiego: wyjechać na koniec świata, popełnić samobójstwo, przyznać się do zbrodni. W obliczu takiej historii to, że przyznałem się do swojego homoseksualizmu, było... niczym strasznym. I rzeczywiście okazało się, że chyba nie zrobiłem na nich wrażenia. Kiedy wróciłem do domu oboje leżeli w małżeńskim łóżku i czytali. Wszedłem do ich sypialni, stanąłem w progu i czekałem. Moja mama odłożyła książkę spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Powiedziała "Czasem o tym myśleliśmy, ale nigdy nie zadawaliśmy pytań". Rozmawialiśmy bardzo długo. I to była bardzo mądra rozmowa. O uczuciach, o emocjach, o życiu, bliskości i miłości. Znali mojego chłopaka, bo często u nas bywał, więc to, że akurat on jest moim partnerem trochę ich uspokoiło. Po długiej rozmowie mój ojciec zsunął okulary na czubek nosa, spojrzał na mnie i powiedział coś, co zapamiętam do końca życia, coś bardzo ważnego i mądrego. "Pamiętaj, że nie ty pierwszy i nie ostatni. Jean Cocteau, Oscar Wilde, Iwaszkiewicz i wielu wielu innych wspaniałych artystów wolało facetów. Nie tylko ty na świecie jesteś gejem. Nie czuj się przez to wyjątkowy i nie żądaj z tego powodu, żeby ludzie traktowali cię wyjątkowo albo ulgowo. Lepiej, żebyś był po prostu dobrym, spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. Wyjątkowy bądź przez to co robisz."

- Długo nie wracaliśmy do tej rozmowy. W czasie świąt moi rodzice spotkali się ze mną i moim chłopakiem na kolacji, zaczęli mówić sobie po imieniu i staliśmy się rodziną. Moja mama czasem żałuje tego, że nie będzie miała wnuków, ale na szczęście moi kuzyni mają małe dzieci i świetnie realizuje się w roli cioci-babci.

To Ty o tym decydujesz

"(…) Decyzja o ujawnieniu orientacji seksualnej wybranym osobom (coming out) to indywidualny wybór każdej lesbijki i geja. Niektóre osoby homoseksualne uznają ten etap za niezbędny w procesie samoakceptacji, inne nie czują potrzeby by dzielić się swymi intymnymi sprawami z innymi ludźmi. W moim odczuciu osoby trzecie nie powinny do niego nakłaniać, ani też – zniechęcać, warto natomiast wspierać osoby homoseksualne w podejmowaniu przez nie własnych, świadomych, suwerennych decyzji. Niezależnie od tego czy w praktyce coming out nastąpi czy nie, ważne, by osoby homoseksualne były do niego przygotowane emocjonalnie i psychologicznie, tak, by ewentualna sytuacja rozmowy o ludzkiej seksualności nie stanowiła dla nich stresu czy psychicznego obciążenia" – pisze Agata Engel-Bernatowicz, psycholog. Podobno gejom w Polsce żyje się coraz lepiej, ale do tego, by swobodnie mówić o swojej orientacji najbliższych chyba jeszcze daleko. Musimy nad tym jeszcze popracować, wszyscy. Onet.pl

9 komentarzy:

  1. Precz z kapitalizmem i pedałami! Precz z homo-faszyzmem! Homofobia to nie choroba - to opinia zdrowych i odpornych na indoktrynację jednostek!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ciebie i twoi 'homokumple' powinnni byc zamknieci na dozywocie. To wy jestescie chorzy psychicznie! Natura to milosc miedzy kobieta a mezczyzna! Pedzie do pieca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zal mi cie anonimie jesteś totalnym homofobem....yhh Polacy nietolerancyjni są

      Usuń
  3. "Ty pedale(...) zabiję Cię" jak ojciec może powiedzieć coś takiego do syna, spakowali mu walizki i wywalili na zbity pysk bo jest gejem...jego rodzice to jakieś potwory nie ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.Te pierwsze dwa wpisy..cóż,widocznie gnoje jeszcze nie dostali wpierdol od pedała,nie przejmuj się,to tylko śmieci.Ciekawie piszesz.Pozdrawiam z wrocka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomoglo mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. te 2 pierwsze wpisy to jacyś gnoje homofoby nie przejmój się nimi ..............to zmykłe chamy,,,,,,,,

    OdpowiedzUsuń
  7. Może i jestem kobietą, ale mam wielu przyjaciół których orientacja jest właśnie homoseksualna. Wiem więc, jak wiele kosztuje ich powiedzenie tych kilku słów: Mamo, jestem gejem. Nie raz oglądałam ich depresje po stracie kontaktu z rodzicami, przez niezrozumienie ze strony rówieśników czy społeczeństwa. Każdy z nich mówił jednak otwarcie że czuli jakby wielki ciężar spadł im z ramion, bo nie żyli w kłamstwie. Co do dwóch pierwszych komentarzy, nie rozumiem ludzi tego typu. Uznaje zasadę: Twoja sypialnia, Twoje życie, Twoja sprawa. Ciekawi mnie jedynie co typowy "homofob" robi na stronie poświęconej homoseksualizmowi?

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieję że nasz kraj jest na dobrej drodze , by te sytuacje z 1 i 2 opowiadania się nie powtarzały. zgadzam się z poprzednikami , to zwykłe chamy...

    OdpowiedzUsuń