Unia Europejska przyjęła rezolucję klimatyczną. Zgodnie z jej treścią działania w kwestii zmian klimatu muszą byś stanowcze, zdecydowane i szybkie. Rezolucja wprowadza klimatyczny stan wyjątkowy (climate emergency). Plan zakłada neutralność klimatyczną do 2050 i ponagla cięcie emisji do 2030 (najprawdopodobniej zgodnie z Green New Deal - 55%. Rezolucja przeszła przez europarlament bez problemu. Za głosowało aż 64% głosujących, przeciw tylko 33%.
Polska mimo zapewnień premiera o tym, że jesteśmy liderem cięcia emisji nie ma najmniejszych szans na spełnienie tych zobowiązań przy obecnie założonym tempie zmian. Jesteśmy pariasem działań w sprawach klimatu - podczas gdy np. w Wlk. Brytanii zużycie węgla w energetyce spadło z 45% w 2012 do 5% w 2018 - u nas węgiel trzyma się świetnie mimo tego, że musimy go importować.
I może właśnie dlatego nasi parlamentarzyści głosowali w większości przeciw rezolucji. Tylko 9 osób (5 z EPP i 4 z S&D) zagłosowało za. Ponieważ są wyjątkami - wymieńmy ich:
Magdalena Adamowicz (PO)
Bartosz Arłukowicz (PO)
Robert Biedroń (Wiosna)
Włodzimierz Cimoszewicz (SLD)
Łukasz Kohut (Wiosna)
Danuta Hübner (PO)
Ewa Kopacz (PO)
Sylwia Spurek (niezrzeszona)
Róża Thun und Hohenstein (PO)
Pozostali europosłowie albo bohatersko zagłosowali przeciw wbrew interesom przyszłych pokoleń (co mam nadzieję historia osądzi), bądź tchórzliwie powstrzymali się od głosu, licząc, że być może nikt nie zauważy. 60% było przeciw, 20% za i 20% wstrzymało się od głosu.
Apeluję - zauważmy to. Zauważmy, że kolejny raz polscy politycy unikają odpowiedzialności za naszą przyszłość. Kolejny raz wybierają podlizywanie się lobby węglowemu. Kolejny raz wybierają apatię zamiast działania w sprawie największego obecnie zagrożenia dla naszej cywilizacji.
Przeciw rezolucji zagłosował (po za nieobecnym Legutko) cały PiS ale także Jan Olbrycht (PO, europoseł ze śląska) i dwóch polityków SLD: Marek Balt (a jakże - europoseł ze śląska) i Marek Belka. Ciekawostka - z całej frakcji lewicy w europarlamencie Balt i Belka byli jedynymi głosującymi inaczej niż tak.
Podajcie dalej jeżeli możecie żeby zwrócić uwagę na to, że za słowami polskich polityków na temat klimatu nie stoi nic. Mogą opowiadać bzdury do woli ale kiedy przyjdzie co do czego nie zrobią w tej kwestii nic. Nasze wyniki w cięciu emisji i nasze “występy" na scenie międzynarodowej w tej kwestii, takie jak to głosowanie, świadczą o tym dobitnie.
* Polacy znów siebie robią idiotów, widać jednej strony krzyczą o rodzinie, wartości chrześcijańskie, nawet własnego przywódcy religijnego papieża Franciszka który żąda ochrony środowiska, mają jego w dupie. Nawet papież mówi niszczenie klimatu to grzech, pokazuje polacy grzeszą.
Niszczą politycy środowisko, jak zostawiają swoim dzieciom i wnukom ziemie, będą mieć problemy ginąć, zalewać ich domy, uciekać po ich rodzice i dziadkowie, zniszczyli im przyszłość. Teraz dla wielu polaków najważniejsze zadłużyć kraj, nażreć się i da się, a co będzie mają w dupie po nie będą żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz