wtorek, 12 listopada 2013

Wyznać mamie jesteś innej orientacji seksualnej


Wchodzę na Facebooka i co widzę? Cała strona główna w informacjach o podpaleniu tęczy, wszędzie zdjęcia, na których puszczana jest z dymem. Żal, złość, smutek... Ale pozostali admini już pisali o tęczy, więc ja poruszę inny temat.

Mój dzisiejszy dzień zapowiadał się jak każdy, dopóki mama nie powiedziała, że jestem jej nieszczęściem, że jak tak czasem o mnie pomyśli to jest jej strasznie ciężko. Nim dotarł do mnie sens tych słów, zachowałam zimną krew i powiedziałam, że nie ma się czym martwić, że ja jestem szczęśliwa i z uśmiechem ją przytuliłam. Do pokoju weszła niczego nieświadoma babcia, więc rozmowa się ucięła, a w moim gardle stopniowo rosła nieprzyjemna gula. W końcu nie wytrzymałam, spokojnie ruszyłam do pokoju, gdzie ukryłam się w pościeli i zaczęłam ryczeć bez opamiętania. Czekałam, aż mi przejdzie, gdy po ok. 10 minutach usłyszałam, że do pokoju wchodzi mama. Usiadła obok mnie, przytuliła i zapytała, czy te słowa, aż tak mnie zabolały, prosząc, żebym przestała płakać. Powiedziała, że chodziło jej o to, że po rozstaniu z dziewczyną wyszły ze mnie wszelkie lęki i już od roku biorę tabletki i chodzę do psychoterapeuty i, że to właśnie to ją martwi... Zapewniła, że nie chciała mnie zranić, że nie chce żebym ja się zmieniała po to, żeby jej było lżej... Wydusiłam, że nie robię tego wszystkiego, że nie jestem lesbijką, żeby zrobić jej na złość, a ona odpowiedziała po prostu "wiem"... Przytuliła mnie mocniej, powtórzyła, żebym nie płakała, bo serce jej się kraje i żebym wyszła spod tej kołdry. Moja mama. Tak powiedziała MOJA mama!

Nie piszę o tym, tylko dlatego, że bardzo się ucieszyłam. Chciałabym, żebyście wiedzieli, że moja mama dowiedziała się o mojej orientacji rok temu, a jeszcze wcześniej przygotowywałam ją pytaniami. Gdy zapytałam jak zareagowałaby, gdybym przyprowadziła do domu dziewczynę, odpowiedziała "wzięłabym Cię do lekarza, to jest choroba". Później słyszałam nie raz, że to nienormalne, że to grzech (a mama codziennie uczęszcza do kościoła), że jakby się tata dowiedział to Matko Boska...! Ale oswajała się. Każdego dnia zmieniała się na lepsze i dziś usłyszałam te piękne słowa.

Kochani! Chociaż tęcza ciągle jest podpalana, to nie brakuje rąk do jej odnawiania. Choć spłonie jeszcze nie raz, to powstanie na nowo i znów będziemy cieszyć się jej kolorami. Wszystko można naprawić. Wszystko! ;* / Mery

PS Kocham Cię, Mamo - Poznałem twoich rodziców, fajni z nich faceci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz