– Ideologia gender stała się dla biskupów jak związki partnerskie czy homoseksualizm uosobieniem zagrożenia płynącego ze zmian kulturowych – mówi „Newsweekowi” jeden z hierarchów, któremu taki ton kazań się nie podoba, ale w spór z biskupami wchodzić nie chce.
Biskupi przyjęli pozycję prześladowanych, którym jak opozycji próbuje się zamknąć usta. Stąd braterstwo losu z PiS, krytyka rządu, niemal ten sam język i szukanie tych samych wrogów. Mówi jeden z biskupów: – Część episkopatu uważa, że nadchodzi potop, więc żeby przetrwać, trzeba budować arkę, odizolować się, nie dopuścić do zmian. Tyle że to nie będzie arka przymierza, ale wykluczenia.
Biskupi mają świadomość, że zmian nie da się powstrzymać, choćby dlatego, że stoi za nimi sam papież. Franciszek wysyłając biskupom swoją ankietę w sprawie rozwodników, związków homoseksualnych czy antykoncepcji, dał jasny sygnał: dłużej tych problemów nie da się zamiatać pod dywan.
Polski Kościół zmaga się z najpoważniejszym kryzysem od lat. W tym roku zawarto najmniej ślubów od czasu II wojny światowej, w niektórych liceach całe klasy rezygnują z lekcji religii, a w podstawówkach coraz częściej dzieci nie uczestniczą w przygotowaniach do Pierwszej Komunii. To ostatnie zjawisko jest szczególnie symptomatyczne, bo dotychczas dzieci w szkole nie przyznawały się, że nie idą do Pierwszej Komunii. Dziś w warszawskich podstawówkach są klasy, w których do Pierwszej Komunii nie idzie jedna czwarta uczniów.
– To dowód na rozminięcie się nauki Kościoła z życiem – mówi „Newsweekowi” jeden z księży i dodaje, że „niestety, zamiast być dzwonkiem alarmowym do wprowadzenia zmian, jest to bodźcem do dzielenia społeczeństwa”. – Większość polskich hierarchów wciąż uważa, że skoro część wiernych i tak się wykruszy, to lepiej zbudować twierdzę dla tych, którzy z Kościoła nie odejdą. By mogli czuć się w niej bezpiecznie.
Takie myślenie jest wynikiem bardzo silnego przekonania episkopatu, że polskiemu Kościołowi należy się szczególna pozycja za wkład w odzyskanie wolności.Zgadzam się w pełni z Tadeuszem Mazowieckim, który w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że Kościół po 1989 r. zyskał swobodę. Mówienie, że ktoś knebluje mu usta, jest nieprawdą – mówi ojciec Wiśniewski. Krzyk biskupów jest więc krzykiem bezradności wobec nieuchronności zmian.
Całość na Onet.pl
* Ale jak pokazuje zachód dzielenie ludzi na lepszy i gorszy, szkodzi kościołowi, wiele kościołów jest puste, kościół ma łączyć tak jak Chrystus łączył, ale dla wielu duchowny i fundamentalistów katolicki to nie obchodzi, słowa jakiegoś Chrystusa oni lepiej widzą niż Chrystus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz