piątek, 8 maja 2020

Politycy i ich homofobia, wmawiają bzdury czas edukacji od naszych rodzin wara


Spróbujmy wyobrazić sobie przez chwilę, że w Polsce odbywają się uczciwe, rzetelne, powszechne wybory prezydenckie i że po wszystkim mamy głowę państwa na kolejnych pięć lat, do roku 2025. Czy przez te pięć lat będzie szansa na równość małżeńską? Czy możemy liczyć na to, że osoby LGBT+ zyskają należne im prawo do bezpiecznego i godnego życia?

Pytanie to zadał we wczorajszej debacie dziennikarz TVP Michał Adamczyk. No dobra, sformułował je nieco inaczej. Zapytał o "małżeństwa homoseksualne z możliwością adopcji dzieci". Zostawmy na chwilę kwestię tego, że nie każde małżeństwo zawierane przez osoby LGBT+ to "małżeństwo homoseksualne" (właśnie dlatego zawsze piszemy o małżeństwach jednopłciowych). Zostawmy różnicę między adopcją a przysposobieniem dziecka partnera lub partnerki. Skupmy się na tym, co powiedzieli kandydaci i kandydatka.

Tylko wcześniej przygotujmy się na stare, swojskie uczucie wściekłości

Generalnie rzecz biorąc - co nie jest zaskoczeniem - tylko Robert Biedroń powiedział, że podpisałby ustawę o równości małżeńskiej, aczkolwiek nie wprost. Wszyscy pozostali dali jednoznacznie do zrozumienia, że według nich osoby LGBT+ są inne, gorsze i nie zasługują na pełnię praw.

Andrzej Duda stwierdził, że nigdy nie podpisze ustawy o równości małżeńskiej i "nie zgodzę się, na broń Boże, adopcję dzieci". Szymon Hołownia zapowiedział weto. Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że są ważniejsze problemy, a Krzysztof Bosak powołał się na Konstytucję i stwierdził, że małżeństwa jednopłciowe są niemożliwe w polskim porządku prawnym.

Zero zaskoczenia?

A może jednak powinniśmy być trochę zdziwieni. Równość małżeńska obowiązuje w kilkunastu krajach europejskich. W wielu państwach z naszego kręgu kulturowego jest rzeczą absolutnie oczywistą. U nas natomiast polityczny mainstream wciąż ją odrzuca. Wciąż wolno bez żadnego wstydu opowiadać się za dyskryminacją osób LGBT+. Może jednak powinno nas dziwić to, że czas mija a my, zamiast zbliżać się do europejskich standardów, jeszcze bardziej się od nich oddalamy.

I może też powinno nas dziwić jeszcze jedno. Politycy nieustannie powtarzają, że musimy być solidarni wobec kryzysu wywołanego przez koronawirusa. A jednocześnie nadal dzielą ludzi na lepszych i gorszych, na tych, którym przysługują określone prawa, i na tych, którym "broń Boże" nie można ich przyznać.

Smutna prawda jest zatem taka, że ani nie zanosi się na uczciwe wybory, ani też za bardzo nie ma zanosi się na to, by przez następne pięć lat funkcję prezydenta pełniła osoba, która wie, czym jest solidarność. I która chciała dążyć do tego, by ułatwiać życie Polek i Polaków zamiast tylko realizować interesy swojej partii lub narzucać wszystkim własną ideologię.

Hołowni i Kidawie z taka łatwością przyszło zadeklarować weto dla małżeństw jednopłciowych i adopcji. Kidawa zdążyła dodać, że są ważniejsze rzeczy do zrobienia - zadbać np. o dzieci (edukacja, dzieci i te pe).

Zrobiła to dzisiaj, w rocznicę samobójczej śmierci Milo, która w zderzeniu z transfobią poddała się i rok temu skoczyła z mostu w Warszawie, gdzie dzisiaj zapalono znicze. Milo, Dominik z Biezunia, Kacper z Gorczyna, Wiktor z Warszawy. Nie są warci nawet wspomnienia w jednej minucie, jaką mieli kandydaci. Brak zgody na małżeństwa jednopłciowe czy wspomnienia o innych rozwiązanych/propozycjach to przejaw głębszej homo-transfobii tych „liberalnych” kandydatów.

Zdjęcie poniżej zrobiłem w zeszłym roku podczas marszu równości w Białymstoku. Wtedy urządzano polowania na dzieciaki, które rozchodziły się po pochodzie a w uczestników rzucano kamieniami. Rozwiązań systemowych także na ten temat trudno szukać.

Dzisiaj już wiemy, ze wybory prezydenckie zostaną przełożone. Jeśli będzie to okolica września, to na wolność powinna już wyjść para z Lublina, która na lubelskim marszu chciała zdetonować ładunki wybuchowe domowej roboty. Dzięki "ugodzie" z prokuratorem dostali tylko rok więzienia. Bo taki mamy klimat. To też nie jest temat na debatę wyborczą.

W Polsce homo/transfobiczna mowa nienawiści nie jest prawnie ścigana. Dokładna liczba przestępstw z homo/transfobii nie jest znana. Jedyny kandydat, który wspominał o pełnej równości w prawach do R. Biedroń.


7 maja 2015 roku 14-letni Dominik popełnił samobójstwo. Nie mógł znieść hejtu, jaki spadał na niego w szkole. Krzyczano za nim „pedzio”, dręczono go i poniżano. Nie wytrzymał.

To kolejna smutna rocznica. To kolejna rocznica, która powinna być pytanie do kandydatów na prezydenta i wszystkich polityków: Czy naprawdę to nie jest aktualny problem?

Mówicie, że społeczeństwo nie jest gotowe, żeby stanąć po stronie takich dzieciaków, jak Dominik. A co zrobiliście, lub macie zamiar zrobić, żeby społeczeństwo było gotowe? Jak macie zamiar budować w społeczeństwie świadomość, że jesteśmy takimi samymi ludźmi, mamy takie same prawa i nasza godność jest taka sama jak każdego innego obywatela tego kraju? W jaki sposób chcecie pokazać społeczeństwu, że jesteśmy równi i nie wolno traktować nas jak gorszych ludzi?

Mówiąc, że to nie jest najważniejszy problem? Mówiąc, że społeczeństwo nie jest gotowe? Mówiąc, że to nie jest dobry czas?

Ale to właśnie teraz, w Polsce, żyją dzieciaki takie jak Dominik, które chodzą z myślami samobójczymi w głowie. One teraz chcą mieć dobry czas. Bo niby kiedy go mają mieć?

To właśnie teraz te dzieciaki muszą żyć w społeczeństwie, o którym wy mówicie, że nie jest na nich gotowe. Czyli co, dzieciaki LGBT+ mają przestać się rodzic w tym kraju? No nie przestaną. One muszą żyć w tym społeczeństwie. I też nie są gotowe na to, żeby zrozumieć dlaczego mają być tymi gorszymi ludźmi. My, dorośli, ciagle nie potrafimy tego zrozumieć, a co mówić młodzi jak Dominik.

To właśnie te dzieciaki słyszą od was, że ich życie, ich problemy, ich marzenia o tym, żeby móc żyć normalnie, budować szczęśliwe rodziny, nie są najważniejszym problemem. Dla nich są. Dla was nie są. Dla was oni są problemem, a nie ich problemy. Są gorącym kartoflem, który regularnie przerzucacie.

Ilu Dominikowi musi popełnić samobójstwo, żeby to stało się istotnym dla was problemem; żeby to był już „ten czas”? Ile będziecie jeszcze mówić pięknych słów o trosce o młodzież, w których w ogóle zapominacie o tym, że jest także młodzież LGBT+. Młodzież, która patrzy na to, co się dzieje dookoła i doświadcza konsekwencji tego. Młodzież, która nie widzi przyszłości dla siebie w tym kraju. Młodzież, która doskonale zdaje sobie sprawę, że jest przezroczysta dla waszych oczu.

To Dominik. Chciał być szczęśliwy. Ale społeczeństwo nie było na to gotowe.


Oglądałem tzw. debatę. Mało rzeczy mnie tak wkurza jak hipokryzja polskich polityków w sprawie adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To są Himalaje hipokryzji. Mam małą, ale dość rewolucyjną propozycję: może byśmy kiedyś zapytali o to samych zainteresowanych - dzieci z domów dziecka - a nie cyników, którzy i tak nigdy tych dzieci nie zaadoptują?

Jeśli sam/a nie zaadoptowałeś/aś dziecka - jakie masz moralne prawo w ogóle się w tej sprawie wypowiadać? Jakie masz prawo odmawiać komukolwiek kochającego domu?

Kiedyś moja mama - prawniczka - zajmowała się pomocą prawną w adopcjach. Zbliżały się święta i było jasne, że jedna dziewczynka, która była już bardzo blisko adopcji, będzie musiała je spędzić w domu dziecka. Zaprosiliśmy ją wtedy na święta i spędziła je z nami, bo oczywistym dla wszystkich było, że święta w domu dziecka to najgorsza rzecz z możliwych. Dziewczynka była bardzo speszona i lękliwa. Rok później dostaliśmy zdjęcia od rodziny adopcyjnej, była szczęśliwa i kochana przez swoją nową rodzinę. To doświadczenie nauczyło mnie jednego - powinniśmy robić wszystko, by domy dziecka były puste.

Badania pokazują, że pary homoseksualne częściej adoptują dzieci "trudne" - dzieci chore czy z problemami, którym trudno znaleźć dom u par heteroseksualnych. Kora Jackowska - sama wychowana w domu dziecka - mówiła tak: „Dlaczego nikt nigdy nie zapytał mnie – osoby wychowanej w domu dziecka – czy chciałabym być adoptowana przez parę gejów albo lesbijek? (...) Nikt mi nie udowodni, że dwóch kochających się gejów nie dałoby mi miłości, której tak mi brakowało. I akceptacji. I poczucia, że jestem wartościowym człowiekiem, na którym komuś zależy".

Czy my kiedyś skończymy z tą pieprzoną hipokryzją?

Wiele razy pisałem o rodzina tęczowy przyjęli dzieci które nikt je nie chciał cudowni heteroseksualne rodziny odrzucili dzieci po są chore. Jak w Polsce głośno Luca Trapanese, który zaadoptował dziewczynkę zespołem downa, odrzucona została przez 30 rodzin heteroseksualny.

Inna historia Olivii, która w 2014 roku urodziła się z HIV żadna rodzina tradycyjna składająca z mamy i taty, nie chcieli jej. Ze względu na jej potrzeby zdrowotne została odrzucona przez 10 rodzin tradycyjny.

Została przyjęta przez Damiana Pighina i Ariela Vijarra z Santa Fe w Argentynie. Pighin i Vijarra są pierwszą parą jednopłciową, która wyszła za mąż w Santa Fe.

Inna historia pary gejów z Kanady Czad Farquharson i Wayne McGill, postanowili zaadoptować chłopca Grayson, okazało się, że ma wadę serca. Ale to nie wszystko po operacji lekarze odkryli Grayson ma bardzo rzadką chorobę genetyczną. Zasadniczo, jego ciało nie jest w stanie przetwarzać białka w normalny sposób. To może prowadzić do nagromadzenia aminokwasów i może prowadzić do uszkodzenia mózgu. Według statystyk dzieci takie nie są adoptowane, ale oni kontynuowali adopcję jego.

Dwóch tatusiów Garry i Kyle, z Anglii którzy przyjęli dzieci niepełnosprawne, miedzy innymi córkę z zespołem Downa. Jak się mówi się nas "pedofilami", niszczymy dzieciom życie, ciekawe gdzie są obrońcy tradycyjny rodzin. Gdzie są kiedy ich duchowni molestują dzieci. Czy dlaczego nie adoptują dzieci z domu dziecka, są mądrzy w gębie.

Gdzie kościół jest są ich kumple gwałcą dzieci, niszczą dzieciom dzieciństwo jak pokazuje większość raporty wielu dzieci molestujący mają problemy nie mogą ułożyć życia, wiele zabijają się po zostali skrzywdzeni przez kościół. Nawet naszym kraju wiele razy było jak oskarża się dzieci po same są winę są molestowane czy wyzywane jak przypadek parafianie obrażali dziewczynki "dziwkami".

Wczoraj mieliśmy rocznice śmierci Milo, dziś mamy 5 rocznica śmierci Dominika, który w wieku 14 lat został przez rówieśników doprowadzony do samobójstwa.

 Mogą wszyscy być dumni odpowiedzialni są Prezydent Duda może być dumny, po to on zawetował ustawę, kościół który namawia do nienawiści wyzywanie od tęczowy zaraz, błogosławią osób którzy stoją z krzyżami i rzucają w nas kamienie, czy próbują organizować zamachy na marszach równości.

Media które nie widzą problemu są odpowiedzialni za śmierć miedzy innymi Milo i Dominika. Czy dzieci które znęcali się nad Dominikiem czy Kacprem skąd nauczyli się tego w domu, z telewizji, w kościele.

Jeszcze ostatnio znów głośno o byłym papieżu który ma problem z małżeństwami jednopłciowymi, ale kiedy rządził wraz polskim papieżem gdzie był kiedy jego kumple gwałcili dzieci.

Już czas rzetelną debatę jak słyszę polityków czy duchowny krzyczą nie adopcji dzieci, czy stek bzdur powtarzający, a media powtarzają te bzdury cóż chcą więcej Milo czy Dominików, dzieciaków wyrzucany z domów, transpłciowe osoby co tydzień są mordowane nie w krajach jakiś arabski tylko chrześcijański.

 Po prostu wara od naszych dzieci, które są prześladowane przez wariatów homofobów którzy sami nie podtrawili sobie ułożyć życie. Znaleźli w nas ofiary żeby mogli dobrze czuć widzieć nasze cierpienie. Im nie udało nic do nam też chcą zniszczyć życie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz