piątek, 5 stycznia 2018

TVP chce promować "leczenie homoseksualizmu". W XXI wieku to ponury żart


28 lat temu Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła "homoseksualizm" z listy chorób. Nie zraża to Jana Pospieszalskiego. W "Warto rozmawiać" chce dyskutować na temat leczenia homoseksualistów. Właśnie szuka gości. Nie wiadomo jeszcze kto z ignorancji i homofobii wyleczy Pospieszalskiego.

Publicysta do programu zaprosił m.in. przedstawicieli Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza działającego na rzecz wprowadzenia równości małżeńskiej w Polsce. Aktywiści opublikowali na swojej stronie internetowej fragment korespondencji z producentami "Warto rozmawiać". "W programie (w ten lub kolejny czwartek) rozmawialibyśmy na temat możliwości i doświadczeń medycznych jeśli idzie o leczenie homoseksualizmu" - czytamy w e-mailu. Jak można się domyślać, stowarzyszenie odrzuciło propozycję, tłumacząc, że ich obecność legitymowałaby jedynie homofobiczny charakter dyskusji. Dlaczego homofobiczny? Odpowiedź nie może być prostsza: nie można rozmawiać o leczeniu czegoś co nie jest chorobą. I na tym dyskusja powinna się zakończyć.

Pomysł Pospieszalskiego na promowanie "leczenia homoseksualizmu" nie dziwi, bo w przeszłości wielokrotnie popisywał się homofobicznymi wypowiedziami, a jego pogardliwy i nienawistny wręcz stosunek do osób homoseksualnych niewątpliwie przyczynił się do utrwalania szkodliwych stereotypów i uprzedzeń. Powrót do tej narracji nie jest przypadkowy. W jednym z grudniowych numerów "Gościa niedzielnego" pojawił się bowiem tekst promujący nową książkę Wydawnictwa Fronda zatytułowaną "Homoseksualizm. Przegląd światowych analiz i badań". Traktował on m.in. o przyczynach i konsekwencjach "homoseksualizmu", skutecznym jego leczeniu i obalał mit jakoby pary tej samej płci były w Polsce dyskryminowane. Wynurzenia prawicowych homofobów nie byłyby może tak groźne, gdyby nie fakt, że artykuł jak i samą książkę sprzedawano jako wynik naukowych badań i bezpośrednich obserwacji autorki. Dodajmy, że autorki ukrywającej się pod pseudonimem, bo żaden szanujący się i wykształcony specjalista nie opublikowałby pod swoim nazwiskiem takiego steku bzdur. W polemikę z absurdalnym tekstem wszedł dr. hab. Wojciech Dragan z Wydziału Psychologii na Uniwersytecie Warszawskim. W obszernym poście na Facebooku obalił większość teorii zawartych w publikacji "Gościa Niedzielnego", a samą książkę wycofała ze sprzedaży m.in. Księgarnia PWN.

Post pana Wojciecha z pewnością nie dotarł do Jana Pospieszalskiego, który i tak zamierza dyskutować na antenie Telewizji Publicznej o możliwościach "leczenia homoseksualizmu". Cudzysłów nie jest tu przypadkowy, bo równie abstrakcyjnym pomysłem byłaby propozycja pochylenia się nad terapią osób rudowłosych bądź czarnoskórych. Możemy sobie oczywiście na ten temat żartować, śmieszkować z ignoranta Pospieszalskiego albo bagatelizować znaczenie programu, który ogląda średnio zaledwie 500 tysięcy widzów, ale w całej tej sytuacji nie jest do śmiechu około 2 milionom homoseksualnych Polaków. To z naszych portfeli ma być finansowany program, według którego kwalifikujemy się do leczenia? W takim razie czekać tylko aż premier Morawiecki ogłosi "epidemię homoseksualizmu", a prezydent Duda, szumnie zapowiadający zmianę Konstytucji RP, zaproponuje zapis mówiący o tym, że kontakty homoseksualne stoją z nią w sprzeczności. Z pewnością wywołałoby to uśmiech aprobaty Jacka Kurskiego, który nie dalej jak rok temu właśnie takie teorie o tym, że "randki gejów są niezgodne z Konstytucją" wygłaszał przed kamerą Wirtualnej Polski - Piotr Grabarczyk (...)

Telewizja Polska Program 1 zaprosiła Tolerado do programu Jana Pospieszalskiego Warto rozmawiać. Tematem na być "leczenie homoseksualizmu".

Odmówiliśmy udziału w tej audycji, podobnie jak Kampania Przeciw Homofobii, Miłość nie wyklucza i Lambda Warszawa. Poniżej publikujemy naszą odpowiedź na zaproszenie Telewizji Polskiej.

Jesteśmy zmuszeni odmówić udziału w programie Pana Jana Pospieszalskiego Warto rozmawiać. Nasze poważne zastrzeżenia budzi formuła programu i osoba prowadzącego, który w tendencyjny i nierówny sposób traktuje zapraszanych przez siebie gości.

Decydującym powodem odmowy wzięcia udziału jest kontrowersyjny temat programu, czyli "leczenie homoseksualizmu". Dyskutować można o faktach i ich znaczeniu czy interpretacji. Homoseksualność nie widnieje na liście chorób, a zatem nie ma sensu program i rozmowa o leczeniu jej. Utrwalanie tego mitu przez publiczne medium, jakim jest Telewizja Polska, zaprzecza jej edukacyjnej misji i przyczyni się do pogorszenia sytuacji osób LGBT+ w naszym kraju. Już dzisiaj osoby te są dyskryminowane, a w ostatnim czasie coraz częściej stają się ofiarami słownych agresji i fizycznych napaści. Wmawianie polskiemu społeczeństwu, wbrew współczesnej wiedzy naukowej, że homoseksualność jest chorobą, którą można wyleczyć, wypisuje nasz kraj z kręgu cywilizacji zachodniej i będzie miało ogromny, negatywny wpływ na ogólny dobrostan i przyszłość Polski. W szczególności jednak zwiększy cierpienia osób homoseksualnych i ich rodzin.

Autorką tego liczącego niemal tysiąc stron opracowania jest tajemnicza Beata Wieczorek (dlaczego tajemnicza - o tym za chwilę). Niektóre jej tezy skomentował dr Wojciech Dragan z Wydziału Psychologii UW. Wieczorek mówi na przykład o "piramidzie dezinformacji", która miała się rozpocząć od "precedensowego" wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób. Dragan wyjaśnia, że nie był to ewenement, a listę zaburzeń ustala się co jakiś czas na podstawie konsensusu, również przez głosowanie.

Wieczorek twierdzi dalej, że homoseksualizm nie jest genetyczny, bo wówczas "skłonności homoseksualne" powinny występować jednocześnie u bliźniąt jednojajowych. "Pewnie tak by i było, gdyby orientacja seksualna byłaby warunkowana jednogenowo, a gen warunkujący ten zbiór zachowań miałby stuprocentową penetrację" - odpowiada Dragan. "Prawda jest natomiast taka, że większość aspektów zachowania warunkowanych jest wielogenowo. I nie jest to jeden, dwa, a nawet trzy geny, lecz setki lub tysiące".

"Autorka ujawnia swoje głębokie niezrozumienie podstaw metodologii badań społecznych. Nie rozumie i nie potrafi interpretować wyników badań naukowych" - podsumowuje psycholog.

Nie zliczę, ile razy słyszałam, że środowisko LGBT musi pokazywać twarze, żeby się uwiarygodnić. Nie zliczę, ile razy sama szłam do radia czy telewizji z twarzą i nazwiskiem, by przekonywać, że nie jestem wielbłądem. Pokazałam się nawet na plakatach, które później w Krakowie rytualnie spalili nacjonaliści z Młodzieży Wszechpolskiej w kominiarkach. Dostawałam maile z wyzwiskami, moja matka dostała anonim na adres domowy, nie mówiąc o setkach, tysiącach komentarzy w sieci, których jednak starałam się nie czytać. I teraz z kapelusza wyskakuje osoba, która chciałaby mnie leczyć, ale nie wiadomo nawet kim jest?

Wyobrażam sobie merytoryczną dyskusję w wykonaniu Jana Pospieszalskiego. Jest nie tylko specjalistą od "kiszki stolcowej" (tej prawicowej fiksacji analnej nigdy nie zrozumiem, również ksiądz Oko powtarza z pasją wywody o "tłoku chodzącym w rurze wydechowej"). Pospieszalski twierdzi też, że związki partnerskie to "przebudowa świata w myśl obłędnych lewackich neomarksistowskich haseł", że "środowiska gejowskie" są sponsorowane przez producentów środków farmaceutycznych.

Nie, z homoseksualizmu nie da się wyleczyć! Wielu twierdziło, że potrafi to sprawić, wykorzystywało desperację osób wykluczonych przez swoje rodziny, niepotrafiących zaakceptować samych siebie. Wielu takich "terapeutów" po latach miało odwagę przyznać, że ich metody nie miały żadnego oparcia naukowego i zwyczajnie nie działały. Przepraszali też ci, którzy jako "byli homoseksualiści" potwierdzali skuteczność terapii reparatywnych, bo tak bardzo nie chcieli być gejami czy lesbijkami, że uwierzyli w swoje "uleczenie", jak Michael Bussee czy Alan Chambers.

Uważam, że nie warto rozmawiać z Janem Pospieszalskim. Nie warto rozmawiać z kimkolwiek, kto twierdzi, że homoseksualizm jest uleczalny, nawet jeśli będzie się podpierał tysiąc stronicową książką anonimowej autorki. Uczestnictwo w takim programie to wyłącznie legitymizowanie najgorszych uprzedzeń wobec osób LGBT. - Ujawniona lesbijka dziennikarka gazeta.pl - Wiktoria Beczek.

* Telewizja Polska robi to samo co rosyjska telewizja publiczna, podobnie podsyca nienawiść do osób LGBT, dodam dzięki takim praktykom odczłowieczyć osób LGBT wmawiać kłamstwa można wmówić wszystkim że osoby LGBT są złe i można wprowadzać antyLGBT ustawy jak to stało się w Rosji, tak zwana "zakaz propagandy homoseksualizmu".

Przepuszczam naszym fanatyczny członkom religijny i polityczny, oto chodzi, wiele razy mówią że powinno u nas być podobne prawo jak w Rosji. Miedzy innymi pewien portal katolicki namawia do wprowadzenia takiej ustawy, po tym jak Jakub i Dawid ich klip świąteczny katolicki fanatyków oburzył.


1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń