Ps. to tylko część filmu całość później trzeba nacisnąć na ekran "continue watching ..."
Aktualizacja: Dla wszelkie leczenie homoseksualizmu jest falsom, przez nienawiść religijną do osób homoseksualny powoduje dużo bólu, nienawiści, miedzy innymi w poście Dr Robert Spitzer jego badania są kłamstwem. Kościoły przez wiele lat doprowadzili do perfekcji poniżaniu osób homoseksualny, co ile lat szukają nowego wroga i nad nim gnębić, każda epoka miała wroga kobiety, czarny, "teoria Kopernika". Poniżej Peterson Toscano, który jest jeden z wielu ofiar praktyki leczenia homoseksualizmu.
Peterson Toscano/Wikipedia |
Peterson Toscano, 47-letni Amerykanin przez 20 lat poddawał się "leczeniu" homoseksualizmu, próbując pogodzić swoją przynależność do chrześcijańskiego Kościoła Zielonoświątkowców z pociągiem seksualnym do mężczyzn. Zrujnowało to jego życie, kosztowało go dziesiątki tysięcy dolarów i 10 lat psychoterapii.
Dziś żyje szczęśliwie jako kwakier w gejowskim związku, ale w roku 1996 przeżywał prawdziwy kryzys. Był wówczas od pięciu lat żonaty i pracował wraz z małżonką jako misjonarz w Zambii. Z powodu homoseksualnych pragnień musiał porzucić zarówno pracę, jak i żonę. Trafił do miasteczka Kidderminster w brytyjskim hrabstwie Worcestershire i chodził do miejscowego kościoła, gdzie rozpoczęło się jego kolejne doświadczenie z "nawracaniem z gejostwa".
- To zawsze tak działa – wspomina. - Ktoś w kościele wie, że masz problem, bo ludzie dzielą się intencjami modlitewnymi w twojej sprawie albo rozmawiają za twoimi plecami. Prędzej czy później, władze kościelne dowiadują się o tym i oferują pomoc. Terapie są rozmaite. Jedni próbują wypędzać demony, inni proponują program "12 kroków". Generalnie wmawiają ludziom, że bycie gejem jest złe, nienaturalne, więc musisz się zmienić. Jeśli tego nie zrobisz, poniesiesz bezpośrednie konsekwencje, w tym życiu i w następnym.
- Misja, w której pracowałem, skontaktowała mnie z terapeutą True Freedom Trust . Chodziliśmy na spacery kilka razy w tygodniu, rozmawiając o problemach, spotykaliśmy się też w gabinecie terapeuty. Był rodzajem dziadka, to było pod wieloma względami miłe. Z drugiej strony umacniał przekonanie, że muszę się zmienić i chociaż mam nadal te same pragnienia, robię dobrze odrzucając je.
- Rozmawialiśmy o moich pragnieniach. W tym środowisku często wypływa temat masturbacji. Nawet jeżeli nie robi się "tego" z kimś innym, robi się ze sobą. Szukał źródeł i skłaniał się ku modelowi uzależnieniowemu sugerując, że jestem samotny, czuję gniew i moje homoseksualne pożądanie jest sposobem na pocieszanie się. Nie postrzegał tego jako naturalnej orientacji, tylko jako nienormalne uzależnienie, pomagające mi radzić sobie z trudnym życiem. Było to lepsze i delikatniejsze niż to, co spotykało mnie dotąd w moim kościele, gdzie mi mówiono, że opętał mnie zły duch albo że jestem grzesznikiem, który nie chce się nawrócić. Ta delikatność była sprytnym chwytem. Mimo że czujesz się beznadziejnie przechodząc przez to, poświęcają ci całą tę pozytywną uwagę. A kiedy to przestaje działać, zrzucają na ciebie winę.
”Terapeuta” prowadził także grupę wsparcia, ale połowa uczestników to byli przestępcy seksualni, w tym pedofile. - Chodziliśmy na długie spacery – mówi Toscano. - Terapeuta był gejem, nawrócił się, ożenił, miał dzieci, dla niego była to więc szansa, żeby spędzać czas z innym gejem. Nic seksualnego się między nami nie wydarzyło, ale był to sposób na dotrzymywanie sobie towarzystwa, na bycie gejem bez uprawiania seksu.
Potem próbowała pomóc jedna z wiernych. - Prowadziła coś, co nazywała ”duszpasterstwem ocalenia” od złych duchów. W jej małym domku w Kidderminster, tuż przy parku safari, w tle słychać było lwy i pawiany, a ona kazała mi się kłaść. Było to jak seans reiki, podczas którego krążyła nade mną i odnajdywała złego ducha w moim ciele, a potem razem go wyrzucaliśmy. W pewnym momencie mówiła: ”jeżeli nie chcesz tych złych duchów, nabierz głęboko powietrza i je wydmuchaj”. To było wariactwo, ale słodkie na swój sposób. Wierzyła w to, a ja rozpaczliwie szukałem wyleczenia, daru od Boga, który uwolni mnie od tego zła. Taki był zamysł: wyciąć to jak jakiegoś raka, a przestanę być gejem.
Nie podziałało.
- Zobaczyłem przystojnego chłopaka na ulicy i wiedziałem, że nadal jestem gejem. Nic nie powiedziałem, bo gdybym powiedział, oskarżyliby mnie, że nie dość się staram albo że wpuszczam go z powrotem. Jeżeli leczenie nie działa, zawsze obwinia się pacjenta. Właśnie na tym polega okrucieństwo tych terapii. Próbują zrobić coś niemożliwego, a kiedy się nie udaje, zwalają winę na ciebie. Karą jest oddzielenie od Boga, odrzucenie przez wspólnotę i pójście do piekła.
Toscano spędził później dwa lata w ośrodku w Memphis, gdzie po raz kolejny próbował odwrócić się od własnej seksualności. Szacuje, że wydał 30 tys. dolarów na terapie na całym świecie.
- To mnie pogrążyło – mówi. - Zajęło mi 10 lat intensywnej terapii i leczenia, zanim zacząłem wychodzić z depresji, pomieszania i wstydu, który ci wdrukowują. To niszczy twoją karierę zawodową, bo wielu z nas rezygnuje z normalnego życia, walcząc z tym. Wchodzi się w związki, które nie mogą się udać, żeni się z kobietami i wszyscy na tym cierpią.
- Nadal mam problem z tamtymi wydarzeniami, bo pochłonęły one tak wiele mojego życia. Jestem wściekły na tych ludzi, bo ciągle kłamią, że zmiana jest możliwa, mimo że ewidentnie obalono ich teorię. Są niezadowoleni ze swojej homoseksualności i to ich prywatna sprawa: jeżeli nie chcesz być gejem - w porządku, ale nie obciążaj tym reszty. A ponieważ robią to w imię religii, czynią moralne autorytety z sadystów.
Jose Luis Maccarone spędził ponad 10 lat starał się nie być gejem i był członkiem Exodus:
obrzydliwy dokument i wszystko przez religia. Pod koniec tego filmu Pan Sterback wyraźnie powiedział nie wierzy że Richard Cohen kogoś "całkowicie uzdrowił" z homoseksualizmu.
OdpowiedzUsuńBo "tego" się nie da "uzdrowić", "wyleczyć", "naprawić", "zastąpić" ani "usunąć". Orientacja seksualna, choć nie jest najważniejszą częścią ludzkiej osobowości, to jednak jest jej częścią integralną.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, czy można homoseksualizm zagłuszać i spychać do podświadomości. Bo można. Tylko po co i za jaką cenę? Wybór między samoakceptacją a samoodrzuceniem, w tym między celibatem a związkiem, powinien należeć do jednostki, a nie jej otoczenia, nie do kościołów, nie do państwa.
Wszystko wina jest religii, nie religia to nie byłoby problemu "leczenia homoseksualizmu". Do religia nawołuje do nienawiści wszelkiej powinno religię zdegradować.
OdpowiedzUsuńJest co najmniej kilka różnych desygnatów pojęcia religia (religia jako wiara indywidualna, religia jako instytucja z hierarchami, religia jako społeczność wiernych), ale nie jestem kompetentny. Na pewno płaczem wilka (http://en.wikipedia.org/wiki/Cry_Wolf) jest wzbudzanie nienawiści do ludzi, w tym "leczenie" homoseksualizmu, przez religię instytucjonalną (hierarchów). I sam taki płacz wywołuje degradację, niestety, wszystkich trzech znaczeń religii. Nie widzę jednak podstaw, żeby degradować religię jako indywidualną wiarę danej jednostki (jeżeli ona wierzy), ani religię jako zbiorowość równych ludzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHomoseksualizm - to wynaturzenie, zaburzenie - bo działa destrukcyjnie na społeczeństwo w perspektywie jego zdolności do utrzymania zdolności do reprodukcji. I nie ma znaczenia jak dziś jest spostrzegany homoseksualizm. Przyszłość należy do pokoleń które tego wynaturzenia nie akceptują i to one w perspektywie paru generacji zdominują Europę. Wydaje mi się że homoseksualizm zaczyna być akceptowany jako norma w starzejących i wymierających cywilizacjach, jako wyraz pewnej degeneracji, gdzie indywidualizm przerasta nad wartościami ważnymi dla narodu, plemienia, grupy. Jest tyle przykładów w historii że bez wysiłku można coś sobie znaleźć.
OdpowiedzUsuńDroga lub Drogi Anonimowy, też tak kiedyś myślałem. Lepiej dla społeczeństwa, żeby homoseksualizmu nie było, bo dzięki temu rodzą się dzieci i dzięki temu zachowana jest ciągłość gatunku...
OdpowiedzUsuńTymczasem homoseksualizm nie jest cechą dziedziczną, istnieje poprzez wszystkie tysiąclecia i mimo morderstw, prześladowań i ukrywania się, dalej występuje.
Dyskryminowanie homoseksualizmu nie ma wpływu na reprodukcję; osoby te nie zmniejszą przyrostu naturalnego, bo naturalnie dzieci mieć nie mogą. Jeśli zaś są przymuszane przez heteronormatywne społeczeństwo do posiadania dzieci, wówczas dodatni bilans przyrostu jest pozorny. Takiej "rodzinie" (mężczyźnie, kobiecie, dzieciom) grożą rozpad, depresje i samobójstwa, gdyż homoseksualizmu nie da się zmienić, wyleczyć, usunąć ani naprawić. Istnieje w homoseksualiście cały czas, nawet jeśli dał się wplątać w heteronormatywną rolę.
Odnośnie stanu cywilizacji wypowiadać się nie będę, ale proszę nie zwalaj tego stanu na Bogu ducha winnych homoseksualistów. Ci naprawdę nie mają wpływu na to, czy ktoś heteroseksualny preferuje indywidualizm nad dobrem społecznym.
Oczywiście, może Ci się wydawać, że przyszłość należy do heteroseksualnych pokoleń. I dlatego właśnie homoseksualiści dawno wymarli, od czasów antycznej Grecji uznawani są za gatunek wymarły. Dopiero teraz odnaleziono ich DNA i ktoś postanowił ich klonować na potęgę, czyż nie tak? [wybacz sarkazm]
W przyszłych pokoleniach dalej będą ludzie, którzy są homoseksualistami, czy tego ja chcę, czy nie, czy tego Ty chcesz, czy nie.
Przede wszystkim, każdy człowiek zasługuje na szacunek, bez względu na orientację seksualną.