Deutsche Welle: Carola Lehmann i jej partnerka czują się w Niemczech akceptowane jako lesbijska para. Co jednak je boli, to np fakt, że nie mogą wziąć ślubu.
Kiedy mowa schodzi na "dyskryminację" Carola Lehmann zaczyna się zastanawiać. Ta 44-latka z Bonn od lat już żyje w związku ze swoją partnerką, wspólnie mieszkają, jawnie żyją razem jako lesbijska para. Czują, że tę formę związku otoczenie akceptuje. Od czasu do czasu łapią nieco zdziwione spojrzenia ludzi, kiedy idą po ulicy trzymając się za ręce. Ale właściwie, jak przyznaje, jeżeli chodzi o akceptację osób o orientacji homoseksualnej, społeczeństwo jest dużo bardziej postępowe niż polityka. Dlatego nie mogą zrozumieć, że homoseksualne pary mogą co prawda swój związek urzędowo zarejestrować, ale nie mogą na przykład wziąć ślubu.
Śluby osób tej samej płci dozwolone są bowiem tylko w niektórych państwach. W Europie można je zawierać w Belgii, Islandii, Holandii, Norwegii, Portugalii, Hiszpanii i Szwecji. Na pół roku przed wyborami prezydenckimi także prezydent Barack Obama opowiedział się otwarcie za dopuszczeniem homoseksualnych związków małżeńskich w USA.
Poparcie minister sprawiedliwości
To nie przeszło bez echa także w Niemczech. Minister sprawiedliwości, Sabine Leutheuser-Schnarrenberger, już dzień po jego wystąpieniu, także ona opowiedziała się za pełnym przyznaniem równych praw związkom homoseksualnym. Do tej pory niemieckie prawo dopuszcza tylko tak zwaną rejestrację związku homoseksualnego. Regulację tę wprowadzono w roku 2001, i w wielu punktach odpowiada ona formie związku małżeńskiego, ale jednak nie zupełnie. "Mamy te same obowiązki, ale mniej praw", zaznacza Carola Lehmann.
Jedna matka za dużo
I tak pary równopłciowe nie mogą adoptować dzieci, ale nie jako związek, tylko w pojedynkę. Czyli de facto na papierze traktuje się adoptującą osobę jako samotnie wychowującą matkę. "Gdybym chciała zaadoptować dziecko, oficjalnie nie miałoby ono żadnych relacji z moją partnerką, pomimo że żyjemy jako rodzina" - podkreśla Carola Lehmann.
Jest to sytuacja, której nie chce ona zaakceptować i - jako że jest z wykształcenia pedagogiem socjalnym - angażuje się w poradnictwo dla kobiet znajdujących się w podobnym położeniu. "Jeszcze przed 20 laty kto przyznawał się do bycia lesbijką, musiał rezygnować z posiadania dzieci." - wyjaśnia Carola Lehmann, która sama jest bezdzietna. "Dziś to się zmieniło". Przyczynił się do tego postęp medyczny i rosnąca społeczna akceptacja homoseksualnych związków. Jej partnerka, Ulrike Hund, zaznacza, że połowa lesbijskich par w ich kręgu znajomych życzyłaby sobie mieć dzieci. Lecz dla lesbijek jest to dość kosztowne i skomplikowane.
Prawo do matki i ojca
Od strony prawnej jest to bowiem możliwe tylko wtedy, jeżeli jedna z kobiet takiego związku jest biologiczną matką dziecka, a druga z kobiet dziecko zaadoptuje. W wypadku par heteroseksualnych sprawa przedstawia się inaczej: jeżeli w związku rodzi się dziecko, automatycznie obydwoje partnerzy stają się rodzicami. Jest to zdaniem Caroli i Ulriki przykład nierównego traktowania w świetle litery prawa.
Partie CDU i CSU oraz wspólnoty wyznaniowe w Niemczech ociągają się bardzo z przyznaniem homoseksualnym parom tych samych praw małżeńskich, które przysługują związkom heteroseksualnym. CDU argumentuje to stanowisko na przykład dobrem dziecka, które ma prawo do posiadania matki i ojca. Z kolei przyznanie takich praw związkom homoseksualnym byłoby sprzeczne z zasadami religii chrześcijańskich i islamu.
Walka o zrównanie praw
W dyskusji o prawa przysługujące związkom homoseksualnym nie chodzi z resztą tylko o prawo do adopcji, ale także o kwestie podatkowe. W Niemczech małżeństwa mogą korzystać w dorocznym rozliczeniu podatkowym ze specjalnych kombinacji klas podatkowych, co zmniejsza ich obciążenie podatkowe. To prawo nie przysługuje jednak parom homoseksualnym. Według Ulriki Hund jest to jawny brak konsekwencji. Jako urzędniczka mianowana korzysta ona z dodatku rodzinnego i innych rodzinnych świadczeń, ale rozliczać u fiskusa musi się jako osoba niezamężna.
Niektóre sprawy, które dla związków heteroseksualnych są oczywiste, lesbijki i geje dopiero chcą dla siebie wywalczyć. Czasami są to drobiazgi, jak możliwość zakupu biletów rodzinnych na przejazdy komunikacją miejską czy przy wstępie do muzeów. "To nie jest oczywiste, i czasami zastanawiam się, co będzie kiedy o to zapytam", przyznaje Carola Lehmann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz