piątek, 30 września 2011

Słowo Boże na dziś. Homo catholicus

Jezus powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosiennicy i w popiele. Toteż Tyrowi i Sy donowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał”.
Łk 10,13-16

 GAY.PL: Religi i homoseksualizmu nie da się pogodzić. Chyba że człowiek wyrzeknie się seksu. Pismo Święte nie daje bowiem wierzącym gejom nadziei na życie bez grzechu. Już święty Paweł pisał, że „mężczyźni współżyjący z sobą(…) nie odziedziczą królestwa Bożego” *). Mimo to w Polsce nie brakuje gejów, którzy szukają drogi do tego królestwa. Bywa, że pomagają im księża.

W rozdarciu między Bogiem a własną orientacją seksualną tkwią Jacek i Michał. W związku od pięciu lat. Poznali się w prcy w kancelarii prawnej w Warszawie. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Na początku Michał nawet nie przypuszczał, że ten związek będzie tak trudny. Wcześniej miał kilku partnerów. Jednak zawsze były to związki bardzo spontaniczne i – co tu kryć – w zasadzie oparte na seksie. Z Jackiem od początku było inaczej. Spokojniej. W weekendy zamiast do głośnego klubu szli do kina lub teatru, a potem na romantyczną kolację. Były też długie spacery wzdłuż Wisły i rozmowy o życiu, które zajmowały im całe noce. Jacek coraz częściej mówił o Bogu, o tym, że jest wierzący, przyznał się, że jest ministrantem. Michała to bardziej zaciekawiło, niż zdziwiło. Do tej pory wszyscy jego partnerzy byli niemal tacy sami. Słuchali identycznej muzyki, ubierali się w tych samych sklepach, spędzali czas w tych samych knajpach.
Przed Wielkanocą Jacek zaproponował Michałowi, aby wspólnie z nim uczestniczył w rekolekcjach. Później Kościoła w ich związku było coraz więcej. Wieczorem razem się modlili, w niedzielę chodzili na mszę. Michał nie uważa, że Jacek narzucił mu swój światopogląd i styl życia.
-Też jestem katolikiem. W dzieciństwie byłem bawet bardzo zaangażowany w życie swojej parafii. Tylko potem się pogubiłem i odszedłem od Boga – tłumaczy 29-letni chłopak.
Od dwóch lat Jacek i Michał mieszkają razem. Prowadzą normalne życie, takie samo jak setki tysięcy polskich par, również tych heteroseksualnych. Wspólnie sprzątają, robią zakupy, gotują, zapraszają znajomych na kolację. Przyjmują też księdza po kolędzie. Tylko wciąż nie mają odwagi przyznać się duchownemu, że są parą. Udają kolegów, którzy wspólnie wynajmują mieszkanie. Ksiądz musiałby być mało spostrzegawczy, aby nie zauważyć, że są gejami. W sypialni duże łóżko, a w salonie tylko mała nierozkładalna kanapa i dwa fotele.
Tak naprawdę Michała i Jacka od przeciętnej pary różni jedno. Nie uprawiają seksu.
- Dwa razy nie wytrzymaliśmy. Ale potem bardzo mnie to męczyło. Mężczyzna katolik nie może współżyć z mężczyzną – przyznaje Jacek.
Choć od tego czasu minął już ponad rok, nie potrafią się z tym pogodzić. Nie pomaga im nawet to, że dostali rozgrzeszenie. Przecież od początku zakładali, że ich związek będzie czysty, oparty na miłości, a nie na grzechu. Nawet nie wiedzą, ile razy przepraszali Boga za tę chwilę słabości. Robią to co wieczór podczas modlitwy i w każdą niedzielę podczas mszy. Jednak sumienie dalej gryzie. A w kryzysowych momentach zadają sobie pytanie: kto bardziej nalegał na seks ? Czyja to wina ?
Biskup Tadeusz Pieronek z archidiecezji krakowskiej nie ma wątpliwości, że Jacek i Michał aby żyć zgodnie z sumieniem i wiarą, muszą zachować wstrzemięźliwość seksualną.
- W przypadku homoseksualistów stanowisko Kościoła jest bardzo wyraźnie: powinni żyć zgodnie z jego przykazaniami – przyznaje biskup Pieronek. – Życie żadnego człowieka nie jest usłane tylko płatkami róż. Nie ma taryfy ulgowej ani dla rozwodników, ani dla cudzołożników. Specjalnej taryfy, pomimo mało komfortowej sytuacji, nie można stosować wobec homoseksualistów – dodaje.

Wszyscy jesteśmy grzesznikami

Nie każdemu gejowi katolikowi udaje się jednak ściśle przestrzegać zasad Kościoła. Marcin i Grzesiek z Białegostoku są parą od trzech lat. Niedzielnej mszy nie opuszczają nawet. Kiedy są chorzy. Ale ze swoją seksualnością nie walczą za wszelką cenę. Dlatego chwile słabości – jak to nazywają- zdarzają im się częściej.
- Jeszcze tego samego dnia, w którym uprawialiśmy seks, idziemy do spowiedzi. Raz nie zdążyliśmy i mieliśmy ogromne wyrzuty sumienia. Przez całą noc nie spaliśmy – opowiada Grzesiek. – Tak naprawdę nie jesteśmy do końca szczęśliwi. Seks jest cudowny, ale dla nas zawsze łączy się z grzechem – dodaje.
Gejom nie jest łatwo uzyskać rozgrzeszenie za uprawianie seksu. Dlatego do spowiedzi nie chodzą do pierwszej lepszej świątyni. W stolicy na przykład można spotkać homoseksualistów w kościołach ojców dominikanów. Tam łatwiej im znaleźć zrozumienie.
- Nauczanie w sprawach erotyki w Kościele katolickim jest bardzo trudne – przyznaje ojciec Maciej Zięba, dominikanin. – Przecież tak zwane normalne pary też, według zasad wiary chrześcijańskiej, nie powinny współżyć przed ślubem. Ale to nie oznacza, że takie osoby nie mogą liczyć na łaskę Boga i rozgrzeszenie. Kościół w stu procentach składa się z grzeszników. Dlatego jeżeli gej zamierza dążyć do czystości, nie można go potępić – zaznacza duchowny.
Na wyrozumiałych spowiedników trudno jednak trafić na prowincji. Na wsiach, w małych miasteczkach osoby homoseksualne w obawie przed odrzuceniem kryją swoją orientację przed rodziną, księdzem, sąsiadami.

Tak jak 20-letni Robert, który mieszka na wsi niedaleko Zakopanego. Podhale to tradycyjnie jeden z najbardziej religijnych regionów w Polsce. W takich społecznościach gej nie ma łatwego życia.
- Bóg obdarował mnie czymś, czego nie chce, i co mnie czyni gorszym. Nawet najbliższej rodzinie nie mogę powiedzieć prawdy – podkreśla dwudziestolatek.
Dlatego stara się za wszelką cenę ukryć swoją orientację. Chodzi na dyskoteki, podrywa dziewczyny. Z żadną jeszcze nie poszedł na całość, ale jak twierdzi, to tylko kwestia czasu. W końcu będzie musiał to zrobić, bo ludzie nabiorą podejrzeń, że coś z nim nie tak. Chłopak czuje ta ogromny strach przed odtrąceniem, że do perfekcji opanował granie kogoś, kim naprawdę nie jest. Kobiety go uwielbiają, bo w przeciwieństwie do większości rówieśników jest miły, obsypuje je komplementami. Niejedna o nim marzy. A że dziewczyny kompletnie go nie kręcą ? Jakoś sobie z tym poradzi. Są tacy, którzy przez całe życie udają: biorą śluby, mają dzieci. On rodziny założyć nie zamierza. Aż tak daleko w swoim oszustwie się nie posunie.
- Takich osób jak Robert jest sporo – mówi ojciec Jacek Prusak, jezuita, psychoterapeuta, który przez lata pracował z gejami. – W małych wiejskich środowiskach osoby homoseksualne często spotykają się z brakiem zrozumienia. Rodzice zaczynają takie dziecko obwiniać, że coś sobie wymyśliło, że robi im na złość – dodaje jezuita.

Fałszywa Odwaga

Gdy syn postanawia jednak powiedzieć rodzicom o swojej odmiennej orientacji, ci często szukają lekarza, terapeuty, który pomoże ukochane dziecko z homoseksualizmu wyciągnąć. Niektórzy trafiają do lubelskiej Fundacji „Światło-Życie” Odwaga. Jej głównym celem jest „pomoc osobom o skłonnościach homoseksualnych w trwaniu w czystości i odrzuceniu homoseksualnego stylu życia”. Na stronie internetowej fundacji możemy też przeczytać, że „Odwaga korzysta z osiągnięć psychologii i psychoterapii, aby pomóc osobom o skłonnościach homoseksualnych w przejściu procesu zdrowienia i dojrzewania obejmującego wszystkie sfery ich życia”. Fundacja czerpie z wzorców amerykańskiej organizacji Courage (z angielskiego „odwaga”). Jej mentorem jest Richard Cohen, który napisał książkę „Wyjść na prostą”. Opisuje w niej, jak wyzbył się homoseksualizmu i zaczął żyć jako „normalny” mężczyzna.
Rodzicom, którzy nie potrafią się pogodzić z tym, że ich syn nie będzie miał żony, oni nie doczekają się wnuków, nadziei dodają zamieszczone nas stronie Odwagi „świadectwa” osób, którym homoseksualizm udało się pokonać.
Krzysztof w swoim liście „Ze śmierci do życia” pisze: „Dziś widzę, że Pan Bóg wszystko przemienił w łaskę. Gdy już nie mogłem ze sobą wytrzymać zacząłem do Niego wołać z głębi serca: Ulituj się, pomóż mi. Pan Bóg od razu mnie wysłuchał. Dał mi siły, żebym zerwał wszelkie kontakty ze środowiskiem gejowskim, z pornografią, za masturbacją. To był cud – Pan Bóg powoli zaczął mnie prowadzić do tego, bym odkrył swoje powołanie. Prawda o mnie zaczęła mnie wyzwalać: jestem pełnowartościowym mężczyzną, powołanym, by być mężem i ojcem”.
Problem w tym, że według wielu ekspertów Odwaga nie leczy. Ani w Polsce, ani za oceanem. Guru „leczenia homoseksualizmu” Richard Cohen wprawdzie ożenił się i spłodził dwóch synów, ale jednocześnie trwał w sekretnym związku z mężczyzną.
- Wyciąganie kogoś z homoseksualizmu jest całkowitą abstrakcją. Orientacja seksualna kształtuje się jeszcze w życiu płodowym – nie pozostawia najmniejszych wątpliwości doktor Andrzej Depko, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. – Poza tym aby prowadzić terapię, trzeba być lekarzem. A żaden normalny lekarz nie podjąłby się „przerabiania” geja w osobę heteroseksualną. – oburza się.
Dlatego jego zdaniem fundacja Odwaga, zamiast pomóc, może wielu osobom tylko zaszkodzić. – A co kobietą, z którą taki ukryty gej być może weźmie ślub? Ona nigdy nie będzie miała udanego życia seksualnego, bo człowiek homoseksualny nie posiada w mózgu receptorów, które sprawiaj, że podnieca go płeć przeciwna. A prawdziwa natura wcześniej czy później i tak się obudzi – dodaje doktor Depko.
Terapeuci z Odwagi nie chcą opowiedzieć pod nazwiskami o tym, jak zamieniają homoseksualistów w heteroseksualistów. Przyznają tylko, że czasie zajęć pomagają swoim podopiecznym „odrzucić pierwotną seksualność”.

Parada popędu

Wielu duchownych również traktuje homoseksualizm jak chorobę. Nawet jeden z najbardziej liberalnych kościelnych hierarchów, nieżyjący już arcybiskup Józef Życiński uważał, że homoseksualizm nie jest sprawą genetyczną i przynajmniej w 30% przypadłość ta jest wyleczalna.
Nieprzychylne gejom sygnały płyną również z samej góry, z Watykanu. W 1992 roku Kongregacja Nauki Wiary, której prefektem był wówczas kardynał Joseph Ratzinger, opublikowała dokument, w którym ogłosiła, że geje budzą niepokój moralny. W 2003 roku ta sama instytucja – również pod przewodnictwem obecnego papieża – wydała dokument potępiający wszelkie próby ustawodawcze „sprzyjające związkom homoseksualnym”, a na parlamentarzystów katolickich nałożyła moralny obowiązek głosowania przeciwko ustawom legalizującym związki partnerskie.
O nieuznawanie związków jednopłciowych apelował w połowie sierpnia w Poznaniu również ksiądz infułat Antoni Ważbiński. W kazaniu wygłoszonym w czasie polowej mszy, odprawionej z okazji święta Wojska Polskiego oraz rekonstrukcji bitwy z Rosjanami, zwrócił się do tłumu poznaniaków, ostro krytykując przyzwolenie na związki partnerskie.
Z kolei przed czerwcową Paradą Równości ksiądz doktor Marek Dziewięcki, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i jednocześnie Krajowy Duszpasterz Powołań stwierdził, że ta impreza jest promocją demoralizacji oraz gorszeniem dzieci i młodzieży. Dlaczego ? Bo – jak wytłumaczył ksiądz Dziewięcki – „sami aktywiści gejowscy twierdzą publicznie, że ich tożsamością jest orientacja homoseksualna, czyli że dla nich najważniejszym wymiarem życia nie jest miłość, odpowiedzialność, wierność, tylko popęd”.
- Społeczeństwo, ale i większość duchownych widzi nas jako roznegliżowanych, kolorowych ludzi idących w paradzie równości – odpowiada na te zarzuty Szymon Niemiec, były aktywista gejowski, a obecnie starszy pastor Wolnego Kościoła Reformowanego. – A prawda jest taka, że większość gejów to ludzie żyjący jak reszta społeczeństwa. Wielu to również gorliwi katolicy, dla których ciężar nieuczestniczenia w cotygodniowej Eucharystii jest traumą nie do zniesienia – dodaje.
Zdarzają się i tacy duchowni, którzy swoją niechęć do homoseksualistów okazują bez względu na okoliczności.. Tak jak proboszcz warszawskiej parafii pod wezwaniem ojca Pio, który w marcu odprawiał mszę za Darię Chmielowską, tragicznie zmarłą działaczkę ze środowiska lesbijskiego. W kazaniu skupił się na jej orientacji seksualnej, krytykował, że żyła w grzechu. Jej przyjaciółki wezwał do nawrócenia na jedynie słuszną drogę.

Twarda skóra geja

Niewiedza. To zdaniem ojca Jacka Prusaka najczęstsza przyczyna homofonii wśród księży. – Dla nich problem homoseksualności ma tylko kolor różowy. Nie wnikają głębiej, nie widzą człowiek, który potrzebuje wsparcia. Ale bywają też tacy, którzy są homofoniczni z przekonania i nawet podczas spowiedzi zapominają, iż jest to sakrament, w którym Bóg okazuje swoje miłosierdzie – dodaje jezuita.
Wierzącym gejom, którzy nie mają szczęścia spotkać na swojej drodze wyrozumiałego kapłana, pozostaje albo traktowanie z rezerwą tego, co słyszą z kościelnych ambon, albo ukrywanie swojej orientacji. Wielu z nich wylewa swoją gorycz w Internecie. „Myślę, że spora większość gejów to osoby naprawdę wrażliwe i to dodatkowo może budzić wielki żal o to, że życie w zgodzie z własnym sumieniem i niezrobienie nikomu krzywdy jest tak potępiane przez Kościół” – pisze Marcin na forum portalu Homiki.pl. „chciałbym pozostać w Kościele, ale fakt, że jestem gejem, powoduje, że Kościół mnie odrzuca” –stwierdza inny anonimowy internauta. A użytkownik Wojtas18 komentuje postawę hierarchów kościelnych: miejmy nadzieję, że przyjdzie taki czas, kiedy i oni nas w pełni uznają”.
Jacek i Michał z Warszawy, którzy dla wiary zrezygnowali z seksu, nie wiedzą, jak długo jeszcze uda im się wytrwać w tym postanowieniu. – Nie mam wątpliwości, że religia i nasza orientacja kompletnie się wykluczają – przyznaje Jacek. – Nie potrafię żyć bez Boga, bez niedzielnej Eucharystii, bez przyjęcia komunii świętej. Dlatego za wszelką cenę muszę wytrwać w ascezie. A przecież każdy normalny dorosły człowiek zdaje sobie spraw, jak to jest bolesne. To jest, niestety nasz krzyż, który musimy dźwigać.

*)” Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego ? Nie łudźcie się ! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą ani złodzieje, ani chciwi, ani pijący, ani oszczercy, ani zdziercy, nie odziedziczą królestwa Bożego”. (1 Kor 6, 9-10) Biblia Tysiąclecia.

Przekrój nr 38 (3455) z 19 września 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz