Od lewej: Maria Dąbrowska, Anna Kowalska i jej córka, sierpień 1963. |
Ich związek był trudny. Pełen kłótni, rozstań i powrotów. Inspirowały się sobą, ale nie mogły znieść tego, kiedy jedna odnosiła sukces, a druga cierpiała z powodu porażki. 'To, co dzieje się między Anną i Marią, jest miłosną grą; namiętność miesza się z nienawiścią, fascynacja z niechęcią, a podziw ze zmęczeniem' – pisała Grażyna Borkowska. Nigdy nie mówiły o sobie 'lesbijki'. Bały się tego słowa. Ich przyjacielska relacja pełna była jednak erotycznych uniesień. 'Nawet najżywsza miłość jej nie wystarczy. Ona potrzebuje adoracji. Tego nie potrafię dać nikomu' – notowała w 1952 roku w dzienniku Anna Kowalska, z którą Maria Dąbrowska dzieliła ostatnie lata życia.
Postać Marii Dąbrowskiej przez lata zastygała w pomnik. Twórczość autorki 'Nocy i dni' kojarzona z przykrym szkolnym obowiązkiem, szybko stała się synonimem nudy i bylejakości. Mało kto wiedział, że ta skromna, 'obcięta na mężczyznę', stroniąca od zdobnych sukni i wytwornej biżuterii kobieta, miała tak ciekawe życie seksualne. Rzadko można było ją spotkać na literackich rautach. Wolała domowe wizyty. Dobrze czuła się na wsi, bo ta kojarzyła się jej z dzieciństwem. Warszawa była dla niej klatką, która z roku na rok ograniczała ją coraz bardziej.
Zazdrościła Tuwimom pięknej willi, Iwaszkiewiczowi posiadłości na Stawisku. Kiedy tylko mogła, wybierała się na długie wycieczki za miasto. Urodziła się w Russowie koło Kalisza. Najbliższa okolica przypominała scenerię, którą znamy z 'Nocy i dni'. Jej życie jednak niewiele miało wspólnego z wiejskim spokojem i leniwym upływem czasu. Biografia Dąbrowskiej obfitowała w pełne dramatyzmu sytuacje i wybory, które, z perspektywy czasu, nie zawsze okazywały się trafne.
Specjalistka od romansów
Już we wczesnej młodości pisarka przeżyła kilka szalonych romansów. Związek z Marianem, jej pierwszym mężem, nie trwał długo. W wieku 36 lat Dąbrowska została wdową. Szybko jednak związała się z kolejnym mężczyzną – Stanisławem Stempowskim, którego poznała dzięki Marianowi. Uwiódł ją swoją nieporadnością i dziecięcym urokiem. Delikatny, uduchowiony, wrażliwy na piękno.
Spotykali się w jego kawalerce przy Siennej w Warszawie. Stempowskiego fascynowała wyobraźnia Dąbrowskiej, ona zakochała się w jego prostolinijności. To dzięki tej relacji poczuła, że chociaż na chwilę odzyskała równowagę, tak potrzebną jej jako pisarce. Mimo że bardzo się kochali, nigdy nie planowali legalizacji związku. Dąbrowska pisała w 'Dzienniku', że wolność sprawia, że nie odczuwa obciążenia, jakie wynika z narzuconej odgórnie roli żony.
Mimo że Dąbrowska i Stempowski byli w stałym związku, kobieta często angażowała się w rozmaite romanse – zarówno te z mężczyznami (pod koniec lat 20. pisarka spotykała się potajemnie z Jerzym Czopem – właścicielem uzdrowiska w Jaworzu), jak i te z kobietami (nieerotyczna fascynacja tajemniczą Stasią, która w 'Dziennikach' pisarki pojawia się przede wszystkim jako senne marzenie).
'Miałam dziś sen o Stasi, po którym zbudziłam się zrozpaczona, przerażona, niepocieszona. Śniło mi się, że jakimś sposobem znalazłam się we Lwowie – i że cały dom Ineczków przyjął mnie wrogo. Wyrzekano z powodu listów do nich pisanych. Stasia brutalnie na mnie nakrzyczała, że ją zawsze męczyłam – ona, która przecież sama zainicjowała naszą przyjaźń, wyciągnęła do mnie rękę i serce' – notowała Dąbrowska po kilku dniach od spotkania ze Stasią. To pierwsze kobiece zauroczenie bardzo na nią wpłynęło. Kilka lat później homoseksualny związek okaże się tym najważniejszym, w który kiedykolwiek się zaangażowała.
Jej cały świat
Dąbrowska poznała Annę i Jerzego Kowalskich w czasie wojny. Ich związek opierał się na intelektualnym porozumieniu. Po raz pierwszy spotkali się w czasie studiów filologii klasycznej na lwowskim uniwersytecie. On później poświęcił się pracy naukowej i starożytnej literaturze, ona z kolei z antycznych motywów uczyniła element rozpoznawczy swojej prozy. Pasjonaci podróży – w ciągu zaledwie kilku lat odwiedzili największe miasta Europy, głównie w celach edukacyjnych. W 1946 roku urodziła się im córka Maria, zwana Tulą, z którą pisarka była blisko związana do końca życia.
Fascynacja Dąbrowskiej Kowalską przybierała na sile. Emocjonalne dziennikowe zapiski pisarek potwierdzają jedynie, że miłość, która zrodziła się wbrew logice i ustalonemu porządkowi, pochłonęła je bez reszty. 'Przed zaśnięciem, w przerwach snu, po przebudzeniu, przy myciu, gotowaniu, piciu, sprzątaniu układam rozmowy z M.' – pisała Kowalska 7 czerwca 1943 roku. Tęsknota za Anną pojawia się także w zapiskach Dąbrowskiej: 'Cały świat stał się pełny Anny – niszczącej – [nieczytelne słowo] bez myśli co zapragnie – rzucającej – i tak straszliwie lekceważącej ludzkie uczucia – tak straszliwie pochłoniętej tylko własnymi – A jednak – wracaj Anno – wracaj – Cała myślą wiszę na dniu, w którym wrócisz – dniu – którego możemy nie doczekać – o męczarnio'.
Po śmierci Jerzego Kowalskiego Anna wyjechała z Wrocławia i przeprowadziła się z córką do mieszkania Marii Dąbrowskiej przy Alejach Niepodległości w Warszawie. Pierwsze miesiące przypominały miesiąc miodowy – kobiety były dla siebie nieustającym źródłem inspiracji. Kowalska wspominała w 'Dzienniku', że nigdy wcześniej nie pisało jej się tak dobrze jak wtedy. Wspólnie podróże, kompletowanie materiałów do kolejnych książek i 'urocze kłótnie o najmniejsze drobiazgi' – to zajmowało je w tym najlepszym okresie ich związku. Wkrótce jednak nastąpiło poważne załamanie.
Megalomania zamiast miłości
Dąbrowska wyraźnie słabła. Jej rozdrażnienie przełożyło się na pracę artystyczną. Czuła, że Anna jest jedyną osobą, która umie zmobilizować ją do pracy. 'Z wielkim zmartwieniem widzę, że nie jestem zdolna do życia rodzinnego, do którego tak tęsknię. A właściwie byłabym zdolna, tylko że takie życie musi polegać na podziale pracy, jaki pomiędzy mną i Anną jest niemożliwy. Ja potrzebuję, żeby ktoś mi najbliższy wziął w swoje ręce tzw. sprawy życiowe, abym miała mój cały czas na pracę. Anna potrzebuje absolutnie tego samego i nikt na świecie nie może wymagać ani nawet pragnąć, żeby się zajmowała czymkolwiek innym jak tylko sobą i swoją pracą' – zapisała w 'Dzienniku'.
Anna wiedziała, co się dzieje. Martwiła się, że Dąbrowska nie dbała o siebie i z dania na dzień osuwała się w depresję. 'Lękam się o M., rozpaczam, że się niszczy – pali, pije. I nic nie pomaga, że proszę i błagam, i zaklinam. Miłość jak choroba trawi mnie. I jakoś strasznie mi jej żal. I podziwiam jej dzielność, jej doskonałość materii, z jakiej jest zrobiona. I boli mnie jej samotność' – pisała 30 czerwca 1952 roku.
Kowalska zdawała sobie sprawę, że żyje w cieniu pisarskiego blasku Dąbrowskiej. 'Tęsknię za Maryjką, za wspólnym życiem, które mimo trudności, a są i niebylejakie, jest czymś jedynym. Cenię jak mało kto niezwykłość jej daru pisarskiego, pracy, charakteru. Cieszę się z jej powodzenia. Ale jednocześnie czuję się zmiażdżona. Nawet skromność tu nie wystarcza. Wymaga to wyrzeczenia. Niebycia' – komentowała trzy lata później.
Annę cieszyły entuzjastyczne reakcje Marii, kiedy chwaliła jej opowiadanie czy chociażby krótki rozdział powieści. Dąbrowskiej szczególnie podobała się przejmująca autobiograficzna proza 'Na rogatce' z 1953 roku, w której Anna portretuje rodzinny Lwów. Wspominała, że to jej najlepsza obok 'Opowiadań greckich' książka, którą można 'przeczytać prawdziwie jednym tchem'. Rady doświadczonej pisarki były dla Anny bezcenne. Ale i ona chętnie inspirowała się tym, co podpowiadała jej Kowalska. Przed oddaniem tekstów do wydawnictwa zawsze nawzajem czytały to, co napisały.
Dąbrowska nie przepadała za córką Anny. Bliska relacja Kowalskiej i Tuli źle wpłynęła na jej związek z Marią. 'Na punkcie Tulci Anna jest »niedotykalna«. »Nic nie wiesz, nic nie rozumiesz« – odpowiada, gdy ośmielę się zrobić jakąś uwagę' – wspomina. Anna doskonale wiedziała, że Maria może mieć jej za złe, że tak bardzo poświęca się córce. Pewnie dlatego poczuła się ukarana, kiedy po śmierci Dąbrowskiej, która ostatnie dni życia spędziła w podwarszawskim Komorowie, dowiedziała się, że została pominięta w testamencie. Dopiero po latach okazało się, że dostała to, co było dla Dąbrowskiej najważniejsze, czyli prawa do jej twórczości.
Kowalska przeżyła Dąbrowską zaledwie o cztery lata. Choroba nowotworowa, z którą walczyła, sprawiła, że pisarka usunęła się w cień. Przez lata nikt o niej nie pamiętał. Jeśli już pojawiała się w biograficznych wzmiankach, to przede wszystkim w kontekście Dąbrowskiej: 'Ona [Maryjka] kiedyś urośnie. Ona będzie wielka – ja będę tą, która była jej przyjaciółką. Ale nikt się nie domyśli, ile jest ze mnie we wszystkim, co teraz pisze. Tak dawniej we dworach, gdy latem przysłano róże cięte, wbijano łodygę w ogórek, aby róża się dobrze trzymała. Ja jestem tym ogórkiem' – zapisała 25 września 1955 roku Kowalska.
Losy ich miłości dopiero niedawno stały się przedmiotem zainteresowania. Związek Dąbrowskiej i Kowalskiej zmieniał się równie dynamicznie jak one. Chwile ekstatycznego, młodzieńczego zauroczenia przeplatały się z nudą i rozczarowaniem. 'Głupia Anno – Ty, która krzyczysz, że giniesz z miłości dla mnie – wiedz, że jest na odwrót niż sądzisz' – pisała Dąbrowska, by za chwile rozpaczać z powodu nieobecności ukochanej: 'O, smutno, nudno, źle bez Anny...'. Kilka lat później wspominały z kolei, że byłoby dużo lepiej, gdyby się w ogóle nie spotkały. Ucieczki i powroty. Dramatyczne rozstania i chwile radości. To pozorne niedopasowanie i walka o to, by być zawsze przed tą drugą stały się podstawą ich miłości. Ale taka rywalizacja, jak się okazuje, bywa twórczo owocna.
Ciekawe.
OdpowiedzUsuńMyślę jednak, że obecnie zbyt często nazywa się lesbijkami biseksualne kobiety (czego przykładem nagłośniona sprawa Konopnickiej); choć z drugiej strony, nie kto inny, jak Safona, matka lesbijek, popełniła samobójstwo z powodu miłości do młodszego mężczyzny. ;-)