Wszyscy wiedzieliśmy, że droga do UE będzie długa, ale nikt się nie spodziewał, że będzie miała tyle zakrętów - to o ostatnich pokazach siły prawicowych bojówek w Serbii mówi dziś wielu komentatorów.
Tegoroczna parada gejów w Belgradzie, przez Serbów nazywana Paradą Dumy, miała być świętem tolerancji i dowodem na to, że Serbia jest coraz bliżej Unii Europejskiej. Jednak kibole i prawicowi ekstremiści zmienili ten dzień w święto przemocy.
Efekt zamieszek 10 października to ponad stu rannych (głównie policjantów) i 160 aresztowanych. Koszty zniszczeń przekraczają milion euro.
Tegoroczna parada gejów w Belgradzie, przez Serbów nazywana Paradą Dumy, miała być świętem tolerancji i dowodem na to, że Serbia jest coraz bliżej Unii Europejskiej. Jednak kibole i prawicowi ekstremiści zmienili ten dzień w święto przemocy.
Efekt zamieszek 10 października to ponad stu rannych (głównie policjantów) i 160 aresztowanych. Koszty zniszczeń przekraczają milion euro.
Przygotowanie władz do Parady Dumy pozytywnie oceniła sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która dwa dni po zamieszkach powiedziała w Belgradzie, że Serbia może "w przyszłości stać się europejskim liderem". Niestety, jeszcze tego samego dnia po południu serbscy kibole obrzucili kamieniami włoskich policjantów w Genui, gdzie rozpoczynał się właśnie mecz eliminacyjny do Euro 2012 Serbia - Włochy. Z powodu zamieszek na stadionie i wokół niego sędzia przerwał mecz już w siódmej minucie. Zdarzyło się to po raz pierwszy w historii piłkarskich mistrzostw Europy.
Po bitwie w Genui serbski minister spraw zagranicznych Vuk Jeremić dzwonił z oficjalnymi przeprosinami do swojego włoskiego kolegi Franco Frattiniego. W Serbii trwały już aresztowania zarówno zadymiarzy z antygejowskiej manifestacji, jak i uczestników zajść na meczu.
Efekty pierwszych przesłuchań były szokujące - serbskie media twierdzą, że chuligani byli opłacani przez mafię, a część zadymiarzy to członkowie radykalnych organizacji prawicowych.
Serbski minister sprawiedliwości Slobodan Homen powiedział, że "ktoś chce pokazać, że Serbia nie jest gotowa na integrację z UE". - Niepokoje w Belgradzie i w Genui to sygnał, który miał dotrzeć do Brukseli - uważa minister.
Nazajutrz z kiosków w całej Serbii błyskawicznie zniknęła gazeta "Polityka", bo jej dziennikarze dowiedzieli się, że 60 najbardziej agresywnych kiboli biorących udział w zamieszkach w Genui otrzymało w sumie 200 tys. euro od dwóch znanych gangsterów kierujących szajką handlującą narkotykami i drugą grupą dokonującą włamań i kradzieży samochodów. Pieniądze posłużyły im do zorganizowania wyjazdu i opłacenia uczestników starć z włoską policją. Według gazety gangsterom chodziło o pogorszenie wizerunku władz i upokorzenie państwa.
Zdaniem serbskich publicystów pieniądze dała kibolom mafia, ale ideologię od lat dostarczają im ultraprawicowe organizacje. W Serbii istnieje co najmniej 20 organizacji, które głoszą nienawiść do innych narodów lub do mniejszości seksualnych czy religii innych niż prawosławie.
Serbskie ultranacjonalistyczne organizacje - takie jak Honor (którego szef Krst Milovanović został aresztowany podczas policyjnej obławy po Paradzie Dumy) - często powołują się na wypowiedzi patriarchów serbskiej Cerkwi. Będąca ostoją nacjonalizmu Cerkiew niechętnie odnosi się do postulatów rozszerzenia praw mniejszości seksualnych, ale jest także sceptycznie nastawiona do proeuropejskiej polityki obecnych władz Serbii.
Prof. Ivan Czolović, czołowy serbski filozof, mówił po belgradzkich zamieszkach: - Tę przemoc trzeba wiązać z działalnością niektórych przywódców Cerkwi. Na przykład władyka Amfilohije na wieść o mającej się odbyć Paradzie Dumy zorganizował spotkanie, na którym opowiadał biblijnym językiem o Sodomie i grzechu śmiertelnym, o deszczu ognia i siarki, który spadnie na grzeszników. Takie kazanie tuż przed Paradą Dumy to ewidentne namawianie do przemocy i nienawiści.
Dziennikarze pytali patriarchę o to, czy czuje się odpowiedzialny za ostatnie zdarzenia. - Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, jak mówił Dostojewski - odparł duchowny. I powtórzył, że przemoc była skutkiem zezwolenia na "paradę wstydu".
- Mamy świecki, demokratyczny i liberalny rząd, który boi się wszystkiego, co mogłoby rozgniewać Cerkiew - mówi "Gazecie" belgradzka teoretyk literatury Branislava Stojanović. - To chyba jedyny tak skrajny przypadek na świecie.
Serbowie przez lata byli przekonani, że drogę do Unii blokują im sprawa Kosowa oraz zbrodniarz wojenny Ratko Mladić, którego aresztowania i wydania żąda Trybunał w Hadze. Po zamieszkach w Belgradzie i Genui Serbowie muszą zmierzyć się jeszcze z problemem ultraprawicowych bojówek.
Po bitwie w Genui serbski minister spraw zagranicznych Vuk Jeremić dzwonił z oficjalnymi przeprosinami do swojego włoskiego kolegi Franco Frattiniego. W Serbii trwały już aresztowania zarówno zadymiarzy z antygejowskiej manifestacji, jak i uczestników zajść na meczu.
Efekty pierwszych przesłuchań były szokujące - serbskie media twierdzą, że chuligani byli opłacani przez mafię, a część zadymiarzy to członkowie radykalnych organizacji prawicowych.
Serbski minister sprawiedliwości Slobodan Homen powiedział, że "ktoś chce pokazać, że Serbia nie jest gotowa na integrację z UE". - Niepokoje w Belgradzie i w Genui to sygnał, który miał dotrzeć do Brukseli - uważa minister.
Nazajutrz z kiosków w całej Serbii błyskawicznie zniknęła gazeta "Polityka", bo jej dziennikarze dowiedzieli się, że 60 najbardziej agresywnych kiboli biorących udział w zamieszkach w Genui otrzymało w sumie 200 tys. euro od dwóch znanych gangsterów kierujących szajką handlującą narkotykami i drugą grupą dokonującą włamań i kradzieży samochodów. Pieniądze posłużyły im do zorganizowania wyjazdu i opłacenia uczestników starć z włoską policją. Według gazety gangsterom chodziło o pogorszenie wizerunku władz i upokorzenie państwa.
Zdaniem serbskich publicystów pieniądze dała kibolom mafia, ale ideologię od lat dostarczają im ultraprawicowe organizacje. W Serbii istnieje co najmniej 20 organizacji, które głoszą nienawiść do innych narodów lub do mniejszości seksualnych czy religii innych niż prawosławie.
Serbskie ultranacjonalistyczne organizacje - takie jak Honor (którego szef Krst Milovanović został aresztowany podczas policyjnej obławy po Paradzie Dumy) - często powołują się na wypowiedzi patriarchów serbskiej Cerkwi. Będąca ostoją nacjonalizmu Cerkiew niechętnie odnosi się do postulatów rozszerzenia praw mniejszości seksualnych, ale jest także sceptycznie nastawiona do proeuropejskiej polityki obecnych władz Serbii.
Prof. Ivan Czolović, czołowy serbski filozof, mówił po belgradzkich zamieszkach: - Tę przemoc trzeba wiązać z działalnością niektórych przywódców Cerkwi. Na przykład władyka Amfilohije na wieść o mającej się odbyć Paradzie Dumy zorganizował spotkanie, na którym opowiadał biblijnym językiem o Sodomie i grzechu śmiertelnym, o deszczu ognia i siarki, który spadnie na grzeszników. Takie kazanie tuż przed Paradą Dumy to ewidentne namawianie do przemocy i nienawiści.
Dziennikarze pytali patriarchę o to, czy czuje się odpowiedzialny za ostatnie zdarzenia. - Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, jak mówił Dostojewski - odparł duchowny. I powtórzył, że przemoc była skutkiem zezwolenia na "paradę wstydu".
- Mamy świecki, demokratyczny i liberalny rząd, który boi się wszystkiego, co mogłoby rozgniewać Cerkiew - mówi "Gazecie" belgradzka teoretyk literatury Branislava Stojanović. - To chyba jedyny tak skrajny przypadek na świecie.
Serbowie przez lata byli przekonani, że drogę do Unii blokują im sprawa Kosowa oraz zbrodniarz wojenny Ratko Mladić, którego aresztowania i wydania żąda Trybunał w Hadze. Po zamieszkach w Belgradzie i Genui Serbowie muszą zmierzyć się jeszcze z problemem ultraprawicowych bojówek.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz