niedziela, 11 kwietnia 2021

Kazimierz: "Jestem Polakiem, jestem katolikiem, jestem gejem"



Kazimierz Strzelec, Niedrzwica Duża: "Mieszkam tu od urodzenia, tj. od 59 lat. Pracuję, płacę podatki, działam społecznie, nigdy nie złamałem prawa (nawet mandatów dostałem tyle w życiu, ze można policzyć na jednej ręce), poza tym jestem wierzącym i praktykującym katolikiem, staram się pomagać ludziom – jednym słowem moje postępowanie w życiu to wartość dodatnia dla Polski, województwa, gminy, a jednak radni mojej gminy twierdzą, że nie mam prawa żyć „całym życiem" na terenie tej gminy tylko ze względu na moją seksualność.

Nic innego dla tych ludzi się nie liczy, bo fakt, że jestem gejem przekreśla mnie w ich oczach. Dlatego też zaangażowałem się w tę akcję, a także indywidualnie wysłałem list do Wójta i złożyłem do Wojewody skargę na tę uchwałę, bo moje sumienie nie pozwala mi przejść obojętnie obok tej sprawy, tym bardziej że odpowiedź Wójta i Wiceprzewodniczącej Komisji Skarg Wniosków i Petycji była skandaliczna i dyskryminująca osoby LGBT+.

Zaangażowałem się też dlatego, że ta uchwała była oparta na kłamstwach, półprawdach, jakichś głupich domniemaniach. Stanąłem wobec Gminy z podniesionym czołem, żeby pokazać tym ludziom, że jestem tu, mieszkam, pracuję, nie jestem żadną ideologią, nikogo nie chcę deprawować, nikogo zmuszać do niczego, ale także, by obnażyć ich głupotę, cynizm, nieuctwo, konformizm.

Moje działania, i jestem o tym głęboko przekonany, nie pozwolą tym ludziom na dalszą eskalację dyskryminacji kogokolwiek, bo dla tych maluczkich ludzi skrót LGBT+ to już nie będzie jakaś abstrakcyjna ideologia. Już zawsze będzie miał moją twarz człowieka. Twarz Kazimierza Strzelca."

Kazimierz Strzelec działa w Fundacja Wiara i Tęcza.

Zdjęcie pochodzi z projektu "Strefy" Barta Staszewskiego, można je zobaczyć na naszej wystawie, która niestety jest tymczasowo zamknięta do 18-go kwietnia.



Nie przyznawał, kim jest przez 47 lat. Dziś już się nie boi. - We wsi i w pracy uważają mnie za jedynego geja. Ale to jest nawet statystycznie niemożliwe, skoro różne dane mówią, że osób nieheteroseksualnych jest 5-10 procent. Ludźmi rządzi strach i to, co wkłada nam się do głowy latami - mówi Kazimierz Strzelec, 58-latek, głęboko wierzący katolik i ujawniony gej.

Musztardowe spodnie, fioletowy sweter i schludna koszula w paski. Kazimierz Strzelec, mechanik po szkole kolejowej, ubiera się gustownie, ale - jak sam twierdzi - po wyglądzie jeszcze nikt nie poznał. - Nie wyglądam na stereotypowego geja. A stereotyp jest - facet miękki, w rurkach, jak to się mówi: "przegięty". To, co pewnie mnie odróżnia, to wrażliwość i miłość do sztuki. Żaden z moich kolegów z pracy nie dałby 20 euro, żeby zobaczyć jakiś obraz w muzeum. 90 proc. Polaków woli telewizor, wódkę, wersalkę. Ja tak nie chcę - opowiada.

Pierwszy coming out zrobił, mając 47 lat. Pracował w Niemczech i tam zobaczył, że "można żyć inaczej". Powiedział przyjacielowi, przyjaciel żonie. Oboje zareagowali normalnie, nie odtrącili. To był przełom. - "Przyznawanie się" to dla homoseksualistów codzienność. I zawsze trzeba liczyć się z tym, że ludzie źle to przyjmą, może zwyzywają, może pobiją. Mnie - dzięki Bogu - nikt przez tych 11 lat nie odtrącił. Ani w pracy, ani w rodzinie.

W pracy wiedzą wszyscy, bo Kazik "walczy o swój teren". - Kolegów oswajałem powoli, ze dwa lata. Nie można od razu robić rewolucji, obrażać się, bo człowiek zostanie wrogiem. Ja jestem lubiany, unikam konfliktów, trudne sytuacje obracam w żart. Ostatnim w pracy, który się nie pogodził z rzeczywistością i wciąż ma nadzieję, że coś ze mnie będzie (czytaj: znajdę sobie żonę), jest mój przyjaciel Marian. Marian ilekroć widzi, że flirtuję z jakąś kobietą - bo ja od zawsze bardzo lubię kobiety, a one mnie, chyba się mnie nie boją - to mówi, że ja chyba jestem kryptohetero! - śmieje się Kazik - gazeta.pl.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz