piątek, 17 kwietnia 2020

Obywatelskie projekty skierowane do sejmowych komisji



Projekt skierowano do dalszego procedowania w komisji. Przypominamy - twórcy projektu chcą karać za „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego”, za co ma grozić kara pozbawienia wolności do 2 lat, a także za „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (…) w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”, co zagrożone byłoby karą pozbawienia wolności do 3 lat.

W uzasadnieniu projektu można wyczytać m.in.: „odpowiedzialne za »edukację« seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne”.

Jako przykłady zajęć „propagujących lub pochwalających podejmowanie czynności seksualnych” wymieniane są zajęcia dotyczące antykoncepcji, profilaktyki ciąż wśród nieletnich i chorób przenoszonych drogą płciową (np. HIV i AIDS), dojrzewania i dorastania. Zakazane będzie również prowadzenie zajęć dotyczących równości, homofobii, tożsamości płciowej.


Sejm zdecydował, że obywatelski projekt ustawy, który może uniemożliwić prowadzenie w Polsce edukacji seksualnej, zostanie skierowany do dalszych prac w komisji.

Projekt przewiduje kary więzienia za:

- „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego",

oraz za

- „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (…) w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły".

Jeśli komukolwiek wydaje się jeszcze, że chodzi o „przeciwdziałanie pedofilii”, to przypominamy o dwóch rzeczach.

- Po pierwsze, w kodeksie karnym jest już zapisany zakaz publicznego propagowania lub pochwalania zachowań o charakterze pedofilskim. Więc sprawa dawno już została rozwiązana.

- Po drugie, w nowym projekcie jest mowa o „osobach małoletnich”, czyli osobach poniżej 18 roku życia. Tymczasem w Polsce wiek zgody (z pewnymi ograniczeniami) to 15 lat.
A więc nowy projekt umieszcza w dziwacznej szarej strefie dyskutowanie o seksualności osób, które zgodnie z prawem mogą uprawiać seks.

Oczywiście w istocie inicjatorom i posłom, którzy popierają ustawę chodzi o to, by jeszcze bardziej utrudnić lub wręcz uniemożliwić prowadzenie w Polsce rzetelnej edukacji seksualnej. Proponowany zapis sprawia przecież, że nauczyciel nie będzie mógł powiedzieć siedemnastoletniemu uczniowi, że masturbacja jest czymś zupełnie normalnym, ani wytłumaczyć mu, na czym polega bezpieczny seks. Bo zawsze będzie istniała groźba, że rzetelne przekazywanie wiedzy zostanie potraktowane jako „propagowanie”.

Nie będziemy oryginalni: prawica chce zastraszyć nauczycielki i edukatorów seksualnych, a także uczynić seksualność młodzieży tematem tabu.

Wiele osób krytykuje nowy projekt, podkreślając, że w Polsce zdecydowanie potrzeba rzetelnej edukacji seksualnej, choćby po to, by chronić dzieci i młodzież przed molestowaniem i zagrożeniami. To oczywiście prawda. Nie należy jednak nadużywać tego argumentu, bo w ten sposób jeszcze bardziej utrwala się skojarzenie seksu z niebezpieczeństwem, które próbują nam narzucić wściekli neopurytanie.

Oto co myśli młodzież, że gwałt na kobiecie jest ok, brak edukacji seksualnej to powoduje cóż rząd chce więcej gwałtów po to jest ok dla fundamentalistów religijny. Później dziwić się skandali pedofilski, seksualny wśród fundamentalistów to norma.


W czasach szalejącej epidemii władza na ostatnią chwilę wrzuciła do porządku obrad obywatelskie projekty ustaw przewidujące skrajne zaostrzenie prawa aborcyjnego oraz odebranie młodzieży dostępu do edukacji seksualnej. KPH wzywało do ich odrzucenia w pierwszym czytaniu. Głosami większości sejmowej projekty zostały skierowane do komisji i mogą być w każdej chwili procedowane. To skandal, że w czasie epidemii przepycha się projekty budzące taki opór społeczny. Niszczący efekt ustawy karzącej za rzetelną edukację seksualną więzieniem widzimy już dziś, po samych zapowiedziach jej wprowadzenia. Teraz posłowie będą w komisjach debatować o tym czy młodzież może się dowiadywać o swojej seksualności, czy też może należy wsadzić nauczycielkę biologii do więzienia. – komentuje głosowanie w Sejmie Magdalena Świder.

Chyba wszyscy je pamiętamy – samochody z homofobicznymi hasłami, nienawistnie łączące osoby LGBT z pedofilią, objeżdżały w ciągu ostatnich miesięcy całą Polskę. Jak się okazało, cała akcja służyła fundamentalistom religijnym do zbierania podpisów pod projektem ustawy manipulacyjnie nazwaną “Stop Pedofilii”. Projekt ten z pedofilią nie ma nic wspólnego: tak naprawdę przewiduje karanie za rzetelną edukację seksualną więzieniem.

Projekt jest próbą zastraszenia każdej osoby przekazującej młodzieży wiedzę umożliwiającej jej podejmowanie świadomych i zdrowych decyzji. Doprowadzi do absurdalnych sytuacji, w których lekarz będzie bał się rozmawiać z nastolatką o antykoncepcji, a nauczycielka biologii podczas lekcji ominie tematy dotyczące rozmnażania. Nie mówiąc już o rodzicach, którzy również będą bali się rozmawiać z własnymi dziećmi np. o złym dotyku. – wyjaśnia Joanna Skonieczna z KPH.

Projekt “Stop Pedofilii” uderzy najbardziej w młodzież, która i tak ma utrudniony dostęp do rzetelnej wiedzy o seksualności. Edukacja seksualna jest podstawowym działaniem zmniejszającym prawdopodobieństwo stania się zarówno ofiarą, jak i sprawcą przemocy seksualnej. Projekt niesie ryzyko wzrostu zagrożenia przemocą seksualną, pedofilią, niepożądanym i nastoletnim ciążom czy infekcjami przenoszonymi drogą płciową.

Kiedy w 2016 roku rządząca większość chciała zaostrzyć prawo aborcyjne, setki tysięcy osób wyszły na ulice. Czarne Protesty pokazały nową skalę obywatelskiego oburzenia: tak dużą, że projekt ostatecznie odrzucono. Teraz zostaje ponownie poddany pod głosowanie. Na sejmowy stół trafił akurat w momencie epidemii – kiedy wszyscy i wszystkie jesteśmy zamknięte w domach.

Na odpowiedź tych, w które te ustawy uderzą, nie trzeba było długo czekać. Wydarzenia protestacyjne pojawiły się w internecie w trybie ekspresowym, a propozycje protestów dostosowano do okoliczności epidemiologicznych. I tak w całej Polsce od piątku odbywały się protesty domowe, balkonowe, podsklepowe, samochodowe… Skrzynki mailowe posłów i posłanek zostały zalane wiadomościami sprzeciwu. O wykorzystywaniu epidemii do przegłosowania haniebnych ustaw rozpisywały się organizacje i media na całym świecie.

Sejm głosował nad barbarzyńskimi projektami. Głosami większości sejmowej projekty zostały skierowane do komisji do dalszych prac. Politycy i polityczki chcą nas szantażować groźbą procedowania i uchwalenia tych ustaw.

Teraz projekty te mogą na lata utknąć w sejmowej zamrażarce. Ale nie muszą. Politycy będą mogli je z niej wyciągnąć w dogodnej chwili, na przykład aby przykryć coś, co mogłoby wywołać społeczne oburzenie. Tak robiono już wielokrotnie. – mówi adw. Karolina Gierdal, prawniczka KPH.

Będziemy bacznie obserwować prace komisji, do których trafiły haniebne projekty. Nie pozwolimy na instrumentalne wykorzystywanie osób LGBT przez fundamentalistów religijnych. Nie zgadzamy się na przymusowe porody. Nie zgadzamy się na pozostawianie dzieci i młodzieży bez opieki i wystawianie ich na zagrożenia związane z przemocą seksualną. Byłyśmy, jesteśmy i będziemy gotowe do działania. Władzo, będziemy wam patrzeć na ręce - Kampania Przeciw Homofobii.