W odpowiedzi na komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Z szacunkiem przyjmujemy komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”. Jest to pierwszy dokument, w którym polscy biskupi pragną, wraz z papieżem Franciszkiem, „przede wszystkim potwierdzić, że każda osoba, niezależnie od swojej skłonności seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem”. Pasterze Kościoła w Polsce uznają też konieczność zapewnienia „pełnego szacunku towarzyszenia” rodzinom, których członkowie odkrywają skłonności homoseksualne.
Zaangażowanie naszych środowisk jako patronów medialnych wspomnianej kampanii miało na celu – wyłącznie! – podkreślenie tych właśnie elementów nauczania Kościoła, które są w Polsce mało znane i rozpowszechniane. Wydaje się nam, że dzięki dzisiejszemu stanowisku Prezydium KEP ten cel kampanii został właśnie osiągnięty. Polscy katolicy otrzymali od pasterzy jednoznaczne wezwanie do traktowania homoseksualnych sióstr i braci z godnością i szacunkiem. Jeśli nawet nasze zaangażowanie w kampanię zostało niewłaściwie zrozumiane, to być może jest to felix culpa, szczęśliwa wina.
Nasza decyzja objęcia patronatem medialnym kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” wywołała wątpliwości części opinii publicznej, także księży biskupów. Zgodnie jednak z wyraźnymi deklaracjami organizatorów kampania dotyczyła wyłącznie wymiaru relacji między osobami i nie miała na celu przedstawiania żadnych postulatów politycznych, prawnych czy doktrynalnych. Kontrowersyjne treści niektórych wypowiedzi wideo są wyrazem osobistych doświadczeń i indywidualnych przekonań ich autorów, co m.in. zostało zaznaczone w serwisie YouTube przy ich prezentacji.
Świadomi jesteśmy, że dla wielu osób skłonności homoseksualne stanowią „trudne doświadczenie” (KKK 2358). W pełnej zgodzie z Magisterium i reprezentującymi je biskupami będziemy dalej konsekwentnie angażować się w działania Kościoła zmierzające do zapewnienia tym osobom odpowiedniej troski duszpasterskiej i znalezienia dla nich właściwego miejsca we wspólnocie wiary.
Kraków-Warszawa, 14 września 2016 r.
Dominika Kozłowska, redaktor naczelna miesięcznika „Znak”
Piotr Mucharski, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”
źródło Tygodnik Powszechny
Wyrażamy przekonanie, że katolicy nie powinni brać udziału w kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, gdyż rozmywa ona jednoznaczne wymagania Ewangelii – czytamy w komunikacie Prezydium KEP.
Księża biskupi podkreślają: Kościół nigdy nie dzieli ludzi według orientacji seksualnej, ale uświadamia wszystkim, że jako stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”, są ukochanymi dziećmi Bożymi – siostrami i braćmi w Chrystusie – i stąd cieszą się równą godnością (…) Szacunek dla godności każdej osoby jest jednak nie do pogodzenia z szacunkiem dla samych czynów homoseksualnych.
Prezydium KEP wskazuje, że „zło jest złem nie dlatego, że zostało przez kogoś zabronione, ale dlatego, że – jako niezgodne z planem Bożym – szkodzi człowiekowi. Stąd Kościół – jak dobra matka – musi jasno nazywać je po imieniu”.
Kampania „Przekażmy sobie znak pokoju”, mająca na celu budowanie nici tolerancji i porozumienia między wiernymi wspólnoty rzymskokatolickiej a mniejszościami seksualnymi, wzbudziła zaskakujące ożywienie polskich hierarchów, a także ich niepokój i troskę, która zmusiła ich do pochylenia się nad problemem.
Biskupi po raz kolejny zademonstrowali małostkowość i to w hiperimponującym tempie. Dali z siebie to, co najwyraźniej potrafią najlepiej: duszpasterstwo odrealnione. Na miarę możliwości.
Oczywiście można zapytać, czy wszyscy biskupi tak myślą, i czy wszyscy są wyznawcami podobnej mentalności, bazującej na zakazach/nakazach. Myślę, że i tak większość ludzi potraktuje biskupie enuncjacje w taki sam sposób jak sprawę święcenia niedzieli, stosowania środków antykoncepcyjnych i wielu innych aspektów życia społecznego.
W przypadku pełzającego neofaszyzmu, nieustannych incydentów rasistowsko-ksenofobicznych, nierzadko pod kątem seksualnym właśnie, panowie biskupi milczą jak zaklęci. Ekscelencje, może z wyjątkiem uczestników czcigodnych paneli dyskusyjnych, nie mają nic do powiedzenia lub niewiele w temacie. Uaktywniają się w przypadku spraw innych, gdy trzeba pochwalić tzw. żołnierzy wyklętych, zawalczyć o hajs lub gdy są zaskakująco czynni w bezczynności wobec kaznodziejów nienawiści. Wiadomo, że szczególnie w ciągu ostatniego roku biskupi są szczególnie zajęci uroczystościami patriotyczno-narodowymi tudzież reklamowaniem rządowych inicjatyw. Tym bardziej należy zrozumieć ich stanowisko takie, a nie inne. Jednak tempo i zapalczywość w przypadku inicjatywy KPH poraża. (...) - Ekumenizm.pl
USA podobnie było organizacje takie jak Diginity u nas Wiara i Tęcza, też atakowano wielu księży i zakonnice dostawali zakaz kontaktów z nimi. Myśli episkopat że katolicy w Polsce podadzą się, nie idziemy dalej, nie złamią nas.
Jak w Ameryce wielu osób wspiera osób LGBT, mimo że biskupi amerykańscy grożą im że zostaną pozbawieni komunii świętej, nie raz wyrzucają osób z pracy w kościele tylko za to że wspierają nas.
komentarz Jacka Dehnela |
Sondaż Pew Research Center wykazało że 70% amerykańskich katolików wspierać równość małżeńską, mimo to biskupi tak jak u nas podtrawią krzyczeć i upokarzać osób które wspierają nas.
Nie mówić gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo, kiedy podpisywał w Nowym Jorku ustawę równości małżeńskiej, wielu biskupi grozili jemu że zakaz komunii świętej.
Obecny wiceprezydent Joe Biden, też jest katolikiem który wspiera małżeństwa jednopłciowe, a nawet w swoim domu dał ślub parze gejom. Episkopat amerykański był wściekły na niego, że sprzecznie nauczaniem kościoła.
Kampania „Przekażmy sobie znak pokoju”, wielu chce żeby zaprzestali naszą walkę, nie możemy podać się. Teraz też czas ci którzy wspierali podczas kampanii że jesteśmy z nimi, chcą nas złamać.
Mogą, nas poniżać, bić, ale i tak nie podamy się, my przetrwaliśmy nie pierwszy atak na nas były już stosy obozy gazowe. Jesteśmy po stronie rozsądku, my wiemy co to rodzina nie znaleźli nas w kapuście, jak mawiały działaczki z Włoch.
Tweet