Za „poważny” homoseksualizm – kara śmierci. Za zwykły – dożywocie. Donosić mają wszyscy, także rodzice na dzieci.
Siedziałam jak zaklęta. W głowie miałam jedno: to rządowy plan. Zaczęli nas eliminować – mówi dwa lata po morderstwie Fasie, drobniutka 28-latka z długimi dredami. W pokoju jestem tylko ja i jej dziewczyna Jean Namadudu. Fasie szepcze jednak, tak jakby się bała, że ktoś usłyszy.
- Wszyscy tak skończymy, pomyślałam wtedy – przyznaje pewniejszym głosem Jean, była kandydatka w konkursie Miss Ugandy.
Ich znajoma Kasha Jacqueline Nabagasera 26 stycznia 2011 r., w Święto Wyzwolenia Ugandy, napisała na Facebooku, że coś niedobrego się szykuje. Ostatnio ktoś dwa razy nocą, gdy pracowała w barze, włamał się do jej domu na przedmieściach Kampali. Niczego nie ukradł, nie zniszczył. Nawet poduszki na łóżku nie ruszył. Jedyny znak włamania to otwarte na oścież okna i drzwi.
Wieczorem w Święto Wyzwolenia Kasha miała się spotkać z przyjaciółmi Davidem Kato i Pepe Julianem Onziemą. Chcieli pogadać o sprawie sądowej, którą wytoczyli tabloidowi „Rolling Stone”. Trzy miesiące wcześniej pismo opublikowało listę stu ugandyjskich „sodomitów”. Z domowymi adresami, zdjęciami, w tym Kashy i Pepe. A na pierwszej stronie był David. I nagłówki: „Homoseksualiści chcą zrekrutować milion niewinnych dzieci do końca 2012″, „Powiesić ich”.
W to styczniowe świąteczne popołudnie Kasha kilka razy próbowała dodzwonić się do Davida, ale telefon był wyłączony. W końcu z Pepe i innymi znajomymi pojechała do jego domu w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Kampali Mukono. Znaleźli go na podłodze nieprzytomnego, z roztrzaskaną młotkiem głową. David zmarł w karetce.
Pastor z różową swastyką
Półtora roku wcześniej, jesienią 2009 roku, do Ugandy na wykłady o homoseksualizmie przyjechała z USA trójka ewangelickich pastorów. Wśród nich Scott Lively, współautor książki „Różowa swastyka”, przekonującej, że za Holocaustem stoją homoseksualiści. Duchowni na spotkaniach opowiadali, że homoseksualizm to dzieło diabła, że homoseksualiści rekrutują dzieci do nieczystych praktyk W tym religijnym, w większości chrześcijańskim kraju na wykłady przychodzą tłumy. Pastorów słuchał też David Bahati, mało znany poseł rządzącej w Ugandzie partii - Narodowego Ruchu Oporu.
Miesiąc potem Bahati złożył w parlamencie projekt ustawy przeciw homoseksualistom. Akty homoseksualne są i tak zakazane przez niezmieniany od czasów kolonialnych ugandyjski kodeks karny, który przewiduje za nie siedem lat więzienia. Ale Bahati uważa, że to za mało.
„Osoba, która popełnia przestępstwo poważnego homoseksualizmu, podlega karze śmierci” – to art. 3 ustawy. „Poważny homoseksualizm” to czyny popełniane na nieletnich, niepełnosprawnych, popełniane przez nosicieli wirusa HIV. Za zwykły homoseksualizm jest dożywocie. Każdy, kto wie o aktach seksualnych osób tej samej płci, ma dobę, by donieść o przestępcach na policję. Inaczej grożą trzy lata więzienia. Donosić na swoje dzieci mają także rodzice. Zakazana ma być „promocja homoseksualizmu”, używanie pojęć „orientacja seksualna”, „mniejszości seksualne”. Uganda będzie domagać się ekstradycji swojego obywatela, który za granicą popełni „przestępstwo homoseksualizmu”.
- To jest tak szalone, że nie ma szans, by weszło pod obrady parlamentu, tak myślałem. To nie był język Ugandyjczyka. Mówiłem wszystkim: „Ktokolwiek przyjechał tutaj z tym świstkiem papieru, nie przemieni tego w prawo”
- przypomina Frank Mugisha. Był przyjacielem Davida Kato. Teraz jest dyrektorem SMUG – koalicji kilku nielegalnych w Ugandzie organizacji
mniejszości seksualnych.
Parlament zaczął jednak prace nad ustawą przeciwko homoseksualistom, szybko okrzykniętą przez światową opinię ustawą „Zabić geja”. I pracuje nad nią do dziś, trzy i pół roku później.
(...)
Chrześcijaństwo też nie jest z Afryki
Kilka dni po nabożeństwie wróciłem do Centrum św. Pawła, by spotkać się z biskupem. W białym domku na ścianach wiszą plakaty: w kolorach tęczy, o równości i AIDS. To plaga w Ugandzie. W 33-milionowym kraju oficjalne statystyki mówią o ponad 2-milionowej rzeszy zakażonych HIV. Ponad 80-letni biskup Senyonjo był jednym z najpotężniejszych ugandyjskich duchownych. Kiedy zaczął bronić homoseksualistów, anglikański Kościół Ugandy ekskomunikował go. Nie uznał tej decyzji. Przyjmuje mnie w biskupiej purpurze. Żwawo prowadzi do biura.
- Dlaczego biskup popiera homoseksualistów? – pytam. Pewnie tak zaczyna większość zagranicznych dziennikarzy, bo odpowiada bez zastanowienia: – Bo jestem chrześcijaninem.
Zaraz dodaje, że sam nie jest homoseksualistą. Ma żonę, dzieci. W 2001 r. przyszli do niego młodzi geje. Wyrzekły się ich rodziny, wyrzucono ich ze szkół, z Kościoła. – Pytali: dlaczego Bóg stworzył nas takimi? Mówi jak na kazaniu: – Słyszę, że homoseksualizm został tu przywleczony z Zachodu. A przecież homoseksualizm nie jest europejski czy amerykański. To ludzki fenomen. Bóg stworzył homoseksualistów z jakiegoś powodu. Zresztą co to za argument, że nie jest afrykański. Chrześcijaństwo też nie jest. I co z tego.
- Jeżeli uchwalą ustawę, będzie obowiązek zgłaszania gejów na policję – zauważam. Dobrotliwy głos kaznodziei zmienia się, teraz jest stanowczy: – Nigdy nikogo nie zgłoszę. Mogą mnie sądzić, skazywać. Mogą uchwalać prawa, jakie chcą, ale – na miłość boską – nie mogą powstrzymać ludzi od kochania się.
Martin Ssempa to ewangelicki kaznodzieja, jeden z największych zwolenników ustawy przeciw homoseksualistom. By przestrzec wiernych przed zarazą i grzechem, w swoim kościele puszczał im gejowskie porno.
- Czy Uganda staje się rajem dla homoseksualistów? – zaczyna prowadzący program. Drugie pytanie: czy Pepe, uprawiając seks ze swoją dziewczyną, łamie kodeks karny? Bo przecież zgodnie z prawem jest kobietą.
Pepe zaskoczony i zdenerwowany: – Utrzymuję wstrzemięźliwość seksualną.
Po chwili dziennikarz ni stąd, ni zowąd telefonicznie połączył się z Martinem Ssempa. Ten zaczął od objaśnień, że Pepe jest kobietą z zaburzeniami, potrzeba jej psychiatry i duchowego wsparcia. Szybko zmienił ton. Wykrzykiwał do słuchawki: – Nie ma nic naturalnego w tym, że jeden mężczyzna wpycha genitalia w odbyt innego mężczyzny. Nie ma nic naturalnego w sodomii. To ludobójstwo Afryki. Sodomia to HIV. Onziema, jeżeli założysz spodnie, to nie znaczy, że jesteś facetem. Demon cię opętał.
Emocje w studiu są coraz większe. Dziennikarz nie może przerwać tyrady pastora. Ssempa wciąż krzyczy: – Dlaczego nie mamy jeszcze tego antysodomistycznego aktu?! Po trzech minutach jest już w studiu. Wyciąga z torby marchewki, banany, ogórki. – Pepe, poznajesz to? – zagaja.
- Myślisz, że jesteś mężczyzną, ale nie masz wyposażenia. Więc penetrujecie się za pomocą marchewki. Banany wpychacie sobie do odbytu, który nie jest do przyjmowania, lecz do wydalania – objaśnia Ssempa. I tak przez ponad godzinę.
(...)
Na ulicach Kampali pytamy przechodniów o jego ustawę. Chętnie opowiadają o swych opiniach. – U was, na Zachodzie, to może są prawa człowieka. Ale jeżeli ty zdecydujesz się mnie zabić, łamiesz moje prawo. Zgadza się? – objaśnia mężczyzna w średnim wieku przedstawiający się jako dziennikarz. I nie od razu dopowiada: – Tak samo jest z homoseksualizmem. Mulya lupanka (cioty w języku luganda) łamią prawa człowieka.
Poucza, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, by były z tego dzieci. – Przez tych homusiów jest mało dzieci. A Ugandyjczyków powinno być tylu, ilu Chińczyków – macha ręką.
- To co zrobić z homoseksualistami, którzy już tu są?
- Pod sąd i jeżeli udowodni im się winę, to kara śmierci.
Zagajam elegancką parę, która siedzi na trawniku przed katolicką katedrą Rubaga. Dochodzą nas chóralne śpiewy z kościoła. Peroruje tylko mężczyzna, kobieta siedzi cicho. – Ci, którzy przyciągnęli do Ugandy ten grzech, tę zarazę, mają duże pieniądze. I płacą młodym Ugandyjczykom, by byli homoseksualistami.
(...)
- Kiedy ludzie widzą białego dziennikarza z Europy, stają się bardzo homofobiczni – twierdzi Frank Mugisha. – Mówią: „To zboczeńcy”. Bo myślą, że powinni tak powiedzieć. To słyszą od pastorów. A w tym kraju, jeśli mówi religijna osoba, nikt nie zadaje pytań. Wszyscy słuchają. (To tak jak w Polsce co powie ksiądz jest święte i wierzą w to)
Politycy, duchowni i ulica mówią o tym, że Zachód płaci, by zmienić Ugandyjczyków w musiyazi, śmieciożerców. Tak w lokalnym języku luganda określa się tu gejów.
Frank Mugisha ma 30 lat. Mówi, że kiedyś było z nim tak jak z tymi ludźmi zapatrzonymi w religijnych liderów. Pochodzi z katolickiej rodziny. Jako czternastolatek powiedział rodzicom, że jest gejem, a oni wysłali go na terapię do księży. Księża nakazali modlić się i czytać Biblię.
(...)
Historie ludzi, których spotkaliśmy, są do siebie podobne. Fasie boi się powiedzieć ojcu muzułmaninowi, że od trzech lat żyje z Jean – tą, która startowała w wyborach Miss Ugandy – bo jest przekonana, że ojciec ją zabije.
23-letniego Dariego wygnali rodzice. Teraz mieszka w slumsach. Prostytuuje się. Jest zakażony wirusem HIV.
36-letni Stanley opowiadał o chłopaku, którego żona wydała policji. Powiesił się.
28-letnia Joyce od czterech lat potajemnie spotyka się ze swoją dziewczyną. A rodzina coraz natarczywiej dopytuje o męża.
Christine oddała synka byłemu mężowi. Przekonywała mnie, że lepiej mu z ojcem, bo wychowa go na mężczyznę. Na koniec rozmowy, jakby na usprawiedliwienie, przyznała, że oddała syna, by eksmąż nie doniósł policji o jej homoseksualnej orientacji.
Brandt – wolontariusz w nielegalnej gejowskiej organizacji Icebreakers Uganda – mówił, że ludzie nie mają pieniędzy na prezerwatywy, lubrykanty. Używają masła i awokado.
Transseksualna Cleo w kraju, w którym nie ma zmiany płci, ciuła na operację w Tajlandii. Od prywatnego aptekarza kupuje po zawyżonej cenie hormony, które on ściąga z zagranicy.
Całość na Amnesty International
Tweet
Tak trzeba dewiantom powiedzieć NIE. Brawo dla Ugandy, jedyny normalny kraj nie daję się homoterrorystom. Polska powinna brać przykład Ugandy, a nie żydowskiej Unii Europejskiej.
OdpowiedzUsuń