niedziela, 8 września 2013
"Tolerancja" w małych miastach
Od kilku lat bycie gejem przestało być tematem tabu w prężnie rozwijających się metropoliach. Społeczności wielkich miast zdążyły przekonać się już do faktu, że gej czy lesbijka to ludzie tacy sami jak oni, o różnych poglądach politycznych, wyznający podobne wartości i niczym nie różniący się od reszty. Problem pojawia się jednak tuż poza granicami metropolii. Jak wygląda życie mniejszości seksualnych w małych miastach?
Jest pewna część osób homoseksualnych, które racjonalnie podchodzą do życia, ale znikomy procent postanawia prowadzić życie w małych miastach. Potrzebują do tego silnej psychiki i żelaznych nerwów. Rodzina, w wielu wypadkach konserwatywna, nigdy nie zaakceptowałaby ich, więc muszą stwarzać pozory. Ci, którzy radzą sobie z rodziną, narażeni są na nieprzychylne nastawienie osób z najbliższego otoczenia, tak jak przyjaciół, kolegów czy współpracowników. Każdy ma bowiem chwile słabości i chęć porozmawiania z kimś zaufanym o sobie. Ten ślepy zaułek skutkuje przemieszczaniem się informacji pocztą pantoflową z szybkością światła. A potem co? Strach, lęk i oszczerstwa, wytykanie palcem i szereg innych upokorzeń z zewnatrz. Mało kto ma na tyle silną osobowość, by się temu przeciwstawić.
Poznałem kiedyś pewnego chłopaka z bardzo konserwatywnej rodziny, który dusił się sam ze sobą, dopóki nie otworzyło mu się oczu takimi argumentami, że życie jest tylko jedno i że chandra, albo ciągła depresja doprowadzą go w końcu do autodestrukcji. Całe życie żył ze świadomością, że żyje w grzechu i zostanie potępiony na wieki. Z wielkim trudem przyszło mi oduczyć go zasad panujących w jego domu. Musiałem uczyć go od nowa prawdziwego spojrzenia na świat. Nikt nie wie o tym, że jest gejem. Jest na tyle zryty przez otaczający go świat, że informacja ta spowodowałaby u niego wykopanie sobie grobu. Nie jestem psychologiem, ale wiem co to znaczy zaakceptować samego siebie i być dymnym z tego kim się jest.
Będąc Polakami mamy wiele zalet jak i wiele wad jako społeczeństwo. Wad jest jednak znacznie więcej. Jesteśmy zazdrośni, zawistni, opluwamy się nawzajem i udajemy że wszystko jest w porządku. Z czego to wynika? Z kultury narodowej. Jaki naród – taki człowiek. Na co dzień mówi się o tolerancji jak o czymś, co ma być łaską od większości społeczeństwa okazaną mniejszości. Dlaczego mamy prosić się o tolerancję, skoro jesteśmy normalni? Jesteśmy takimi samymi ludźmi jak hetero! Nietolerancyjni są jednak zarówno hetero jak i homoseksualiści. Nie ma u nas w narodzie czegoś takiego jak solidarność poszczególnych grup.
Szczególnie niezauważalna jest „solidarność” gejów. Zamiast trzymać się razem, to jeden ucieka od drugiego bo przede wszystkim boi się ujawnić. Zauważyłem, że gej w stosunku do geja jest bardziej nietolerancyjny niż osoba heteroseksualna. Nie chcę rozwodzić się na ten temat, jednak muszę nadmienić, że sam krytykuję swoich. Może ten problem wyjaśnić w ten sposób: Skoro jesteś facetem, zachowuj się jak facet. Bardzo dużo męskich gejów nie toleruje zniewieściałych chłopaków, którzy przeginają się i mają w sobie więcej kobiety niż sama kobieta. Rzeczywiście jest to trochę żenujące. To po prostu razi. To w stosunku do tego typu zachowań nietoleranyjni są wszyscy. Nie dziwię się, że heterycka część społeczeństwa po prostu z tego szydzi.
To jak jesteśmy postrzegani w małych miastach zależy od nas samych. Na pewno o wiele trudniej żyć nam na prowincji niż w większych, anonimowych aglomeracjach. Nie traćmy zdrowego rozsądku i jednocześnie walczmy o swój byt. Inni tylko czekają aż okażemy słabość by mogli wbić nam nóż w plecy. Tak to mniej więcej wygląda.
Całość na Gejowo.pl
Tweet
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz