Gazeta Wyborcza: Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że kościół powinien być "domem dla wszystkich" a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji w natarczywym narzucaniu wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
Dziennikarze "NYT" zauważają też, że słowa papieża mogą mieć konsekwencje dla wielu księży i biskupów na całym świecie, którzy często koncentrują się na zwalczaniu aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji. Te nauki są dla papieża "jasne", ale powinny być prowadzone w znacznie szerszym kontekście, bo jak mówi Franciszek: - Głoszenie zbawczej miłości Boga powinno być przed imperatywami moralnymi i religijnymi.
Od samego początku pontyfikatu, który rozpoczął się w marcu tego roku, Franciszek stara się skupić uwagę Kościoła na służeniu ubogim i wykluczonym. Sam umył nogi młodocianym więźniom i odwiedził ośrodek dla uchodźców. To wszystko uczyniło go szalenie popularnym, ale równocześnie wzbudziło pomruk niezadowolenia wśród niektórych kościelnych hierarchów. Np. biskup Thomas Tobin powiedział jednej z gazet, że jest nieco "zawiedziony papieżem Franciszkiem", bo ten nic nie mówi o aborcji.
Papież powiedział też ojcu Spadero: - Jedna osoba zapytała mnie prowokacyjnie, czy jestem za zaakceptowaniem homoseksualizmu. Odpowiedziałem innym pytaniem: "Powiedz mi: kiedy Bóg patrzy na geja, czy on popiera istnienie tej osoby z miłością czy odrzuca ją i potępia?' Musimy zawsze brać pod uwagę konkretną osobę.
* Ale nie które katolików miedzy biskupi, mają i będą mieć słowa Franciszka w dupie, będą przekręcać słowa jego wmawiać że papież coś innego powiedział, jak taki jeden Pan Tomasz T., który myśli jest ważniejszy od papieża.
U polaków wielu jest jakiś syndrom JPII, myślą że są ważniejsi od inni po mieli papieża. Nawet jednej strony chwalą polskiego papieża, ale wielu i tak ma jego słowa gdzieś, tylko pokazówki medialne jacy polacy są super wierzący od inny narodów.
Papież powinien wreszcie z słów do czynów, chciałbym to żeby papież potępił homofobie jak np Rosję, czy kraje afrykańskie gdzie wielu katolików są też odpowiedzialni za homofobie.
Mówi ile razy jest ok być homoseksualistą, to dlaczego kościelni ludzie chcą leczyć homoseksualizm, nie wyraźnie powie nie leczeniu i zakazie w kościele.
Codziennie papieża podwładni nawołują do nienawiści wobec nas np arcybiskup Minneapolis winą za legalizację małżeństw jednopłciowych obarczył Szatana. Diabeł ma również odpowiadać, zdaniem duchownego, za m.in. aborcję, "sodomię" i antykoncepcję. Słowa te Nienstedt wypowiedział dzień po wprowadzeniu w stanie Minnesota małżeństw jednopłciowych.
Marzę o takim dniu potępił, swoi podwładny myślę kiedyś dzień nastąpi, widać może powoli coś zmieni, albo nic to znaczy każdy katolik musi te zmiany zmusić swoi biskupów i księży żeby zaczęli być chrześcijanami od Chrystusa, zaczęli być bliżej ludzi.
W media zagraniczny jeszcze jeden cytat był powiedział nigdy nie był prawicowcem, teraz współczuje prawicy polskiej to teraz maja wroga papieża, dla nich to lewak. Pan Tomasz T. który uwielbia znęcać się na lewicą, homoseksualistami to musi dostać histerie, że papież to "lewicowy konserwatysta".
Cały wywiad po angielsku: americamagazine.org
Radek Szumełda - Na Temat.pl:
Myślę też, że po tych słowach wielu innym ludziom zawali się świat. Nawet nie o to chodzi, że dziś łączy mnie jakaś szczególna więź z Kościołem, bo nie łączy.
Ale wiem jak bardzo to co mówi Kościół oddziałuje na postawy społeczne, wybory polityczne, a tym samym na moje życie. To początek. Tej pozytywnej lawiny już nie da się zatrzymać.
Pewnie za chwilę niektórzy powiedzą, że to tylko słowa, że to przecież niczego nie zmienia i że za tymi słowy nie pójdzie żadne działanie. Pewnie za chwilę zostanę zaatakowany przez jeszcze innych za swoją dziecinną naiwność. Ale to wszystko nie ważne. Teraz każda minuta, każdy dzień i każdy rok będzie szybciej niż dotąd pracował na rzecz pozytywnej zmiany.
Przypominają mi się słowa Jana Pawła II wypowiedziane w 1979 roku:
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi.” Czy wówczas ktoś z obecnych na Placu Zwycięstwa w Warszawie zdawał sobie sprawę z ich znaczenia i mocy ich odziaływania? Nie, ale ich siła okazała się tak potężna, że dała początek zmianom nie tylko tej ziemi, ale pokaźnej części świata. Wierzę, że to początek końca ery poniżania, wykluczania i piętnowania.
Tym ludziom, zaślepionym nienawiścią lub zwyczajnie niechętnym, a także tym, którzy budowali sobie na homofobii całe kariery polityczne i społeczne, chętnie zasłaniając się autorytetem Kościoła, tym wszystkim teraz trzeba dać czas. Im z pewnością dzisiaj będzie bardzo ciężko.
Myślę, że redaktora Terlikowskiego czeka wiele nieprzespanych nocy na wymyślaniu sposobu „właściwej” interpretacji słów papieża. Myślę, że w głowach wielu polityków, którzy odmawiali nam prawa do godnego i opartego o podstawowe uprawnienia życia, gości dziś smutek i niepokój.
Nie żal mi ich. To nie mnie, to ich czeka czas rekolekcji, podczas którego będą musieli na nowo przemyśleć swoje postawy i swoje wybory.
Zapewne podobnie czuli się ich przodkowie w XV wieku, kiedy okazywało się, że to jednak nie słońce krąży wokół ziemi. To musiał być w porównywalny sposób cholernie dla nich trudny czas.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz