Przez lata coraz bardziej oczywistym stało się dla mnie, że nasza społeczność musiała walczyć o każdy aspekt naszego życia, włącznie z wiarą. To starcie często polega na poszukiwaniu akceptacji i przynależności w przestrzeniach, gdzie byliśmy historycznie marginalizowani.
W tym dążeniu do inkluzywności wielu z nas skupia się tak bardzo na odnalezieniu łaski w innych, że pomija łaskę wewnątrz siebie.
Dla wielu osób LGBTQ+ odrzucenie przez ich wspólnoty religijne może być niszczącym doświadczeniem. Strata miejsca, gdzie czuliśmy się prawdziwie należący, może być uciążliwa, a ból odrzucenia może sprawić, że czujemy się zagubieni. Jednak w tej burzy leży okazja do uzdrowienia i odkrycia siebie poprzez przyjęcie łaski wewnątrz siebie.
Społeczeństwo często utrzymuje przekonanie, że musimy być ocaleni lub zatwierdzeni przez zewnętrzne siły, czy to poprzez religię, relacje czy aprobatę społeczną. Jednak prawdziwa komunia duchowa zaczyna się od rozpoznania i przyjęcia wewnętrznej łaski w nas samych. Jest to świadomość, że jesteśmy wystarczający tak, jak jesteśmy, i że nasza wartość nie zależy od akceptacji od innych osób.
Chociaż walka o inkluzywność w instytucjach religijnych jest ważna, również istotne jest uznanie, że nasza wspólnota wiary nie definiuje wyłącznie naszej tożsamości ani wartości. Nawet w obliczu odrzucenia osoby mogą znaleźć pocieszenie w wiedzy, że posiadają wewnętrzną łaskę, która przekracza zewnętrzną akceptację.
To, czego nauczyłem się w mojej drodze wiary jako homoseksualnego mężczyzny, to że łaska, w swojej prawdziwej istocie, nie jest lekarstwem na to, co jest złamane lub potrzebne, ale raczej uznaniem wewnętrznej całości i świętości w każdym człowieku. To zrozumienie, że pomimo prób i cierpień, którym możemy być poddani, jesteśmy kochani, potwierdzeni, całkowici, prawowierni i włączeni w boski porządek wszechświata.
I kiedy to uznajemy, możemy udzielać łaski innym, wiedząc, że nie obdarowujemy ich czymś, czego im brakuje, ale raczej dostosowujemy się do łaski, którą już posiadają, potwierdzając ich wrodzoną wartość i godność. Prawda jest taka, że łaska nie ma na celu naprawienia ani zlekceważenia negatywnych aspektów ludzkiego zachowania, ale raczej oświetlenie ukrytej dobroci i potencjału w nas.
To ważne, aby rozpoznać, że nasze przekonania o sobie bezpośrednio wpływają na nasze interakcje z otaczającym nas światem. Gdy działamy z miejsca samonienawiści lub niedostateczności, podtrzymujemy cykle krzywdy i wstydu. Jednak gdy przyjmujemy łaskę wewnątrz siebie, jesteśmy w stanie udzielać tej samej łaski innym, tworząc społeczność pełną współczucia, empatii i uzdrowienia.
Prawdziwa przynależność wykracza poza zewnętrzne zatwierdzenia. Refleksjonując nad naszą społecznością, jasne staje się, że wielu z nas wciąż nosi nierozwiązany gniew i ból, podtrzymując cykl krzywdy, który sięga do otaczających nas osób. Nieustanne dążenie do akceptacji prowadzi nas z jednego związku i osoby do drugiego, a nawet do różnych instytucji wiary. Jednak wciąż czujemy się pusti i zagubieni, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że prawdziwa przynależność wykracza poza zewnętrzne zatwierdzenia - znajduje się w nas samych.
Ostatecznie, odnalezienie łaski wewnątrz siebie to podróż odkrywania siebie i umacniania się. To uznanie, że możemy nadal żyć z taką spokojem i radością, bez szukania żadnej akceptacji, i nadal być związani z naszą wiarą, nie szukając kogoś, kto by potwierdził, że jesteśmy prawowierni i w dobrych stosunkach z Bogiem. Przyjmując łaskę i piękno wewnątrz siebie, możemy pokonywać wyzwania życia z wytrwałością, radością i poczuciem celu.
Ishmael Mokone, pisarz, mówca. Były pastor, obrońca praw LGBTQIA i przedsiębiorca, inspiruje swoimi różnorodnymi narracjami, walczy o zmiany społeczne i wzmocnienie publiczności poprzez swoje przekonujące przemówienia - Mamba Online.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz