niedziela, 16 maja 2021

Słowo na niedziele - Instytut Wijngaards Biblia nie potępia związków jednopłciowy - Prawdziwa historia sodomy w Biblii



Biblia, którą zasłaniało się wielu homofobów, transfobów, czy queerfobów by móc głosić swoje nienawistne treści, jednak nie potępia relacji między osobami tej samej płci!

Do takich wniosków doszła grupa badaczy i badaczek związanych z Instytutem Wijngaards na rzecz badań katolickich w raporcie analizującym zarówno treść Biblii, jak i stanowisk Watykanu. Z raportu Instytutu wynika, że interpretacja fragmentów Biblii uznanych za potępiające relacje między osobami tej samej płci wynika najczęściej z błędów w tłumaczeniu bądź z jawnego niezrozumienia treści - gdzie mowa o niekonsensualnych relacjach czy zdradach, a nie zdrowych i konsensualnych związkach.

Podkreślmy to jeszcze raz - według Biblii to nie związki osób tej samej płci są złe same w sobie, a związki niekonsensualne czyli bez zgodny którejkolwiek ze stron oraz związki niewierne. Sam koncept niewierności czy zawierania związków “póki śmierć nas nie rozłączy” jest konceptem do poddania pod dyskusję a wierność bądź jej brak może przyjmować wszelkie formy, to jednak materiał na zupełnie inny raport i szerokozakrojone badania .

Wiemy też, że tego typu badanie nie sprawi, że queerfobia uzasadniana wiarą zniknie, jednak w naszym poczuciu warto jest nagłaśniać hipokryzję i walczyć z uprzedzeniami, między innymi, za pomocą nauki.



Fragmenty biblijne usprawiedliwiające homofobię zostały żałośnie „błędnie zinterpretowane”. "Jest to ostatni gwóźdź do trumny biblijnych i innych argumentów usprawiedliwiających homofobię”.

Przełomowe badanie teologiczne wykazało, że twierdzenia, że ​​Biblia potępia związki osób tej samej płci, są oparte na błędnych interpretacjach i błędnych tłumaczeniach.

W raporcie zatytułowanym „Chrześcijańskie zastrzeżenia wobec związków osób tej samej płci: ocena akademicka” 20 biblistów, teologów, etyków, biologów ewolucyjnych i socjologów zebrało się, aby obalić podstawy, na których Kościół katolicki zbudował swoje stanowisko anty-LGBT +.

80-stronicowe badanie, które zostało przeprowadzone przez Wijngaards Institute for Catholic Research, powinno „posłużyć jako ostatni gwóźdź do trumny biblijnych i innych argumentów usprawiedliwiających homofobię”, podano w komunikacie prasowym.

W raporcie stwierdzono, że fragmenty Księgi Kapłańskiej, często cytowane jako najbardziej wyraźne potępienie homoseksualizmu, zostały w rzeczywistości błędnie przetłumaczone.

W rzeczywistości te fragmenty potępiają tylko kazirodztwo i cudzołóstwo między mężczyznami, podczas gdy nie ma żadnej wzmianki o związkach seksualnych między kobietami, jak stwierdzono w badaniu.

Zakaz kazirodztwa i cudzołóstwa między mężczyznami sugeruje, że związki osób tej samej płci „poza kategorią zakazaną” były w rzeczywistości uważane za dopuszczalne.

Uczeni odkryli, że „dobrowolne i wierne” związki osób tej samej płci nie są nigdzie potępiane w Biblii, a nauki przyrodnicze stanowczo potwierdzają, że homoseksualizm jest „naturalną odmianą w zakresie ludzkiej seksualności”.

Przedstawiając swoje ustalenia, uczeni wezwali papieża Franciszka i Watykan do podjęcia pilnych działań w celu zmiany nauczania kościoła na temat związków osób tej samej płci.


4 maja 2021 ukazał się Raport teologów katolickich Wijngaards Institute for Catholic Research.
Obala on argumenty biblijne używane w celu dyskryminacji LGBT+, oraz argumenty tak zwanego prawa naturalnego.

Obecnie jest już dostępna w języku polskim skrócona wersja: Deklaracja akademicka w sprawie etyki wolnych i wiernych związków osób tej samej płci - link w komentarzu pod postem.

Pełna wersja Raportu w języku polskim ukaże się jeszcze w maju.

Czas ukazania się Raportu to wielka okazja dla katolików LGBT+ z całego świata, oraz dla ich sojuszniczek i sojuszników, aby wezwać papieża Franciszka do działania.

Istnieje pilna potrzeba aby papież zapoznał się z Raportem, a następnie powołał nową komisję do spraw LGBT+. W jej składzie konieczna jest stosowna reprezentacja niezależnych teologów oraz uniwersyteckich naukowców z innych dziedzin związanych z tematem.

Ludzie LGBT+ na całym świecie pilnie potrzebują nowego dokumentu Kościoła, który zdejmie z nich dotychczasowe piętno i doceni wartość ich związków i rodzin.

To ratunek dla życia i zdrowia wielu z nich, to wkład w dobro wszystkich ludzi.


Stanisław Obirek: Na przedłożoną wątpliwość: Czy Kościół ma władzę udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci? odpowiedź brzmi: Negatywnie. Nota wyjaśniająca W niektórych obszarach kościelnych rozpowszechniają się projekty i propozycje błogosławieństw dla związków osób tej samej płci.

Dokument wzbudził uzasadnione wątpliwości –  a nawet oburzenie – również w kręgach katolickich; właściwie na całym świecie. No – może poza Polską, gdzie dokumenty watykańskie są ciągle traktowane w myśl zasady Roma locuta causa finita. Jednak ta zasada już dawno przestała obowiązywać na wielu wydziałach teologicznych, gdzie stanowisko watykańskich urzędów odnotowuje się zwykle jako dogodny pretekst do dyskusji.

Tytuł tekstu Instytutu Wijngaardsa brzmi: „Deklaracja akademicka w sprawie etyki wolnych i wiernych związków osób tej samej płci” i w odróżnieniu od zdawkowego tekstu watykańskiego jest on obszerny i solidnie udokumentowany. Wskazuje też na ewidentne sprzeczności w doktrynie katolickiej i brak jej zakorzenienia w solidnych i krytycznych badaniach biblijnych. W skład komitetu redakcyjnego wchodzą znani teologowie i teolożki reprezentujący środowiska akademickie na całym świecie. To samo trzeba powiedzieć o sygnatariuszach i sygnatariuszkach.

Być może jesteśmy świadkami początku rzetelnej debaty w ramach teologii katolickiej, w której oskarżonym nie jest indywidualny teolog, ale watykański urząd Kongregacji Nauki Wiary. Teologowie nie dysponują sankcjami, którymi do tej pory tak hojnie szafował Watykan. Ich bronią jest krytyczna myśl i zdrowy rozsądek.

Tylko dokument jest już tygodnie ale media nic nie mówią, dla wielu konserwatystów w kościele dokument Instytutu Wijngaardsa jest nic nie warty. Nie ma żadnej debaty media nic nie mówią. To nie pierwszy raz mówi się od wielu lat mówi się na temat homoseksualizmu i Biblia jest złe tłumaczenie i co nic nie zmienia się.

Jak w Polsce zamiast lepiej jest gorzej, ataki na osoby LGBTQ wzrosły odczłowiecza się, wyzywa się nas od tęczowy zaraz. 


W USA wywołał kilka lat temu sensację tekst z "Newsweeka USA" - mówiący o tym, że Biblia nie zabrania małżeństw jednopłciowy. Dokładnie przeczyta się, Pismo Święte w ogóle homoseksualizmu nie odrzuca.

Problem polega na tym, że katoliccy i protestanccy ortodoksi albo Biblii nie czytają w ogóle - albo czytają ją w ściśle określonym kluczu tak zwanej tradycji, czyli przyjętego w poszczególnych organizacjach religijnych sposobu interpretowania tekstów biblijnych. Podobnie ortodoksyjni żydzi i mahometanie. Słowem, ortodoksi nie tyle wiedzą, co naprawdę jest w Piśmie Świętym, co wydaje im się, że wiedzą.

Lisa Miller w swych "kontrowersyjnym" tekście zastanawia się, skąd wszelcy religijni fundamentaliści wytrzasnęli przekonanie, które dobrze streszcza wypowiedź pewnego metodystycznego pastora:
Zarówno Stary, jak i Nowy Testament definiują małżeństwo jako związek jednego mężczyzny i jednej kobiety. Kościół nie może zgadzać się na małżeństwa jednopłciowe, a tym bardziej błogosławić ich, stałoby to bowiem w sprzeczności z Pismem Świętym i naszą tradycją.

Analogiczne poglądy ma Watykan. Z rozumowaniem tym jest tylko jeden maleńki problem. Biblia w żadnym miejscu nie definiuje małżeństwa jako "związku jednej kobiety i jednego mężczyzny". To wymysł. Zaś cała homofobia wielkich monoteizmów bierze się z ledwie kilku wzmianek w Biblii - w dodatku zrozumianych źle i poza kontekstem.
Biblijna rodzina dysfunkcyjna

Wiemy, że większość wielkich postaci Starego Przymierza - Abraham, Jakub, Dawid, Salomon, Jozue - żyła w związkach poligamicznych. W ogóle w Biblii próżno szukać jakichś wzorców dla "tradycyjnej rodziny" w rozumieniu religijnych konserwatystów. Jezus i św. Paweł byli kawalerami. W świecie chrześcijańskim ścisła monogamia stała się normą społeczną dopiero w VI wieku. Mimo to przedstawia się ją jako "uświęconą biblijną tradycją".

Ale jeszcze gorzej wygląda sprawa rzekomego potępienia homoseksualizmu, jakiego podobno pełne jest Pismo Święte. To na nim opiera się przekonanie protestanckich i katolickich fundamentalistów, że homoseksualizm sprzeczny jest jakoby z "prawem naturalnym". Co owocuje takim, a nie innym stosunkiem Kościoła katolickiego, oraz konserwatywnych protestantów, muzułmanów i żydów do gejów i lesbijek.


Homoseksualizm biblijny

W roku 1994 ukazała się w USA książka Daniela Helminiaka, katolickiego księdza polskiego pochodzenia, pracującego w środowisku gejów i lesbijek, pod tytułem "Co Biblia naprawdę mówi o homoseksualności". Helminiak, obecnie już były ksiądz i profesor psychologii na Uniwersytecie Georgii Zachodniej, prezentuje w niej wyniki nowych badań krytyczno-historycznych nad tekstami biblijnymi.

Bigoci zawsze sądzili, że mają Boga po swojej stronie. Jednak współczesna analiza tekstów biblijnych, przeprowadzona z użyciem nowoczesnego aparatu badawczego, wskazuje że znajdujące się w Biblii wzmianki o homoseksualizmie dotyczą zupełnie czego innego niż to, co rozumiemy pod tym pojęciem dziś.

Przede wszystkim Biblia nigdzie nie zajmuje się homoseksualizmem jako takim. Wspomina go wyłącznie wtedy, gdy jego przejawy pogwałcają wymogi nawet nie moralne, ale czysto rytualne. Starożytny judaizm cechowała duża tolerancja dla różnych zachowań seksualnych. Nie wyróżniał on nawet homo- i heteroseksualizmu.

Biblię można interpretować na dwa sposoby: literalny i historyczno-krytyczny. W pierwszym tekst znaczy tyle, ile dzisiejszy człowiek jest w stanie z niego zrozumieć. W drugim - próbuje się zrekonstruować, co tekst znaczył dla ludzi mu współczesnych. Podejście pierwsze jest tak naprawdę absolutnie dowolne - biorąc pod uwagę choćby problemy ze znaczeniem słów i trudności w przekładzie z języków starożytnych. Po upływie kilku tysięcy lat dość trudno jest ustalić precyzyjne pola znaczeniowe poszczególnych słów. Oraz ich kontekst kulturowy.


Sodoma i Gomora

Oczywiście historia Lota ma podteksty homoseksualne - jednak już o wiele trudniej ustalić, co właściwie jest owym słynnym "grzechem sodomskim", za który miasta spotkała zagłada z rąk miłosiernego Boga. Jeśli bowiem mieszkańcy chcieli zmusić gości Lota do seksu, w grę wchodziło coś znacznie poważniejszego od homoseksualizmu.

Było to pogwałcenie zasady gościnności przez upokorzenie gościa. "Grzech sodomski" polegał więc nie na homoseksualizmie, a na nienawiści. Analogiczną opowieść zawiera Księga Sędziów w rozdziale 19. - tam też znaczenie ma przemoc, nie homoseksualizm. Zresztą Księga Mądrości mówi wyraźnie, że "grzech sodomski" polega na nienawiści. Również Jezus wskazuje u Mateusza, że Sodomę spotkała kara za to, że odrzuciła wysłanników Boga. O homoseksualizmie nie ma tu ani słowa.
"Obrzydliwość" w Księdze Kapłańskiej

Słynny tekst tłumaczy się zwyczajowo "Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!", jednak znaczenie kluczowego terminu to'ebah wcale nie jest takie oczywiste.

Oznacza on bowiem nie tyle "obrzydliwy", co nieczysty, stanowiący tabu. To'ebah było wszystko, co zakłócało wyznawany przez Żydów idealny porządek stworzenia. Jak, na przykład, obsiewanie jednego pola dwoma rodzajami ziarna. Jeśli mężczyzna penetrował mężczyznę, symbolicznie odwracał role męsko-kobiece. "Obrzydliwy" nie znaczy tu więc "moralnie naganny", ale symbolicznie groźny dla tożsamości Izraela. Podobnie jak jedzenie mięsa w piątek nie jest samo w sobie czymś złym - ale zagraża tożsamości katolika.

Dlatego też występuje tu termin to'ebah, nieczystość albo nawet tabu - a nie zimah, czyli coś złego, grzech. Księga Kapłańska nie mówi, że seks penetracyjny między mężczyznami jest zły - mówi tylko, że jest rytualnie nieżydowski, bo podważa wyjątkowość Narodu Wybranego na tle sąsiadów.
Lesbijki: biblijne wielkie nieobecne?

Stary Testament w ogóle nie zauważa obecności lesbijek, gdyż jako seks Hebrajczycy postrzegali wyłącznie penetrację. Dlatego też nie potępiali skłonności mężczyzny do innego mężczyzny, tylko samą penetrację - jako mieszanie rodzajów. Podobnie obojętny stosunek mieli do lesbijek. W okresie między II. a V. wiekiem naszej ery interpretacje rabiniczne wszelkie kontakty seksualne poza seksem analnym, w tym "ocieranie się", traktują jako formę masturbacji - którą odradzają, jednak jej nie zabraniają.


Dokładnie tak samo - jako rytualną nieczystość, a nie grzech sensu stricto - traktuje homoseksualizm jedyna dotycząca go wzmianka w Nowym Testamencie, czyli pierwszy rozdział Listu do Rzymian. Werset 26. przyjmuje się postrzegać jako mówiący o lesbijkach, a 27. - o gejach.

Mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie naturalne na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy naturalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd.

Jednak dokładna lektura tekstu Pawła wskazuje, że jako typowy Żyd określa on akty homoseksualne nie jako złe, ale "nieczyste", czyli nie aprobowane społecznie. Określenie para physin, którego używa Paweł, to bynajmniej nie "przeciwny naturze", ale nieswoisty, niecharakterytyczny. Para physin ma się więc do przeciwny naturze jak paranormalny do nienormalny. Werset 27. przestaje więc mówić o lesbijkach, a staje się opisem jakiegokolwiek seksu poza waginalnym - na przykład, oralnego.

Paweł używając terminu aschemosyne, czyli nie "bezwstyd", ale coś nieładnego, niewłaściwego, mówi po prostu że seks między mężczyznami nie uchodzi za coś budzącego szacunek - ale bynajmniej go nie potępia etycznie. Słowem, używający nacechowanych negatywnie słów przekład manipuluje znaczeniem greckiego oryginału, który jest po prostu neutralną informacją, nie potępieniem. Zresztą, mającą charakter nie tyle moralny, co polityczny - Paweł podkreśla znaczenie rytualnej czystości, by zwyczajnie podlizać się chrześcijanom pochodzenia żydowskiego, którzy za nim nie przepadali.


W dwóch innych listach Pawłowych, Pierwszym do Koryntian i Pierwszym do Tymoteusza, wielu problemów nastręcza wciąż sam przekład. Nie wiadomo, czy w ogóle są w nich wzmianki o gejach jako takich, skoro słynne oute arsenokoitai - "mężczyzna penetrujący kogoś" albo "ktoś penetrujący mężczyznę" może oznaczać nie tyle homoseksualistę jako takiego, co męską prostytutkę, również hetero (Boswell), polujących na spadki (Countryman), czy wręcz pedofili (Scroggs).
Biblia promuje homoseksualizm?

Ale to jeszcze nic. Zdaniem niektórych badaczy Biblia nie tylko nie potępia homoseksualizmu, ale wręcz daje pozytywne przykłady jednopłciowej miłości. Na przykład zastanawiający jest wieloznaczny stosunek Jonatana do Dawida, złośliwie komentowany przez Saula (Pierwsza Księga Samuela 18, 1-4). Po śmierci Jonatana, Dawid opłakuje go w sposób następujący (Druga Księga Samuela 1, 26):

Tak bardzo byłeś mi drogi!
Więcej ceniłem twą miłość
niżeli miłość kobiet.


Mało standardowy związek emocjonalny łączył również Rut i Noemi. Słowa pierwszej do drugiej (Księga Rut 1,16-17) uchodzą za tak piękną deklarację miłosną, że są odczytywane podczas katolickich ceremonii ślubnych!

Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana.
Problemów nastręcza też słynna ewangeliczna opowieść o "ukochanym chłopczyku", pais entimos, rzymskiego setnika - ta z "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie". Choć Jezus musiał wiedzieć, jaka jest natura związku między setnikiem a jego sługą, nie potępił ich, ale sługę uzdrowił. Stawiając setnika innym za wzór potęgi wiary.

Chyba szkoda, że dzisiejsi zastępcy Jezusa na ziemi nie idą w jego ślady. Budując miast tego cały ogromny gmach homofobii, dyskryminacji i wykluczenia na wyjątkowo wątłych podstawach kilku cytatów biblijnych, znaczących być może zupełnie co innego, niż wskazuje "tradycja". Czyli wymyślona przez ludzi, pełna nieporozumień, nieuctwa i złej woli autorytatywna interpretacja świętych tekstów. (źródło Pardon)

Coś dla konserwatystów religijny, którzy jak homoseksualizm jest zły i cytują oczywiście Biblie.

* Spośród 32 tysięcy wersetów w Biblii, tylko PIĘĆ bezpośrednio odnosi się do homoseksualizmu a kilkadziesiąt do związków heteroseksualnych (a więc kogo należy bardziej pilnować?!)

* W Koranie, świętym piśmie Islamu, homoseksualizm wspomniany jest tylko RAZ,

* Leviticus, księga Biblii która sugeruje śmierć za homoseksualizm, wymaga TAKIEJ SAMEJ KARY dla zdrady, seksu przedmałżeńskiego, nieposłusznych dzieci (!!!) oraz bluźnierstwa. (tylko dlaczego ci obrońcy rodziny nie walczą z innymi, jak przed małżeńskim seksem, a zdrada oj tu byłby problem po wielu wielki obrońców rodziny, po wielu latach wychodzi że zdradzają własne żony i są rozwodnikami jak taki Cejrowski to rozwodnik, mówi o moralności, ale według Biblii on powinien zostać zabity. Osoby homoseksualne można poniżać do woli, ale hetero zdradzają swoje żony, rozwodników ... to cicho. Hipokryzja i to wszystkich.)

* Biblijny Jezus ANI RAZU nie potępia homoseksualizmu,

* Wbrew temu co się sugeruje, biblijne miasta Sodoma i Gomora nie zostały zniszczone za homoseksualizm ich mieszkańców lecz za rozpustę, skąpstwo i złe potraktowanie gości,

* W Biblii ani razu nie potępia się jednopłciowych związków,

* Biblijny Dawid i Jonathan żyli w FORMALNYM związku jednopłciowym,

* Tak mocno dziś bronione „tradycyjne małżeństwo” w Biblii jest także POLIGAMICZNE,

* Żaden znany, wyświęcony tekst nie potępia związków jednopłciowych,

* …a zaledwie kilka z nich w ogóle wspomina o homoseksualizmie…,

* Hinduizm oraz wiele innych wschodnich wyznań nie potępia homoseksualizmu w ogóle,

* Homoseksualizm NIE JEST NIENATURALNY, skoro występuje u SETEK gatunków zwierząt.

I to jest tyle co mam do powiedzenia na temat religii i homoseksualizmu.


Dziś w języku polskim przez sodomię rozumie się zoofilię. Wśród konserwatystów chętnie tego pojęcia używa się do opisu homoseksualności. Niektórzy Ojcowie i chyba wszyscy wypowiadający się na ten temat Doktorzy Kościoła (na czele ze św. Tomaszem z Akwinu), nawet Sobór Laterański III (łagodniej traktujący homoseksualny kler niż świeckich - XI, 2), główny powód zniszczenia Sodomy i okolicznych miast widzą właśnie w zakazanych erotycznych relacjach męsko-męskich.

Katechizm Kościoła Katolickiego (1867) wspomina o grzechu Sodomitów, ale już go nie definiuje.

Rzeczywiście, tradycyjnie utarło się, że sodomia czy grzech sodomski kojarzone są z homoseksualnością, jednak dzieje tego pojęcia są o wiele bogatsze. Do grzechów sodomitów zalicza się chociażby lenistwo i obżarstwo (np. św. Jan Kasjan). Jeszcze w pierwszej połowie ósmego wieku św. Bonifacy sodomią zdaje się określać wszystkie akty seksualne pozamałżeńskie (wymienia np. "niepobożne związki" z zakonnicami) i małżeńskie nie mające na celu prokreacji. Dopiero od XI wieku zawężono pojęcie sodomii do zachowań homoerotycznych, których różne rodzaje znaleźć można w penitencjałach (np. fornicatio sodomia, sodomitio more, in scelere sodomitio).

Wydaje się jednak, że najbardziej zasadnym wytłumaczeniem istoty grzechu Sodomitów jest po prostu brak gościnności. Wskazują na to zarówno komentarze żydowskie, jak i wczesnochrześcijańskie (np. Orygenes, Chryzostom, Ambroży). (...) - Deon.pl


Historia o zniszczeniu Sodomy i Gomory to w Biblii krótka przypowieść, dość marginalna nawet w samej księdze Genesis. Lot, bratanek Abrahama, zamieszkał z rodziną w Sodomie. Bóg postanowił Sodomę ukarać za jej, niewymieniony z nazwy, grzech (18:21). Pan wysłał posłańców – dwoje aniołów – aby zbadali, czy aby na pewno jest tak źle jak przypuszczał. Lot przyjął aniołów i zaprosił ich do domu. Na wieść o tym, mężczyźni Sodomy (w tym zięciowie Lota) zgromadzili się przed jego domem i zażądali aby im ich wydał – chcieli gości zbiorowo zgwałcić (19:5). Lot próbował ratować gości, i zamiast aniołów zaproponował mieszkańcom własne córki. Przeczytajmy uważnie: zaproponował im dziewczynki młodsze niż 12-letnie, do zbiorowego gwałtu. Ta wstrząsająca propozycja była desperacką próbą otrzeźwienia mieszkańców i wskazania im, że ich czyn jest potworny. Męscy mieszkańcy Sodomy uwzięli się jednak i chcieli publicznie i zbiorowo zgwałcić gości Lota. Historia kończy się cudownym uratowaniem Lota, jego rodziny (w tym dziewczynek) i gości, po czym Bóg niszczy Sodomę i Gomorę, o której grzechu nie wiemy dosłownie nic.

Uważna lektura przypowieści wskazuje wyraźnie, że rzekomy wątek homoseksualny jest tutaj nieistotny: w zbiorowym gwałcie uczestniczą „wszyscy mężczyźni” (19:5), w tym zięciowie, a więc heteroseksualiści. Lot proponuje im w zamian, bezskutecznie własne małoletnie córki. Jak zresztą wiemy na podstawie badań psychologicznych – w gwałcie chodzi nie seks jako taki, ani o seks z mężczyznami (chodzi przecież o anioły!), ale o władzę. Mężowie Sodomy, chcą pokazać bezbronnym przybyszom, kto ma władzę, a kto jej nie ma. Chcą upokorzyć gości – zbiorowo, publicznie ich gwałcąc. Bo nic nie upokarza mężczyzny tak, jak bycie potraktowanym przez innego mężczyznę jak kobieta.

W księdze proroka Ezechiela 16:48 Bóg wyraźnie nazywa grzech Sodomy grzechem „pychy” gdyż jego mieszkańcy „nie wspomagali biednych i tych w potrzebie.” W Ewangelii Mateusza 10:14-15 Jezus ostrzega, że miasta które nie przyjmą, albo źle przyjmą, jego uczniów i nauczanie zostaną potraktowane w dniu Sądu Ostatecznego gorzej niż Sodoma (i Gomora). Zero fiksacji na temat seksu. O nim, jako o przyczynie zniszczenia Sodomy wspomina tylko List Judy 1:7 – ale warto tutaj przypomnieć, że w historii w Genesis 19 mówimy nie o seksie dobrowolnym, ale o zbiorowym gwałcie przez heteroseksualnych mężczyzn, jako o sposobie „przyjęcia” gości.

Sodomitą jest Błaszczak et consortes, którzy odmówili wiz dla ośmiu sierot z Aleppo, bo rzekomo mogły być „zagrożeniem terrorystycznym”. Sodomitą jest Kaczyński, który takiego podłego człowieka trzyma, promuje, i pozwala sączyć ten podły, nienawistny jad. Pastor Kazimierz Bem dla Newsweek.pl

Dr. John Corvino, komentarz dotyczące Biblia i homoseksualizm


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz