24 czerwca 1973 roku podpalacz podpalił Up Stairs Lounge, tętniący życiem bar dla gejów we francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu w Luizjanie.
Bar był wypełniony chrześcijanami LGBT związane z Metropolitan Community Church - pierwszego kościoła LGBT założonego w USA - którzy spotkali się, aby omówić zbiórkę pieniędzy na rzecz lokalnego szpitala dziecięcego.
W następnych szesnastu przerażających minutach życie 28 osób zginęło. Trzech umrze jeszcze później w szpitalu
Śmierć 32 osób w Up Stairs Lounge po 43 lata później doszło to ataku terrorystyczne na inny klub klub Pulse w Orlando.
Główny podejrzany, mężczyzna wyrzucony z baru wcześniej wieczorem po kłótni, nigdy nie został oskarżony o popełnienie przestępstwa. Odebrał sobie życie zaledwie 18 miesięcy później, w listopadzie 1974 roku.
Chociaż nikt nie mógł przewidzieć tragedii w Up Stairs, reakcja amerykańskiego społeczeństwa, była inna niż kiedy był atak w Orlando, wielu polityków i przywódców religijnych milczeli, media bagatelizowały, że większość ofiar to osoby LGBT; żaden urzędnik państwowy nie skomentował publicznie tragedii i nie ogłoszono żadnych publicznych dni żałoby, jak to zwykle bywa w przypadku innych masowych tragedii w mieście.
Ciała niektórych ofiar nie zostały odebrane przez ich własne rodziny. Wiele kościoły odmówiły odprawiania pogrzebów zmarłym. Wielebny, który zgodził się odprawić małą modlitwę za ofiary, został za to zbombardowany listami nienawiści po tym, jak jego mały akt dobroci został publicznie skarcony przez biskupa Nowego Orleanu.
Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne tym czasie nadal klasyfikowało homoseksualizm jako chorobę psychiczną, osoby, które przeżyły traumę, mogły zwrócić się o wsparcie tylko do siebie nawzajem.
Ponad czterdzieści lat od tragedii niektórzy odważnie dzielą się swoimi historiami w filmie dokumentalnym z 2015 roku, Upstairs Inferno.
Wyreżyserowany przez Roberta L. Caminę, nagradzany film, w którym ocaleni, świadkowie i przyjaciele opowiadają swoje własne historie oraz te, które straciły, podczas refleksji nad jedną z najbardziej śmiertelnych tragedii w historii LGBT.
„Mimo Upstairs Inferno opowiada o historycznym wydarzeniu, które wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych, jego podstawowe przesłanie przekracza kulturowe granice” - mówi Camina.
„Zrobiliśmy ten film z nadzieją, że widzowie odejdą od niego z ponownym wezwaniem do współczucia: Współczucie dla tych, którzy nie są inni. Współczucie dla tych, którzy cierpią. Współczucie dla potrzebujących. Ponieważ zdecydowanie nie było dużo współczucia, gdy nastąpiło śmiertelne podpalenie”.
„Ponad pięć lat temu, kiedy zdecydowałem się opowiedzieć tę dawno historię, nie chciałem robić filmu, który byłby po prostu stagnacją faktów. Chciałem uczłowieczyć historię i nadać tragedii twarze ofiarom".
„Chciałem uhonorować ofiary i wszystkie osoby dotknięte tragedią, dając im szacunek i godność, której odmówiono tak wiele lat temu”.