środa, 19 grudnia 2018

Bartosz Niedzielski który zginął w zamachu w Strasburgu - wspomnienia byłego partnera


Bartosz Niedzielski, polak który został postrzelony podczas zamachu w Strasburgu. Został postrzelony w głowę, gdy stał obok baru Les Barons de Hélene. Przebywał tam razem z włoskim dziennikarzem Antonio Megalizzi, również ciężko ranionym przez terrorystę, który w wyniku poniesionych obrażeń zmarł w piątek. Obaj mężczyźni rzucili się na zamachowca Cherifa Chekatta, dzięki czemu drzwi do klubu mogły zostać zamknięte i udało się uniknąć znacznie większej liczby ofiar.

- Nigdy nie nauczyłem cię tureckiego. Zamiast tego ty nauczyłeś mnie jak kochać bezkrytyczne - napisał przyjaciel Bartosza Niedzielskiego. Polak zmarł w szpitalu po pięciu dniach od zamachu w Strasburgu.

Wspomnienie o Niedzielskim opublikował na Facebooku jego przyjaciel Selcuk Balamir. Mężczyźni spotkali się w 2007 roku, Bartosz spytał wówczas, czy nowo poznany kolega mógłby go uczyć języka tureckiego:

Na pierwszą lekcję spotkaliśmy się w L'Odyssée. To były moje urodziny. Zaczęliśmy czytać i odszyfrowywać "Küçük Prens" ("Mały Książe"). Później poszliśmy obejrzeć "Beynelmilel" ("The International"). To był idealny film na pierwszą randkę: była muzyka, język, polityka, humor i romans. Pod koniec filmu pocałowaliśmy się. To był mój pierwszy pocałunek z mężczyzną.

Jak informuje "Rzeczpospolita" za "Le Monde", Niedzielski był "obywatelem świata, zakochanym we wszystkich kulturach". Angażował się w sprawy osób LGBT, kultury jidysz czy wolnej Palestyny. Jego marzeniem było otwarcie w Strasburgu restauracji "lingwistycznej" - Gazeta.pl

Jacek Dehnel komentarz: Mało co na świecie jest tak imponujące, jak odwaga mężczyzn hetero, kiedy opowiadają o tym, co by zrobili, gdyby ktoś (zwłaszcza ktoś z ich bliskich) znalazł się w niebezpieczeństwie. Ich cojones rosną wówczas do wielkości arbuzów, o jakich nie śniło się radzieckim naukowcom. Przy czym należy powiedzieć, że dotyczy to zarówno ich osobistych mniemanych zasług, jak i zasług wszystkich heteryków. Ileż razy słyszałem, że kiedy przyjdzie co do czego i zaleje nas taka czy śmaka horda, to obronią nas nie geje w rurkach, tylko zdrowy heterokwiat narodu, który ćwiczy na siłkach jak Polska długa i szeroka, żeby potem własnej piersi nadstawiać. Po pierwsze: ludzie, wygłaszający takie sądy, nigdy chyba nie odpalili Grindra na siłowni, po drugie: tak się składa, że odwaga, zarówno ta cywilna, jak i bojowa, jest rozmieszczona w społeczeństwie zupełnie niezależnie od orientacji seksualnej.

W niedzielę zmarła kolejna ofiara zamachu w Strasburgu – 36-letni Bartosz Niedzielski. Nic nie wskazuje na to, żeby w towarzystwie chwalił się, jakim to będzie chojrakiem i jak powstrzymałby zamachowców, gdyby przyszło co do czego; bardziej interesowały go języki obce, sprawy LGBT, język jidysz, wolność Palestyny. Na jego zdjęciach nie widać strojów moro ani koszulek z żołnierzami wyklętymi. A jednak to on pobiegł ze swoim znajomym, Antonio Megalizzim, żeby powstrzymać uzbrojonego napastnika, który dzięki ich bohaterstwu nie zdołał dostać się do wnętrza klubu, gdzie liczba jego ofiar z pewnością byłaby znacznie większa.

11 września 2001 roku Mark Bingham, PRowiec z Phoenix, był jedną z osób, które wpadły do kokpitu porwanego samolotu i, choć same poniosły śmierć, udaremniły atak na Kapitol lub Biały Dom.

Wesley Mercer, lat 70, wiceszef ochrony banku Morgan Stanley, odznaczony weteran wojen w Korei i Wietnamie, pił kawę na parterze World Trade Center, kiedy samolot uderzył w wieżowiec. Od razu ruszył na 44 piętro, żeby nadzorować ewakuację 3700 pracowników banku. Wszyscy przeżyli. Następnie wrócił na 44 piętro żeby sprawdzić, czy nikt nie został w pomieszczeniach – i tam zginął. Partner, z którym żył od 26 lat, nie miał wówczas – 17 lat temu – prawa do odszkodowań dla bliskich ofiar zamachu.

Geje (i lesbijki) są ochroniarzami, policjantami, żołnierzami, a także – czasem – bohaterskimi cywilami, którzy ratują innym życie, narażając lub tracąc życie własne. Walczyli w I i II wojnie światowej, w narodowych powstaniach, działali w konspiracji. I to w konspiracji podwójnej: kryjąc się przed wrogami i, w inny, bardziej osobisty sposób, przed sojusznikami. Jeśli nie znamy dziś tych historii, a raczej: tego oblicza tych historii, to po pierwsze dlatego, że zakonspirowali się tak dobrze, a po drugie – bo najdrobniejsze sugestie, że mogło być inaczej, są witane z furią, jak było to w przypadku „Zośki” i „Rudego”.

Ale Bartosz Niedzielski żył w innych czasach i dziś możemy powiedzieć, że był nie tylko bohaterskim Polakiem, ale również bohaterskim gejem, który za ocalenie zupełnie obcych ludzi, chroniących się w strasburskim klubie, zapłacił najwyższą cenę. Więc na drugi raz, koledzy heterycy, darujcie sobie te heheszki o rurkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz