sobota, 8 grudnia 2018

Polska i Węgry razem przeciwko LGBT


Hasło austriackiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej brzmi: „Europa, która chroni". Niestety, są dwa kraje, które bardzo nie chcą, żeby chroniła osoby LGBT+.

Polska i Węgry zablokowały wspólne oświadczenie ministrów pracy i polityki społecznej krajów UE, dotyczące promowania równości płci w epoce cyfrowej. Dlaczego? Bo znalazł się tam straszliwy skrót „LGBTIQ". Polskim i węgierskim przedstawicielom w Radzie Unii Europejskiej nie spodobało się, że oświadczenie wzywało kraje UE do „stworzenia bezpiecznej, wolnej od dyskryminacji przestrzeni on-line dla wszystkich [...] w tym młodych osób o niskim statusie społeczno-ekonomicznym, [...] młodych osób wywodzących się z mniejszości etnicznych [...], młodych osób z niepełnosprawnościami i [...] młodych osób LGBTIQ". Czyli, mówiąc prościej, oba kraje nie zgodziły się, by np. walczyć z homofobicznym hejtem w sieci, którego ofiarami padają najmłodsi.

Wyjaśnienie było takie, jak zwykle - Polska i Węgry to „społeczeństwa konserwatywne". Jak rozumiemy, w mniemaniu naszych „przedstawicieli" słowo „konserwatywne" znaczy tu „przyzwalające na prześladowania słabszych".

Ktoś mógłby powiedzieć, że oświadczenie zablokowane przez Polskę i Węgry i tak nie miało szczególnie wielkiej mocy sprawczej. Hejt w sieci będzie przecież istniał jeszcze długo, nie jest to problem, który da się rozwiązać za pomocą deklaracji, nawet jeśli nakłada ona pewne zobowiązania na kraje członkowskie. Pamiętajmy jednak, że postępowanie „naszych przedstawicieli" szkodzi postrzeganiu Polski w Unii Europejskiej. Do tego, powołując się na „konserwatyzm" lekceważąc niemałą część społeczeństwa, która bez względu na poglądy i polityczne etykietki akceptuje osoby LGBT+ i dostrzega, że są one dyskryminowane. Problemem nie jest więc tylko zablokowanie oświadczenia. Problemem jest, że cudza homofobia znowu idzie na nasze konto i kompromituje nas wszystkich - Miłość Nie Wyklucza.

To było bardzo pocieszające, że zobaczyliśmy dzisiaj, jak większość państw członkowskich wnosi dzisiaj swój wkład, wyraźnie i zdecydowanie dając do zrozumienia, że wykluczanie społeczności LGBTIQ spod ochrony przed dyskryminacją jest nieakceptowalne – powiedziała Evelyne Paradis, dyrektor wykonawcza organizacji ILGA-Europe. – Chcielibyśmy podziękować wszystkim państwom członkowskim, które powstrzymały to działanie, będące przecież wyraźnym krokiem wstecz od zobowiązań traktatowych UE i za to, że uzgodniły tekst w obrębie instytucji UE – dodała.

Przez ostatnie dwa lata Polska i Węgry kilka razy otwarcie wezwały do tego, by wykluczyć społeczność LGBT z ochrony UE, najpierw przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, potem przed Radą Europejską.

– Bardzo ważne jest to, że państwa członkowskie wyraźnie powiedziały, że to jest nieakceptowalne. Tym działaniem niefortunnie udowodniono, że wnioski Rady nie mogą zostać zaadaptowane i UE nie może być zakładnikiem dwóch krajów ani być zmuszona do zdemontowania zatwierdzonych standardów antydyskryminacyjnych – skomentowała sprawę rzecznik ILGA-Europe Katrin Hugendubel.

ILGA-Europe będzie dalej budować wsparcie, które zaprezentowała wczoraj i będzie kontynuować prace z państwami członkowskimi i instytucjami europejskimi w celu zapewnienia, że cała podstawa Europejskiej Karty Praw Podstawowych jest chroniona w trakcie ustalania europejskiej polityki. Stanowcze zaangażowanie Rady Europejskiej w formie strategii ochrony praw społeczności LGBTI na następną kadencję będzie sposobem na wypełnienie luk w polityce antydyskryminacyjnej wobec społeczności LGBTI - Trans Fuzja.

Holenderski minister ds. Społecznych i zatrudnienia, Wouter Koolmees, był jednym z wielu krytykujących Polskę i Węgry. "Integracja LGBTIQ i równość to podstawowe wartości Unii Europejskiej. Nigdy nie pójdziemy na kompromis wobec naszych zasad. To nie jest temat do dyskusji i nigdy nie powinno być problemem dla żadnego państwa członkowskiego. Dlatego cieszę się, że odniesienie "LGBTQ" wraca do tekstu. Chociaż żałuję, nie byliśmy w stanie przyjąć ich jako konkluzję Rady."

19 krajów UE podpisało wspólny dokument, w którym zadeklarowano wsparcie dla praw LGBTI. Wzywają UE, aby nadal zapewniała pełną ochronę praw LGBTI.

Chociaż nie jest to prawnie wiążące, w dokument wzywa się Komisję Europejską do podjęcia działań w związku z obecną listą działań UE i do przyjęcia silnej, unijnej strategii LGBTI.

Rząd maltański podobnie skrytykował Polskę i Węgry. Tradycyjny katolicki kraj, Malta bardzo się rozwinęła w zakresie praw LGBTI w ostatnich latach. Obecnie jest powszechnie uznawana za najbardziej postępowy w Europie praw dla osób LGBTI - w tym zakaz tzw. Terapii konwersyjnej.

Pozostałe kraje podpisali to: Czechy, Włochy, Francja, Słowenia, Niemcy, Belgia, Luksemburg, Holandia, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Wielka Brytania, Irlandia, Finlandia, Szwecja, Dania, Estonia i Cypr.

"Bardzo pocieszające było obserwowanie przez większość państw członkowskich Unii i wyraźne i zdecydowane mówienie o tym, nie uznanie osób LGBTIQ za grupę chronioną jest niedopuszczalne" - powiedziała Evelyne Paradis, z ILGA-Europe.

"Chcielibyśmy podziękować wszystkim państwom członkowskim, które wypowiedziały się i protestowali przeciw zmianom która oznaczałaby wyraźny krok wstecz od zobowiązań traktatowych UE i uzgodnionego tekstu w instytucjach UE".

W związku z próbami usunięcia odniesień do LGBTIQ przez Polskę i Węgry, z ILGA-Europe, Katrin Hugendubel, powiedziała: "UE nie może być zakładnikiem dwóch krajów i być zmuszona do zniesienia uzgodnionych standardów niedyskryminacji". (GayStarNews)

Unijna rada ministrów pracy i polityki społecznej miała w czwartek przyjąć jednomyślnie dokument pod nazwą “Wnioski dotyczące równości płci, młodzieży i cyfryzacji”. Pod tą nazwą kryje się szereg rekomendacji, jak zwiększać umiejętności młodych ludzi poruszania się po sieci, ale też jak chronić grupy bardziej wrażliwe. Wymieniono w nim liczne grupy społeczne, jak np. mniejszości etniczne, religijne, osoby niepełnosprawne itp. Ale kontrowersje wzbudziło określenie mówiące o konieczności walki z dyskryminacją społeczności LGBTI. Na użycie tego sformułowania nie zgodziły się Polska i Węgry. Przewodnicząca pracom UE Austria próbował ratować dokument i przedstawiła kompromis, który zawierał sformułowanie o innej “orientacji seksualnej”. Ale to z kolei wywołało gwałtowny sprzeciw pozostałych państwa UE. Został przyjęty jako “wnioski Prezydencji”, pod którymi podpisało się 27 państw UE.

Po drugiej stronie państwa wskazywały, że termin LGBTI jest powszechnie uznany i wyrzucenie go z tekstu jest przekroczeniem czerwonej linii. - Ironią jest, że w tym dniu nie możemy używać takiego sformułowania, tyle lat po wprowadzeniu zakazu dyskryminacji na tym tle - powiedziała przedstawicielka Malty. Jak zauważyła Irlandka wyrzucenie tego określenia z tekstu już samo w sobie jest przejawem dyskryminacji i byłoby bardzo złym sygnałem dla opinii publicznej. - Poparcie i uznanie dla tej społeczności jest jedną z wartości, na której zbudowane jest nasze społeczeństwo - argumentował z kolei Grek. Pozostałe wypowiedzi były w podobnym duchu: zdziwienia, że ktoś kwestionuje obiektywnie istniejący termin. I niezgody na to, żeby podważać wspólne europejskie wartości.

To kolejny w ciągu kilku miesięcy ostry spór z udziałem Polski o prawa mniejszości seksualnych. Poprzednio w październiku z polecenia Zbigniewa Ziobro na radzie ministrów sprawiedliwości Polska zablokowała doroczny unijny raport o sytuacji praw podstawowych w UE, zwany formalnie konkluzjami o stosowaniu Karty Praw Podstawowych UE w 2017 roku. Też został on przyjęty jako wnioski Prezydencji. (Rzeczpospolita)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz