Mt 12, 1-8
Gazeta Wyborcza: Moim zdaniem uprawniony jest tylko jeden. Państwo nie powinno tworzyć prawa, które tej części społeczeństwa utrudniałoby lub uniemożliwiałoby życie w zgodzie ze swoim sumieniem. Ale tylko tyle.
Tworzenie przepisów, które nakładałoby obowiązek życia zgodnie z zasadami głoszonymi przez kościół na obywateli o innym światopoglądzie jest niedopuszczalnym rozszerzeniem tej zasady.
W przypadku aborcji, in vitro, małżeństw w obrębie jednej płci i innych wrażliwych etycznie zagadnień, jedynym powodem ustanowienie lub nie ustanowienia prawa regulującego te materie powinno być dobro publiczne.
Dobro rekonstruowane na postawie Konstytucji RP.
Sprowadzając rzecz całą na poziom praktyki można zadać pytanie, czy brak regulacji dotyczącej zapłodnienia in vitro zmusza osoby niechętne tej metodzie do jej stosowania? - Oczywiście nie. Obywatele ci mogą żyć tak, jakby formalny zakaz istniał. Mogą żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Taki test można wykonać w przypadku każdej wrażliwej kwestii.
Zgodnie z preambułą - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej została ustanowiona "jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot."
Czy narzucanie zachowań niezgodnych z przekonaniami części obywateli jest wyrazem poszanowania wolności? Czy możliwość życia zgodnie z własnym sumieniem jednej grupy społecznej, nawet bardzo licznej, a ograniczenie takiego prawa innym grupom jest wyrazem poszanowania sprawiedliwości? I gdzie tu w praktyce mamy do czynienia z pomocniczością państwa, umacniającą uprawnienia obywateli i ich wspólnot, skoro nieustannie podejmowane są próby ubezwłasnowolnienia obywateli w praktycznym prawie do wolności sumienia.
Próba narzucenia zakazu stosowania metody zapładniania in vitro skutecznie odbiera to prawo osobom, które w zgodzie z własnym sumieniem, mają przekonanie, że jest to moralnie dobra metoda.
W Konstytucji zapisano także, że "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym." Traktujmy poważnie te przepisy.
W przypadku kwestii wrażliwych nie tylko warto, ale także należy przeprowadzić prosty test, czy wprowadzenie przepisów wynikających z określonego światopoglądu, nakazujących, lub zakazujących określonych zachowań rzeczywiście spełnia postulat bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych?
Ważna uwaga. Neutralność światopoglądowa państwa nie oznacza świeckości państwa. Oznacza, że kwestiach światopoglądu państwo nie zabiera głosu ani nie wspiera (wprost lub pośrednio) żadnego światopoglądu, pozostawiając te sprawy samym obywatelom. Oznacza, że prawo jest konstruowane przy zachowaniu postulatu równości obywateli ze względu na posiadany światopogląd lub wyznawaną religię.
Nikt nikomu nie narzuca żadnych praw i nakazów - każdy ma prawo żyć jak chce, tylko nie rozumiem jednej rzeczy w tym naszym pokręconym kraju. Jeśli ktoś "dokuczy" jakiejś mniejszości narodowej, sekcie, czy wyznawcom innej religii to od razu robi się w okół tego wielkie halo. W przypadku Chrześcijaństwa jest już inaczej, można pluć na katolików, deptać ich, a jak dopominają się o coś co im się należy to wtedy jest wielkie społeczne oburzenie....
OdpowiedzUsuńJakieś dziwne rozdwojenie jaźni występuje w naszym narodzie.