Mk 6,1-6
David Berger Fot. Forum |
David Berger mówi, że nie znał paraliżującego uczucia strachu i przeraził się nie na żarty, kiedy po raz pierwszy doświadczył go na własnej skórze. W sierpniu ubiegłego roku wybrał się do parku na nocny spacer z psem. Nagle usłyszał za plecami odgłos zbliżających się kroków. Stawały się coraz szybsze. Berger poczuł na plecach lodowate mrowienie. Najpierw zastygły mu mięśnie szyi, a potem całe ciało. Wtedy zrozumiał, czym jest strach. Kroki ucichły, ale lęk pozostał.
Teolog otwarcie opowiada o motywach brzemiennej w skutkach decyzji. Pewnego dnia postanowił skończyć z obłudą i otwarcie mówić o tym, co czuje, co go martwi i boli. Zrozumiał, że żyjąc w zakłamaniu wyrządza ogromną krzywdę sobie i najbliższemu otoczeniu. Dlatego pewnego kwietniowego dnia 2010 roku wyznał w artykule prasowym: "Jestem gejem". Pół roku później artykuł rozrósł się do trzystustronnicowego bestsellera, w którym Berger rozprawił się z własnym zakłamaniem oraz z hipokryzją i obłudą Kościoła katolickiego. Od tego czasu otrzymuje mniej lub bardziej zawoalowane pogróżki.
Jedną z pierwszych gróźb był link do filmiku wideo, opatrzony komentarzem: "Oto, co z tobą zrobimy". Na filmie było widać bandę skinheadów katującą Afrykańczyka. Anonimowy internauta napisał o Bergerze na forum dyskusyjnym: "Takie kreatury, jak ty nie mają prawa do życia". Tuż przed Bożym Narodzeniem teolog dostał następujący mail: "Panie Berger, jest pan hańbą dla naszego świętego Kościoła!!!! Skończ pan z opluwaniem naszej wiary w mediach!!!! Ostrzegam pana!!!! Znam kilku gości, którzy niedługo zrobią z panem porządek!!! Proszę jak najszybciej przeprosić duchownych i wycofać oskarżenia pod adresem Kościoła!! Zrozumiano??ę. Teolog przekazał mail policji. Wkrótce jego książka zostanie przeniesiona na ekrany kin. Czy wtedy autora zaleje kolejna fala ziejących nienawiścią pogróżek?
43-letni doktor teologii i filozofii jest nauczycielem niemieckiego w jednej z kolońskich szkół średnich. Od 22 lat żyje w wolnym związku z tym samym partnerem, co nie przeszkadza mu nawiązywać przelotne romanse z innymi mężczyznami. Tłumaczy, że wierność można wyrażać w inny sposób. - Wiara pogłębiła nasze uczucie. Uważam, że żyję w przykładnym związku - przekonuje Berger i zapewnia, że nie ma nic do ukrycia.
Jesienią ubiegłego roku partner Bergera surfował na portalu gejowskim Gay Romeo. Portal wymaga od każdego użytkownika uprzedniego zarejestrowania. Przyjaciel Bergera zaniepokoił się, że na profilu Davida przez wiele godzin widniała ikonka z komunikatem: "zajęty". Tymczasem on wiedział, że Berger nie surfował na forum, bo w tym czasie pracował w szkole. Zatem ktoś niepowołany włamał się na konto Bergera. Niedługo po incydencie informacje osobiste z profilu teologa pojawiły się na portalu kreuz.net, tytułującym się "Wiadomości katolickie".
Na jednym ze zdjęć widać nagiego Bergera, tylko czarny pasek zasłania przyrodzenie. Oprócz fotografii zamieszczono intymne informacje o jego seksualnych upodobaniach. Berger czym prędzej usunął swój profil z portalu Gay-Romeo, aby uchronić się przed dalszym wyciekiem danych. Wykradziony profil nadal można oglądać na katolickim portalu informacyjnym, który piętnuje homoseksualistów pokroju Bergera jako zboczeńców i degeneratów.
Ecce homo! Oto człowiek! Słowa te wypowiedział Piłat na widok ubiczowanego Jezusa z koroną cierniową na głowie. Homofobi mówiąc o homoseksualistach także często używają określenia homo. Biskupi niemieccy zdystansowali się od od portalu mieniącego się katolickim. "Nagonka zainicjowana przez portal nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim wyobrażeniem o człowieku, z naukami Kościoła katolickiego oraz z zasadami demokracji" - oświadczył ordynariat arcybiskupi w Monachium. Zaś przedstawiciel diecezji trewirskiej dodał: "Prowadzona na stronach portalu kreuz.net celowa nagonka na wybrane osoby nie ma równych sobie pod względem niegodziwości. Ton twórców kreuz.net jest agresywny, obraźliwy i pogardliwy, dlatego absolutnie nie do zaakceptowania z chrześcijańskiego punktu widzenia". Jednym słowem opinie wyrażane na portalu nie mają nic wspólnego ze stanowiskiem Kościoła. Biskupi nie chcą mieć także nic wspólnego z Bergerem. Nie dość, że jest homoseksualistą, to jeszcze miał czelność przyznać się do tego publicznie.
Złamanie hasła do profilu Bergera nie było trudnym zadaniem. Wiele osób używa jako hasła imion bliskich osób, dzieci albo ukochanej babci. Hasło Bergera brzmiało: "Akwin", ponieważ od młodości pasjonował się dorobkiem średniowiecznego filozofa Tomasza z Akwinu. Teolog zyskał rozgłos dzięki esejom poświęconym najwybitniejszemu myślicielowi w dziejach chrześcijaństwa. Konserwatywny teolog chętnie powołuje się na słowa Tomasza z Akwinu. To on jest autorem słów, że "kobieta jest poddana mężczyźnie ze względu na słabości swej natury i ze względu na moc umysłu i ciała mężczyzny”, ale także zdania, że "wszystko co jest wbrew sumieniu, jest grzechem".
Jeszcze długo wydziały teologiczne będą umieszczać na listach lektur dla studentów prace naukowe Bergera, poświęcone myśli Tomasza z Akwinu, choć arcybiskup Kolonii pozbawił teologa prawa nauczania religii i zwolnił z uczestnictwa w pracach watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Jak na osobę świecką David Berger wspiął się bardzo wysoko po szczeblach kariery w instytucjach kościelnych. W wieku 35 lat otrzymał tytuł profesora na Papieskiej Akademii św. Tomasza z Akwinu, w 2009 roku Kongregacja Nauki Wiary poprosiła go o opiekę merytoryczną na dwoma czasopismami kościelnymi. W specjalnym piśmie wyrażono nadzieję, że teolog wykona "ważne zadanie" wyznaczone przez Rzym ze "szczególną rozwagą i dyskrecją".
Tezy teologiczne głoszone przez Bergera były wodą na młyn reakcyjnych kręgów duchowieństwa. Teolog reprezentował konserwatywny odłam hierarchii katolickiej, opowiadającej się za odprawianiem mszy po łacinie, dalszym ograniczeniem praw świeckich i kobiet w Kościele. Młody teolog starł się ostro z myślicielem Karlem Rahnerem, oskarżając duchownego o kacerstwo.
O względy Bergera zabiegali tradycjonaliści z Bractwa św. Piusa i ultrakonserwatywne duchowieństwo do czasu aż teolog publicznie ujawnił swą orientację seksualną i opublikował książkę, która sprzedaje się najlepiej ze wszystkich jego prac naukowych. Berger świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że żaden profesor teologii nie umieści jego zwierzeń na liście lektur dla studentów, chyba, że zechce stracić pracę. Książka pod tytułem "Święta iluzja. Gejowski teolog w Kościele katolickim" (”Der heilige Schein. Als schwuler Theologe in der katholischen Kirche“) ukazała się jesienią 2010 roku.
Książka doczekała się już siódmego wydania. Berger opisuje swą karierę konserwatywnego katolika i teologa. Już będąc nastolatkiem fascynowały go chorały gregoriańskie, śpiewane przez jego rówieśników podczas mszy. Z pasją kolekcjonował szaty liturgiczne. Nie został księdzem, bo nigdy nie mógłby zaakceptować celibatu. Mimo to teolog świecki zrobił w Kościele katolickim zawrotną karierę. Berger często przyjeżdżał do Rzymu ze swym partnerem życiowym. Milcząco tolerowano obecność przyjaciela w charakterze rzekomego kuzyna i kwaterowano w przyległym pokoju.
Kościół katolicki nie wypada najlepiej na kartach książki teologa. Jeśli wierzyć Bergerowi wielu księży jest homoseksualistami, a Kościół roi się od hipokrytów, prowadzących podwójne życie. (...) Teolog twierdzi, że im głębiej zanurzał się w reakcyjnym bagnie, tym gwałtowniej przeżywał własną seksualność. A im lepiej poznawał konserwatywne kręgi duchowieństwa, tym spotykał więcej homoseksualistów w sutannach. - Jeżeli młodzi duchowni oblekają się w maskę skrajnego konserwatyzmu, tym większe prawdopodobieństwo, że są gejami - przekonuje Berger, odwołując się do własnych doświadczeń z kapłanami.
Na przykładzie seminarium duchownego w St. Pölten teolog zdradza kryteria stosowane przez Kościół w celu wysondowania, którzy z przyszłych kapłanów wykazuje skłonności homoseksualne. Seminarium w Dolnej Austrii trafiło na czołówki gazet po ujawnieniu homoseksualnych wybryków seminarzystów i ich przełożonych. Otóż kleryk upoważniony do zdemaskowania potencjalnej "cioty" stosował bardzo uproszczone kryteria m.in. upodobanie do różowego koloru, zniewieściały uścisk dłoni, używanie perfum i wieszanie w pokoju zdjęć z własnym wizerunkiem. David Berger z powodzeniem zdałby egzamin, bowiem wita się silnym uściskiem dłoni, nie gustuje w perfumach, a elegancki wystrój mieszkania wskazuje na dobry gust właściciela. W gabinecie próżno szukać zdjęć z jego podobizną. Jedynie w przedpokoju wiszą artykuły prasowe poświęcone jego osobie.
Czy David Berger jest pozerem, łasym na poklask mediów? Nawet umiarkowani przedstawiciele duchowieństwa katolickiego wyrażają wątpliwości co do postawy teologa. Krytykują, że chętnie eksponuje własną osobę. Wytykają, że w czasie papieskiej wizyty w Berlinie pojawiał się publicznie w towarzystwie najzacieklejszych przeciwników Benedykta XVI. Zarzucają, że pozwala sobą manipulować przez ateistów z Fundacji Giordano Bruno, reprezentującej zapatrywania dalekie od ideologii Kościoła. Z drugiej strony David Berger nieustannie podkreśla, że nadal jest katolikiem. Podobnie jak wielu gejów chodzi na mszę trydencką, zafascynowany jej pompatyczną oprawą, ale od strony duchowej bardziej mu odpowiadają relacje z Bogiem z perspektywy protestantyzmu.
Obecnie Berger stał się celem ataków nie tylko ze strony portalu kreuz.net. Także portal kath.net potępia teologa i przedstawia jako oszusta, który bezprawnie przywłaszczył sobie tytuł ”konsultora” watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. - Nigdy nie używałem tego tytułu - zapewnia Berger. Po wystąpieniu publicznym teologa w listopadzie ubiegłego roku w Palatynacie Górnym, diecezja ratyzbońska umieściła na portalu kath.net link pod tytułem ”Hipokryzja jako narzędzie walki z Kościołem”, w którym wyliczono niektóre zarzuty pod adresem teologa.
Berger otrzymuje nie tylko pogróżki. Pisze do niego wielu kapłanów. Po opublikowaniu książki dostał wiele listów z podziękowaniami za przełamanie kolejnego tabu i ujawnienie stosunków panujących w Kościele. Berger pozwala rzucić okiem na prywatną korespondencję, aby pokazać, że niekiedy otrzymuje bardzo dwuznaczne propozycje. Pewien młody kapłan - w internecie można zobaczyć jego zdjęcie w koloratce - opisuje Bergerowi kilka praktyk seksualnych. W kolejnych mailach duchowny staje się coraz bardziej natarczywy, aż w końcu otwarcie proponuje wyrafinowane igraszki miłosne. Wtedy Berger postanawia przerwać korespondencję i odpisuje: "Raczej nie jestem zainteresowany. Ten etap życia mam już za sobą".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz