środa, 2 listopada 2011

Deutsche Welle: Jak niemiecki Kościół zarabia na erotyce

Hipokryzja po katolicku, afera w niemieckim kościele znowu. Jak pisze Deutsche Welle:

 Wielka, niemiecka grupa wydawnicza Weltbild ma swej ofercie internetowej ponad dwa i pół tysiąca książek z gatunku erotyki. Problem polega na tym, że należy ona w całości do... niemieckiego Kościoła katolickiego. Od dłuższego czasu wzburzeni katolicy, zarówno indywidualnie jak i zbiorowo, przesyłali listy protestacyjne i dokumenty dowodzące jednoznacznie, że spora część oferty internetowej tego wydawnictwa jest poświęcona erotyce.

O tym, że w ofercie augsburskiej firmy wydawniczo-dystrybucyjnej Weltbild znajdują się liczne tytuły z pogranicza erotyki i pornografii mówiło się od lat. No cóż, to samo można powiedzieć o wielu innych oficynach, dysponujących katalogiem online i prowadzących sprzedaż wysyłkową. Weltbild nie jest jednak zwykłą firmą. Po pierwsze: to druga co do wielkości, po korporacji Amazon, księgarnia internetowa w Niemczech, a po drugie - co w tym przypadku najważniejsze - należy w stu procentach do niemieckiego Kościoła katolickiego.

Pecunia non olet?

To pytanie nabrało aktualności po opublikowaniu z okazji tegorocznych Międzynarodowych Targów Książki we Frankfurcie nad Menem przez fachowy magazyn branżowy "Buchreport" (Przegląd księgarski) artykułu z informacją, że wydawnictwo Weltbild, należące do 12 biskupstw, Związku Diecezji Niemieckich i Duszpasterstwa Wojskowego Berlina, a więc na wskroś katolickie, zarabia na pornografii.

Magazyn "Buchreport" poinformował, że po wejściu na stronę weltbild.de i wpisaniu w odpowiedniej rubryczce hasła "erotyka", otrzyma się ofertę ponad 2.500 artykułów, w znakomitej większości książek, których tytuły nie budzą cienia wątpliwości co do ich treści.

Ta wiadomość, powtórzona i rozpowszechniana także za pośrednictwem kościelnej platformy internetowej kath.net, wywołała zrozumiały niepokój i zamieszanie w diecezjach i w Konferencji Episkopatu Niemiec. Zapowiedziano pilne i dogłębne wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie stosownych konsekwencji.

Za późno?

Dlaczego dopiero teraz? Wydawnictwo Weltbild należy do Kościoła od trzydziestu lat. Jego profil powinien być zatem biskupom dobrze znany. Od dłuższego czasu wzburzeni katolicy, zarówno indywiduwalnie jak i zbiorowo, przesyłali na ich ręce listy protestacyjne i dokumenty dowodzące jednoznacznie, że spora część oferty internetowej tej oficyny, poświęcona erotyce, sensacji, satanizmowi, przemocy, magii, ezoteryce i technice militarnej nie da się pogodzić z oficjalną nauką Kościoła.

Dwa duże stowarzyszenia katolickie: Forum Katolików Niemieckich, zrzeszające ponad 40 wspólnot i organizacji konserwatywnych oraz Wspólnota Akcji Katolickiej Świeckich i Duchownych w roku 2005 i 2008 przesłały obszerną dokumentację, potwierdzającą zasadność zarzutów, podnoszonych przez krytyków oferty rynkowej wydawnictwa. Dokumentacja, przesłana wiosną 2008 roku do wszystkich diececji niemieckich liczyła pełne 70 stron.

Reakcja biskupów daje do myślenia. Adresaci krytycznych listów otrzymywali z reguły standardową odpowiedź: "Potwierdzamy otrzymanie Pana/Pani listu, którego treść ksiądz biskup przyjął do wiadomości. Zapewniamy, że ksiądz biskup zajmie się podniesionymi przez Pana/Panią sprawami".

Nie wszyscy mieli jednak aż tyle szczęścia. Ponad połowa biskupów niemieckich nie zareagowała w ogóle na wysłane do nich listy i dokumentację, i zachowała także kamienne milczenie później, kiedy nieustępliwi aktywiści inicjatywy "Katholisches! Weltbild" ("Katolicki! Weltbild") nie dawali za wygraną i dalej bombardowali ich listami protestacyjnymi.

Fakty i liczby

Wydawnictwo Weltbild zatrudnia 6.400 pracowników, a jego roczne obroty wynoszą około miliarda siedmiuset milionów euro. O jego sile świadczy wykupienie w kwietniu tego roku od wydawnictwa Bertelsmanna polskiego wydawnictwa Świat Książki. Każdy, kto wejdzie na stronę weltbild.pl i wystuka w rubryce "wpisz słowo kluczowe lub numer produktu" hasło "erotyka" i kliknie w zaznaczony kolorem czerwonym klawisz "szukaj", przekona się, że znajdzie 47 pasujących do zapytania produktów (wynik z niedzieli 30.10, godzina 13:00).

Wynik podobnej operacji przeprowadzonej na niemieckiej stronie weltbild.de może okazać się zaskoczeniem. Nie ma żadnych informacji o ilości artykułów odpowiadających zadanemu hasłu, a miało być ich przecież ponad dwa i pół tysiąca! Co się stało?

Treść oferty online ustala wspólnie wydawnictwo Weltbild i współpracująca z nim duża, prywatna sieć 35 księgarni Hugendubel. Do tej pory na zarzuty, że są w niej materiały, które można uznać za pornografię, reagowano standardowo przerzucając odpowiedzialność na drugiego partnera, podkreślając przy tym stale, że wydawnictwo stosuje filtr wyłapujący niestosowne treści. Nie był on zbyt szczelny, ale teraz - jak widać - chyba go pospiesznie uszczelniono.

***
Kościół katolicki który naucza czystości i seks jest zły, walczy z pornografią ale sam handluje z pornografią. Wiemy czemu walczy tak z innymi porno filmami po sami, mają filmy takie i boją się konkurencji przez to pod przykrywką moralności walczą z pornografią, a rzeczywistość jest inna.

Tak samo z świętość małżeństwa ale sami nie znają się na małżeństwie żyją sobie jak chcą, z nam kilkunastu księży którzy jawnie uprawiają seks z kobietami i nie którzy mają nawet dzieci z nimi. To naprawdę jest obrzydliwe publicznie mówią o moralności i o wartością ale ich prawdziwe życie jest gorsze niż ty którzy poniża.

1 komentarz: