Kultura queer przez dekady była barwnym, choć podziemnym fenomenem — wspólnotą gejów, drag queens i lesbijek, które znajdowały schronienie w miejscach, gdzie mogły swobodnie spotykać się i flirtować, unikając jednocześnie policyjnych nalotów. W latach 60. i 70. takie miejsca były jedyną przestrzenią dla społeczności LGBTQ+.
W 2024 roku gejowskie miejsca spotkań przeniosły się do przestrzeni cyfrowej, jednak daleko im do inkluzywności. Dominują takie aplikacje takie jak Grindr, które umożliwiają użytkownikom określenie swojego „plemienia” w zależności od typu sylwetki i zainteresowań. Co więcej, aplikacje te pozwalają filtrować profile według wieku, rasy, wagi i innych cech.
Dlaczego aplikacje zdominowały gejowskie randkowanie?
Przejście do cyfrowego świata jest logiczne, zwłaszcza poza dużymi miastami, gdzie odległości między gejami bywają ogromne. Przed erą internetu znalezienie partnera wymagało nie tylko pokonania tych dystansów, ale też upewnienia się, czy dana osoba jest queer. Owszem, istniały bary gejowskie, lecz oferowały ograniczone możliwości wyboru.
Powstanie Grindr w 2009 roku zrewolucjonizowało ten świat. Jak czytamy na jego stronie: „Grindr to najpopularniejsza sieć społecznościowa dla społeczności LGBTQ+, z ponad 13 milionami aktywnych użytkowników miesięcznie na całym świecie.”
Byłem jednym z nich. Uwielbiam randkowanie w świecie cyfrowym i przez lata miałem konta na wielu aplikacjach. Ale dwa tygodnie temu postanowiłem spróbować życia bez Grindra i całej reszty. Chciałem odkryć, czy mogę poznać mężczyzn w sposób, w jaki robili to moi poprzednicy — bez technologii. Oto czego się nauczyłem.
1. Sauny mają zniżki dla osób poniżej 25 roku życia
Dowiedziałem się o tym przypadkiem, odkrywając, że większość klientów jest w starszym wieku. Nie powstrzymało mnie to jednak przed wizytą w nocnej saunie o 23:00.
Odcięcie się od aplikacji szybko uświadomiło mi ich potężną moc uzależniającą. Grindr sprawia, że myśl o randkowaniu towarzyszy Ci wszędzie — w sklepie spożywczym, przy jedzeniu burgera czy robieniu prania.
2. Nie pij drinków od nieznajomych w saunie
Zasada, której nauczyłem się na imprezie dwa lata temu, gdy zamiast napoju trafiłem na GHB, czyli tzw. pigułkę gwałtu. To substancja, która w połączeniu z alkoholem bywa śmiertelna.
3. Świat wokół Ciebie staje się bardziej wyrazisty
Los Angeles może nie jest najpiękniejszym miastem na świecie, ale ma swoje uroki. Spędziłem dzień na molo w Santa Monica, nie myśląc ani razu o Grindrze. Bez ciągłych powiadomień naprawdę poczułem, że jestem tu i teraz.
4. Doceniasz swoje ulubione bary gejowskie
Bez aplikacji zacząłem czuć się samotny. Trafiłem do baru L.A. Eagle i... zacząłem rozmowy z ludźmi. Odkryłem, jak bardzo geje potrzebują siebie nawzajem — nie tylko dla seksu, ale też dla rozmowy i zrozumienia wspólnych doświadczeń.
5. Flirtowanie na żywo jest lepsze
Bez wsparcia technologii musiałem nauczyć się odwagi. W jednej z restauracji w West Hollywood rozpocząłem rozmowę z przystojnym kelnerem. Efekt? Prawdziwa interakcja, która zakończyła się nie tylko przygodą, ale także nawiązaniem nowej znajomości.
Czego się nauczyłem?
Po miesiącu bez aplikacji wróciłem na Grindr, ale korzystam z niego mniej. Spotykanie ludzi na żywo jest trudniejsze, ale bardziej satysfakcjonujące. Aplikacje nie są złe — po prostu digitalizują to, co od zawsze było częścią naszej kultury.
Każda forma łączenia ludzi, czy to Grindr, bary czy sauny, jest warta docenienia, bo pokazuje, jak bardzo siebie potrzebujemy. W końcu to, co naprawdę się liczy, to relacje, które budujemy — niezależnie od tego, jak się zaczynają.
Eksperyment pokazał mi, że technologia, choć wygodna, nie zastąpi w pełni fizycznej obecności drugiego człowieka. Spotkania w rzeczywistości wymagają odwagi, ale dają poczucie spełnienia. Oczywiście aplikacje nie są wrogiem – wiele trwałych przyjaźni i związków, w tym moje, zaczęło się od Grindra. Jednak prawdziwe relacje buduje się również poza ekranem.
Pod koniec eksperymentu wróciłem do aplikacji, ale korzystam z nich rzadziej. Czasem warto spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi i powiedzieć, czego się pragnie – to doświadczenie, które żadna aplikacja nie zastąpi. W końcu gejowska kultura zawsze polegała na poszukiwaniu bliskości, a sposób, w jaki to robimy, jest mniej istotny niż sama potrzeba bycia razem.
Alexander Cheves napisał artykuły o seksie, randkach i związkach dla GC Magazine i jest stażystą w The Advocate.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz