niedziela, 29 listopada 2020

Polska historia nieheteromatywna jak trudna dla wielu - Chopin, Konopnicka, Waldorff, Pułaski, Maria Dulębianka, Krzysztof Kamil Baczyński ...



Wyobraź sobie, że słyszysz pingnięcie Messengera, a tu taka wiadomość: "Jak zawsze, nawet teraz noszę ze sobą Twoje listy. Jakże cudownie będzie dla mnie [...] zapewnić się szczerze, że mnie kochasz, lub przynajmniej spojrzeć na rękę i napis tego, którego tylko ja potrafię kochać!".

Całkiem romantyczne, co nie?

To fragment listu Fryderyka Chopina. Do chłopaka, niejakiego Tytusa Wojciechowskiego.

Ostatnio zrobiło się o listach Chopina głośno, bo pewien szwajcarski dziennikarz ogłosił, że odkrył w nich wątki homoerotyczne, rzekomo dotąd pomijane w tłumaczeniach na języki obce.

Tak naprawdę nic nie odkrył. Listy były znane od lat, można znaleźć je na stronie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.

Po rewelacjach dziennikarza od razu pojawiły się głosy, że to żadna nowość. "Gazeta Wyborcza" cytuje Marcina Majchrowskiego, dziennikarza muzycznego Polskiego Radia, który "z rozbawieniem" mówi: "Ekscytowaliśmy się listami do Tytusa Woyciechowskiego jakieś 28 lat temu, my, młodzi muzykolodzy na Uniwersytecie Warszawskim z drugiego roku studiów".

Do tego nie brakuje głosów, że listów Chopina do Wojciechowskiego nie można uważać za dowód homoseksualizmu czy biseksualizmu kompozytora, bo w tamtych czasach mężczyźni po prostu tak do siebie pisali, okazywali sobie więcej czułości, mogli pozwolić sobie na większą emocjonalność.

Jest tu parę rzeczy do rozpakowania.

Powiedzmy sobie szczerze: nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o Chopinie. Za to dowiedzieliśmy się paru ciekawych rzeczy o naszym społeczeństwie.

Po pierwsze: raz jeszcze widać, że wersja historii, którą się nam od małego opowiada, zupełnie pomija wszelką inność, w tym odmienne orientacje seksualne i tożsamości płciowe.

I dlatego potencjalny homoseksualizm lub biseksualizm Chopina mogą dosłownie wrzeszczeć z kart jego listów, a i tak mało kto je dostrzeże.

Stary transparent z jednej z Parad Równości "Pod Grunwaldem walczyli też geje" nie zainspirował na razie szczególnie wielu historyków. W Polsce nie ma przestrzeni na zadawanie pytań o to, jaką rolę w dziejach odgrywały osoby, które dziś zostałyby zaliczone do społeczności LGBT+. A przez to nikt nie widzi, że słowa typu "dzisiaj będziesz śnić, ze mnie całujesz" (inny cytat z listu Chopina) mogą być czytane jako wskazówka na temat nieheteroseksualności kompozytora.

Pamiętacie może ustalenia naukowców, z których wynika, że Kazimierz Pułaski mógł być osobą interpłciową? (https://www.facebook.com/Miloscniewyklucza/posts/2478937942126811) To bardzo podobny kejs.

Nie chodzi o to, żeby jednoznacznie przypisywać osobom z dawnych epok orientację seksualną czy tożsamość płciową. Często po prostu nie da się tego zrobić, bo brakuje odpowiednich źródeł. Nie twierdzimy też, że "Chopin gdyby jeszcze żył, toby chodził na Parady Równości".

Ale fakt, że w ogóle nie ma tematu, że w Polsce nie ma przestrzeni, by zastanowić się nad odmiennością i różnorodnością w historii, jest kompromitujący dla polskiej nauki, edukacji, dla całego społeczeństwa.

Powinniśmy i powinnyśmy powiedzieć sobie z pokorą: "Nie wiemy wszystkiego na temat przeszłości. Ale z pewnością ludzie, którzy z powodu swojej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej inaczej patrzyli na rzeczywistość, od zawsze współtworzyli świat. Warto szukać ich śladów, warto o nich pytać, bo uczy nas to, że wszystko jest fantastycznie skomplikowane".

Zamiast tego polskie państwo od dawna próbuje wypełniać luki w wiedzy niestrawnymi, prymitywnymi mitami o dzielnych heteroseksualnych bohaterach, którzy kochają matkę i ojczyznę, idą w bój albo piszą mazurki i na emigracji w Paryżu tęsknią za wierzbą płaczącą. Żałosne. Grow up.

Nic dziwnego, że skoro w Polsce historia nikogo niczego nie uczy, zamiast poważnych pytań o orientację seksualną Chopina zostają tylko wypieki na twarzach "młodych muzykologów na Uniwersytecie Warszawskim z drugiego roku studiów".

A więc nie mierzymy się z historią i z całą złożonością świata, bo ustawicznie pomijamy osoby LGBT+. To pierwszy wniosek ze sprawy o "listach Chopina".

Rzecz druga dotyczy argumentu, że "wówczas młodzieńcy tak do siebie pisali". I że listy niekoniecznie świadczą o tym, że Chopina i Wojciechowskiego łączyła miłość erotyczna.

Święta prawda. Ale trzeba zadać sobie pytanie: skoro kiedyś "młodzieńcy tak do siebie pisali", czemu dzisiaj tak nie piszą?

Dlaczego dzisiaj kumpel nie może wyznać kumplowi miłości? Dlaczego wielu facetów boi się tego rodzaju emocji i wypiera je? Dlaczego wszystko, co jakkolwiek może wiązać się z homoseksualnością, traktowane jest jak oskarżenie? Dlaczego budzi lęk?

Homofobia sprawia, że mężczyźni się boją. Że wypierają emocje, bo nie chcą być wzięci za p******. To wyjątkowo wredny element toksycznej męskości, z powodu której wszyscy cierpimy.

Nieważne zatem, czy Chopin był osobą LGBT+. Ale najwyższy czas, aby Polska przemyślała na nowo swoją historię i zaczęła wreszcie dostrzegać różnorodność losów, postaw, emocji, doświadczeń, orientacji i przeżyć, która zawsze była jej częścią.

Bo może dzięki temu prędzej czy później uda nam się zrobić coś z toksyczną męskością. A rozmaici "młodzieńcy" wreszcie zyskają szansę, by być sobą - Miłość Nie Wyklucza.

W Polsce mamy problem naszą historią jeszcze nie tradycyjną, ile razy jest oburzenia prawej strony wmawiają nadal, że Maria Dąbrowska czy Maria Konopnicka nie mogły być lesbijkami. Konopnicka jest używana przez narodowców. 

Mamy piękną historię czy to symbol Warszawy Kolumna Zygmunta, który wielu nie wiedzą co kryje opowieść o homoseksualnej miłości i konflikcie między księciem Władysławem i jego ojcem, królem Zygmuntem III.


Jak Święto Niepodległości, dziś jest wykorzystywane przez faszystów fałszują historie. Pamiętajmy odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918, ponad 100 latach zaborów, dlaczego znikła polska z mapy po miedzy innymi kościół katolickiemu nie spodobała się konstytucja 3 maja, obierało im prawa oni donieśli do Moskwy. 

Pamiętajmy za czasów zaborów osoby homoseksualne były karalne, najgorszej mieli za zaborem rosyjskim. Przed zaborami Polsce nigdy nie było karalność homoseksualizmu jak to inny krajach, powiedzieć byliśmy nie liczny krajów gdzie nie było przestępstwa z powodu orientacji seksualnej. Skrócie Józef Piłsudski nie tylko wyzwolił Polskę, ale też homoseksualistów.

Średniowieczne sądy kościelne mogły skazać sodomitów palić na stosie lub powieszać. Jak to się było w większości krajów Europy katolickiej. Ale nie w Polsce. Nie było kary śmierci za homoseksualizm. Szczególnie data 27 lutego 1493, jest bardzo ważna. Tego dnia, król Jan I Olbracht, oddzielił państwo świeckie oraz kościelne oraz umieścił zakaz ingerencji duchowieństwa w sądach. Do coś dla dziś jak Polscy politycy chcą Polskę zrobić religijną to sprzeczne z naszą historią.

Pierwsze plotki o homoseksualizmie polskich władców już było w 13 wieku o królu Bolesława Śmiałego i Leszku Białym.

Ale największy król homoseksualny Polski był Władysław IV (1595-1648), syn "króla-jezuity" Zygmunta III Waza, był królem Polski i Szwecji, był carem Rosji i Wielkiego Księcia Litewskiego i dodatkowo gejem. Homoseksualizm króla Władysława IV stanowiły tajemnicę na wieki. 

Dodam jak dziś wielkie hallo kościoła ataki na związki homoseksualne jakie to sprzeczne naszą historią. Tylko nasza historia związki homoseksualne ma pełno i to nawet przed zaborami odbywały się "śluby" homoseksualne w kościele.

We wschodniej Polsce, na Litwie, Białorusi i Ukrainie istnieją wiele wspólnych grobów mężczyzn, spędzili swoje Przysięga była długa i pełna ozdobników. Następnie kapłan umieszczał pierścienie na palcach i błogosławił je ponownie, mówiąc: "W imię Boga. Życzę wam wszystkiego najlepszego".  "Nowożeńcy" pocałowali przed ołtarzem i przytulili się, kłaniając przed szlachtą i ruszyli przez kościół, jak to robi dziś wiele par hetero życie razem. Jeśli kościół kiedykolwiek podejmie decyzję wspierania gejów i lesbijek ich związków, to będzie na tyle, aby wrócić do rytuału naszej historii polski.

W 15 wieku Polski, dwóch mężczyzn, tak długo, jak byli szlachtą oczywiście, mogli ożenić się, wiadomo chłopi nie mieli żadnych praw. Stało się to w kościołach katolickich. Uroczystość miała wyjątkowy charakter. 

Mężczyźni trzymali za ręce i uklękli przed ołtarzem. Ksiądz pobłogosławił ich i czytali ceremonialne modlitwy. Następnie obaj deklarowali, że "chcieliby siebie być jak bracia", by utrzymać się w zdrowiu i majątku aż do końca ich życia.


Kiedy Makarewicz Kodeks karny został wprowadzony w 1932 roku, nie było słowa o karze dla homoseksualnych w jego treści. Na ten okres był radykalny lewicowym ruchem. Piłsudski nie chciał karać gejów ze względu na fakt, że był w dobrych stosunkach z Tadeuszem Boya-Żeleńskim. Poetą krakowskim, radykalny anty-klerykalistą i zwolennikiem aborcji, został pierwszym lobbystą gejowskim w Polsce.

Nawet Jerzy Waldorff który jest ikoną polski który żył z swoim partnerem i był paktującym katolikiem. Oboje pochowani razem, mimo wiele lat starzało się wyrywano tabliczkę jego partnera z grobu chciano ukryć byli parą.

Elżbieta Janicka z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk o Tadeuszu Zawadzkim ''Zośka'' i Janie Bytnar ''Rudy'' - łączyła ich homoseksualna miłość. 

 Mamy piękną historie, też bardzo piękne miłości homoseksualne od Dąbrowskiej do Waldorffa itp. Byli wybitnymi osobami, królami, poetami do też osoby homoseksualne budowały Polskę i przez to nie damy się wyrzucić z Polski po to nasz kraj. 

My Polacy/Polki jesteśmy dziwni, nie podtrawimy cieszyć demokracją i różnorodnością, budujemy kraj na kłamstwie które zawsze przynosi katastrofę w tym zabory. W Polsce jest kult osób które nie są dobre do naśladowania jakiś księży którzy molestują dzieci, papieża który ukrywał afery molestujące. 

Mówienie o jakieś "ideologii LGBT" czy "tęczową zarazę" obraża tysiące osób tym Chopina, Waldorffa, Kazimierza Pułaskiego, Marie Konopnicką. 

Jak dwa lata temu podczas nabożeństwa ekumenicznego za niepodległość Polski. Mówił bp Jerzy Samiec, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej i zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce.

"Polska jest ojczyzną dla wszystkich Polaków, bez względu na przekonania czy pochodzenie. Jest ojczyzną dla katolików, ale też dla prawosławnych, ewangelików, mariawitów, baptystów, zielonoświątkowców, adwentystów, świadków Jehowy i chrześcijan ewangelikalnych. Jest ojczyzną dla Żydów, wyznawców islamu, buddystów. Jest ojczyzną dla niewierzących, agnostyków i ateistów. Jest ojczyzną dla osób hetero- i homoseksualnych. Jest ojczyzną dla tych, którzy mają polskie korzenie i dla tych, którzy świadomie wybrali ją jako swoją ojczyznę czasami drugą, ale ojczyznę."

Prawica lubi sobie pisać historię od nowa nawet kłamać na temat Krzysztof Kamil Baczyński, poseł lewicy Adrian Zandberg mówi jak jest. Nawet dodam sam Baczyński nie był taki hetero mówi się był biseksualny. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz