niedziela, 24 czerwca 2012

Słowo Boże na dziś, Wiara i Tęcza - Kobieta, lesbijka, wierząca?

Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: «Tyś Sługą moim, w tobie się rozsławię».  Ja zaś mówiłem: «Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą».  A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela.  I rzekł mi: «To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi».
Iz 49, 1-6 


Pani Agnieszka, katoliczka, żyje w związku homoseksualnym, działa we wspólnocie „Wiara i tęcza”.

Który neguje jednopłciowe związki. Biblii nie można podważyć...

Jest w niej historia o Sodomie i Gomorze...

Bardzo drastyczna...

Ale jednak ludzie tak myślą o homoseksualistach, przeważnie jako o dewiantach. Ja tej historii nie czytam przeciwko sobie. Trzeba zwrócić uwagę na kontekst. Moim zdaniem mowa w niej, m.in., o prawie gościnności i o karze za jego nieprzestrzeganie.

I u świętego Pawła nie brakuje słów potępienia...

W Rzymie panowało rozluźnienie obyczajów, legalna pornografia wychodziła na ulicę. Wiele można by mówić o tamtych czasach. Nie chodziło o potępienie ludzi żyjących w związkach, ale rozwiązłości, która przecież zdarza się także w relacjach heteroseksualnych.

Nie ma Pani niepokojów natury moralnej?

Miałam w młodości. Pochodzę z rodziny ortodoksyjnych katolików. Straszenie piekłem było na porządku dziennym.

Co ze spowiedzią, z komunią?

Przyjmuję komunię, chodzę do spowiedzi, moja partnerka też. Nie rozumiem jedynie tego, że człowiek, który żyje nauką Chrystusa, zamyka przed jakąś grupą Kościół. My chcemy przestrzegać 10 przykazań. Życie na siłę w związku heteroseksualnym to dopiero byłby grzech.

A życie w czystości?

To jest nie do przyjęcia, miłość jest czymś zbyt pięknym w każdym związku...

Jakie słowa słyszy homoseksualista od księży?

Że żyję w grzechu.

Heteroseksualni też grzeszą...

Ale oni zwykle mogą swój związek zalegalizować, a my nie. Nam nikt nie da ślubu. Księża nie mogą inaczej postępować albo nie chcą. Nie z każdym możemy rozmawiać. To kwestia podejścia do wiary. Czy trzymać się ściśle prawa kościelnego, czy robić tak, jak każe Biblia?

Próbują Panią nawracać?

Tak, ale po kilku zdaniach już wiadomo, że ja jestem pewna swego. Mam prawie 40 lat, wiele w życiu przeszłam i moja seksualność nie jest chwilową zachcianką czy młodzieńczym wybrykiem.

"To nie jest takie proste. Sam fakt wyobrażenia sobie seksu z osobą tej samej płci nie oznacza jeszcze homoseksualizmu. W czasie dojrzewania budzi się seksualność, bywa, że ludzie eksperymentują, żyją swawolnie. Mówienie na tym etapie, że ktoś na pewno jest osobą homoseksualną to nieporozumienie! Spotykałam się przez trzy lata z dziewczyną heteroseksualną. Byłyśmy w sobie zakochane. Ona później wyszła za mąż i ma się dziś dobrze. Mam też znajomą, którą ponad 20 lat temu mama chciała leczyć z homoseksualizmu. Dziewczyna dostawała tabletki psychotropowe na zmniejszenie popędu, pokazywano jej zdjęcia nagich kobiet i podłączano ją w tym momencie do prądu. Później pokazywano nagiego mężczyznę, ale już bez prądu... Są też sytuacje, gdy ktoś jest biseksualny i wtedy można go przekonać, że bycie z osoba tej samej płci nie będzie dla niego dobre. Większy problem jest, gdy człowiek neguje swój homoseksualizm. Jest wówczas i leczenie na siłę, i małżeństwo, są dzieci..."

Pani chce mieć dzieci?

Myślimy o tym. Pytanie, kto ma być matką, czy ojciec będzie znany, czy nie, zapłodnienie naturalne, in vitro.

Brak ojca w życiu dziecka nie będzie dla Pani problemem?

Nie będę udawać, że sądzę, że tylko dwie kobiety, czy dwóch mężczyzn są w stanie najlepiej spełnić rolę rodziców. Uczymy się przecież życia od rodziców, od mężczyzny i od kobiety. W związku homoseksualnym ten pierwiastek męski albo żeński jest potrzebny. Spełniliby u nas taką rolę dziadkowie, wujkowie, bracia, przyjaciele albo ojciec, gdyby był znany.

A jak Pani rodzice zareagowali na coming out?

Z matkami jest trudniej, intensywniej to przeżywają, ale i ojcowie bywają histeryczni. Ja o tym nie mówię na siłę, rodzina też nie pyta, ale spotykamy się razem przy różnych okazjach.

Po co więc urządzać parady, skoro nie jest wam źle?

Marsze, parady są po to, żeby było fajnie, żeby pokazać ludziom, że można podchodzić do życia z radością, na wesoło. To rodzaj show, a za nim stoi oczywiście ideologia, która na przestrzeni lat się zmienia. Marsz to świetna zabawa. Nigdy nie zdarzyło się, żeby mnie ktoś wyzwał, szykanował czy dyskryminował.

Czuje Pani akceptację Boga, Jego obecność?

Tak, ona jest wprost namacalna! Fizycznie czuję opiekę Boga. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz