Fot. CHRISTIAN LUTZ ASSOCIATED PRESS |
Żydzi, uciekajcie z Holandii, tu nie ma dla was przyszłości - mówi Fritz Bolkestein, nestor rządzącej partii VVD i były komisarz europejski ds. rynku wewnętrznego. Jego słowa przytoczyliśmy w 'Gazecie', opisując we wtorek rosnący w Holandii antysemityzm.
W ciągu roku liczba ataków na ortodoksyjnych Żydów w Holandii wzrosła o ponad połowę, z powodu pogróżek odwoływane są nabożeństwa w synagogach, a kilka miesięcy temu okrzyki 'Heil Hitler!' zakłóciły uroczystości poświęcone holenderskim ofiarom Holocaustu. Nawet naczelny rabin Holandii ma kłopoty - w synagodze, przy której mieszka, wybito szyby, a on sam jest lżony przez arabskie dzieci z pobliskiego przedszkola. Doszło do tego, że ortodoksyjni Żydzi boją się wychodzić w jarmułkach na ulice.
Bartosz T. Wieliński: Na stadionie Feyenoordu Rotterdam kibice pochodzenia marokańskiego krzyczą: 'Hamas, Hamas, Żydzi do gazu!'. W Amsterdamu Żydów się lży, a czasem bije. Co się dzieje?
Rob Pietersen: Sami nie potrafimy sobie odpowiedzieć na to pytanie. Antysemityzm, który wcześniej był u nas niezauważalny, stał się tak palącym problemem, że mówi się o tym w Europie. A my jesteśmy bezradni. Żydowskie szkoły w Amsterdamie usuwają swoje tablice, bo boją się ataków wandali, a nad bezpieczeństwem uczniów i nauczycieli czuwa armia ochroniarzy. Wstyd.
Holenderscy Żydzi padają ofiarą marokańskich wyrostków. Ich ataki nasilają się w zależności od sytuacji w Strefie Gazy czy na Zachodnim Brzegu. Młodzi Marokańczycy solidaryzują się z Palestyńczykami i biorą odwet na Żydach, którzy mieszkają w sąsiedniej dzielnicy i nie mają nic wspólnego z Izraelem.
Ktoś ich inspiruje?
- Nie. Hamas nie działa w Holandii, nie ma u nas meczetów, gdzie islamscy duchowni nawołują do dżihadu. Przeciwnie, muzułmańscy działacze nawołują do spokoju i potępiają ataki. Ale młodzi nie słuchają starszych, buszują w antysemickich portalach internetowych - zanim zaczęły się czynne ataki na holenderskich Żydów, lżono ich w sieci.
Holandia uchodziła do niedawna za kraj tolerancyjny i otwarty...
- U nas nic już nie jest tak jak dawniej. Dyskryminowane są wszystkie mniejszości. Kiedyś pary gejowskie bez obaw chodziły po Amsterdamie, trzymając się za rękę, a dziś to rzadkość, bo napadają na nich marokańscy chuligani. Słychać też coraz więcej głosów, że trzeba wyrzucić z Holandii obcych. Nie tylko imigrantów z Azji czy Afryki, ale i polskich pracowników, bo zabierają Holendrom chleb. Ludzie mają dość otwartego państwa, które chętnie przyjmowało imigrantów i uciekinierów. Traktują ich jak zagrożenie. Na to nakłada się globalny kryzys.
Najgorsze jest to, że za atakami stoi dosłownie garstka rozwydrzonych młodych ludzi o arabskich korzeniach. Zbyt długo ich ignorowaliśmy. Do tej pory wydawało się, że dorosną, założą rodziny i problem się rozwiąże. Ale oni zarażają antysemityzmem młodsze rodzeństwo. Wydawało się, że tolerancji nauczymy ich w szkołach. Ale oni do szkół nie chodzą. Od lat w Holandii prowadzi się rozmaite kampanie na rzecz tolerancji, ale nie zawsze przynoszą skutek.
Holenderscy Żydzi, z którymi rozmawiałem, mówią, że najbardziej boli ich to, że gdy są atakowani, Holendrzy odwracają głowy...
- Myślę, że nasze społeczeństwo nie różni się zbytnio od innych w Europie Zachodniej. Udajemy, że nie widzimy, bo jesteśmy coraz większymi egoistami, a poza tym nie chcemy mieć problemów. W końcu wyrostki nas też mogą obrzucić kamieniami. Na szczęście są również odwrotne przykłady. Ostatnio słyszałem o marokańskiej dziewczynie, która stanęła w obronie grupki Żydów lżonych przez jej kolegów.
Frits Bolkestein radzi Żydom, by wyjeżdżali. Ma rację?
- To nie jest rozwiązanie. Ja pamiętam Holandię, w której obok siebie żyli różni ludzie, a kraj czerpał siłę z tej różnorodności. Nie godzę się na antysemityzm, rasizm, homofobię. Chcę, by te dawne czasy wróciły. Źródło: Gazeta Wyborcza
Polgej.pl: To pytanie zadaliśmy na łamach naszego magazynu „ON i ON' już w lipcu 2005 roku. Chodziło o pobicie w biały dzień na amsterdamskiej ulicy geja (w dodatku na tyle znanego, by sprawa stała się głośna) przez grupkę muzułmańskich imigrantów, oburzonych widokiem faceta spacerującego ze swoim chłopakiem za rękę. Może więc nie tyle „Wyborcza' wyważa dziś drzwi stojące otworem od pięciu lat, ile pogłębia się degradacja Amsterdamu jako europejskiej stolicy tolerancji. Przy całej tolerancji dla innych religii i wyznań nie da się zaprzeczyć, że wyznawcy Proroka robią wszystko, by „niewierni' ich znienawidzili. Oto co dokładnie pisaliśmy pięć i pół roku temu:
Działające w Amsterdamie organizacje gejowskie ostrzegają, że miasto to przestało już być tak bezpieczne dla gejów, jak było kiedyś. Chodząc po ulicach i trzymając się za ręce geje i lesbijki są coraz częściej narażeni na agresję. Takie komunikaty jeszcze niedawno byłyby w tym kraju i w tym mieście nie do pomyślenia.
A wszystko zaczęło się za sprawą Chrisa Craina, dyrektora gejowskiego wydawnictwa Windows Media z Chicago (na zdj.). Crain spacerując ze swoim chłopcem po Amsterdamie został ciężko pobity. W artykule, jaki ukazał się w wielu gejowskich magazynach w USA, autor nie krył szoku. Jechał przecież nie do Polski, ale do Holandii, słynącej z tolerancji i akceptującej gejowskie małżeństwa. Crain twierdzi, że trudno mu się otrząsnąć: Pochodzę z Południa USA, gdzie określenia „ciota', „pedał', „zboczeniec' padają wobec gejów na co dzień. W Holandii poczułem się jakbym wrócił do miejsc mojego dzieciństwa.
Crain wracał ze swoim chłopakiem z gejowskiej dyskoteki w niedzielny poranek, gdy tuż przed hotelem został uderzony w twarz przez 20-letniego Marokańczyka. Kiedy zapytał, dlaczego, ten go pobił, a Crain usłyszał, że jest „pieprzonym pedziem'. Jednocześnie z różnych miejsc dookoła wybiegło około pięciu innych mężczyzn i zaczęło bić Craina. Nikt z przechodniów nie pomógł napadniętym. Policja po przybyciu na miejsce zdarzenia bardzo troskliwie zaopiekowała się dziennikarzem i jego chłopakiem, ale uznała, że schwytanie przestępców jest raczej nierealne. Po zajściu gejowi z USA pozostał rozbity nos, siniaki i podbite oko. Podsumowując swoją przygodę, Crain doszedł do wniosku, że „holenderscy koledzy zbyt szybko ogłosili zwycięstwo tolerancji w swoim kraju'.
To nie tylko problem, Holenderski duża część europy emigranci z bliskiego wschodu, robią problemy niemcy kontra turcy, skrajni poglądy emigrantów trzeba walczyć, a nie przemykać oczy na nią, lewicowe partie zachęcają na przyjedzie emigrantów i tolerować ich ale kiedy ty emigranci mordują biją zabijają inny po według ich kultury jesteśmy źli, kobiety są zabijane po sprzeciwili się chciały inaczej żyć, lesbijki i geje są atakowani, a zamachy z Londynu większość terrorystów mieszkało tu w europie. Czas otworzyć oczy na problem, Europa starzeje się więcej emigrantów dzieci przebywa niż naszych, białe wolą aborcję niż rodzić. Sami pozwalamy na to że jest przemoc do nas przez emigrantów, nie podoba się emigrantom nasza kultura kobieta ma prawa czy geje małżeństwa mają wybór nie wracają do swoi krajów do np maroka. Nikt tu nie potrzebuje ich, więcej niszczą niż budują, przez taki emigrantów skrajny sami emigranci normalni mają problem, gdy też sami nie podtrawią walczyć z przemocą i przemykają oczy, nie się nie dziwią ze nie lubi się ich. Państwo i emigranci normalni musi walczyć z przemocą, edukować nie zmienią się do wyrzucić ich. Sama Merkel powiedziała że multikulturowe nie sprawdziła się w niemczę jest więcej przemocy i problemów.
Prezydent Francji domaga się islamu po francusku. Nie chcemy, aby we Francji istniały minarety i muezini wzywający do modlitwy - powiedział prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Jego zdaniem imigranci nie potrafią się zintegrować ze społeczeństwem. Nie opanowanie ich napływu powoduje zawalenie się francuskiego systemu integracji. U bram naszych miast powstają getta. A kto najbardziej na tym cierpi? Sami imigranci, którzy nie mogą się zasymilować - powiedział Sarkozy w półtoragodzinnym wywiadzie telewizyjnym. Prezydent podkreślił, że jego zdaniem, wszyscy mają oczywiście prawo do wyznawania swojej religii, ale w żaden sposób nie powinno to prowadzić do izolacji danej społeczności. Proponuje, by muzułmanie wyznawali islam w 'stylu francuskim'. W przeszłości Francja zawsze umiała przyjąć i zintegrować kolejne fale imigrantów, ale Sarkozy uznał, że obecnie ten proces nie przebiega prawidłowo - donosi Informacyjna Agencja Radiowa. Krytykują go ale ma rację, pozwolimy emigrantom na więcej do nas po zabiją, jeszcze skrajni emigranci. Sam islam nie jest zagrożony to tylko człowiek jest groźny, oraz fanatyzm religijny ich jest groźny pseudo islam który namawiają do zabijania "niewierzący". Trzeba walczyć, z tym jeszcze nie jest za późno, emigranci mają być nauczyć naszych zasad i tolerancji nie do wypad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz